Rosja przegrywa
Po opublikowaniu jawnych ustaleń szczytu NATO w Madrycie analitycy oceniają, że walki mogą wprawdzie trwać jeszcze miesiącami, ale kremlowska szajka z Putinem na czele już poniosła strategiczną klęskę.
W pierwszej połowie grudnia ubiegłego roku rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych opublikowało oświadczenie adresowane do “kolektywnego Zachodu” z propozycją “traktatu pomiędzy Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi o gwarancjach bezpieczeństwa”. W ośmiopunktowym ultimatum Moskwa domagała się między innymi legalnie wiążących “długoterminowych gwarancji” na piśmie, że Ukraina i Gruzja nigdy nie zostaną przyjęte do NATO a na ich terytoriach nie będą rozlokowane ani uzbrojenie ani siły zbrojne Sojuszu. Ponadto USA oraz inne kraje NATO miały się zobowiązać do nierozmieszczania przy granicach z Rosją, a więc w Polsce i państwach bałtyckich, wojsk oraz bliżej niesprecyzowanych systemów broni uderzeniowej, bowiem według Rosji zagraża to jej bezpieczeństwu.
Strategicznym celem Kremla było skłócenie Zachodu, poszczucie “starego NATO” na “wschodnią flankę” i uruchomienie procesu politycznego prowadzącego do konferencji bezpieczeństwa europejskiego, na której wzorem Teheranu, Jałty i Poczdamu, Rosja podjęłaby próbę narzucenia nowego porządku międzynarodowego opartego na strefach wpływu, w których mniejsze państwa miałyby ograniczone prawo do prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Swoistą zachętą do akceptacji była tylko lekko zawoalowana sugestia, że nieskorzystanie z propozycji doprowadzi do „prewencyjnego” użycia skoncentrowanych na pograniczu wojsk przeciwko Ukrainie.
“Kolektywny Zachód” nie poddał się szantażowi i 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę. Od pierwszych godzin inwazji “winda poszła w dół”. Specnaz został rozbity i nie opanował kijowskiego lotniska. Desant nie przedarł się do centrum miasta. Prezydent Zełeński nie uciekł z Kijowa. Kolumny pancerne stanęły z braku paliwa i zostały zdziesiątkowane. Ukraińcy zamiast obsypywać “wyzwolicieli” kwiatami witali ich celnym ogniem. Wojna, która miała być błyskawiczna i po kilku dniach zwycięska w 100 dni później stała się ślimaczą. Za krwawą cenę armia rosyjska posuwa się naprzód tylko dzięki mieleniu ogniem artylerii gruzów kolejnych miast, aż obrońcy nie mają się gdzie ukryć. Wygranej nie widać, gdyż nie jest to wojna przeciwko Ukrainie. To wojna z prawie całym światem. Strategicznym celem Kremla było zgniecenie wybijającej się na suwerenność samotnej Ukrainy i wcielenie jej siłą do “rosyjskiego świata”. Tymczasem w jej obronie stanęło ponad 50 państw tak zwanej “grupy Ramstein”, w tym kraje należące do Sojuszu Atlantyckiego. Unia Europejska nadała Ukrainie i co więcej Mołdawii status państwa kandydującego. Jedynym zadeklarowanym sojusznikiem Putina został bat’ko Łukaszenka, ale już nie Białorusini. Kolejarze białoruscy po cichu wspierają Ukraińców, a lojalność wojskowych jest niepewna. Chińczycy, którzy w lutym podpisali traktat o przyjaźni, w czerwcu trzymają się na dystans i handlują bez ograniczeń z “kolektywnym Zachodem”. Nawet Kazachstan trzyma się z boku, a jego prezydent powiedział Putinowi publicznie w oczy, że nie uzna samozwańczych republik Ługańskiej i Donieckiej.
W grudniowym ultimatum Kreml chciał podzielić przynajmniej Europę, jeśli nie świat na strefy wpływów. Doczekał się zmiany statusu Rosji z “partnera” w zapewnianiu światowego bezpieczeństwa na rangę “najważniejszego i bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa … oraz dla pokoju i stabilności w obszarze euroatlantyckim.” W grudniu Moskwa domagała się odsunięcia NATO od rosyjskich granic. Najazd na Ukrainę sprowokował decyzję Finlandii i Szwecji porzucenia neutralności i przystąpienia do Sojuszu Atlantyckiego. Akceptacja ich wniosku przez wszystkie państwa Sojuszu sprawiła, że bezpośrednia granica Rosji z NATO wydłużyła się o1340 kilometrów, a Bałtyk stał się akwenem pod kontrolą Sojuszu Atlantyckiego. W grudniu Putin chciał wymusić wycofanie żołnierzy i sprzętu NATO za Odrę, jeśli nie dalej. Doczekał się 300 tysięcy żołnierzy sojuszniczych grup szybkiego reagowania do obrony wschodniej flanki Sojuszu. Prezydent Joe Biden podsumował te zmiany krótko: “Putin chciał finladyzacji Europy, a dostał natoizację Finlandii”.
