Com jako Polak z mlekiem matki wyssał?
Po pierwsze germańskie mity budzące się w listopadowych porywach wichru osjanicznego z królem olch w tle mamusia gasiła Świtezi tonią i zasypiając dwa widziałem księżyce, potem Makuszyński i O dwóch takich(stąd mój sentyment i współczucie "domowe" dla pana Prezesa), poprzez awanturę o Basię, inne takie szatany i miecze przeznaczenia po Uśmiech Lwowa i Po mlecznej drodze w napomknieniach. Jedno z tych napomknień to definicja komunisty. Otóż Makuch był oprócz autora dla pensjonarek również przedstawicielem szkoły filozoficznej lwowsko-warszawskiej(Tatarkiewicz, Ajdukiewicz, Kotarbiński). Mimo galicyjskiego, specyficznego dla zaboru skąpstwa, Makuszyński Kornel rzecz misternie wywiódł. Definicja wychodzi od systematyki złodziei. Otóż złodzieje dzielą się na tych, co kradną dla sportu i tych, co kradną dla zysku. Komuniści, to złodzieje kradnący z obydwu tych powodów.
Poprzez dom nabyłem mądrą do przyrody miłość. Nie interesuje mnie jej pomnikowy status ale mam w sobie duszę dżinisty zachwycającego się ogromem pantofelka w mikroskopie. Jako dziecko momentami żałowałem nawet pomniejszego płazu, przez ów krążownik ciemnej strony mocy pożeranego. Dlatego do głębi zrozumiałem w lot niechęć Hłaski do skurwysyna. Jakże musiał nie lubić, skoro pantofelka wolał. A propos, jakoś ten pantofelek mi na myśl przychodzi, kiedy myślę o korzeniach mojej polskości. I komuniści kresowi Makuszyńskiego. W ogóle rośnie, jak na drożdżach, obraz jakiegoś skurwysyńskiego złodziejstwa. Z jednej strony dziadek z ołowicą i pylicą do końca życia nerwowo pouczający i z krzykiem w nocy się budzący, drugi dziadek do końca życia nie mówiący w języku niemieckim, choć go perfekt znał. Jeden cudem zamiast za druty na roboty, drugi zamiast do roboty w sapoty. Germańca winą i Ruskiego(merkantylnego sportowca). W obu wypadkach niemowlęta moich rodziców karą śmierci z ich mamami babciami i resztą rodzin zagrożone były wojennymi Adolfa paragrafami. A mimo to babcia, przedwojenna harcerka śląska przez druty Żydom chleb regularnie przerzucała, po raz wtóry życiem ryzykując, swoim, dziecięcia i wszystkich krewnych i przyjaciół. Komenda chorągwi już wtedy z dymem poszła.Pukowiec, Kret - a ten cudem przeżył.
Przed wojną na Światowym JAMBOREE kretyni z kongresówki w połowie przebrani za dziewuchy mazurki odtańczali, a Pukowiec namioty na drzewach porozpinał. Bo naszym Angole dla polnische skauten w błocie leże naznaczyć byli łaskawi. Zaraz koło mnie też Ślązaczka, bo Górki i Bucze ze szkołą instruktorów ZHP to Śląsk, tyle że cesarski. To znaczy daleko ode mnie, bo na szwedzkim, tfuj! ,dworze Zofia Kossak Żegotę z naczelnym antysemitnikiem w kraju Dobraczyńskim Janem pisarzem też katolickim( później dla panicza Wojciecha niesławnym PRON-ciem się bawiący) zakładała.
I tedy ad rem i pro memoria et publico bono cała ta hucpa z mieniem bezspadkowym i medialną nadgorliwością polityków niezbyt dobrze mi się kojarzy. Polityków, jak Pompeo i Netanjahu, którzy tę markę w sposób podejrzanie sztuczny i jak gdyby na zamówienie w przestrzeni politycznej narracji lokują. Niezbyt kojarzy mi się to ze znanym mi z literatury, rodzinnych wspomnień i osobistych doświadczeń Żydostwem, ale z e SKURWYSYŃSKIM ZŁODZIEJSTWEM DLA SPORTU I ZYSKU.
Znacznie mniej ich hipotetycznych mocodawców wolę, niż PANTOFELKA.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 933 odsłony