Tzw. III RP od dołu czyli lokalne bagno

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Na samorządowe bagno należy popatrzeć z różnych punktów widzenia. Najlepiej sytuację odbija artystyczny, ale o tym na końcu.

Zaczyna się wkrótce batalia o samorząd, więc przyjrzyjmy się kwestiom samorządu. Najpierw zacznijmy od założeń teoretycznych. Wiadomo nam, że funkcjonowanie państwa tzw. III RP było zdominowane i zdeformowane przez uklad postkomunistyczny, który przekształcił państwo w system postkomunistyczny, a mówiąc dosadnym jezykiem socjologicznym: “system sfunkcjonalizowanych patologii”. Państwo teoretyczne dla obywateli – dojna krowa dla cwaniaków. Z tej ogólnej tezy wynika, że i na poziomie samorządowym rządzą tego typu patologiczne układy. Konkrety dowodzą, że tak dzieje się w istocie.

Od dawna widzę, żyjąc w konkretnym lokalnym środowisku, gdańskim, że nie mam o tym środowisku większego pojęcia, chyba że zetknę się z konkretnymi objawami pojawiającymi się dosłownie pod moim nosem, takimi jak wycięcie lasu na Ujeścisku, czy wybór niewłaściwego przebiegu trasy tramwajowej, podyktowany względami wyborczymi. O środowisku samorządowym wiem znacznie mniej niż o sytuacji w Polsce na szczeblu centralnym, bo nie ma w nim miejsca na wiarygodne media. W skali kraju udało się zmobilizować środki finansowe i zasoby ludzkie by stworzyć media antysystemowe, które przedstawiają wiarygodny obraz sytuacji spoleczno-politycznej. Na poziomie samorządu układ postkomunistyczny jest zbyt silny, a zasoby antysystemowe zbyt nikłe by dało się przewagę układu zniwelować.

Popatrzmy na medium takie jak “Dziennik Bałtycki”, który jest częścią sieci należącej do niemieckiego właściciela i na obraz rzeczywistości jaki on serwuje. Najpierw jednak weźmy pod uwagę teorię. Świat jest jeden, więc dobry obserwator czy obserwatorzy powinni zmierzać do ujednolicenia obrazu. Dziennikarze powinni więc być w stanie dać choćby przybliżony obraz tej rzeczywistości. Ale nie ma co na to liczyć, jako że medium to jest na kilku poziomach uzależnione od układu i rzeczowej analizy realnego świata nie uświadczysz, bo dziennikarze albo tkwią w układzie albo nie chcą ryzykować, by nie stracić pracy.

Trzeba więc polegać na innych źródłach informacji.

Od lat TVP , niezależnie od tego kto aktualnie rządzi, nadaje program interwencyjny redaktor Jaworowicz. Wystarczy zapoznanie się z kilkoma odcinkami by zorientować się, że coś na tym poziomie lokalnej rzeczywistości jest nie w porządku, bo problemy zawsze ocierają się o funkcjonowanie instytucji państwowych czy gospodarczych, choć program unika wyraźnych odniesień do kwestii politycznych. Tym niemniej widać wyraźnie, że źródła problemów przedstawianych w programie, dotyczących głównie kwestii spolecznego wykluczenia, mają charakter systemowy, strukturalny i tkwią poza sferą prywatnych relacji bohaterów takich programów.

Innych programów reporterskich, interwencyjnych nie oglądam, ale od pewnego czasu oglądam “Studio Polska” w TVPInfo, w którym biorą udział ludzie z różnych stron Polski i różnych środowisk, którzy padli ofiarą złego funkcjonowania instytucji państwowych i tu już nie ma wątpliwości, skąd się biorą problemy. Włosy dęba stają, zgrozą wieje, bo jasne staje się jak głęboko w tkankę społeczną na wszystkich poziomach, ale szczególnie na poziomie lokalnym, wżarł się układ postkomunistyczny. Raz są to problemy spółdzielczości, innym razem problemy sądownictwa, prokuratury czy samorządów. Wynika z nich, że o ile układ na szczeblu centralnym, w dużych ośrodkach miejskich da się jakoś ominąć, to na szczeblu samorządowym nie ma przed nim ucieczki, gdy gmina opanowana przez taki układ jest głównym pracodawcą, a ponadto ma wpływ na inne instytucje na terenie gminy. Nic dziwnego, że członkowie tych sitw, zgrupowani w sieci “Wściekli i solidarni” nie darzą pomysłu zmian w kadencyjności samorządów zbytnim entuzjazmem.

Zdecydowana większość uczestników takich programów jest zwolennikami zdecydowanych zmian w systemie samorządowym proponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. A ja się do nich przyłączam. Inną zupełnie sprawą jest jednak praktyczna mozliwość przeprowadzenia takich zmian natychmiast. Trzeba zawsze uwzględniać problem wąskiego gardła/bottleneck, bo nie da się zbyt wielu zmian przeprowadzić jednocześnie, albo z powodu braku kadr, albo z powodu tolerancji społecznej na skalę zmian.

