PRL epoki Gierka a Rzeczpospolita Tuska.

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Niektórzy śledząc to, co dzieje się obecnie w Polsce przypominają sobie czasy sprzed 1956 r. czyli stalinizm. Może to przesada i co najwyżej działalność Bodnara, zamach na media Sienkiewicza, bezprzykładne łamanie praworządności przy błogosławieństwie UE, komisje śledcze mające znamię zemsty na ludziach, którzy dla Polski coś dobrego zrobili – te ostatnie przypominają prześladowanie akowców, żołnierzy wałczących u boku zachodnich aliantów. N. p. W 1947 powrócił do Polski płk pilot Stanisław Skalski i został przez władze stalinowskie oskarżony o zdradę i skazany na karę śmierci, po czym wyrok zamieniono na dożywocie, w 1956 rehabilitowany. Oczywiście można i teraz oczekiwać jakiejś „odwilży ‘56”, ale co z tego? Ilu tamtych „bodnarów” stalinowskich poniosło konsekwencje swych czynów? Zostawmy to. Ważne jest co innego, to mianowicie, że w Polsce co jakiś czas ogarnia ludzi zbiorowa amnezja wymagająca powtórki z historii, tej prawdziwej a nie fabrykowanej na taką czy inną okazję. Sięgając do socjalizmu, jak się to mówiło „z ludzką twarzą”, czyli do Gierka, odnajdujemy więcej nadziei na coś lepszego dla Polski niż dzisiaj. Zależność od ZSRR to było coś wpisanego w system. Żadna partia, rząd polityk nie mógł tu ani niczego obiecywać, ani zdziałać. Ale starano się zachować pozory wprawdzie nie suwerenności, ale pewnej samodzielności. Ekonomika była socjalistyczna i ona właśnie musiała prowadzić do kryzysów. A więc zapaść gospodarcza kończąca kolejne dekady władzy w PRL to nie tyle błędy ekip, ile wady samego systemu.

Można zatem powiedzieć, że Gierek – dajmy spokój Gomułce – chciał coś zrobić, ale po prostu nie miał szans. I tu tkwi sens porównania wyrażonego w tytule felietonu. W PRL całą odpowiedzialność za Polskę ponosiła PZPR. na każdym kroku podkreślano jej kierowniczą rolę. Jako stronnictwa polityczne dopuszczone były ZSL i SD, PAX miał swój klub poselski, ale nie był partią polityczną. O ZSL zanotował 13 marca 1967 r., będąc w tym czasie członkiem Rady Państwa, Jerzy Zawieyski: „Ludowcy są prymitywni, tchórzliwi, podporządkowani partii, niesamodzielni, zawsze tego samego zdania co Kliszko. Kliszko był „opiekunem” ZSL z kierownictwa PZPR. Słowo Ludowcy słusznie bierze się w cudzysłów. Ruch ludowy skończył się w istocie wraz z rozbiciem PSL”. Co do roli SD w porównaniu z Trzecią Drogą nie można wiele powiedzieć, poza tym, że tak to stronnictwo jak i ZSL otrzymywało od PZPR sporo mało znaczących, a dobrze płatnych stanowisk rządowych i samorządowych. Czesław Wydech był marszałkiem sejmu w latach 1957-1971. Ale gdzież Hołowni do niego, podobnie do następcy, Dyzmy Gałaja (1971-1972). Marszałkostwo sejmu to była synekura ZSL.

