Zbliża się Globalne Oziębienie?
(Od wtorku znikam z sieci na dwa tygodnie, więc coś jeszcze napiszę na bieżące tematy społeczno-polityczne i mogą to być nawet dwa posty dziennie jak w dzisiejszym przypadku).
----------------------------
Kiedyś był freon i dziura ozonowa, która miała zniszczyć naszą ziemię i naszą atmosferę. Była to wielka bujda, ale koncerny produkujące np. lodówki bez freonu zarobiły na tych zapowiedziach ogromne pieniądze. I wtedy też otumanieni ekolodzy, którymi łatwo manipulować walczyły o ograniczenie emisji freonu, żeby ustrzec ziemię przed kataklizmem.
Dziś "na tapecie" jest tak zwane Globalne Ocieplenie spowodowane emisją CO2. To też bujda jakich mało, ale ile zarobił A. Gore i inni na handlu emisjami CO2... to trudno nawet określić. Najgorsze jest to, że dalej handluje się tak naprawdę niczym a zafiksowani ekolodzy znów głupkowato biją na alarm, że CO2 niby może nawet uśmiercić ludzi i całą naszą planetę.
Powtarzam, że jest to jakaś aberracja stworzona przez lewaków i ekologów, ale tak naprawdę chodzi jedynie o zysk z handlu emisjami CO2.
W przyrodzie i życiu już tak jest. Akcja wywołuje reakcję, jedne idee tworzą inne przeciwstawne, są prawicowe i lewicowe partie, są kobiety i mężczyźni, są głosiciele określonych poglądów i ich adwersarze.... no jest i w końcu: ciepło- zimno... Ziemia ma cykliczne zmiany temperatury na zasadzie wydłużonej w czasie sinusoidy: raz jest zimno a następnie cieplej, itd i tylko takie podejście jest zgodne ze stanem faktycznym.
W ostatnim okresie na całym świecie a szczególnie w USA i Europie jesteśmy świadkami niemalże histerii wokół emisji CO2 (podobnej - na co wskazałem - do tej jak w przypadku dziury ozonowej) i kreowania strachu przed podobno nieuchronnym ocieplaniem się klimatu naszej Ziemi. Na Polskę jest nacisk na ograniczenie emisji CO2 wynikającej z używania przez nas węgla, chociaż tak naprawdę liderami tej emisji są USA, Chiny, Niemcy i Rosja a Polacy już dawno osiągnęli pierwotną wartość redukującej poziom emisji.
Premier D. Tusk zgodził się i podpisał niestety pakiet klimatyczny negocjowany w ramach UE. Zawarto w nim skrajnie niekorzystne zapisy uderzające w polską gospodarkę, która przecież w 90% oparta jest na węglu jako źródle energii. Pakiet nazwany 3x20 zakładał redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku bazowego 2005, zwiększenie do 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii i 20% poprawę efektywności wykorzystania energii. Największa zdrada Polski dokonana przez D. Tuska polegała na tym, że pierwotnie wynegocjowanym przez śp. prezydenta L. Kaczyńskiego rokiem bazowym liczenia redukcji emisji CO2 dla Polski miał być rok 1990 a "premier" D. Tusk zgodził się na jego zmianę na rok 2005. Ta zmiana spowodowała, że zamiast osiągnięcia już rzeczywistej redukcji (w stosunku do roku 1990) na poziomie 32% w 2010 roku mieliśmy ją na poziomie ledwo kilkuprocentowym w stosunku do niekorzystnego roku bazowego 2005.
W roku 2013 (marzec) Sąd UE w Luksemburgu oddalił polską skargę przeciw decyzji Komisji Europejskiej z 2011 r. dotyczącej przejściowych zasad przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w całej Unii. Decyzja Komisji KE 2011/278/UE z 27 kwietnia 2011 r. (tzw. decyzja benchmarkowa) dotyczyła przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w latach 2013-20 (...) i oznaczała, że Polska będzie mogła w latach 2013-2020 rozdzielić pomiędzy instalacje tylko ok. 477 mln uprawnień do emisji. Dla porównania w Niemczech mogło zostać rozdzielonych 1 mld 402 mln uprawnień do emisji, w Wielkiej Brytanii – 626 mln takich uprawnień. W polskiej skardze przeciw Komisji Europejskiej Polska zawarła cztery zarzuty:
- zaniżenie przydziału bezpłatnych uprawnień dla Polski wynikające z nie uwzględnienia specyfiki paliwowej poszczególnych państw członkowskich i wyliczeniu wskaźników emisyjności przy wykorzystaniu referencyjnej wydajności gazu ziemnego oraz przyjęcia tego paliwa jako paliwo referencyjne,
- nie uwzględnienie zróżnicowanej sytuacji w poszczególnych regionach UE i przez to naruszenie zasady równego traktowania,
- naruszenie zasady proporcjonalności polegające na określeniu wskaźników emisyjności na poziomie bardziej restrykcyjnym niż wymagają tego cele dyrektywy 2003/87 ustanawiającej system handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych we Wspólnocie,
- naruszenie przepisów dyrektywy 2003/87 i braku kompetencji Komisji do przyjęcia zaskarżonej decyzji.
