Fajny wywiad dzisiaj czytałem...
Od razu ostrzegam:wywiad jest bardzo długi. Mimo to, treść intrygująca...
Miłej lektury! I owocnych przemyśleń.
Chłodny Żółw
Alef Stern: Cała prawda o powstaniu PO i Ostatniego Lotu
Polityka to wczoraj, dziś jutro za rok, a najlepiej jeszcze za 10, 20 lat. Kiedy Polityk mówi – „Tu i teraz” – to zachowuje się jak przestępca, który nic nie robi sobie z organów ścigania. Myślę, że nie powinniśmy babrać się w martyrologii tylko praktycznie i z uśmiechem podchodzić do życia. Zadbać by winni zostali ukarani. Ale skupić się na świętowaniu pozytywnych rzeczy.
Skąd się wziął Pana pseudonim Alefa Stern?
Pseudonim - powstał kilkanaście lat temu, używałem go w liceum.
Ile ma Pan lat? Czym się Pan obecnie zajmuje? Proszę mi powiedzieć coś o sobie?
Mam 33 lata, zajmuję się doradztwem personalnym tzn. rekrutacje, szkolenia oraz przez wiele lat parałem się marketingiem politycznym. Czynnie prowadziłem kampanie, opracowywałem strategie wizerunkowe, plany zarządzania sytuacjami kryzysowymi. Realizując spoty reklamowe, materiały promocyjne pracowałem dla wszystkich partii z wyjątkiem Samoobrony i PSL-u. Wprowadziłem kilku posłów do sejmu, 2 osoby do parlamentu europejskiego oraz sporo radnych do samorządów.
Jednak od 4 lat jestem poza polityką zarówno czynną jak i bierną. W dodatku od 3 lat żyję bez telewizora. Zajmuje się rozwojem i pomocą ludziom w zarządzaniu ich karierami, a także pomagam w znajdowaniu rozwiązań ich problemów zarówno prywatnych jak i biznesowych poprzez wspólną pracę w oparciu o narzędzia coachingowe. Pracuję również, jako copywriter freelancer dla agencji reklamowych – scenariusze spotów, hasła marketingowe, scenariusze kampanii reklamowych.
Poznanie bagna polityki od środka burzy wszystkie - zarówno romantyczne ideały - jak również pozytywistyczne - burzy wiarę, że coś da się w tym kraju zrobić, gdy wszystko jest takie od środka „skurwiałe”, nawet jak się umaluje, uczesze i zrobi paznokcie to pozostaje dziwką, którą od środka rozkłada choroba weneryczna. Jeśli ma się taką ocenę Państwa - władz i administracji, a przez lata chciało się budować nową rzeczywistość, by ludziom było lepiej - bo z takich pobudek zająłem się polityką i pomaganiem ludziom w polityce to, kiedy człowiek przekonuje się, co to wszystko oznacza to i tak brnie dalej i dalej i dalej, bo trudno jest wyjść, gdyż to wkręca i jak narkotyki uzależnia. Dopiero jak się zdarzy nagły impuls, wypadek, to jest moment na zastanowienie i czasem następuje ocknięcie. W moim przypadku to był rozwód.
Takie ważne i silne przeżycie u człowieka, który miał wszystko zaplanowane na kilka lat do przodu było jednak, jak się okazało potrzebne. Pozwoliło mi to zastanowić się nad tym, co jest dla mnie w życiu ważne i istotne, jakimi wartościami naprawdę chcę w życiu się kierować oraz czy dalej mam ochotę być dziwką, polityczną dziwką. Wtedy też doszedłem do wniosku, że budowanie życia swojego i innych opartego na kłamstwie to duży życiowy błąd. To moja porażka. Spojrzałem na swoje życie oraz to, co robiłem i poczułem się jak alfons albo diler. Z tego odczucia, może wyrzutów sumienia zrodziła się potrzeba podjęcia decyzji, co dalej. No i zrobiłem listę rzeczy, które w życiu musze zrobić, a więc postanowiłem:
1. Napisać książkę.
2. Nauczyć sie tańczyć tango argentyńskie.
3. Skakać na spadochronie.
4.Rozpocząś nurkowanie.
Lista była 10 punktowa…
Czyli wreszcie miałem ochotę w końcu zacząć robić cos dla siebie. A nie tak jak do tej pory dla „kraju”. Bo dopiero jak robimy coś dla siebie to jesteśmy wstanie zauważać innych i coś dla nich zrobić naprawdę wartościowego. Zawsze zależało mi na ludziach, na rozwoju. Generalnie zakładam, że każdy ma w sobie pokłady dobra, tylko trzeba do nich umieć dotrzeć oraz, że każdy zasługuje na rozwój. Ale innych możemy rozwijać, rozwijając siebie i pozwalając im na rozwój. Bo tak naprawdę każdy z nas wie najlepiej, co jest dla niego najlepsze. Czasami pokłady tej wiedzy są skryte bardzo głęboko, ale są narzędzia pozwalające do nich dotrzeć i pomóc ludziom uwalniać się.
W końcu doszło do tego, że napisał Pan swoją pierwszą książkę. Proszę przypomnieć jej tytuł?
„Pola Laska” - była i jest krytyką tego wszystkiego, co się zrodziło przez 20 lat w III RP.
