Będąc starszą już lekarką, wysuniętą przez NFZ na jedną z ostatnich placówek lecznictwa otwartego, odwiedził mnie pewnego dnia pacjent o zwroku groźnem, a nawet wilczem, ale o fizjonomii jak najbardziej telewizyjnej – bo skądś mnie znanej.
- Dzień dobry, pani doktór !
-Dzień dobry. Co panu dolega?
-Mnie nic nie dolega pani doktór, ale w związku z walką naszej partii ze słowami nienawiści,...