Otóż za Gierka ZSL, ani żadne inne ugrupowanie nie współrządziło. Obecnie pretenduje do tego i PSL , Trzecia Droga i Lewica. Jednakże decydentem jest Tusk, podobnie jak kiedyś PZPR, a jak w PRL partia słuchała Moskwy, tak teraz on słucha, praktycznie rzecz biorąc, Berlina. Nie krępuje się niczym. Tak było w związku ze spotkaniem z Scholzem. Kiedy ten zbył sprawę odszkodowań dla Polski jakimś banałem w dodatku zabawnym, bo mówił o jakimś zadośćuczynieniu tym, którzy przeżyli okupację. Ja sam mam 93 rok życia, a w 1945 miałem lat 13, Komentarza nie trzeba. Premier Polski słuchający takich bezczelnych słów i kwitujący to słowami: "kanclerz Scholz mówi otwarcie i to zaleta tego spotkania, że w sensie formalnym i prawnym, reparacje z punktu widzenia Niemiec są zamknięte i ma argumenty na rzecz tej tezy" manifestuje jeszcze więcej pogardy dla Narodu, który, niestety, mu to stanowisko powierzył, aniżeli kanclerz Niemiec – dodajmy, postrzegany jako kryptokomunista.

Pytanie czy przybudówki PO mają więcej do powiedzenia niż „bratnie stronnictwa” w PRL? Oczywiście, że nie, ale w przeciwieństwie do tamtych, one oddały Polskę w ręce Tuska. Sienkiewicza, Bodnara i tych, którzy teraz, jak za poprzednich swych rządów rozbrajają Polskę, której ma bronić Bundeswehra, którzy już dobrze rozwinięty gospodarczo kraj znowu wpędzają w zaułek bylejakości i marginalnej przedsiębiorczości. Jedynie co ich interesuje to władza w takim czy innym kołchozie. Pozwolę sobie zacytować artykuł Piotra Lisiewicza za Niezalezna.pl: „Waldemar Pawlak już niemal otwarcie chce odebrać Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi władzę w PSL. Na Lewicy Włodzimierz Czarzasty i Anna Maria Żukowska frontalnie atakowani są przez posłanki skupione wokół minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Zarówno PSL, jak i Lewica mają poczucie utraty jakiegokolwiek wpływu na linię rządu i obawy, że KO zabierze im posłów, na przykład do PO ucieknie Piotr Zgorzelski z PSL. Wśród ludowców głosy żądające wyjścia z koalicji są coraz częstsze, bo podwyżki uderzą drastycznie w elektorat tej partii. „W grudniu nie będzie czego zbierać. Powinniśmy w ciągu dwóch tygodni wyjść z koalicji” – uważa jeden z PSL-owskich wiceministrów. Z kolei wyjścia Lewicy z koalicji chce Adrian Zandberg”.

Kto dłużej żyje przypomina sobie czasy PRL po Radomiu 1976 r. Tylko wtedy ZSL najgłośniej gardłowało za socjalizmem, lewicy nie było, nawet takiej jak ta dzisiejsza. Fakt, że do PE weszli: para pseudomałżeńska Biedroń-Śmiszek i pani Scheurig-Wielgus i na tym koniec, wskazuje aż zbyt wyraźnie miejsce Lewicy w polityce. Ona sama zeszła na pozycję jedynej patronki LGBT+Q. Oczywiście Tusk w te pędy z nią się stowarzyszył, by w oczach Scholza zabłysnąć swym postępowym światopoglądem. To, że w kołach tych spodziewano się zwycięstwa w wyborach do PE Marka Belki świadczy tylko o jednym: Do formacji i koalicjantów Tuska pasuje jak ulał co mówiono kiedyś o Burbonach: niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli. A to, co powiedział Zawieyski o ZSL w pełni odnieść trzeba do obecnego PSL. Bo zmiana nazwy to za mało, by być czymś nowym.[1]

Konkluzja: Gierek chciał rozwoju Polski i zrównania jej poziomu życia z Zachodem. W socjalizmie było to niemożliwe. Od Sowietów starał się wytargować dla Polski jak najwięcej swobody. Dla Tuska istotne jest wypełnianie nakazów Brukseli, a także Berlina. Dlatego rozwój Polski i jej autorytet w świecie go nie obchodzą. W sumie rezultat tego, co robi Tusk jest gorszy od tego, co robił Gierek,

