Russkij Mir od przedszkola
Wedle definicji Russkij Mir to “koncepcja interdyscyplinarna, operująca różnymi znaczeniami i konotacjami.” Do takiego wora można wpakować wszystko, co Moskwa stara się czynić sprawnie i skutecznie. Terytorialnym jądrem „rosyjskiego świata” jest “Święta Ruś”, czyli obszar współczesnej Rosji, Ukrainy i Białorusi. Polska to “bliska zagranica”, tak bliska, że powinna być wessana.
Russkij Mir opiera się ponoć na trzech filarach:
- religii prawosławnej, patriarchat moskiewski zawsze uważał obszary kontrolowane przez Kreml za własną strefę wpływów,
- wspólnocie języka i kultury, kto zna rosyjski jest członkiem Russkiego Miru,
- wspólnej pamięci historycznej – Russkij Mir sięga wszędzie tam, gdzie dotarł żołnierz rosyjski od średniowiecza, przez imperium Romanowów po Związek Sowiecki.
Nad ideologiczną czystością Russkiego Miru czuwa powołana dekretem Putina i finansowana przez Kreml fundacja, którą kieruje Wiaczesław Nikonow wnuk Wiaczesława Mołotowa, jednego z najbliższych współpracowników Stalina, któremu udało się przetrwać wszystkie czystki.
Cierpliwe zabiegi Ukraińców w Konstantynopolu podpiłowały pierwszy filar. W styczniu 2019 roku Metropolita Kijowa i Całej Ukrainy Epifaniusz odebrał w Stambule tomos, akt przyznający niezależność Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej podpisany przez patriarchę Konstantynopola Bartłomieja. Patriarchat moskiewski stracił swą zwierzchność.
Kiedy Ukraińcy w przyspieszonym tempie zaczęli zlepiać z różnych kulturowych okruchów własną tożsamość i odrębność narodową posypał się gruz z drugiego filaru, a gdy odrzucili głoszone przez Putina błogosławieństwo pozostania Małorusinami u boku Wielkorusów, Moskwie nie zostało nic innego jak rozpocząć “specjalną operację militarną”.
Upór Ukraińców, którzy zamiast wystawić bramy tryumfalne powitali jadących na czołgach oswobodzicieli od faszyzmu celnymi salwami z granatników przeciwpancernych sprawił, że zaczął pękać również i trzeci filar.
Wymyślonym na Kremlu klajstrem mającym uchronić konstrukcję Russkiego Miru od ruiny jest “patriotyzm”. Ponieważ pokolenie w wieku poborowym wyrosło w erze McDonalda i woli ruszyć za frytkami na wygnanie do Berlina lub Londynu zamiast z entuzjazmem ustawiać się w kolejce po karty mobilizacyjne patriotyczną edukację rozpoczęto od szkół podstawowych. Od nowego roku szkolnego dekretem prezydenta obok obowiązkowego apelu z podniesieniem flagi, w każdy poniedziałek w każdej szkole odbywają się “Rozmowy o rzeczach ważnych”, czyli pogadanki zgodne z zaleceniami ministerstwa oświaty, które wysyła nauczycielom wytyczne, co jest rzeczą ważną, a co nie jest. Od miesięcy jest to Ukraina, której zajęcie jest “historycznie sprawiedliwe”, gdyż “od początku stanowiła terytorium Rosji”, na którym “NATO rozmieściło swe bazy” oraz “laboratoria wojny biologicznej” a “kijowski reżym” terroryzuje Rosjan w Donbasie wykonując rozkazy “kolektywnego Zachodu”.
Według deputowanej do Dumy Państwowej Niny Ostaniny, przewodniczącej Komisji Rodziny, Kobiet i Dzieci. “Najważniejszym zadaniem jest wychowanie patrioty. Pod tym kątem przygotowujemy teraz wszystkie podręczniki”. Podobną opinię wyraził Oleg Smolin, zastępca przewodniczącego Komisji Nauki i Szkolnictwa Wyższego, którego zdaniem “patriotyzm nie powinien być tematem oddzielnych lekcji lecz osnową całego procesu edukacji”. Nadrzędnym celem tego procesu jest “wychowanie dobrego obywatela”. Generalne wytyczne są wiele mówiące. Należy szanować: prezydenta, siły zbrojne i tradycyjne wartości rodzinne, które muszą być pielęgnowane.