Gospodarczo “kolektywny Zachód” ma wprawdzie niemałe trudności i kłopoty z uniezależnieniem się od dyktatu Moskwy w sferze surowców energetycznych i nie jest tajemnicą, że wiele rządów marzy, żeby można były robić interesy po staremu. Prawdą jest, że kurs rubla idzie w górę, ale prawdą jest również, że jest to pompowany sztucznie rubel na sterydach, że sankcje czynią Rosję niewypłacalną, a więc mało wiarygodną w relacjach finansowych. Prawdą jest też, że PKB Rosji jest mniejszy niż Teksasu a ucieczka miliarderów zagranicę oraz pośpieszna emigracja młodych, wykształconych i energicznych ludzi ze strachu przed branką w kamasze nie rokuje poprawy. Sprawdza się porzekadło, że Rosja to państwo rozwijające się z bombą atomową i jest w nim coraz mniej złośliwości, gdyż czołgi armii rosyjskiej są zeszłowieczne zaś mało inteligentne pociski rakietowe są niecelne.
Polityczne kierownictwo Kremla coraz szybciej podmienia generałów, bo przecież nie tak miało być. Putin nie spodziewał się, że świat obróci się przeciwko Rosji. Na Zachodzie wielu również nie spodziewało się, że powstanie jakaś poważniejsza koalicja anty-rosyjska. Stąd niektórzy znani politycy europejscy naciskają na rozpoczęcie negocjacji, aby zakończyć walki póki Moskwa ma jeszcze jakieś liczące się karty w ręku, a nie blotki z jednym asem - czyli uderzeniem nuklearnym. Jeśli bowiem Ukraina doczeka się z Zachodu obiecywanego ciężkiego uzbrojenia i będzie tylko miała sprzęt umożliwiający kontrofensywę, to uderzy bez wahania, a wówczas armii rosyjskiej nie pozostanie nic poza pośpieszną rejteradą z wszystkich zajętych ziem ukraińskich. Nie będzie to wówczas czas na dyplomatyczne negocjacje, lecz na pisanie warunków kapitulacji. Sympatycy Rosji, a takich w elitach zachodnich nie brakuje, powinni rozważyć, czy na dłuższą metę nie opłaci się im bardziej umożliwić szybko Ukraińcom chirurgiczne uderzenie przecinające rosyjski wrzód niż kapać uzbrojenie z militarnej kroplówki z nadzieją na wykrwawienie walczących stron. W obu przypadkach obecna ekipa kremlowska przegra, ale trzeba pamiętać, że los Putina przestał być stawką w grze. Teraz jest nią utrzymanie w całości lub rozpad Rosji.
Premiera: www.tysol.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 921 odsłon
Komentarze
Optymistyczny dla nas ten
3 Lipca, 2022 - 11:13
Optymistyczny dla nas ten pański artykuł. Oby tak było jak pan pisze. Z uwagi na to, że słucham i czytam zachodnią propagandę jestem bardziej sceptyczna. Też na twiterze w sferach wpływów rosyjskich czytam wiele głosów, że Polska przez Ukrainę się wykrwawi. Naturalnie ich w żaden sposób nie popieram.
W jednym wątku pisze pan o młodych,zdolnych Rosjanach emigrujących z Rosji, tak jest, ale musimy uważać, oby nie były to konie trojańskie. Ja widzę wśród wcześniejszej emigracji rosyjskiej w DE bardzo duże poparcie dla putinowskiej Rosji.
Oby wojna była jak najkrótsza, oby Ukraina wygrała, oby się sprawdził pański scenariusz. Początek opisał pan bezbłędnie.
Gosia
Przez trzy lata moim szefem w
4 Lipca, 2022 - 04:26
Przez trzy lata moim szefem w Stanach był Rosjanin. Krytyk Rosji jak ho ho, ale za każdym razem kiedy Rosja kogoś podbijała albo zrównywała z ziemią to nie mógł się ze szczęścia powstrzmywać, tak mu się ruska gęba cieszyła.
Rosjanie byli, sa i będą imperialistami. Wszyscy. Promile które nimi nie są nie mają żadnego znaczenia więc należy zakładać że wszyscy nimi są, nawet ci którzy z powodów ekonomicznych wyjeżdżają z tego faszystowskiego kraju (nie czarujmy się, 99,999% z nich to ekonomiczni).
