Czy Dirk Schümer nawróci renegatów z Polski
Często uczyli nas obcy, jak szanować Polskę i tak pozostało. Media polskojęzyczne na służbie obcych właścicieli, paskudzą do gniazda z nazwy własnego. Obca gazeta „Die Welt” broni Polskę przed Polakami. Powiedzmy tak zwanymi. Któż to pojmie?
Wojna na Ukrainie, jak to zwykle jest w Polsce, wywołuje w naszym tak podzielonym społeczeństwie bardzo zróżnicowane reakcje. Nie jest tu mowa o takich wystąpieniach jak Tuska i n. p. Ochojskiej, czy pani Lubnauer, bo raz, że żadne to autorytety, a ponadto taka okazja jak ta wojna może stanowić ewentualny krok w kierunku realizacji hasła: PiS musi odejść, a co tym za idzie: Tusk wraca, by groźny dla, choćby RFN, choć nie tylko, awans Polski na mapie europejskiej powstrzymać a ewentualnie może i cofnąć. Na to pracuje szereg osób i instytucji, a zwłaszcza sądownictwo. To już jedyny bastion, w dodatku nieproduktywny, który wspiera nienawistne do Polski koła zachodnie na każdym odcinku życia politycznego ją zwalczające i to przy pomocy europosłów wybranych przez polskich, niestety, wyborców. Część tych europosłów z ramienia polskiej opozycji totalnej to stara nomenklatura, kiedyś na usługach dominacji sowieckiej w Polsce, a część to latorośle nowego chowu lewacko-libertyńskiej hołoty zachodniej, która, jaka szkoda, że nie załapała się na Gułag, bo dla takich idiotów to jedyne lekarstwo.
Tu w Polsce, kiedy zdrowa część społeczeństwa ratuje uciekinierów z Ukrainy, jak zwykle „Kasta” korzysta z okazji, by bruździć. To, że ona może tak długo podgryzać państwo jest winą trudną do przypisania jednoznacznie jednej formacji rządzącej polską po 1989 r. Utrzymanie tej zgangrenowanej przez komunę instytucji, jaką był wymiar sprawiedliwości to dzieło głównie beneficjentów spuścizny po PRL. Dziś trudno oczyścić tę stajnię Augiasza, gdyż ma ona sojusznika w lewacko-libertyńskiej wierchuszce Unii Europejskiej, mającej u nas swe ekspozytury. Dziś Komitet Obrony Sprawiedliwości (sama nazwa budzi wesołość) „zwróciły się Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Rady Unii Europejskiej o wykorzystanie wszelkich dostępnych środków w celu: 1) powstrzymania wyboru kolejnej nielegalnej neo-KRS oraz przywrócenia niezależności KRS (wybór prawidłowego, konstytucyjnego organu) poprzez doprowadzenie do zgodności trybu wyboru jej sędziowskiej części z polską Konstytucją i umożliwienie tak utworzonemu organowi weryfikacji ...”
Te środowiska zajęły też stanowisko w sprawie wyroku TSUE z dnia 19 XI 2019 r. : „Jeżeli wyrok TSUE nie zostanie zrealizowany szybko i w zgodzie ze standardami europejskimi, zasadą pewności prawa, a także z poszanowaniem praw obywateli, którzy pokładali zaufanie w polskim systemie sądownictwa, to nieuchronnie dojdzie do bezprecedensowego chaosu w systemie prawnym. Orzeczenia polskich sądów nie będą przede wszystkim korzystać z zasady wzajemnego zaufania i uznawania w innych państwach […]”.
Nie wiadomo do kogo adresowany jest apel 16 sędziów Sądu Najwyższego, którzy m. in. stwierdzają, że Jedną z kluczowych przyczyn powodujących w ostatnich latach osłabienie zarówno państwa, jak i relacji europejskich jest konflikt odnoszący się do wymiaru sprawiedliwości, w tym Sądu Najwyższego”. To jest prawda, ale trzeba by jeszcze dodać, kto od 2015 r. ten konflikt wywołuje i go podsyca, kto na każdym kroku posługuje się nim, by szkodzić nie PiSowi, ale państwu i narodowi polskiemu, oczerniając rząd?
Podobnie zgodne z prawda jest wezwanie: "Apelujemy do wszystkich organów uprawnionych do działania w tym zakresie, w szczególności Sejmu, Senatu i Prezydenta RP o podjęcie pilnych kroków ustawodawczych zmierzających do zakończenia tego niszczącego procesu i dokonania — w zgodzie z Konstytucją RP i traktatami międzynarodowymi — koniecznych zmian w sądownictwie w celu zapewniania wzajemnego zaufania i uznawalności orzeczeń sądowych. Ciekawe jednak, że środowiska wysuwające tak szczytne cele właśnie do tego dążą, by sądy polskie były nadal poletkiem ciemnych interesów i glebą uprawianą przez wiadomej proweniencji polityków.
Ktoś powie, że to są nasze wewnętrzne sprawy, a organy unijne tylko dbają o to, by w Polsce zapanowało „państwo prawa”, jakim usiłuje stać się Unia Europejska po to, by stłamsić każdą suwerenność w imię nowego ładu ideologicznego będącego nieładem moralnym w szczytowej formie. Ta Unia jest na wzór Niemiec, gdzie wszystko można obiecać, a nawet fetować, a nic nie rozbić. „Wszyscy stali, wszyscy oklaskiwali, widać było wzruszenie w oczach wielu polityków Bundestagu, a później nie dopuszczono nawet do dyskusji nad sytuacją, która ma miejsce na Ukrainie. Rzecz niebywała”. Oto, jak było w Bundestagu po obecności tam prezydenta Zełenskiego na wideołączach.