Próbą literackiego podsumowania atmosfery politycznej tych lat, socjologicznym obrazem społeczeństwa polskiego i artystycznym, językowym sposobem na wyrażenia naszego życia opartego w głównej mierze i uzależnionego od skakania pilotem z kanału na kanał w telewizorze. „Pola Laska” to rozliczenie z tym wszystkim, co nas ukształtowało, ale też, co nami zamanipulowało. Jest to rozprawa z naszymi mitami, chochołami, trupami w szafie, ale również rozprawa z naszą romantyczną historią i literaturą. Książka była i jest wizją tego, co się może wydarzyć w przyszłości. Jest to również przesłanie dla Nas mieszkańców „miasteczka” byśmy wreszcie nie nadstawiali nikomu ani karku, ani za przeproszeniem dupy.
Zręby tej książki zaczęły powstawać jeszcze w liceum. Moje zainteresowania politycznymi tematami, związane były na pewno z tradycyjnym patriotycznym wychowaniem przez dziadków i tym wszystkim, co wyniosłem z domu. Nie bez wpływu były: Solidarność, stan wojenny - który pamiętam, wydarzeniami, które mnie też kształtowały był wybuch elektrowni w Czarnobylu i kłamstwa władz na ten temat, następnie katastrofa w lesie kabackim gdzie zginął bliski przyjaciel mojego ojca i znów kłamstwa. No i wreszcie przełom 88 i 89 rok, przemiany, zmiany niby na nowe. Ja w to bardzo wtedy uwierzyłem, jako dzieciak, jak romantyczny głupiec. Myślałem, że jesteśmy tacy cywilizowani, gruba kreska, wybaczyliśmy naszym oprawcą. Ale im dalej w to brnąłem to okazywało się, że dla tych wydarzeń przełomu, zrywu napisany był scenariusz, że przed okrągłym stołem toczyły się rozmowy w Magdalence, a tzw. III RP to przegniły postpeerelowski twór, skorumpowany, niebędący wbrew zapisowi konstytucyjnemu państwem prawa. Dlatego postanowiłem napisać tę książkę. Byłem blisko różnych wydarzeń, notowałem to, co widziałem i słyszałem.
Kto wydał tą książę? Jak do tego doszło?
Przed wydaniem książki rozmawiałem z kilkoma dużymi wydawnictwami to był przełom 2008 roku i początek 2009 roku. Tekst książki trafił do 8 bardzo dużych znanych i szanowanych wydawnictw, ale bardziej zaawansowane rozmowy toczyły się z trzema.
Dwa zaproponowały druk, ale po zmianach i poprawkach, które zasugerowały, a jedno zaproponowało termin grudniowy. Mnie zależało na 4 czerwca 2009 roku, by podsumować te 20 lat w rocznice urodzin głównej bohaterki książki „Poli Laski”.
Nagle w ostatniej chwili pojawiła się propozycja odsprzedania tekstu za dobre pieniądze razem z prawami autorskimi.
Pan jednak jej nie sprzedał. Czyli wydał Pan książkę własnym sumptem?
To nie tak, już tłumaczę. Znany wydawca promujący "młode talenty”, twórca, związany ze środowiskiem jednego z największych dzienników i jego nagrodą literacką, przez jak się okazało naszych wspólnych znajomych złożył propozycje odkupienia tekstu. Myślałem, że to propozycja wydawnicza, a jednak po rozmowie okazało się, że propozycja była następująca – kupują tekst, dają kasę i wydają pod nazwiskiem znanej osoby - oczywiście nie zgodziłem się na taki układ. Nie zgodziłem się też na poprawki i Wydawnictwo Anagram, które specjalizuje się w wydawaniu poezji polskich klasyków wraz z firmą producencką wydały książkę. Wyszła na 4 czerwca dokładnie w maju 2009 roku.
Jakie wydawnictwo próbowało odkupić ten tekst i kto miał podpisać Pan pierwszą książkę?
W sieci pojawiły się wtedy pogłoski, że książkę napisał Janusz Palikot.
Czyli to chodziło o Palikota? Proszę szczerze odpowiedzieć?
Nie wiem dokładnie. Znajomy, który prowadził rozmowy w moim imieniu z wydawnictwem, podejrzewał, że chciano tę książkę kupić dla Masłowskiej oraz zrobić podsumowanie 20-lecia i drugą nagrodę NIKE dla niej. Ale to tylko jego niepotwierdzone przypuszczenia. Natomiast pogłoski o Januszu Palikocie pojawiły się już po jej publikacji i towarzyszą książce do dziś.
Czyli chciano Pana wyrolować?
Ta plotka składała się nawet w spójną całość - bo wydawnictwo i firma producencka miały przygotowaną dużą akcję promocyjną - bilbordy, gazeta - wszystko zarezerwowane i domówione, a przed samą premierą na targach książki gazeta się wycofała. Ponoć bilbordy okazały się zajęte i niby ktoś się pomylił nam je rezerwując.
To wszystko brzmi jak bajka, ale wiem, że takie są polskie realia. Książka była Pan udanym debiutem pisarskim. Co się dalej działo?
Za tą propozycję odsprzedaży książki wraz z prawami autorskimi - kwota była nęcąca - gdybym nie pisał książki przez kilka lat - i miał inny stosunek do pieniędzy to bym ją sprzedał. A tak po debiucie była cisza, długo cisza, cisza…
A więc chciano Pana po prostu kupić?