 

[1] Warto sobie przypomnieć książkę Tadeusza Kisielewskiego, Zapiski historyczno-polityczne z lat 1981-1991, Lublin 1994. Obnaża on całą tandetę polityczną i moralną ZSL, której metody i duch znalazł się w powstałym wtedy acz bynajmniej nie odrodzonym PSL.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Koalicja 13 Grudnia ma nowych rosyjskich partnerów. "Demokraci" od FSB i ruskiego Krymu

„O wolną i demokratyczną Rosję” – tak nazywać się ma międzyparlamentarna grupa, której powstanie zapowiedział wicemarszałek Senatu Michał Kamiński podczas odbywającego się w Warszawie Kongresu Deputowanych Ludowych. Ta opozycyjna organizacja rosyjska – kreująca się na swoisty parlament na uchodźstwie – to kontrowersyjny wybór jako potencjalnego partnera przedstawicieli polskiego parlamentu. Główne role odgrywają w niej bowiem komunistyczny zwolennik przyłączenia Krymu do Rosji oraz były oficer KGB i FSB. (...)

Niejasne powiązania i niedające się obronić dawne wypowiedzi członków Kongresu Deputowanych Ludowych krytykuje m.in. organizacja Liga Wolnych Narodów, forum zrzeszające zarówno rosyjskich opozycjonistów, jak i ugrupowania narodów Federacji Rosyjskiej, dążące do oderwania się lub usamodzielnienia od Rosji, m.in. rząd na uchodźstwie Czeczeńskiej Republiki Iczkerii czy organizacje Tatarów krymskich. Liga wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że nie uznaje „żadnych sił politycznych i ośrodków, które uzasadniałyby zachowanie Federacji Rosyjskiej w jej obecnej formie”.

Także część rosyjskich opozycjonistów mieszkających w Polsce nie uznaje inicjatywy Ponomariowa jako reprezentacji parlamentarnej Rosjan na uchodźstwie. „Nie negując potrzeby powołania rady koordynacyjnej rosyjskiej opozycji, oświadczamy, że legitymacja takiego organu może opierać się wyłącznie na procedurze wyborczej, przeprowadzonej uczciwie i z uwzględnieniem rzeczywistej reputacji kandydatów. Uczestnicy Kongresu przyznają sobie pseudolegitymację i uzasadniają ją zwycięstwami w poprzednich wyborach. Jednak wielu mocnych kandydatów opozycji (w szczególności Iwan Żdanow, Władimir Miłow i Ljubow Sobol) nigdy nie zostało dopuszczonych do startu w rosyjskich wyborach. Dlatego, po pierwsze, wątpimy, czy uczestnicy Kongresu mogliby wygrać uczciwe wybory; po drugie, uważamy, że w ciągu długiego czasu, który upłynął od ich wyboru, ich potencjał wyborczy uległ zmianie” – stwierdzili w oświadczeniu dotyczącym Kongresu Deputowanych Ludowych.

Grzegorz Wierzchołowski

Za: https://niezalezna.pl/polityka/koalicja-13-grudnia-ma-nowych-rosyjskich-partnerow-demokraci-od-fsb-i-ruskiego-krymu/521647

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1661606

Kryterium oceny polityka w PRL i obecnie powinno być to samo: na ile musiał i na ile chciał.

Niestety, dotąd nie opracowane nawet w zarysie takiego kryterium. A to właściwie rola IPN. 

Vote up!
1
Vote down!
-1

Ryszard Surmacz

#1661612

Konflikty zbrojne poprzedzane są zwykle medialno-propagandowym atakiem i mają za zadanie zniszczyć przeciwnika moralnie, psychicznie i nerwowo. Mają złamać w nim wolę obrony i pozbawić go sensu walki, a jedocześnie kusić go nagrodą za kolaborację z wrogiem. Tak już było za Krzyżaków i tak jest teraz za Unii Europejskiej, która z niemieckiego nakazu robiła z Jarosława Kaczyńskiego największego wroga praworządności i demokracji w Europie.