Skarga, która i tak była spóźniona i wydawała się być działaniem pozorowanym została oddalona w całości, co tylko świadczyło o "wielkim" wówczas znaczeniu D. Tuska.
W roku 2014 (październik) pomimo lekceważenia przez UE interesów polskich w zakresie zmian klimatycznych (i w ogóle wszystkich interesów polskich) 24 października 2014 roku dalszej zdrady polskich interesów dopuściła się "premier" E. Kopacz. Podpisała bowiem rozwiązania nowego pakietu klimatycznego, jeszcze bardziej skrajnie niekorzystnego dla Polski i polskiego górnictwa i całej polskiej gospodarki. Zawarto w nim zapisy o redukcji o co najmniej 40% emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do niekorzystnego dla Polski roku bazowego 2005). Było to jawne uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej. Jedną z konsekwencji - i chyba najtragiczniejszą dla Polski - tego pakietu była konieczność radykalnego przestawienia się naszego kraju z węgla kamiennego na inne źródła pozyskiwania energii, w tym tzw. źródła energii odnawialnej, na które musielibyśmy wydać w najbliższych latach miliardy złotych. Wiązało się to również z koniecznością przyszłych radykalnych wzrostów cen energii dla ostatecznych odbiorców: przemysłowych i indywidualnych. Stąd pojawiły się m.in zakusy zamykania polskich kopalń, co oczywiście było bardzo pożądane szczególnie dla niemieckiego przemysłu wydobywczego.
W roku 2015 (grudzień) przeżyliśmy ogromny sukces polskiego rządu i ministra Jana Szyszko na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, tzw. szczycie klimatycznym COP21.
Polska przygotowywała się na ten szczyt od dawna, ale prace nabrały przyspieszenia w momencie przejęcia władzy w Polsce przez rząd B. Szydło i objęcia teki ministra środowiska przez prof. J. Szyszko.
Polska w czasie tego szczytu chciała aby:
- porozumienie klimatyczne zostało zawarte niemal przez wszystkie państwa świata, czyli żeby Polska stała się sygnatariuszem porozumienia szerszego niż na poziomie UE i obejmującego całość światowej emisji gazów cieplarnianych, w tym również największych gospodarek takich jak: USA, Chiny czy Rosja,
- w porozumieniu klimatycznym zawarto zapisy umożliwiające uwzględnianie specyfiki gospodarek poszczególnych krajów i ich możliwości społeczno-gospodarczych w tworzeniu międzynarodowych porozumień klimatycznych,
- w porozumieniu klimatycznym wreszcie wskazano na rolę lasów w pochłanianiu CO2 i rolę zalesiania jako drogi do polepszenia klimatu oraz jednego ze sposobów działania na rzecz ochrony środowiska naturalnego i klimatu a także redukującego emisje CO2.
Dodatkowo też przygotowano analizę wykorzystania czystych ekologicznie geotermalnych źródeł energii oraz przedstawiono czyste metody spalania węgla opracowane przez krajowych naukowców dające minimalną emisję CO2 i zapewniające jego wtórne przetwarzanie.
W Paryżu Polska umiejętnie rozegrała negocjacje i wchodząc m.in. w przejściowe alianse (porozumienia) z Chinami, Indiami, Arabia Saudyjską czy Indonezją uzyskała wszystko, co chciała i postulowała. W ostatecznym globalnym porozumieniu ONZ zawarto wszystkie polskie postulaty a ponadto uzyskano odejście od terminu "dekarbonizacja" na rzecz "neutralności węglowej". Szczyt zakończył się w sumie dużym sukcesem bo podpisały porozumienie niemal wszystkie kraje świata, w tym najwięksi emitenci CO2, czyli Rosja, Chiny i USA.
Dla Polski był to ogromny sukces.
Po pierwsze. Globalny charakter porozumienia na szczeblu najszerszym z możliwych czyli ONZ postawił zupełnie inaczej pozycję Polski i jej dorobek w emisji i redukcji CO2. Z globalnej bowiem perspektywy Polska jest krajem o średniej emisji CO2 a najwięcej winny dziś robić w zakresie redukcji jego emisji najwięksi globalni "truciciele".