Po prostu chciano kupić tekst zapłacić pieniądze i koniec. Wydać pod nazwiskiem innej osoby nagłośnić i mieć hit. Ale takie są prawa rynku - murzyn zrobiłby swoje – rynek, by to łyknął, ktoś zebrałby laury lub burą - ale zrobiono by biznes - bo tekst był na dwudziestolecie III RP jak znalazł, a żaden ze znanych pisarzy w tym temacie się nie wypowiedział.
Podobno ta książka wywróciła Pana życie do góry nogami?
Tak, to prawda – Pola Laska – wywróciła moje życie do góry nogami. Przez pół roku od wydania cisza. Jedynie parę recenzji m.in. w Lampie - i kiedy zdarzył się 10 kwietnia 2010 roku, nagle o książce zaczęło być głośno. Twierdzono wręcz, że to przepowiednia.
No właśnie, a skąd Pan to wszystko wiedział?
Kiedy po 10 kwietnia 2010 roku zaczęły się ze mną kontaktować różne osoby znajdując mnie poprzez Internet,a w maju podjąłem decyzje, że kończę zarzucony projekt, na który składa się „Ostatni Lot” - to był scenariusz filmu - który miała kupić jedna z prywatnych telewizji.
Rozmowy były bardzo zaawansowane - no i wycofali się dokładnie pod koniec marca 2010 r.
I co się stało po 10 kwietnia jak się wycofali?
Wycofali się, a ja po Smoleńsku, poinformowałem ich, że piszę książkę pt. „Ostatni Lot”, bo oni się wycofali tłumacząc mi, że nie mają jednak budżetu na ten film. Były też jakieś tam wymijające odpowiedzi i wykręty, po tym, kiedy zatwierdzili development filmu, czyli budżet opiewający na setki tysięcy złotych na produkcje pilota tego serialu.
Czyli być może zrealizowano Pan scenariusz w Smoleńsku?
Można tak powiedzieć, bo już wokół pierwszej książki kręciło się parę podejrzanych osób. Pierwszy jasny sygnał dostałem na Targach Książki w 2009 roku. Tyle, że go wtedy nie zrozumiałem.
Kto się kręcił wokół tej książki służby?
W 2000 roku pracowałem w kampanii wyborczej A. Olechowskiego i miałem parę spotkań ostrzegawczo informacyjnych z panami ze służb, którzy próbowali trochę mnie postraszyć, trochę się wywiedzieć tego i owego. Może podejmowali próby werbunku, nie wiem. W każdym razie po kampanii się to wszystko rozmyło. I nagle 9 lat później na Targach Książki pojawił się facet, który te rozmowy 9 lat wcześniej ze mną prowadził. Przyszedł niby pożartować na temat książki - książka się właśnie ukazała, a on zachowywał się tak, jakby już ją przeczytał.
Pewnie od czasu tej kampanii służby uważnie Pana obserwowały?
Zapewne tak było, bo ja pracowałem bardzo blisko Olechowskiego i innych polskich polityków, jest to bardzo możliwe.
Szczególnie, że byłem zaangażowany w parę kluczowych spraw politycznych. Nie są one do dziś znane szerzej opinii publicznej. Były one jednak kluczowe np. dla powstania Platformy Obywatelskiej.
O co dokładniej chodzi? Proszę mi tu zaraz mówić jak na spowiedzi?
Byłem zaangażowany w opozycję wewnątrz Unii Wolności skierowaną przeciw Pawłowi Piskorskiemu. Powiem, że byłem dość poważnie zaangażowany.
Tak, to jakiś trop pójdźmy nim. Proszę mówić.
A więc tak, Unia Wolności oficjalnie nie poparła Olechowskiego w 2000 roku w wyborach na urząd Prezydenta RP, ale wtedy to był wist rozpisany przez Balcerowicza. Profesor miał, bowiem następujący plan. Kiedy zostawał szefem UW – przyszedł z zewnątrz - nie był nawet jej członkiem. No, więc przyszedł i został szefem zjednoczonej UD i KLD.
A kiedy kończyła się jego kadencja na stanowisku przewodniczącego partii, to już wcześniej wiedział, bo miał dogadane to z Prezydentem A. Kwaśniewskim, że zostanie szefem NBP. Balcerowicz na rok przed odejściem szukał następcy. Wewnątrz partii nie chciał wspierać ani liberałów ani starych unitów. Wymyślił, więc Olechowskiego - telefon do Balcerowicza był telefonem numer jeden na liście telefonów w sztabie - dziś już o tym mogę powiedzieć. A ludzie Balcerowicza tworzyli zręby tej kampanii wyborczej.
No to pięknie. Okazuje się, że wtedy to Balcerowicz rozdał karty pod stołem?
Balcerowicz i jego doradcy uważali, że po dobrej kampanii prezydenckiej i przejściu do ewentualnej drugiej tury Olechowski wejdzie do Unii Wolności i zostanie jej nowym szefem. Jednak zniweczył ten chytry plan konflikt wewnątrz partii personalnie objawiający się w konflikcie Geremka z Piskorskim, notabene Piskorski był kiedyś asystentem Geremka.
