Słynny, włoski filozof Giorgio Agamben: Wymyślona pandemia to koniec demokracji i nowy potężniejszy despotyzm

Obrazek użytkownika wawel24
Świat

image

GIORGIO AGAMBEN O PRAWDZIE I O FAŁSZU

"Zgodnie z oczekiwaniami faza 2 [włoskiego Exitplanu] na mocy ministerialnego dekretu sankcjonuje – w większym lub mniejszym zakresie – istniejące ograniczenia konstytucyjnie zagwarantowanych wolności, choć jest to dozwolone wyłącznie na mocy ustawy. Jednak nie mniej ważne jest ograniczenie prawa człowieka, nie zawarowanego w żadnej konstytucji: prawa do prawdy, łaknienia prawdziwego słowa.

To, czego doświadczamy to coś więcej niż bezprzykładne manipulowanie naszymi wolnościami – to w rzeczywistości gigantyczna operacja fałszowania prawdy.

Jeśli ludzie zgadzają się na ograniczenie swojej osobistej wolności, to w istocie dlatego, że akceptują bez jakiejkolwiek weryfikacji dane i ich oceny dostarczane przez media. Reklama już dawno przyzwyczaiła nas do przekazów, które są tym bardziej skuteczne, im mniej starają się pozorować, że są prawdziwe. Już od dawna oferuje się wręcz polityczny konsens, który obywa się bez jakichkolwiek głębszych przekonań, zakładając poniekąd, że w przemówieniach wyborczych kwestia prawdy jest nieistotna. Jednakże

to, co obecnie dzieje się na naszych oczach, jest czymś zupełnie nowym,

chociażby z tego powodu, że od prawdziwości czy fałszywości biernie akceptowanego dyskursu zależy nasz sposób życia, cała nasza powszednia egzystencja. Stąd też byłoby rzeczą nadzwyczaj pożądaną, aby każdy spróbował poddać przynajmniej elementarnej weryfikacji to, co mu się komunikuje.

Nie jestem jedynym, który zauważył, że dane o epidemii podaje się nam w nieprecyzyjnej formie i bez przestrzegania jakichkolwiek kryteriów naukowości. Z epistemologicznego punkt widzenia jest na przykład czymś całkowicie oczywistym, że żadnego sensu nie ma podawanie liczby zmarłych bez odniesienia do umieralności w tym samym okresie w latach poprzednich i bez określenia rzeczywistych przyczyn śmierci. A mimo to stale dzień po dniu, właśnie tak się robi i prawie nikt tego nie zauważa. Jest to tym bardziej zaskakujące, że dane, które umożliwiają weryfikację, są dostępne dla każdego, kto tylko zechciałby je pozyskać. W tej rubryce wspominałem już o raporcie dyrektora ISTAT-u (Istituto Nazionale di Statistica) Giana Carlo Blangiardo, z którego wynika, że liczba zgonów spowodowanych przez covid-19 jest niższa niż liczba zgonów z powodu zachorowań na choroby dróg oddechowych w dwóch poprzednich latach. Nieważne jak bardzo jednoznaczny byłby ten raport – postępuje się tak, jak gdyby nigdy nie istniał. Nie zwraca się także uwagi na fakt, iż pacjenta mającego pozytywny wynik testu, który zmarł na zawał serca lub z innej przyczyny, uznaje się za zmarłego na covid-19.

Dlaczego wbrew udokumentowanemu fałszowi, nadal się w to wierzy? Można sądzić, że fałsz uznany zostaje za prawdę, ponieważ – tak samo jak reklama – nawet się nie wysila, by ukryć swoją fałszywość.

Podobnie jak niegdyś w przypadku pierwszej wojny światowej, wojnę przeciwko wirusowi można uzasadniać tylko fałszywymi powodami.

Ludzkość wkracza w stadium swojej historii, w którym prawda zostaje zredukowana do momentu w ruchu fałszu. Prawdziwa jest ta fałszywa mowa, którą musi się uznawać za prawdę, nawet jeśli udowodniono jej fałszywość. W ten sposób ludzkim istotom odbiera się język jako miejsce objawienia prawdy. Teraz można jedynie milcząco obserwować ruch fałszu, który jest prawdziwy, ponieważ jest rzeczywisty. Dlatego też każdy, kto ruch ten chciałby zatrzymać, musi mieć odwagę, aby bezkompromisowo dążyć do najcenniejszego dobra: prawdziwego słowa.