Dlatego obecnie każdemu Rosjaninowi starającemu się o pracę pokazuję drzwi. Nieważne jak wspaniały z niego fachowiec. Jeśli jest taki anty, to niech wraca na Plac Czerwony i tam protestuje, albo lepiej - robi rewolucję i obala Putina. Tutaj dla nich miejsca nie ma. Na pewno nie w moim otoczeniu.
Jedynym, powtarzam - jedynym sposobem na deimperializację Rosji jest to samo co zrobiono z Niemcami. Ale tego się nie zrobi, prawda? Więc o czym my mówimy? O pieredyszce?
Jeśli chodzi o przegraną Rosji, to Rosja nie przegrała dopóki nie przegra.
Rosyjski "schizo-faszyzm"
17 Lipca, 2022 - 14:17
Ciekawą charakterystykę współczesnej kondycji mentalnej Rosjan przedstawił w wywiadzie dla Radia Swoboda rosyjsko-amerykański filozof i filolog Michaił Epstein. Jego punkt obserwacyjny jest wyjątkowy, ponieważ 40 lat swojego życia spędził w Związku Sowieckim, a następne 32 lata w Stanach Zjednoczonych, zajmując się m.in. semiotyką i kulturologią obu narodów oraz porównując odmienne zasady i porządki w nich panujące. To sprawia, że myśliciel, który wydał około 40 książek tłumaczonych na 24 języki świata, ma ogląd obu kultur zarówno od środka, jak i z zewnątrz.
Ideologia niebezpieczna i karykaturalna
Komentując stosunek społeczeństwa rosyjskiego do agresji na Ukrainę, Epstein dochodzi do wniosku, że wyznaje ono specyficzny światopogląd, na którego określenie nie ma adekwatnego pojęcia w słowniku terminów ideowo-politycznych. Proponuje więc zastosowanie nowej definicji: „schizo-faszyzmu”, czyli „faszyzmu przebranego za walkę z faszyzmem”.
Cytat za TU
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
ROSJA - PRZE...RYWA...
3 Lipca, 2022 - 16:19
ROSJA - PRZErywa -> dobre samoPOczucie swoich ludzi... ( z zagraNic) - "zupełnie nadzwyczajnych kast ludzi"...
Pozdrawiam. J. K.
Polska, Ukraina, Europa Środkowa, a nawet Niemcy - musi zniknąć
4 Lipca, 2022 - 10:20
Rosja to barbarzyństwo, które zostanie narzucane Euroazji oraz Sojusz Niemcy-Rosja
„…My nie reprezentujemy cywilizacji, ale kulturę. My wszyscy - Rosjanie, Serbowie, Tatarzy itd. - reprezentujemy żywioł barbarzyński. Barbarzyństwo to życie, to sakralny świat tradycji.
Mieszkamy w szałasach, bijemy w bębny, pijemy wódkę, a przeciw nam naciera Daniel Bell, postmodernizm, informacyjne społeczeństwo postprotestanckie, Nowy Światowy Porządek. W tym wielkim starciu cywilizacji atlantyckiej i kultury eurazjatyckiej to wszystko, co znajduje się między nami - Polska, Ukraina, Europa Środkowa, a kto wie, może nawet Niemcy - musi zniknąć, zostać wchłonięte…”
(…) Następnym naszym etapem będzie prawosławny komunizm - eurazjatycki, misyjny, panslawistyczny, filotatarski... - Włączamy bardzo wiele, ale i wykluczamy bardzo wiele. Wykluczamy indywidualizm, jednostkę, wolny rynek, neutralność światopoglądową, tolerancję, a włączamy elementy barbarzyńskie, fanatyczne, egzaltowane.
(...) Niemcy zaprzepaścili swoją szansę podczas wojny. Trzeba było razem z nami walczyć przeciwko Anglii, obrócić pakt Ribbentrop-Mołotow na Zachód, a wtedy Hitler-Stalin forever. Dziś, zamiast po angielsku, wszędzie by mówiono po rosyjsku i niemiecku.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
PROpozycje...
5 Lipca, 2022 - 20:02
https://wiadomosci.wp.pl/zapisy-rozmow-jelcyn-clinton-polska-aneksja-bialorusi-tance-z-dziewczynami-i-rosyjska-szczerosc-6290227991053953a
Koń trojański
17 Lipca, 2022 - 12:23
Tak się złożyło, że podczas urlopu, wśród starych gazet przeczytaliśmy ten tekst Dugina z przed ponad 10 lat.Ta wizja, to coś strasznego.
Ja wśród moich koleżanek, w DE mam kilka z Rosji, tylko jedna jawnie krytykuje napaść Rosji na Ukrainę. Moi synowie chodzili do szkoły z Rosjanami, młode pokolenie jest w 100%za imperialną Rosją.
Bardzo to przykre i napawa strachem, bo przecież emigracja Rosjan w ostatnich 20 latach bardzo przybrała.
Gosia