Młodzi Demokraci - kierowani wtedy przez Sławomira Nowaka - poparli wbrew stanowisku partii matki, czyli UW Olechowskiego. Rada Krajowa UW nie poparła go, ale znali się bardzo dobrze i rozgrywka była naprawdę niezła. Na szczególną uwagę zasługuje to, że w porozumieniu Balcerowicza z Kwaśniewskim to Olechowski trochę w tym został wykorzystany. Po latach myślę, że do końca nie widział, na czym ta gra polega, a kiedy się zorientował, że choć ma realne szanse na II turę, to nie ma szans na wygranie z Kwaśniewskim, to obciął fundusze na kampanie. Wstrzymał emisję naprawdę świetnych dynamicznych spotów, po pierwszym spocie ze Śp. prof. Religą.
Czyli Olechowski już wtedy był zgraną kartą, ale pomógł Tuskowi i jego obecnym kumplom z boiska?
Tak, wstrzymał fundusze - czym doprowadził do szewskiej pasji Balcerowicza i Dzieciuchowicza - szefa kampanii, który po wstrzymaniu kasy wycofał się i zrezygnował z firmowania tej kampanii swoim nazwiskiem. Potem Olechowski był na zjeździe krajowym UW – Tusk wtedy nie znaczył jeszcze wiele w Unii – wtedy najważniejszym rozgrywającym pośród liberałów był Piskorski i jego zaplecze w postaci Młodych Demokratów. Można powiedzieć, że to na ich plecach i dzięki ich sile - Piskorskiego, Potapowicza oraz innych z tzw. układu Warszawskiego, a także przy wsparciu Sławka Nowaka i Młodych Demokratów - Tusk doszedł tam gdzie jest dziś.
No dobra, ale jaka była w tym Pana rola?
Ja organizowałem opozycje wobec Piskorskiego w Warszawie - tak skutecznie, że na ostatnim zjeździe krajowym UW, na którym wybierano nowego Przewodniczącego i nowe władze Krajowe, wybrano Geremka - ku zaskoczeniu wszystkich i wycięto liberałów z władz krajowych oraz zarządu UW. Geremek zapowiedział, że zacznie czystki od Warszawy to była niedziela, a w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że powstaje Platforma Obywatelska. Czyli gdyby liberałom udało się uzyskać większość na tym zjeździe, nie byłoby PO. Może szefem UW byłby Olechowski albo Płażyński. Potem jeszcze współpracowałem z Geremkiem przez rok i wystąpiłem z UW - bo szła w kierunku, który mi nie odpowiadał - czyli na lewo, lewo, lewo.
Moja rola była nieszczególna i niewidoczna, praca w terenie, praca u podstaw, rozmowy z ludźmi przekonywanie, jeżdżenie po kraju i zdobywanie szabel na wybory, ale dzięki temu miałem dostęp do wielu ludzi, kontakty możliwość aranżowania spotkań, z kim chciałem. No i powiem nieskromnie miałem dobre pomysły - więc zakładając, że ktoś, by chciał mnie do czegoś podpuścić i w odpowiedni sposób mnie podchodząc wykorzystać, zakładając przy tym, że będę kontynuował robotę przez następne lata, to mógłby stworzyć sobie nieświadomego, współpracownika, a może nawet nieświadomego agenta wpływu.
Nie boi się Pan teraz o tym mówić?
Kiedyś trzeba o tym powiedzieć.
No tak, ale to być może z tego powodu Pana teraz zastraszają? Ze względu na Pana wiedzę?
Pewnie tak, ale wróćmy do Targów Książki w 2009 roku. Wtedy, bowiem ten sam Pan nazwijmy go „WP” - bo tak zawsze się przedstawiał - pojawia się po 9 latach żartuje sobie, zna tekst książki i mówi, że szkoda mojego talentu na taki kraj, żebym się zgłosił do niego to mnie wypromują w kraju i zagranicą i znowu znika zostawiając wizytówkę, bardzo charakterystyczną wizytówkę - myśliwski nóż.
Tak myślę, że to zainteresowanie, a teraz próby zastraszania to może być powód ze względu na moją wiedzę, której do końca nie są w stanie ocenić. Jak również chyba z tej przyczyny, że nie do końca znają moje źródła, gdyż materiały zbieram korzystając z metod pracy dziennikarskiej, notując wszystkie spotkania, które przez lata odbywałem - no i do tego mam dobrą pamięć.
Czyli tym wywiadem ujawniamy całą prawdę o tym jak powstała PO?
Ujmę to tak. Prawdziwym celem strategicznym ludzi przygotowujących kampanie Andrzeja Olechowskiego w wyborach 2000 roku nie było wygranie wyborów, a zdobycie pozycji pozwalającej na zostanie szefem UW i przejęcie tej partii budując blok partii prawicowych.
PO powstała, jako ucieczka przed wyjaśnieniem różnych nieprawidłowości UW regionu Warszawskiego, liderów warszawskiej UW, później PO - dziś w SD, ale to Ci ludzie tworzyli PO - bez Piskorskiego i jego pretorian, nikt by PO nie stworzył. Piskorski i jego ludzie to była najskuteczniejsza, najbardziej prężna i najbardziej pracowita armia polskiej polityki ostatnich 20 lat. Tajemnica poliszynela jest to, że Olechowski jest powszechnie znanym leniem, a Tusk był i jest po prostu za cienki na takie polityczne rozgrywki, jedyna jego zdolność to umiejętność wskakiwania na plecy innych i w odpowiednim momencie ich odcinania. Z mediów znamy historie Piskorskiego, Palikota, Schetyny. Ale takich Mirów i Zbychów było wielu, starzy Unici to pamiętają.
