Władza w państwie a Konstytucja
Wróg Polski i narodu Polskiego, oraz przedstawiciel możnych, wewnętrznych i zewnętrznych wrogów Polski i Narodu Polskiego zmierza ku wymianie Konstytucji RP, na jej nowszą wersję. To nic dobrego nam nie wróży.
Nie żebyśmy mieli bronić starej Konstytucji jako dobrej, tylko iż nie można ufać tym co chcą zmiany. Przy nich lepiej dla nas nie będzie - gorzej może, co widać po skutkach ich działań. Na pewno trzeba patrzeć im na ręce i na czas reagować.
Konstytucja państwa ma przede wszystkim określić usytuowanie władz w państwie.
Wiemy że władzę zwierzchnią nad władzami państwowymi przedstawicielskimi musi sprawować naród właścicielski państwa, które samo jest jednym z jego głównych dóbr wspólnych, ale to nie wszystko.
Samo to zabezpieczenie to za mało, bo nie zawsze mamy rzeczywiście panującą demokrację, a więc i nie zawsze naród z jego moralnością jest zdolny swoją władzę sprawować.
Drugi warunek - warunek aby panował system demokratyczny jako sposób sprawowania władzy to i zaufanie do władz państwowych wykluczające ich możliwość kłamstwa, zdrady i innych rodzajów niemoralności, a przede wszystkim realnie istniejące czasy pokoju, zwłaszcza czasy braku pokoju fałszywego, czyli faktycznej wojny realizowanej przez fałszywych przyjaciół, głównie środkami niemilitarnymi.
Na czasy pokoju wystarczającą gwarancją bezpiecznego, stabilnego życia państwa jest ład demokratyczny, ład sprawiedliwości wspólnotowej i spójny system prawny ze sprawiedliwości wynikający, ją chroniący i jej najpierw służący.
Jednak tak nie jest zawsze - mamy też czasy wojny, a nawet czasy fałszywego pokoju, czasy znacznie niebezpieczniejsze, bo wroga nie widać, nie idzie się przed nim bronić, a wszystko wokół popada w ruinę jak na na wojnie otwartej, są straty, nawet kontrybucje wojenne do zapłacenia w postaci odsetek lichwiarskich od spreparowanych "długów".
Wróg się wewnątrz panoszy - nawet banki i media są jego. Najgorszy wróg to falszywy przyjaciel i wewnętrzny zdrajca.
Na czasy fałszywego pokoju i otwartej wojny trzeba czegoś więcej jak sprawiedliwość i demokracji. Trzeba niewzruszonej, bezkompromisowej moralności, trzeba władzy lojalnej, wiernej i zaufanej. W czasach fałszywego pokoju nie ma miejsca w polityce dla takich osobników jak Duda, Kaczyński, Tusk, Petru, czy Miller. Nie ma też miejsca dla partii "politycznych" z których się wywodzą.
Władza ustawodawcza w państwie jest władzą odgórną podlegającą oddolnemu zaakceptowaniu efektów jej pracy i wymagającą ciągłego udzielania jej poparcia, natomiast władza wykonawcza jest tylko władzą w ramach odgórnie przydzielonego jej przez Naród właścicielski Państwa uprawnienia. Rozróżnienie tych zależności jest bardzo ważne, bo obie te władze mają zdolność do tworzenia faktów dokonanych wbrew woli swojego Suwerena.
"Prawodawcy" są w stanie wywierać medialny i "polityczny", nawet ideologiczny nacisk na społeczeństwo, a przez niego na Naród po to aby zagodził się na jego "interes" przedstawiony jako zgodny z interesem "do zrobienia" wielkich korporacji nawet wbrew moralności czy sprawiedliwości.
Tak samo władza wykonawcza.
"Wykonawcy" są w stanie podejmować decyzje w randze "faktów dokonanych" rodzących precedensy i skutki prawne takie same jak akt prawdawczy, a które zaraz obrastają w zwolenników i grupy interesu, a więc trudno je odwoływać ze względu na koszty wycofania się z umów i inwestycji w toku (typowe "za wielcy żeby upaść", ale doszło ostatnio i "prawo do zysku" o którym mają decydować jakieś pozasądowe grupy prawników łatwych do skorumpowania) - a więc też interesy i nad prawem, i nad polityką, i nad sprawiedliwością, i nad moralnością, i nad celami ludzkimi.