Po drugie. Nareszcie Polska uzyskała możliwość uwzględniania jej specyfiki energetycznej w każdych negocjacjach klimatycznych. A jako, że Polska w 90% oparta jest na węglu to możliwym stało się wskazywanie na niemożność zrezygnowania z niego w długiej perspektywie czasowej a ponadto uzyskaliśmy swobodną możliwość wdrażania i eksportowania czystych technologii/metod spalania węgla dających minimalną emisję CO2 i zapewniających jego wtórne przetwarzanie, co - wedle ustaleń COP21 - pozwala na uniknięcie rezygnacji przez Polskę z węgla jako podstawowego surowca do produkcji energii a także - pozwala na rozszerzanie prac (unikanie blokowania przez UE) modernizacji polskiej energetyki opartej na węglu.
Po trzecie i chyba najważniejsze (o to delegacja Polski walczyła najmocniej). Uzyskaliśmy akceptację uznania lasów i zalesiania jako elementów redukujących emisję CO2, co pozwoliło na dywersyfikację uznawanych metod redukcji tego gazu. Więc - wedle porozumienia COP21 - nie musimy skupiać się na redukcji emisji tylko na zasadzie tzw "dekarbonizacji" przemysłu i wprowadzania odnawialnych źródeł energii (np. farmy wiatrowe) ale wskazywać, że Polska pochłania CO2 dzięki ogromnym połaciom posiadanych lasów obejmujących aż 30% powierzchni kraju ("płuca Europy" - ewenement w UE!) i tym samym redukuje własną emisję CO2 a dodatkowo prowadzi również efektywną politykę w zakresie redukcji gazów poprzez zalesienie. Dodatkowo dzięki m.in. terminowi "neutralność węglowa" możemy wskazać, że nasz kraj redukując emisję CO2 poprzez lasy i zalesianie tak naprawę dąży do zrównoważenia własnej emisji i staje się obojętnym a nawet netto ujemnym emitentem CO2. To pozwala na dalsze korzystanie Polski z węgla a to jest najważniejsze w krótkiej i długiej perspektywie naszej gospodarki. Dzięki tym zapisom - również tym z pkt. 2 - możliwym stało się również renegocjowanie skrajnie niekorzystnych zobowiązań jakie zostały przyjęte przez rządy D. Tuska i E. Kopacz.
Po czwarte. Uzyskaliśmy uznanie w zakresie naszych starań skierowanych na rozwijanie geotermalnych źródeł energii, czyli popularną geotermię tak wyśmiewaną przez elity III RP - ("Geotermia Toruńska").
W lutym 2017 roku przyjęto bezprawnie (pomimo sprzeciwu państw dających mniejszość blokującą) i niezgodnie z duchem ważniejszego porozumienia COP21 tzw. "wspólne stanowiska ws. reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (EU - ETS)". Niekorzystne dla Polski rozwiązania - powodujące m.in. wzrost cen uprawnień na emisję CO2 a tym samym wzrost kosztów przedsiębiorstw i wzrost cen dla konsumentów - to przede wszystkim:
- ustalenie niższego progu całkowitej liczby uprawnień dostępnych na aukcjach z 57% (jakie proponowała i tak niekorzystnie dla Polski KE) do 55%,
- wprowadzenie mechanizmu umarzania niewykorzystanych pozwoleń, bez określenia nawet ilości certyfikatów, które miałyby być skasowane - tym samym nie będzie już możliwości np. korzystnej dochodowo odsprzedaży niewykorzystanych uprawnień.
W sprawie emisji CO2 odbywają się jakieś fora ociepleniowe jak te np. kiedyś w Kioto czy Kopenhadze, rzesze naukowców opracowują sposoby likwidacji „zagrożenia”, firmy przygotowują się do wprowadzania na rynek nowych produktów, ogranicza się emisję CO2 tworząc z limitów nowy dochodowy interes, niektórzy dostają nagrody i wyróżnienia za walkę z Globalnym Ociepleniem, jak np. All Gore Nagrodę Nobla.
Takiej hucpy nasza Kochana Ziemia jeszcze nie widziała, bo przecież najwięcej CO2 emitowane jest przez morza i oceany a ludzkość dokłada do tego tylko małą cegiełkę w ogóle nie wpływającą na nasz klimat. A jeżeli już chcemy walczyć z CO2 to niepotrzebne są nam jakieś farmy wiatrowe a zalesianie jak największych połaci naszej Ziemi. Lasy w sposób naturalny pochłaniają CO2, który jest dla nich niezbędny.