Przypomnę, że na tym ostatnim, pamiętnym dla mnie zjeździe krajowym UW, prof. Geremek zapowiedział skierowanie spraw do sądu, ale kiedy powstało PO i było jasne, że Piskorski będzie w tej partii - nie wydano nawet dokumentów Mazowieckiego Regionu UW - bo zostały w Biurze UW regionu – które jak się okazało było prywatnym biurem Posła Piskorskiego, te dokumenty zniknęły. Część osób ma kopie, ale większość zniknęła - podobnie zresztą jak większość dokumentów mazowieckiego regionu Solidarności kilkanaście lat wcześniej. Szczególnie dokumenty finansowe. Proszę to sprawdzić. Pieniądze Solidarności – co się z nimi stało, kto miał do nich dostęp i kto ich nie rozliczył. Jaki firmy z tego powstały. To jest ciekawy wątek powstawania zrębów III RP
Tyle, że Tusk pozbył się Piskorskiego z PO oraz wielu innych, bo mu zagrażali i wziął całą władzę?
Dokładnie tak zrobił. Wywalił Piskorskiego z PO za te same sprawki, za które chciał go wywalić 7 lat wcześniej Geremek. A przecież Tusk też o tych nieprawidłowościach wiedział od samego początku. Czekał kilka lat by umocnić swoją pozycję i kiedy zaczął myśleć o karierze rządowej, a najpierw prezydenckiej odciął Piskorskiego, który na tle liderów PO wyróżniał się pracowitością, aparycją, wiedzą i skutecznością i mimo różnych zarzutów pod jego adresem, w Warszawie za jego prezydentury najwięcej się działo, ale o tym może, kiedy indziej.
Wracając do tematu, Pamięta pan minę Olechowskiego z 10 kwietnia 2010???? Jego słynne wystąpienie na temat śmierci Kaczyńskiego? Wystąpienie kompletnie niezauważone.
Tak pamiętam.
Ja znam go na tyle by stwierdzić - że był zdenerwowany i śmiertelnie przerażony, a potem jego kampania po prostu przystopowała, dokładnie jak 10 lat wcześniej.
Czyli znowu mu ktoś powiedział, że ma sobie odpuścić? Kto to był tym razem?
Mam listę osób, do których „Pola Laska” została wysłana w 2009 roku.
Ujawni mi Pan tę listę?
Są na niej dziennikarze, aktorzy, krytycy, politycy. Przyjdzie na to czas.
Ile jest tych osób na liście?
Oni wszyscy dostali książkę zawiniętą w Polską Flagę - i nikt pary z gęby nie puścił - a było to 100 osób politycy, dziennikarze, ludzie mediów i kultury, a scenariusz „Ostatniego Lotu” - znano dobrze w firmach produkcyjnych oraz prywatnych telewizjach.
W jakiej ilości sprzedała się książka "Pola Laska"?
Były to dwa nakłady razem prawie 5 tys. sztuk, plus kilkaset tysięcy nielegalnych pobrań plików PDF w Internecie. Książka, bez kupowania miejsca, znalazła się na liście bestsellerów w Empiku, tak miejsca na liście bestsellerów można kupić, trafiła na nią i utrzymała się przez 2 miesiące bez żadnego wsparcia medialnego, bez wywiadów i informacji w prasie telewizji czy radio.
A ile osób wiedziało o scenariuszu do "Ostatniego Lotu"? Może to była zmowa medialna?
Media, dziennikarze, którzy znają temat - ba niektórzy są moim znajomymi, ale nic nie napisali. Scenariusz „Ostatniego Lotu”- dokładnie Pilot oraz drabinki odcinków, treatment i spis postaci znało kilkanaście firm produkcyjnych. Od Maja 2010 info w tej sprawie pojawiło się sie na mojej stronie łącznie z tytułem, okładka książki, do której łudząco podobna jest książka Osieckiego znana była już w wakacje, a co najlepsze, pracownicy wydawnictwa, które wydało dwa "Ostatnie Loty" - Amielina i Osieckiego, skontaktowali się ze mną w sierpniu ubiegłego roku. Powołując się na nasze długie rozmowy dotyczące wydania „Poli Laski” i ich wycofanie się z powodów, że książka może okazać się zbyt kontrowersyjna - z pytaniem czy nie mógłbym im przesłać gotowego tekstu książki, bo wiedzą jak świetnie sprzedaje się „Pola Laska” i dlatego zastanawiają się nad wydaniem mojej kolejnej książki, szczególnie, że ma być na „ten temat”…
Czyli to prawie plagiaty Pana książki?
Tytuły nie podlegają ochronie prawa autorskiego. Okładką zawsze można nawiązać, ale termin ukazania się po wstępnym marketingu mojego „Ostatniego Lotu” - termin premiery był zapowiadany - ukazanie sie tych dwóch książek było jak Smoleńska mgła. Wiem, że wiele osób omyłkowo kupiło te książki myśląc, że to zapowiadany od pół roku „Ostatni Lot” Alefa Sterna. Jeśli chodzi o tematykę tych książek to nie wiem jestem na etapie czytania.