A właściwie rzecz wcale nie niebywała, gdyż kumpel Schroedera, kanclerz Oskar Scholz ma gdzieś Ukrainę i ludobójstwo. W 2021 RFN zahandlowała na rzecz Putina za 40 mld Euro, a Ukrainie funduje się remanent czyszczonych po NRD magazynów. Jeszcze nigdy rządy SPD nie dały nic Niemcom Zachodnim. Osobiście uważałem, że Helmut Schmidt był godny szacunku, ale tylko on. Ale to, że Putin może dziś mordować dzieciaki ukraińskie, zawdzięcza głównie niemieckiemu wsparciu.
To zatem ta sama retoryka kłamstwa, naigrawania się z cierpienia i służalczego wchodzenia naszej opozycji w pewne miejsce, w zależności od tego czy można tam spodziewać się szkodzenia Polsce. Polska dziś za rządów PiS wpuściła do siebie ponad 2 miliony ludzi uciekających spod putinowskich bomb z Ukrainy, Niemcy ponoć około 200 tys. Ale dla Tuska et consortes fakty nie mają żadnego znaczenia. PiS nic nie robi i basta.
Nie mamy się czego wstydzić, a jeśli to tylko tego, że taką mamy opozycję, która jedyny pomysł jaki ma, to jawne małpowanie Targowicy. I może bardziej jeszcze, że ją wspiera połowa narodu, nadal sądząc, że stoi po stronie jego inteligenckiej części. To jest wstyd i hańba, a dodatku ta inteligenckość to niewybredny żart.
Prezydent Zełenski nie do końca ma rację mówiąc, że „nasi żołnierze bronią europejskich wartości bez waszego wsparcia”. Ostatnie trzy słowa – na to zgoda, ale co do tych wartości, to trzeba by spytać, jakie to wartości i okaże się, że na nich niczego budować nie można, bo Europa nie buduje ale konsumuje i burzy własne fundamenty.
Jak już nieraz bywało, polskim sprzedawczykom musi ktoś z zewnątrz powiedzieć prawdę, a że jest to właśnie Niemiec, tym bardziej warto się tej prawdzie przyjrzeć. Pochodzi ona od dziennikarza średniego pokolenia Dirka Schümera (https://www.welt.de › Kultur), tzn. w jego artykule opublikowanym w „Die Welt” p. t. Schluss mit dem Polen-Bashing, bitte!
Treść tego artykułu podaję w polskim tłumaczeniu za: Dziennik. Gazeta Prawna. https://wwwgazetaprawna.pl: Polacy znów nadstawiają karku za godność Europy. Dość nagonki na Polskę :
„Co to był za tydzień: (minister zdrowia) Karl Lauterbach znów walczy z wirusem, administracja w Berlinie znów upada, ale Polacy pokazują swoją jakość. A przy okazji Jarosław Kaczyński - człowiek często krytykowany w Europie - również pojechał pociągiem do Kijowa". Autor tekstu zatytułowanego "Dość nagonki na Polskę, proszę!" stawia pytanie, czy nadszedł "czas na przemyślenie kilku opinii?"
Kiedy w tym tygodniu szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki udał się pociągiem do oblężonego Kijowa wraz z premierami Czech i Słowenii "nie był to bynajmniej akt samej tylko politycznej odwagi" - pisze publicysta Dirk Schümer. "Wysocy rangą urzędnicy nie chcieli pozostawić tego na etapie studiowania map. Szacunek! Na zdjęciach prasowych widać również 72-letniego Jarosława Kaczyńskiego - nie obyło się bez kąśliwych komentarzy, że ten człowiek jest kontrowersyjny w Europie ze względu na restrykcyjną politykę wobec uchodźców".
"Restrykcyjną? Możecie sobie myśleć, co chcecie, o stosunku Kaczyńskiego do UE, gejów czy opozycji politycznej - w tej chwili, także pod jego egidą, Polska bierze na swoje barki główne zadanie przyjęcia i opieki nad półtora milionem uchodźców wojennych. A wszystko to w czasie, gdy w Berlinie administracja, straż graniczna i służby ochrony przed katastrofami jak zwykle załamują się pod napływem kilkudziesięciu tysięcy uchodźców" - podkreśla Dirk Schümer.
"Ta wojna, która nie jest tak blisko nas, jak naszych polskich sąsiadów, byłaby może dobrą okazją do zaprzestania modnej obecnie nagonki na Polskę. I pamiętania, że Polacy (może nie wszyscy, ale większość), tak jak w 1939 r. czy 1980/81 r., znów nadstawiają karku za wolność nas wszystkich, za godność Europy, i znów ponoszą większe ofiary niż my, Niemcy. Również w Pradze i Budapeszcie ludzie doskonale wiedzą, jak to jest, gdy po ulicach przejeżdżają rosyjskie czołgi".
W Polsce zapomnieli o tym niegdysiejsi eingedeutschte (III grupa narodowościowa III Rzeszy) i durnie, którzy mylą Franka – tego od GG z Frankem od kredytu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 872 odsłony