Starszych uczniów uczy się przy tym obrony przed “terrorystycznymi działaniami” i zachowania w “sytuacjach terrorystycznych”, z którymi należy się liczyć, gdyż jak tłumaczył pewien nauczyciel w Kaliningradzie “Rosja jest stale przez kogoś atakowana i wszyscy wokół chcą zniszczyć naszą ojczyznę”.
W tym roku po raz pierwszy, 15 listopada, zorganizowano Wojskowo-Patriotyczne Dyktando, czyli test wiedzy, który należało ukończyć w określonym czasie. Przygotowały go rosyjskie organizacje młodzieżowe, w tym osadzone głęboko w bolszewicko-sowieckiej tradycji Ochotnicze Towarzystwo Współpracy z Armią, Lotnictwem i Marynarką Wojenną (DOSAAF), ośrodek metodologii militarno-edukacyjnej młodzieży “Awangarda” i “Junarmia”, której członkowie noszą czerwone berety, tak jak w sowieckich pionierach nosiło się czerwone chusty. Jak podała agencja TASS w teście z aktualnej wersji historii Rosji wzięło udział ponad 100 tysięcy uczniów wyróżniających się “umiłowaniem ojczyzny”.
W pogodne jesienne dni zajęcia z patriotyzmu prowadzili wojskowi, a uczniowie musieli kryć się, padać, czołgać by uniknąć ostrzału wroga i posługiwać bronią. Z tymi wojskowymi prowadzącymi ćwiczenia i pogadanki różnie jednak bywa. Zwłaszcza z weteranami walk w Afganistanie, Czeczenii i teraz na Ukrainie. Jedni mówią za dużo prawdy, innych ponoszą wspomnienia lub hurrapatriotyzm. Pewien ataman kozacki zaczął dzielić się wrażeniami z morderczych skutków ostrzału ukraińskiej artylerii a inny kozak, Alexander Farutin, w trakcie pogadanki w Pietrozawodsku zademonstrował na uczniu jak należy dusić człowieka przy użyciu nahajki, która wedle jego wykładu nadaje się nie tylko do utrzymania w ryzach konia, ale również do sprania nieposłusznej żony. Chwalił się przy tym, że tak jak dziadowie potrafi pamiątkową szablą ściąć szyjkę od butelki. To jest dopiero prawdziwy patriotyzm! Uraaa!
Premiera: www.tysol.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 508 odsłon
Komentarze
Nędza sowieckiego "ruskiego miru"
17 Grudnia, 2022 - 10:20
Rosja w jej obecnej postaci nie może być nazwana demokracją, bez względu na to, jaki sens nadawalibyśmy temu słowu, ale również nie może być uznawana za gospodarkę we współczesnym pojmowaniu tego terminu.
Ideologiczny prowincjonalizm i intelektualna degradacja , które praktycznie rzecz biorąc są "wizytówką" współczesnej Rosji (...) znajdują swoje polityczne ucieleśnienie w jednej z najbardziej popularnej koncepcji ostatniego czasu - tak zwanej teorii ruskiego miru. (...)
Do chwili obecnej koncepcja ta zajęła ważne miejsce w arsenale reakcjonistów pragnących sprowadzać Rosję z europejskiej drogi, ale przy tym nigdy niezdolnych do zapewnienia jej stabilnego rozwoju. (...)
Tymczasem ostatnio idea "rosyjskiego świata" nie była wystarczająco "skrystalizowana" - moim zdaniem przede wszystkim dlatego, że nie odpowiadała ona ani samopostrzeganiu się narodu, ani politycznym potrzebom władzy. (...)
Od czasu, w którym Moskwa podbiła Nowogród i Psków, doszło do upadku Księstwa Litewskiego, zapewniono kontrolę nad dużą częścią dzisiejszej Ukrainy, naród rosyjski (włączając w to jego wszystkie warianty) skoncentrował się w granicach jednego potężnego rosyjskiego państwa.
Wzywanie do konsolidacji "ruskiego miru" nie miało sensu - poza granicami kraju go nie było.
W tych warunkach idee panslawizmu zdawały się o wiele bardziej adekwatne: zakładały one określoną otwartość, wzywając so zjednoczenia bliskich historycznie narodów (ale zarazem nie do ich rusyfikacji). Występowały przy tym jako element prowadzenia asertywnej polityki zagranicznej. (...)
Cytaty ze znakomitej książki Władysława Inoziemcewa "Nienowoczesny kraj; Rosja w świecie XXI wieku."
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
Ruski mir...mafia KGB
17 Grudnia, 2022 - 23:18
Rosja to mafia udająca państwo.
ronin