No tak, ale mnie nurtuje to, czy ten lot samolotu do Smoleńska i ta tragedia na lotnisku Siewiernyj są dokładnie zbieżne z Pana scenariuszem do filmu?
Niestety tak - tam tłem są przepychanki dotyczące tarczy rakietowej i stacjonowania amerykańskich rakiet balistycznych w Polsce oraz podziału stref wpływu, jeśli chodzi o użycie energii atomowej - czyli kto będzie budował u Nas elektrownie atomowe - to już zostało dawno temu podzielone. Rosja tylko, dlatego buduje w okręgu Kaliningradzkim elektrownie by nas do niej podłączyć. Wcześniej jeszcze korzystając na tej budowie z naszych środków, przez polskie firmy z sektora energetycznego, które włączą się w finansowanie projektu. Ważny wątkiem napisanego serialu były operacje na rynku paliw i gazu. Teraz jak czasami czytam kolejne odcinki tego, co napisałem, to aż sam się dziwię, jak jest to zbieżne z rzeczywistością.
Stają Panu wtedy włos na głowie?
Miałem parę takich momentów, kiedy sam zaglądałem do „Poli Laski” i porównywałem to, co sie dzieje w sprawie katastrofy do tego, co napisałem w książce. Ale i wtedy, kiedy zaglądałem do materiałów, które nie trafiły do książki, a są w zeszytach i odręcznych notatkach - to aż mnie zatykało w dołku. Moje opisy i analizy sprzed lat po prostu się materializowały. Kiedyś jeden z zeszytów pewnie można będzie zbadać i ustalić, kiedy to pisałem - dla mnie samego to jest czasami wprost zadziwiające, bo niektóre fragmenty napisałem mając 16 lat. W pisaniu książki pomogła mi na pewno z jednej strony moja późniejsza wiedza i umiejętności analityczne, a z drugiej jakiś nazwijmy go „profetyzm” którego źródła nie znam. Może to opatrzność prze nas czasem przemawia???
Być może nie powinien Pan więcej pisać, bo to może jak w bajce faktycznie się po czasie staje faktem?
NIE, nie mam poczucia sprawczości.
No tak, ale przewidywania? Czyli Szeptucha z Pana?
Czuję, że wszyscy obawiają się sie tego Nowego Roku.
Proszę powiedzieć, co się może wg Pana przewidywań w tym roku wydarzyć?
To, co się wydarzy zależy od nas samych. Wyznaję zasadę, że mamy w życiu to, co naprawdę chcemy. Nie wierzmy, więc w przepowiednie pisane na potrzeby mediów i polityków by uprawdopodobnić ich zaplanowane działania. W minionym roku jak i poprzednim sporo podróżowałem i patrzę nie tylko na Polskę, ale i na Świat trochę z innej perspektywy.
Jakie poczynił Pan obserwacje, analizy? Do jakich Pan doszedł wniosków?
Myślą, że Polskę czeka sporo niekorzystnych decyzji rządzącej ekipy. Zgoda na sprzedaż Możejek - która jest lansowana od momentu śmierci Prezydenta. Sprzedaż kolei i atmosfera, którą się tworzy by zbudować poczucie opinii publicznej, że to dobra decyzja. To już jest raczej ciekawy przekręt, a prezent noworoczny w postaci reformy emerytalnej.
Zachowanie Komorowskiego - "jestem za, a nawet przeciw" - dziś podpisuje ustawę, a jutro zgłaszam projekt zaprzeczający to, co dzień wcześniej podpisałem.
No tak, ale to nie są dowody na przekręty. To jest nieudolność i indolencja władzy?
Tak. Ale pokazujemy, jaki Prezydent jest dobry, całej ustawy nam nie zawetował, a skoro fragment mu się nie spodobał to korzystając ze swej inicjatywy wniesie projekt ustawodawczy. Myślę, że prawda była prozaiczna, Komorowski nie czytał tego, co podpisuje, a jak się doradcy wczytali, kiedy już znane były komentarze mediów, to się z tej decyzji wycofał i próbuje ratować sytuację, przy okazji próbuje się go lansować, jako doskonałego męża stanu.
Przecież Polacy ich wybrali. Mają mandat społeczny. Zaprzeczy Pan?
Ale tworzenia atmosfery wokół PKP, jakie jest nieudolne, to celowo robota jadąc Deutsche Bahn - tez w tej zimie stałem ponad 40 minut, po kilka razy na trasie. Wracając do mandatu społecznego. Jeśli zobaczymy, że głosowało 40 % uprawnionych do głosowania i nawet zagłosowało na nich prawie 50% tych 40% uprawnionych to wychodzi jakieś 10- 20% społeczeństwa - jaki to jest mandat? I jeszcze żeby, chociaż realizowali programy lub mieli spojrzenie szersze na to, co zrobić by kraj popchnąć do przodu, a oni od ponad 20 lat prawie nic nie robią. Dla mnie Państwo to firma, która ma mieć skuteczny zarząd - nie duży i dobrych menedżerów, ma dbać o markę, o pozycję i silną gospodarkę, a nie tworzyć Orwellowskie społeczeństwo proli jak w „Roku 1984”.
Przecież ludzie PO powiedzieli, że kampania się rządzi swoimi prawami i Pan o tym powinien wiedzieć najlepiej? Wciska się przecież wyborcom produkt polityczny zapakowany w piękne pudełko.