Te 8 lat maniakalnej koncentracji na osobie Kaczyńskiego i jego partii, najlepiej wyraża istotę niemieckiego strachu przed utratą kontroli nad Europą. Partia Kaczyńskiego starała się przywrócić Polakom poczucie godności i wartości narodowej oraz poczucie wiary we własne siły, lansując ambitne programy gospodarcze i społeczne. Kaczyński zapowiadał nawet dogonienie Niemiec pod względem jakości życia w ciągu najbliższych 10 lat. Nic tak nie wprawia Niemców w panikę, jak dumni ze swojej ojczyzny Polacy. Patiotyczni Polacy nie idą na kolaborację z wrogiem. Tacy też nie wybierają się dobrowolnie na roboty do Niemiec. Zadowolony z Polski Polak radykalnie zaprzecza kilkusetletniej niemieckiej definicji Polaka i jako taki, jest dla Niemców nie do przyjęcia. W celu przywrócenia dawnej „normalizacji“
rzucili w zeszłym roku na front wschodni oddziały szturmowe Tuska według swojej dewizy: „… und willst Du nicht mein Bruder sein, so schlag' ich Dir den Schädel ein!“ To chyba z piosenki SS-manów, słowa Bernhard von Bülow, i oznacza: ... a jeśli nie chcesz być moim bratem, rozwalę ci czaszkę! Ot, to taka zachęta po niemiecku.

Niemcy budują dla siebie Unię Europejską. Koncepcja tego projektu narodziła się jeszcze przed II wojną światową w głowie fanatycznego członka NSDAP, Waltera Hallsteina. Po przegranej już drugiej wojnie światowej dotarło do Niemców, że nie tędy droga i trzeba zmienić metody. Ten sam Walter Hallstein, z tymi samymi ambicjami, został pierwszym przewodniczącym Komisji Europejskiej, od stycznia 1958 roku do czerwca 1967. Dzisiaj to stanowisko, od grudnia 2019 roku, obsiada Ursula von der Leyen, wierna wytycznym swojego idola po fachu. Chodzi oczywiście o praworządność, tak jak my ją rozumiemy.

W skład tego Towarzystwa Jedności Myśli i Działania wchodzi też generał Abwehry, (w tej firmie pracował kiedyś Hans Kloss jako J-23), i SD, Reinhard Gehlen. Gehlen był członkiem Reichswehry, Wehrmachtu, Bundeswehry oraz założycielem i szefem Federalnej Służby Wywiadowczej, BND. Zbrodniarze wojenni zniszczyli dokumenty swoich zbrodni, zmienili fronty i stali się orędownikami jedności demokratycznej Europy w imię zasady – Make Germany Great Again, ale pod fałszywą flagą. Fundamenty dyplomatyczne i propagandowe nowych Niemiec tworzył Reinhard Gehlen. Fundamenty prawne UE tworzył Walter Hallstein. Dominację militarną zastąpiono dominacją gospodarczą. Intelligenzaktion, czyli ludobójstwo polskich elit, głównie inteligencji, zastąpiono niszczeniem polskiej oświaty i szkolnictwa, i to od pierwszego dnia przejęcia władzy przez bojówki Tuska. Występy Josepha Goebbelsa zastąpiono medialnymi programami potężnych, obcych koncerów w interesie Niemiec. Polacy mają znowu żyć na kolanach i nie wtrącać się w politykę tych bardziej wartościowych „Europejczyków”. Jak widać, kadry do tego zadania zostały przez lata budowane z niemiecką gruntownością. Wszystkie ważne stanowiska w Polsce obsadzone
są już przez ich marionetki.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1661613

Brawo, nic dodać nic ująć.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1661633