Mowa nienawiści
Kolejny modny temat. Przyznam ,że kariera słów zawsze mnie zadziwia. Przyszła pora na nienawiść. Po tolerancji a wcześniej ...miłości. Dziś to już mało kto pamięta. Ile to lat , 20, 30? Prekursorzy śmieszyli. Kochający gotować, podróżować , kochający piosenkarza czy aktora. Moze to była jakaś parodia hippisowskiego LOVE. Cóż miłość to miłosć a nie jakieś hobby czy inna doraźna przyjemność. Tolerancja ma granice i nie jest akeceptacją ani afirmacją. Ale możesz głupiemu co dzień powtarzać a on i tak się uprze a jeszcze Cię napadnie ,że nie kochasz i nie tolerujesz,napadnie oczywiści miłosnie i tolerancyjnie, ha,ha.
Rzecz ma drugie dno – pośpiech. Bo szybciej i krócej powiedzieć kocham poranną kawę czy toleruję homosiów niż wyrazić się precyzyjniej i konkretniej. Więc i ludzie skądinad niegłupi popadli w tą manierę. Nigdy mi się to nie podobało i zawsze tępię bezwzględnie. Bo jeśli tak ma wyglądać rozwój mowy to niedługo gdy się mężczyzna z kobietą spotkają on chrząknie , ona zamruczy i tyle im starczy by wiedzieli ,że się mają ku sobie.
To jak zaraza . Jedno słowo rozciągnięte to i kolejne czekają w kolejce. Nieważne czy pasuje czy nie pasuje czy się mieści w kontekście .
Ot – skandal. Co dzień w gazecie skandal. Czy skandaliczna wypowiedź czy skandaliczne nadużycia. A jaki to skandal ja się pytam? Gdy cham zachowa się jak cham a złodziej beczelnie kradnie. Toż zwykła kolej rzeczy.
Ot – ujawniają. Zawsze myślalem że ujawnia się tajemnicę. Ale proszę - oto polityk cytuje dane statystyczne ,powszechnie dostępne i ujawnia ! (po prostu komentuje lub ilustruje nimi jakąś teżę) Pan Cenckiewicz znalazł akta i opublikował , chyba nikt nie chce zarzucić że coś chciał przez chwile ukryć? Prokurator w toku śledztwa znalazł dowody i o tym informuje, gdyby ujawnił to co tajemnicą przed procesem - żaden z tego pożytek.
Ot – oburzenie. Ale oburzenie idzie zaraz po zdumieniu i ma krótki żywot. Czy pani Kopacz albo pan Komorowski są w stanie kogoś oburzyć? Tylko oburzyć ? Szczerze wątpię . Albo człek już zobojętniał albo zgoła żywsze i gwałtowniejsze emocje te indywidua budzą.
Podobnie rzecz ma się z nienawiścią . 90% tego gdzie się doszukujemy nienawiści nie jest nią. Nawet słynny internetowy hejt to zadne tam hate. Wiecej w tym szyderstwa i kpiny albo tępego odporu i sprzeciwu. Wulgarności, chamstwa, obelg czy kłamstw. Ktoś jeszcze odróżnia niechęć czy gniew od nienawiści? Albo rozumie czym jest wrogośc bez nienawiści? Zdecydowana , ostra i emocjonalna odpowiedź odczywtywana jest jako atak, jako hejt nawet gdy dotyczy tylko meritum, przedmiotu sporu.
Prawdziwa nienawiść to skrajna i dośc rozpaczliwa emocja. Dlatego tak trwała ,że ostatnia w kolejce. Zwykle łączy się z zemstą lub jest ostatnią metodą obrony przed tym co i tak nieuchronne. Ten co nienawidzi nie ma już w sobie wiary i nadziei , nie umie znaleźć innych dróg działania. Więc rodzi się nienawiść w oparciu o fakt czy proces. A nie rodzi się bynajmniej „na tle”:rasowym,religijnym itp. Ludzie nie nienawidza innych dlatego ,że są inni tylko dlatego że uczynili im krzywdę albo są żródłem niebezpieczeństwa przed którym nie widać obrony. I zwykle jest nie tak groźna jak ją malują, bo choć nienawiść łamie bariery – barierę strachu czy moralnych skrupułów to równocześnie ogłupia i oślepia ,jak wszystkie najskrajniejsze emocje ma w sobie sporo szaleństwa.
Orwellowskie określenie seanse nienawiści ,literacka metafora, jest chybione jako diagnoza problemu, który chcielibyśmy wyeliminować. Propagandy i musztrowania czy wręcz tresury tłumu celem wywołania agresywnych zachowań. Prócz nienawiści swoją rolę grają tam pogarda , emocje walki i coś głęboko nieludzkiego ,demonicznego– gdy chcemy wyliczyć emocje. Aby osiągnąć zamierzony skutek nie potrzeba zresztą emocji. Wbrew temu co się twierdzi emocje są tu raczej ubocznym skutkiem niż zasadniczym celem. Najpierw kruszy się podstawę człowieczeństwa. Potem taki zdruzgotany człowiek chwyci się poczucia przynależności do grupy i wytyczonego celu nadającego sens jego egzystencji,sens walki , agresywnej i ostatecznej.
Eliminowanie „mowa nienawiści” jest nonsensem. Nonsensem z racji chybionej definicji i nonsensem z powodu nieużyteczności prawnych narzędzi.Bo jak to definiować na potrzeby normy prawnej? Jak oceniać ładunek emocji? I po co ? Czyż nie wystarcza karalność nawoływania do przemocy? Naruszania dóbr osobistych? Przecież historia uczy że największym zbrodniom (komunistycznym) towarzyszyła drętwa pozbawiona emocji mowa, język zwięzłych organizacyjnych komunikatów. Będziemy walczyć z kilkoma stereotypami ,z nadużyciem wielkich kwantyfikatorów a nam umknie że nie rozemocjonowany tłum ale organizacja przemyślnie i wyrachowanie zmierzająca do morderczych celów jest korzeniem zła. Kampania wymierzona w "mowę nienawiści" jest fragmentem frontu rozmywania, zacierania różnic, tłumienia naturalnych werbalnych i emocjonalnych reakcji , kreowaniem sztucznego zła zasłaniającego prawdziwe , wreszcie czynienia prawa ociężałym i bezskutecznym z powodu konieczności dzielenia włosa na czworo. Po co ? Aby wzmocnic terror kaskady drobnych ale bezczelnych i przybierających na sile bezprawnych i wymagających zdecydowanych reakcji poczynań.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1318 odsłon