Stajnia Augiasza
Co jakiś czas należy zająć się sprzątaniem. Obojętnie czy to będzie mieszkanie, miejsce pracy, czy cokolwiek innego. Stajnia Augiasza, to miejsce specjalne, zaśmiecane przez pewne osoby, organizacje, układy. Najtrudniejsze do sprzątania. I nigdy nie wysprząta się go do końca, zawsze coś zastaje. W tej naszej polskiej stajni zawsze więcej śmiecia zostaje niż ubywa. To nie jest adresowane do nikogo konkretnego. Człowiek, nawet jeśli ma w sobie coś ze śmiecia, to mówić o tym nie wypada, ani nie należy. Tylko on sam może sobie z tym poradzić. Rzadko wszakże chce.
Niekiedy zdarza się, że na szufelkę trafia jakiś pozornie, jeśli się bierze pod uwagę słowa, nieważny, ale w rzeczy samej bardzo istotny odpad. Zacytuję wypowiedź pewnego senatora, nazwisko oszczędzę, bo nie ma ono tu nic do rzeczy. Wypowiedział to, co wielu ma na myśli. Wypowiedział się: „Za centrowym charakterem partii [PO- ZZ] (z dwoma skrzydłami: prawicowym i lewicowym), proeuropejskim („PO powinna być najbardziej proeuropejską formacją w Polsce”). Wskazywał też na potrzebę demokratyzacji PO”.
Gdyby słowa te w ogóle coś znaczyły, wielu POwcom spadłby kamień z serca, gdyż tęsknią oni w głębi duszy za takim kramarskim układem: i świeczka i ogarek.
Wypowiedź tego senatora jest wszakże ogromnie ciekawa, co wcale nie znaczy, że sensowna. Po pierwsze, dowiadujemy się, że dla bycia partią „proeuropejską”, potrzebne to lewe skrzydło. Po drugie, zastanowienie budzi, czy wierchuszka Unii Europejskiej ma charakter centrowy – nie wynika to wprost z wypowiedzi senatora, ale ponieważ jest ona dość enigmatyczna, można trochę pogdybać? Po trzecie, i to jest najbardziej zastanawiające: co to jest partia centrowa? Czy taka, która łączy w sobie przeciwieństwa, n. p. prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz prawo do aborcji i eutanazji? Małżeństwo heteroseksualne i homoseksualne? Centrum powstało w XIX wieku w Reichstagu, ale dlatego taką miało nazwę, że posłowie jednej opcji politycznej i ideologicznej siadali w środku sali. W żadnym przypadku nie chodziło tu o połączenie posłów chrześcijańskich z wolnomyślnymi. I jeszcze jedno pytanie, czy proeuropejskość mierzy się kategoriami, jakie autor cytowanej wypowiedzi zdaje się mieć na myśli, czyli akceptacją istotnie rozbieżnych zasad?
Wydaje się, że oświadczenie senatora miało dopomóc w wyborach przewodniczącego PO, ale recepta może się okazać fałszywa, gdyż trudno przypuszczać, by w PO wszyscy członkowie aż tak relatywistycznie traktowali swe przekonania światopoglądowe i ideologiczne. Dziś na fotelu Schetyny zasiadł Budka. Zobaczymy czy zatka dziury w kadłubie POwskiej nawy.
Senator Kosiniak-Kamysz, może bezwiednie, w imieniu PSL nawiązał do wypowiedzi senatora Zdrojewskiego, oświadczając: "Ale musi być jasna deklaracja, czy PO chce budować razem z nami umiarkowaną, centrową koalicję, czy wybiera koalicję lewicową, czy wybiera może jakąś inną drogę. Jeżeli jest zainteresowana, no to pewnie w szybkim czasie musimy odpowiedzieć sobie na te pytania, tego czasu już nie ma dużo".
"My z partiami lewicowymi w koalicję na pewno nie wejdziemy" - powiedział. I dalej: "Będziemy budować Koalicję Polską, będziemy budować umiarkowane centrum. Będziemy budować to dla Polski i Polaków, dla zjednoczenia Polski, dla zjednoczenia Polaków, dla wspólnoty narodowej, dla państwa demokratycznego, szanującego tradycję, państwa zakorzenionego w Europie"..
Oczywiście drugi akapit, to bicie piany. Też musi być. Cały szkopuł polega jednak na tym, że nie wiemy kto w tym centrum ma być i jaki przyniesie bagaż. PSL znane jest z tak giętkiej ekwilibrystyki, że zgadywać, byłoby tu nie tylko trudno, ale i niebezpiecznie.
Zaledwie zahaczę o wypowiedź senatora Klicha na temat podjętej reformy wymiaru sprawiedliwości: „Zaznaczył przy tym, że nowelizacja budzi wiele niepokojów wśród parlamentarzystów, środowisk prawniczych i obywateli. Zdaniem Klicha nowelizacja ustaw sądowych "ma dyscyplinować sędziów, a nie wprowadzać reformę wymiaru sprawiedliwości".