Giorgio Agamben, Sul vero e sul falso, 28 kwietnia 2020 (]]>https://www.quodlibet.it/giorgio-agamben-sul-vero-e-sul-falso]]>)

Wersja niemiecka: ]]>https://www.rubikon.news/artikel/die-wahrheitsfalscher]]>

*****

Do 25 lutego 2020 roku Giorgio Agamben był cieszącym się powszechnym uznaniem filozofem polityki, którego książki przełożono na prawie wszystkie języki europejskie. Także w języku polskim ukazało się 13 pozycji, w tym fundamentalne dzieło Homo sacer; ponadto Krytyka Polityczna wydała „przewodnik po Agambenie”. Wystarczyło jednak, aby 26 lutego włoski filozof opublikował Wymyślenie epidemii (L’invenzione di un’epidemia (]]>https://www.quodlibet.it/giorgio-agamben-l-invenzione-di-un-epidemia]]>) a następnie kolejne komentarze na temat „pandemii choroby koronawirusowej”, aby w niebywałym, wręcz furiackim, ataku rzucili się na niego koledzy-filozofowie oraz publicyści i dziennikarze z różnych krajów. Posypały się określenia typu: „paranoiczne interpretacje historii”, „ślepota na rzeczywistość będąca skutkiem zbyt wielkiego przywiązania do własnych teoretycznych fantazji”, „majaczenia”, „upadek teorii na poziom paranoi”, „negacjonizm koronawirusa”, „podstarzały i sprowadzony na manowce mędrzec, któremu jego teoretyczne inklinacje zaciemniły osąd”, „paranoiczny konspiracjonizm”, „ignorant w kwestii koronawirusa” itp.

Maseczki opadły – „niezależni” intelektualiści okazali się agitatorami na usługach rządzących, „intelektualnymi ochroniarzami (bio)władzy”,

mającymi za zadanie zniszczyć prestiż jedynego – jak się okazuje – naprawdę niezależnego myśliciela współczesnej Europy.

W komentarzu zatytułowanym Nowe refleksje ( Nuove riflessioni , 22 kwietnia 2020, ]]>https://www.quodlibet.it/giorgio-agamben-nuove-riflessioni]]>) Agamben napisał, że faktycznie

przeżywamy koniec pewnego świata, świata demokracji mieszczańskich opartych na rządach prawa, parlamentaryzmie i podziale władz, które ustępują miejsca „nowemu despotyzmowi”. Zdaniem włoskiego filozofa ten „nowy despotyzm”, który, jeśli wziąć pod uwagę wszechobecność kontroli i zawieszenie wszelkiej politycznej aktywności, będzie gorszy niż znane dotychczas totalitaryzmy.

Amerykańscy politolodzy nazywają ten system Security State, czyli państwem, w którym „ze względów bezpieczeństwa” (w tym przypadku „zdrowia publicznego” – termin kojarzący się z Komitetem „Ocalenia Publicznego” z okresu terroru jakobinów) można nałożyć wszelkiego rodzaju ograniczenia wolności osobistych. Przy czym kontrola sprawowana za pomocą wideokamer oraz, jak to się dziś proponuje, telefonów komórkowych, dalece przewyższa, według Agambena, formy kontroli sprawowane w totalitarnych reżimach takich jak faszyzm i narodowy socjalizm. Oraz – dodajmy – komunizm.

O tym, że„nowy despotyzm” dąży do rozciągnięcia kontroli nad sferą myśli i mowy, najlepiej świadczy właśnie sposób, w jaki potraktowano włoskiego myśliciela – język jakim posłużyli się jego „krytycy” ma na celu tylko jedno: zdyskredytować, spostponować, ośmieszyć. Tak mówią nie ci, co „łakną prawdziwego słowa”, tak przemawia władza przez swoje propagandowe tuby." 

Źródło: ]]>http://www.tomaszgabis.pl/2020/07/25/giorgio-agamben-o-prawdzie-i-o-falszu/]]>

 

 

 

 

 

 

 

 

 

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (8 głosów)

Komentarze

To jest bardzo dobry, inspirujacy, tekst. Moje refleksje sa raczej smutne. Generalnie wydaje mi się, że my w cywilizacji łacińskiej czy tez - trochę szerzej - zlepku tej cywilizacji z ościennymi, po prostu za dużo chcemy. A chcemy mieć obraz (ogląd?) rzeczywistości bardziej spójny/niesprzeczny/koherentny czy jak toto nazwiemy niz się da. Taki ogląd ma Bóg. Wiem, ze to brzmi głupio, ale lepiej nie potrafię. Będe wdzięczny za korektę. Tego zrobić/osiągnąc sie nie da, a powodowana tym faktem frustracja zniechęca nas do prób samodzielnego myślenia. Gawrion ma rację pisząc, że

Ludzie nie myślą samodzielnie. Ludzie są w stanie uwierzyć w każdą bzdurę, którą wyczytają w internecie. Dodatkowo, jeśli do tej bzdury doda się kilka elementów uwiarygadniających, to będą wierzyć nawet ci mądrzejsi i wykształceni. Internet jest dziś potężnym polem oddziaływania na opinię publiczną. Dziś stosuje się naprawdę wyrafinowane techniki urabiania ludzi. Większość z technik bazuje na konformizmie normatywnym, dowodzonym przez wiele eksperymentów, ale chyba najbardziej przez eksperyment Salomona Ascha.