Obciążenie każdorazowych "wykonawców" tymi kosztami, kosztami zawinionymi, powinno być praktykowaną normalnością.
Problem że tu jest błąd jest systemowy - bo do roli "wykonawców" (odpowiednio sprawa dotyczy i "ustawodawców") dopuszczane są i partie polityczne, i grupy poparcia i sami "politycy", którzy nie mają zdolności udzielania rękojmi za swoje decyzje.
Przeciwnie - do polityki dopuszczani są ludzie nawet zadłużeni (znana jest sprawa poważnego zadłużenia Kopacz) i nie kryjący się z tym że idą dla prywaty i spodziwanych korzyści (Schetyna z PO nawet to ogłosił jako normę).
Ta patologia się ciągnie i skutkuje faktyczna mafią ponad podziałami z dewizą "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych".
Główna przyczyna jest w tym, że tu wprowadzono do przestrzeni publicznej idiotyzm "odpowiedzialnosci politycznej" będące w sumie tylko zapowiedzią że w razie spowodowania złych skutków ich decyzjami wycofają się oni z polityki. To żadna groźba, skoro mają pozostać kryminalnie bezkarnymi - przecież mogą być do końca życia bogaczami, bogaczami mogą być i ich rodziny i kilka pokoleń potomstwa...
Nadto mamy jeszcze władzę sądowniczą i władzę kontrolną (zwalczaną już od czasów masońsko-satanistycznej Rewolucji Francuskiej, która wprowadziła idiotyzm trójwładzy bez kontroli władzy przez naród).
- Mamy władzę sądowniczą jako nam obcą, reprezentującą faktycznego okupanta, władzę która ze szczególną zajadłością niszczy Naród Polski od czasów jej przywiezienia na ruskich tankach, sama się chce kontrolować, a nawet kontrolować władze ustawodawczą i wykonawczą oraz ingerować w proces wyborczy.
Patologie władzy sądowniczej płyną z tego że formalnie jest ona władzą przedstawicielską Narodu, ale właściwie pełnić swoje funkcje może tylko w ramach rzeczywiście działającej demokracji i władzy zwierzchniej Narodu nad nią.
Kiedy demokracja w ogóle została została podporządkowana woli okupanta, stała się fasadową, to i władza sądownicza wyrodziła się na fasadową. Naród nawet nie miał i nie ma wpływu na jej wybieranie, a co mowa o kontroli.
Czas więc zapomnieć o sądach działających z mocy demokracji przedstawicielskiej.
- Czas na demokrację bezpośrednią, na sądy w których sędziami będą nie prawnicy, przedstwiciele Narodu wybierani według kryterium moralności).
Mamy i władzę kontrolną, która bierze się wprost z władzy zwierzchniej Narodu nad władzami politycznymi. To dziś władza dzielona między
- media nadające swój przekaz na rynek publiczny państwa (z zaznaczeniem że to głównie media prywatne a więc wywalczające przestrzeń dla zafasadowej władzy oligarchii i korporacjii prywatnych, a nawet całego korporacjonizmu-syjonizmu-globalizmu i jego celu - komunizmu),
- szkoły i uczelnie wyższe
- modę, reklamę, sztukę, muzykę, kinematografię, telewizję i ulicę
- ideologię, zwłaszcza poprawność polityczną
- służby państwa pozostające w ścisłych związkach z korporacjami, a więc i pracujące na rzecz dzisiejszego faktycznego, zafasadowo realizowanego faszyzmu w jego ideologicznie szowinistycznym wydaniu,
- - w tym służby tajne oraz prokuraturę i "organizacje pozarządowe", a nawet służby medyczne i sanitarne oraz opiekę społeczną.
Narobiło się tu mnóstwo patologicznych, pasożytniczych organizacji, "państw w państwie". Tylko przywrócenie władzy kontrolnej Narodu, oraz tam gdzie tylko trzeba rządów demokracji bezpośredniej (zwłaszcza w sądownictwie) jest w stanie oczyścić te stajnie Augiasza.
Normalnie ta władza kontrolna przynależy Narodowi przez jego Rady Narodowe, oraz organizacje i ruchy narodowe.