Wracając do globalnego spojrzenia na nasze i sąsiednie podwórka doskonale wiem, czym rządzi sie kampania i dlatego tego juz nie robię. Tyle w tym temacie. Ale powiem jeszcze tylko to, że coraz trudniej było mi patrzeć w lustro. Bo oprócz tego wszystkiego kampanią najpierw jeszcze ogłupia się ludzi i z informacji kategorii 20 rzędnej robi sie newsy, które goszczą w naszych domach, a co najważniejsze w naszych głowach tygodniami, zatruwając poprzez telewizor umysły ludzkie.
Pan też jest w jakimś stopniu za ten obecny stan odpowiedzialny, bo sam Pan te niektóre "małpy" stworzył wizerunkowo?
Tak jestem odpowiedzialny za te „małpy”, ale ta odpowiedzialność spoczywa również na nas wszystkich, bo pozwalamy tym "małpom" na to, co robią.Choć moim zdaniem największym zagrożeniem nie są te "małpy", a właściciele i treserzy tych "małp", bez których te "małpy" nie mogą skakać po politycznych trampolinach.
Kto nam zagraża bardziej od polityków?
Media i marketing, który wmawia ludziom potrzeby, zaburza ich spokój, karmi papką przez cały dzień, bez TVN24 i innych opiniotwórczych mediów politycy po prostu nie istnieją.
Tak, ale jak z tym walczyć? Przecież media chodzą na politycznym pasku?
Zacząć mówić o poważnych sprawach - a nie dawać sie wprowadzać w dyskusje o invitro - usuwaniu ciąży, konkordacie i krzyżu - kiedy w tym czasie załatwia sie polityczno-gospodarcze deale i prawie żaden z polityków, profesorów czy specjalistów nie zabiera głosu, a jak zabiera to już nikt go wtedy nie słucha. A najczęściej nie mówi nic, bo go już nie zaproszą, nie powiedzą o jego książce, no i nie zarobi. A jak grzecznie powie to i o jego książce wspomną. Tak to niestety działa.
Jak to można zmienić?
Mówić, edukować, publikować w Internecie tworzyć własne media, bo tj. wojna. Musimy dążyć, by było mniej państwa w państwie, a jeśli to nie pomoże pozostaje obywatelskie nieposłuszeństwo i metody Ghandiego - wojna o umysły ludzi.
Czy nie uważa Pan, że to nadużycie semantyczne przez mówienie o wojnie?
Wojna o to, co naciskamy na swoim pilociku do telewizora, cały czas toczy sie wojna. Dziś wojny to nie czołgi i wojsko na ulicach dziś wojny to setki osób piszące i atakujące na forach i blogach, to dziennikarze, to rozgrywki gospodarcze. Cała historia świata i własności oparta jest na tym, że ktoś kiedyś na początku powiedział ta ziemia jest moja i wy słabsi musicie mi teraz płacić. Tak powstała własność. Coś, co było wszystkich zabrano i kazano za to płacić i tak trwa to do dzisiaj, są kraje, w których chciano całkiem niedawno sprywatyzować całą wodę. A problem polskiej prawicy polega na tym ze postrzegana jest, jako katolicka, a wiele osób, które zaakceptowałoby jej pomysły nie akceptuje katolicyzmu, który przez media lansowany jest, jako katolicyzm rodem z Radia Maryja. Do tego prawicowe programy gospodarcze to często tak socjalne programy, że lewica ich by sie nie powstydziła. Problem naszej sceny polityczny to przemieszanie wszystkiego ze wszystkim. Więc podział prawica, lewic jest umowny. Ale tak naprawdę to nasze wrażenie wykreowane przez media i te przekonania decydują o tym, kogo wybieramy. Decydują emocje nie programy, wizerunki, a nie kręgosłupy moralne, rozdmuchane aferki, a nie skuteczność i strategia działania, oraz kunktatorstwo, a nie dalekosiężna wizja rozwoju państwa.
To prawda, ale nie ma tego zabetonowanego układu jak zmienić.
A, co by Pan powiedział jakby pod sejmem i pałacem prezydenckim siedzieli ludzi i protestowali, a do tego ludzie, którzy nie popierają tego rządu nie zapłacili podatków. Proszę zauważyć podniesiono nam podatki i nikt nawet nie miauknął.
Czyli byłby bunt? Ale ilu obecnie ludzi się na to zdecyduje? Myślał Pan o tym? To, co Pan mówi to takie altruistyczne?
Ja traktuje ziemie, jako moje wspólne dobro, co więcej nie musze jej posiadać, by z niej korzystać, bo wmówienie ludziom, że musza posiadać jak najwięcej i kupować jak najwięcej to największe oszustwo. Po prostu mamy globalną nadprodukcję. Do tego dawno moglibyśmy korzystać z energii wiatrowej i słonecznej oraz ogniw wodorowych na globalną skale, ale kontrolowanie ropy i gazu - to prywatny biznes producentów i lobby energetycznego, mamy małe miasteczkowe mafie i mafie globalne.
Przecież nikt w to nie uwierzy, że będzie Pan chodził w starym habicie z sukmany?