Wydaje mi się, że zmiana w samorządach, z uwagi na brak informacji w przestrzeni lokalnej, o czym pisałem wyżej, wymaga innej strategii niż na poziomie centralnym. Można śmiało przyjąć założenie systemowe, że większość ośrodków w Polsce to są takie mini-Warszawy, z podobnymi problemami korupcyjnymi. Ale jako że Warszawa jest znacznie ludniejsza od ośrodków prowincjonalnych, większe jest w Warszawie, prawdopodobieństwo trafienia na jednostki odważne i niekonformistyczne. A w małych ośrodkach łatwiej o totalną blokadę niezależności. Dlatego zanim przystąpi się do zmian, niezbędne będzie długotrwałe przygotowanie artyleryjskie na poziomie centralnym jak i lokalnym, żeby zburzyć mur milczenia wokół klik i sitw, które się panoszą w lokalnych samorządach.

Warto też brać pod uwagę jeszcze jeden czynnik. Otóż wydaje mi się, że nie istnieje prosta przekładalność wyników wyborczych na poziomie centralnym na wyniki na poziomie lokalnym.

Popatrzmy jednak na problem od jeszcze jednej strony. Wiadomo, że systemowe założenia tzw. III RP kształtują całość procesów zachodzących w kraju. Z tym, że na poziomie lokalnym pojawia się dodatkowo specyficzny dla danego miejsca lokalny koloryt. Warto, w związku z krytyką tzw. III RP wziąć pod uwagę znakomite requiem dla tej formy ustrojowej napisane przez Jakuba Żulczyka, zatytułowane “Wzgórze Psów”. W normalnych warunkach, artystyczny sygnał upadku pojawia się na jakiś czas przed upadkiem, ale w przypadku Polski sytuacja jest nienormalna i ten sygnał objawił się po fakcie. Tym niemniej rzecz jest napisana znakomicie i warta ceny.

,

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Rzeczywiście wybory lokalne, samorządowe nie są tożsame z centralnymi. W przyszłym roku będzie batalia o to czy Dobra Zmiana trafi tu - na dół. Inaczej sitwa okrzepnie i będzie wojować o zwycięstwo w 2019 roku. Tu u nas patologie i korupcja są dużo większe niż w dużych miastach - tu nie ma ŻADNYCH wolnych mediów...

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Yagon 12

#1546041

Pełna zgoda, że na poziomie samorządu, w wielu polskich miastach, a w Gdańsku w szczególności, układ POstkomunistyczny jest zbyt silny, żeby przedstawić wiarygodny obraz sytuacji społeczno-politycznej. Na cztery podstawowe media, TVP3, GW, Radio Gdańsk i Dziennik Bałtycki, jedynie w lokalnej telewizyjnej trójce przynajmniej widać, że coś się zmienia na lepsze. Pozostałe trzy to obraz nędzy i rozpaczy, z tymi samymi od lat dziennikarzami, którzy nawet nie kryją swojej dużej sympatii do bolszewików z PO. Jeszcze rozumiem zakłamaną GW, czy niemiecki Dziennik Bałtycki z czołową dziennikarską manipulantką Barbarą Szepułą, ale niestety również Radio Gdańsk z niezawodną od wielu lat Agnieszką Michajłow na czele, niewiele od nich odbiega. W DB nawet zwykły kącik humoru rysownika Zbigniewa Jujki to ciągłe, żałosne wyśmiewanie i obrażanie PiS-u i ich lidera Kaczyńskiego. Z drugiej strony, pudrowanie przekrętów prezydentów Gdańska i Sopotu w tych mediach trwa w najlepsze

Vote up!
1
Vote down!
0
#1546044

W dużych miastach np. w Łodzi do dzisiaj rządzą najPOtężniejsze z najhaniebniejszych syndykatów zbrodni mafijnych –od początku obowiązywania procedur Konstytucji 1997 roku - koordynowanych operacyjnie siłami samosądowo samorządowymi zniewalającymi tabuny (konstytucyjnie oszołomionych art. 44.) prokuratorów wszystkich szczebli i sędziów wszystkich dzielnic, okręgu , apelacji, sądu najwyższego i wszystkich świętych sił parlamentarnych …

Ponieważ Trybunał Konstytucyjny – od uchwalenia Konstytucji w 1997 roku nie zauważał niekonstytucyjnego zgGADzania się trzech władz ...  na ZBRODNICZO-patologiczne NIE ŚCIGANIE  - „w państwie prawa”  - przestępstw nagminnie popełnianych przez funkcjonariuszy publicznych, którzy (teoretycznie i etycznie)  powinni być obrońcami prawa i życia ...a nie obrońcami mafii morderców pacjentów Narodu Polski…

Patrioci Polegli za marzenia Narodu Polski - do ostatniej chwili swojego życia, zapewne Polegali ABSOLUTNIE na Suwerenach NARODOWEJ sumienności - obywatelskiej wierności Polsce - duchowej Istocie Rzeczypospolitej…

j.k.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1546108