Jest Duda z jego zapleczem w stanie wszystkie te cztery władze usadowić w Konstytucji tak, żeby nie było wątpliwości jak władze w państwie mają być usytuowane żeby państwo spełniało swoje funkcje, zapewniało moralny ład życia publicznego, bezpieczeństwo i pokój oraz dobrą przyszłość przyszłym pokoleniom Narodu Polskiego.
- W szczególności czy jest w stanie przywrócić właściwe miejsce we władzy nad państwem Narodowi Polskiemu?
- Czy rozbije mafijne powiązania partii rządzącej i opozycji, czy zdelegalizuje partie, aby nie przeszkadzały w ściganiu zgrodni i afer ich członków?
- Czy zreformuje sądownictwo przechodząc w nim od władzy sądowniczej przedstawicielskiej do władzy sądowniczej bezpośredniej Narodu Polskiego?
Bo przecież jak nie, to nikt nie powinien pójść ani na jego referendum przygotowawcze, ani na docelowe kiedy już ktoś te projekty Konstytucji do ostatecznego wyboru przygotuje.
Przeciwnie - już się trzeba brać za rozliczanie Dudy, bo domyślać się trzeba iż cała ta sprawa z referendum które najwyraźniej nie ma nam w niczym dobrym nam służyć to temat zastępczy do jakichś afer Dudy i jego obozu. Czas służy zacieraniu śladów.
Znającym izrelskie powiązania Dudy narzuca się pytanie: czy to nie afera GetBack? Czy Duda odzyska zagrabione? Czy na tym się skończy? Co w dużych ilościach wywoził samolotami Daniels?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1251 odsłon
Komentarze
Rezydent Juda
21 Czerwca, 2018 - 08:57
Zniewolenie Polski ciąg dalszy, wykonaniu Judy.
Czekam na ruch ruch Kaczyńskiego, czy znowu przyklepie propozycje Judy, jak w tedy te weta, które wręcz uniemożliwiły naprawę Polski i wprowadzenie reform w sądach.
A dzisiaj Juda chce podpiąć prawa euro-burdelu do konstytucji Polski, co de facto tylko pogłębi dalsze zniewolenie Polski.
Pozdrawiam
Jestem jakim jestem
-------------------------
"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------
Jestem przeciw ustawie JUST 447
Jestem jakim jestem
21 Czerwca, 2018 - 14:22
"dzisiaj Juda chce podpiąć prawa euro-burdelu do konstytucji Polski, co de facto tylko pogłębi dalsze zniewolenie Polski"
Mało tego. On chce tu również odebrać pozycję Suwerena Narodowi Polskiemu w Państwie Polskim. Chce zapisów w Konstytucji zupełnie rozbieżnych z tym, o czym w niniejszej notce piszę jako konieczne.
Sama zasada "nadrzędności prawa unijnego zasadza się na traktowaniu umowy stowarzyszeniowej z UE jako prawa międzynarodowego.
To absurd i sprzeczność wewnętrzna, bo skoro to UE chce przejąć rolę Suwerena nad Państwem Polskim (i innymi państwami UE), Suwerena i zdolnego stanowić "prawo nadrzędne" i sprawować kontrolę (z pozycji "władzy zwierzchniej nad władzami państwowymi") to likwiduje nie tylko suwerenność Narodów, ale i sam sens istnienia narodów.
A jak tak to i w ogóle znosi możliwości istnienia prawa międzynarodowego, czyli i UE nie można już traktowaćjako wynik umowy międzynarodowej. Tak więc i wszelka nadrzędność, nawet priorytet znika.
Mało tego - sama UE traci tu swoją rację bytu, traci podstawę prawną swojego istnienia, Traktat Lizboński staje się fikcją zawieszoną w próżni, fikcję już nie wspieraną przez suwerenne narody, a zatem i wszystkie decyzje UE tracą moc prawną, mijają się z upoważnieniem nadanym UE przez narody.
Trzeba jasno powiedzieć: Tyle UE ile suwerenności narodów.
Spróbuję jeszcze dzisiaj napisać kolejną notkę: "Prawo państwowe a Konstytucja", bo problemów jest więcej, a usytuowanie prawa państwowego to drugi wielki temat, który musi być rozstrzygnęty w konstytucji państwa.
Pozdrawiam wzajemnie. miarka