A dlaczego mam chodzi w starym habicie? Wystarczy, że od 2 lat nie kupiłem nic nowego do ubrania - parę rzeczy w second handzie, a jeszcze mam zapasy nierozpakowanych koszul. To raczej zmiana mentalności i myślenia Polaków, rozszerzenia ich świadomości, horyzontów i perspektywy poznawczej świata. Zobaczenia, że jesteśmy garstką, zobaczenia, że większość ludzi na świecie wcale nie jest biała, zobaczenia, że jesteśmy traktowani jak państwo kolonialne.
No tak, ale niewielu będzie Pana naśladowców. Tym bardziej, że wiem, iż Panu grożą? A Pan tak sobie beztrosko mówi o tym ze mną, nie boi się Pan o siebie?
O siebie się nie boje, bardziej jest to obawa o osoby mi bliskie. Dla mnie życie toczy sie tu i teraz. Życie stanowi dla mnie największą wartość, więc nie chciałbym go szybko stracić.
Ale – „Tu i teraz” - to Tusk mówi. Kradnie Pan jego kwestie? Czyli jaki jest Pana plan? Co powinniśmy zrobić, by Polska znowu była Polską?
Polityka to wczoraj, dziś, jutro za rok, a najlepiej jeszcze za 10, 20 lat. Kiedy Polityk mówi –„Tu i teraz” - to zachowuje sie jak przestępca, który nic nie robi sobie z organów ścigania. Moje tu i teraz to kwestia podejścia do życia, tak by cieszyć sie każdym dniem. Przeżyj go najlepiej jak potrafisz, zrób coś dobrego, naucz sie czegoś nowego, zaakceptuj zmiany, patrz z nadzieją w jutro i najwięcej zrób dziś, bo nie widomo czy jutro będzie jeszcze tu i teraz. Cały czas mam wiarę, że jutro będzie to daje mi tzw. drajw do życia,do działania, do pisania, do podróżowania, do poznawania, do uczenia sie do rozwijania się i do miłości.
Dziękuję za rozmowę.
"Czytelnia na powietrzu" - 08.01.2011, (sobota) godz. 12.00
Punkty koordynacyjne akcji:
Salon24 : Intuicja - lubczasopismo "Kocham OB CIACH!:)"
Zmobilizujcie rodzinę, przyjaciół i znajomych!
DO ZOBACZENIA!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2453 odsłony
Komentarze
Re: Fajny wywiad dzisiaj czytałem...
2 Stycznia, 2011 - 17:11
Przeczytałem. Nie wiem, ale po przeczytaniu mam jakieś poczucie niezborności wewnętrznej tych wynurzeń, tak jakby po wywiadzie całość podległa ostrej autoryzacji lub od początku do końca rzecz była wymyślona. Biorąc za dobrą monetę, to co jest napisane, to można powiedzieć jedno, że Geremek był niewygodny dla pewnej grupy osób i został zesłany do PE... a mimo tego nie ma go dzisiaj na tym świecie. A HaGieWa zapewnia jeszcze następny okres zagrzebywania spraw nadających się do tego.
No właśnie...
2 Stycznia, 2011 - 18:53
Gość przedstawia się jako ostry gracz politycznej manipulacji. Trudno roztrzygnąć na ile jego słowa są wiarygodne. Nie wiadomo czy to tylko sprytny marketing autora. Ale parę przemysleń ciekawych ię tam znalazło.
Po przeczytaniu tego
2 Stycznia, 2011 - 18:18
Po przeczytaniu tego artykułu i kilku fragmentów książki "POLA LASKA" dochodzę do wniosku że zamach na prezydenta i jego brata był przygotowywany ponad rok wcześniej. A gość o pseudonimie operacyjnym Alef Stern wiedział o tym. Książka została wydana odpowiednio wcześniej po to żeby została sensacyjnie odkryta po katastrofie niczym przepowiednie Nostradamusa. A wszystko po to żeby mnożyć teorie spiskowe. Teorie spiskowe, choćby oskarżały i wskazywały zamachowców to i tak są im na rękę bo rozmywają cały obraz. A na zamazanym obrazie (choćby tam było wcześniej wymalowane wszystko jasno i dokładnie- kto, jak i w jaki sposób) nic już takie pewne nie jest. Może ktoś tam dostrzega jakieś zarysy twarzy, jakieś ręce, jakieś spiski ale to nie klarowny obraz a więc nie wiarygodny.
------------------------------------------------------------------------
http://www.kapela.info/mp3.php?id=578
Joszko
2 Stycznia, 2011 - 18:40
tak , masz rację. Musiał wiedzieć wcześniej, miał przecieki (prawdopodobnie z różnych źródeł), potrafił to powiązać, opisać i sprzedać. _________________________________________________________
„Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”. Józef Beck
Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi (J.Piłsudski)
Joszko,
2 Stycznia, 2011 - 18:57
w takich sprawach szcególnie trudno o pewność...
Re: Fajny wywiad dzisiaj czytałem...
2 Stycznia, 2011 - 22:10
Nie będę ukrywał, że pierwsze słyszę, zarówno nazwisko (ksywka) jak i tytuły książek.
Sam wywiad czyta się nieźle. Po tych hecach jakie były tu opisane pod tytułem "Częstochowska wrzutka" (lub podobnie) to ja się zasadniczo niewielu rzeczom jestem w stanie zdziwić.
Pewnie kupię obie te książki i przeczytam.
Na razie nie będę się wypowiadał co do meritum, czyli książek, bo nie mogę mieć własnego zdania gdyż nie czytałem.
Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A