Wydarzenia, przynajmniej te medialne, pędzą na łeb na szyję niczym kolejka górska. Niewiele widać bo wieje w oczy, za to umykające do tyłu plamy są bardzo kolorowe.
Palikot pali głupa, Kaczyński otwiera się na lewicę (na postkomunistów nie wypada), Urban podlizuje się Komorowskiemu, Moczulski mówi, że jest dobrze, a Tusk - że będzie jeszcze lepiej. Choć to przecież niemożliwe, bo już wczoraj...