Nb. jesli chodzi o pandemie, to mozna uzyc nawet "słabszego" przykładu eksperymentu Milgrama, w którym podobnie jak w Pandemii istotna role graja emocje.

Wydaje mi sie, że "wschodnie" (azjatyckie) podejście do sprawy jest tu lepsze. Zamiast dążenia do doskonalości zadowolic sie nalezy rozumiana jako brak lub co najmniej unikanie konfliktów (równiez poznawczych, tj sprzeczności) harmonią. I nie spieszyc sie z ocenami.

Zło jest starożytne. Zawsze tu było, udając, że go nie ma.

To, co mówi profesor to moje poglądy i moje słowa o nazistach też. Pomyśleć, że potępiliśmy naród niemiecki za to, że tak się stało, a teraz spójrz na cały świat… niewiarygodne. Czy oni nie znają historii....

To cytat z tekstu o profesorze z Gandawy. Aby było jasne. Nie myslę tu, by zmieniac nasze oceny niemieckich zbrodni. Chodzi o to, by wyhamowac nasz pęd w zapewnieniach, że mogło sie to przydarzyc tylko Niemcom. To grozi wszystkim. Nie wszystkim w ten sam sposób, ale zagrozeni jestesmy wszyscy. Ale nasze poczucie sprawiedliwości (to indywidualne, potrzeba zemsty/zadośćuczynienia jak kto woli) domaga sie wskazania winnych. Tu inny cytat z tego samego tekstu.

Wtedy oddzieliłem się od wszystkich, o których wiedziałem, że nic nie zrobili, tylko kontynuują wznoszenie się do autorytarnego szaleństwa, przyjęli wszystko bezkrytycznie, nadal przyjmują… Nie obwiniam tych w rządzie, oportunistom zawsze będzie dobrze, to jest to, co umieją robić... NIC nie dzieje się bez dużej części populacji, która jest współwinna. Usuń lewicę, a wszystko to się jutro skończy, usuń rząd, a zostaniesz z elektoratem, który z radością wprowadzi to samo, aby pogwałcić każdą zasadę wolnego zachodniego życia.  

I tak to naprawdę jest. Winnych, tak naprawdę, nie ma. Wiem, że to twierdzenie niesympatyczne, trudne do przyjęcia i niczego nie załatwiające. Ale tak jest. "Nie pytaj komu bije dzwon ..."

To tak "dla pokrzepienia serc" à rebours. A w praktyce, to nasze społeczne/państwowe - juz nie prywatne - poczucie sprawiedliwośći wymusza znalezienie winnych, bo nasze życie państwowe reguluje prawo. I tu nie da sie powiedziec, że winni sa wszyscy. Winni są zawsze ci, do których należą decyzje. Ja nie obwiniam rządu za okłamywanie społeczeństwa. Raczej za postawę polegająca na wymaganiu od nas więcj zaufania niz aktualnie mamy.

Ja pozwolę sobie tu ponownie zacytować (za Honicem) Tomasza Lisa

... większość ludzi jest zbyt ograniczona intelektualnie żeby karmić ich zawiłą prawdą. Jego zdaniem media powinny więc dostarczać informację uproszczoną; prawda wydaje się w takiej sytuacji mniej istotna od satysfakcji że rozumiemy i znamy otaczający nas świat, dzięki czemu obiad nam lepiej smakuje i spokojniej się śpi...

Nie powiem by opinia ta czy jej autor szczególnie mi sie podobały, ale trafności omówic jej nie mozna. A problemem jest to, że decydenci to wiedza, a mówia do nas per "suweren". I nikt nie usiłuje nawet spokojnie z ludźmi rozmawiac. Przemowy są może i dobre na wiecu wyborczym. Ja wolałbym normalna uczciwa rozmowe. Pisałem wielokrotnie o potrzebie jakiegos miejsca, gdzie przecietny, nie mający ambicji bycia całkowicie "suwerennym" obywatel mógł zadac władzy pytanie i uzyskac zrozumiałą dla siebie odpowiedź. A moznaby zapytac np. o stosunek do wspomnanych tekstów. Ale to zrobia za nas redaktorzy telewizyjnych audycji, a my  mamy tego wysłuchac i spokojnie wykonać. A potem równie spokojnie iść spać. Nie nie idzie tu przeciez o nic waznego. No moze o nasze zycie. Ale takich typów jest w koncu cos kole 8 miliardów, a samej Polsce chyba ze 37 milionów. Toz to jak mówił Wielki Językoznawca "Statystyka", a nie jakas tragedia.

 

Vote up!
1
Vote down!
0
#1637391