Powinien dodać, ze jest to jego prywatne zdanie i że zabiera głos nie po linii swej wiedzy zawodowej
Rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand oświadczył na konferencji prasowej w Brukseli, że Komisja Europejska nie ma wątpliwości co do prawomocności Sądu Najwyższego w Polsce. Ma natomiast zastrzeżenia w odniesieniu do... Trybunału Konstytucyjnego.
Rzecznik przekazał, że KE wie o decyzji Sądu Najwyższego w sprawie sędziów Krajowej Rady Sądownictwa, nie komentuje jej, ale rozwój sytuacji dotyczący praworządności w Polsce jest dowodem na to, że potrzebny jest natychmiast konstruktywny dialog w tej kwestii. Pytany, czy polski rząd powinien dostosować się do decyzji Sądu Najwyższego, odpowiedział, że KE ma obawy co do przedstawionych przez polskie władze stanowisk w sprawie dalszych działań związanych z orzeczeniem SN. Zaznaczył też, że niezależność i prawomocność TK w Polsce została "poważnie podważona" i nie może on wydawać już "efektywnej konstytucyjnej oceny".
To, co wyżej czytamy jest zdumiewające, gdyż darowując sobie pustą gadaninę Wiganda, w której poza ogólnikami nie ma żadnej merytorycznej treści, jedno z jego wypowiedzi jasno wynika: stanie po stronie frondujących sędziów, mimo, iż całe ich postępowanie jest niczym innym, jak obroną interesów jednej opcji politycznej, co z zasady wyklucza ich z udziału w wymiarze sprawiedliwości. Niezależność sędziów, o którą także Wigand się upomina, to walka o ich bezkarność i prawo do popierania określonej opcji politycznej. Przywykli do tego w PRL, kiedy byli na garnuszki systemu. Warto tych starszych spytać, który z nich nie był członkiem PZPR? To co wygaduje Wigand kompromituje kierownictwo UE w każdej dziedzinie. Mógłby w końcu ten pan nabyć trochę wiedzy o bagażu, jaki wielu obecnych sędziów wnosi z czasów komunistycznych, kiedy wyrok musiał odpowiadać racji stanu państwa socjalistycznego. Przy takiej wiedzy oficjeli UE, nie dziwi, że Timmermans na tle obrazu pokazującego pałowanie przez policję we Francji demonstrantów, powiedział z całym spokojem, że we Francji jest przestrzegane prawo. Czyli słowo „praworządność” inne ma znaczenie w zastosowaniu do Polski a inne do Francji. Z kolei Timmermans w ogóle nie wie co ono znaczy.
Źle jest, kiedy kierownictwo
Unii Europejskiej pozwala sobie na traktowanie państw członkowskich z tak jawnym ich lekceważeniem, kiedy wspiera w niektórych państwach elementy rozkładowe i w najwyższym stopniu aspołeczne. A źle jest także, kiedy arogancka małolata, Greta Thunberg, nie wiadomo przez kogo będąca na wybiegu i sterowana, szwenda się po krajach, instytucjach i nawet, jak się okazuje, po jednej z kopalń w Polsce, lobbując na rzecz walki z ociepleniem klimatu. Ktoś słusznie jej poradził, żeby poszła do szkoły. Ale, jeśli chce tak bardzo działać dla dobra publicznego, to w Szwecji ma aż nadto wielkie pole do popisu. Powszechnie wiadomo w jakim dołku znalazło się to państwo i Szwedzi.
To jednak nie ta małolata winna być tu przepytywana, ale ci, którzy ją nadużywają, a jeszcze bardziej pozbawieni zdrowego rozsądku i rozumu aktywiści, którzy zapewniają jej publicity. Wprost zażenowanie budzi prymitywizm wielu ludzi i instytucji, którzy tą drogą chcą mieszać w polityce. Nie brak takich także w kierownictwie UE.
Władze Unii Europejskiej czynią wszystko, żeby nieczystości w Stajni Augiasza nie ubywało. Jak na ironię losu, jest tak, jak wtedy, kiedy przez ponad 100 lat zaborcy starali się utwierdzać w Polakach to, co u siebie zwalczali. I tak jak dziś, posługiwali się kanaliami, których w żadnym narodzie nie brakuje. Chociaż trudno znaleźć przypadek, żeby w Reichstagu wówczas Polak wnioskował uchwalenie sankcji przeciwko swym rodakom. Obecnie zdarzyło się, ze europoseł z Polski wniósł o kuratelę EU dla Polski. Można więc powiedzieć, że Stajnia pełna jest po sufit. A na pozostaje tylko pamiętać, to ją zapaskudza.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 12 odsłon