Bo przecież nie dość, że cały czas Nasza Ziemia pozwala nam żyć i czerpać z jej bogactw, nie dość że eksploatujemy jej wszystkie dobra... nie dość, że zawsze bywa dla nas wspaniałomyślna... to My Ludzie, perfidnie chcemy ja wykorzystać tworząc z niej alibi naszych niegodziwości i dążności do maksymalizacji zysku. Dla udowodnienia naszych chorych manii prześladowczych i własnych kompleksów a także dla ewentualnych przyszłych zysków tworzymy z siebie jednocześnie cierpiętników i sprawców upadku/ocieplenia Ziemi i jej klimatu. A przecież Ona jest niezwyciężona, istnieje od milionów lat radząc sobie swobodnie i z epokami lodowcowymi i z okresowym wzrostem temperatury... To jest po prostu cykliczne i nie mamy na to wpływu, ale przecież warto kreować Globalne Ocieplenie tylko dla zysku koncernów i instytucji zajmujących się ekologią.
Nasza Ziemia z drwiącym uśmiechem zdaje się wołać: No gdzie to Globalne Ocieplenie?
Może winniśmy wobec niej wykazać odrobinę pokory a nie wykorzystywać ją do partykularnych interesów?
A może jednak kierowani naszą nieomylnością powinniśmy stworzyć wspólnie i na przyszłość:
FRONT DO WALKI Z GLOBALNYM OZIĘBIENIEM!
Jeżeli tak to proponuję siebie na szefa... może dostanę Nagrodę Nobla!(podzielę się z Wami... obiecuję).
Proszę tylko dać mi namiary do odpowiednich naukowców i środowisk opinionośnych i opiniotwórczych...
W końcu musi być równowaga: Globalne Ocielenie - Globalne Oziębienie...skrót identyczny... a ileż to konwencji i spotkań można zorganizować na dyskusje... ile żarcia, zabawy i "bycia na salonach"... miodzio!
Ale to tylko w ostateczności (żeby ewentualnie uniemożliwić tym samym osobom ponowne gromadzenie fortuny, tym razem na walce z globalnym oziębieniem!)… bo znów możemy naszą Ziemię Zdenerwować i zaserwuje nam, a to złośliwa bestia, w przyszłości tym razem radykalny wzrost temperatury.
Chyba lepiej będzie jak zostawimy ją jednak w spokoju…
Za: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/01/zbliza-sie-globalne-oziebienie... w wersji mocno rozszerzonej.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła na bloggerze: https://krzysztofjaw.blogspot.com/ lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".
(Od wtorku znikam z sieci na dwa tygodnie, więc coś jeszcze napiszę na bieżące tematy społeczno-polityczne i mogą to być nawet dwa posty dziennie jak w dzisiejszym przypadku).
----------------------------
Kiedyś był freon i dziura ozonowa, która miała zniszczyć naszą ziemię i naszą atmosferę. Była to wielka bujda, ale koncerny produkujące np. lodówki bez freonu zarobiły na tych zapowiedziach ogromne pieniądze. I wtedy też otumanieni ekolodzy, którymi łatwo manipulować walczyły o ograniczenie emisji freonu, żeby ustrzec ziemię przed kataklizmem.
Dziś "na tapecie" jest tak zwane Globalne Ocieplenie spowodowane emisją CO2. To też bujda jakich mało, ale ile zarobił A. Gore i inni na handlu emisjami CO2... to trudno nawet określić. Najgorsze jest to, że dalej handluje się tak naprawdę niczym a zafiksowani ekolodzy znów głupkowato biją na alarm, że CO2 niby może nawet uśmiercić ludzi i całą naszą planetę.
Powtarzam, że jest to jakaś aberracja stworzona przez lewaków i ekologów, ale tak naprawdę chodzi jedynie o zysk z handlu emisjami CO2.
W przyrodzie i życiu już tak jest. Akcja wywołuje reakcję, jedne idee tworzą inne przeciwstawne, są prawicowe i lewicowe partie, są kobiety i mężczyźni, są głosiciele określonych poglądów i ich adwersarze.... no jest i w końcu: ciepło- zimno... Ziemia ma cykliczne zmiany temperatury na zasadzie wydłużonej w czasie sinusoidy: raz jest zimno a następnie cieplej, itd i tylko takie podejście jest zgodne ze stanem faktycznym.
W ostatnim okresie na całym świecie a szczególnie w USA i Europie jesteśmy świadkami niemalże histerii wokół emisji CO2 (podobnej - na co wskazałem - do tej jak w przypadku dziury ozonowej) i kreowania strachu przed podobno nieuchronnym ocieplaniem się klimatu naszej Ziemi. Na Polskę jest nacisk na ograniczenie emisji CO2 wynikającej z używania przez nas węgla, chociaż tak naprawdę liderami tej emisji są USA, Chiny, Niemcy i Rosja a Polacy już dawno osiągnęli pierwotną wartość redukującej poziom emisji.
Premier D. Tusk zgodził się i podpisał niestety pakiet klimatyczny negocjowany w ramach UE. Zawarto w nim skrajnie niekorzystne zapisy uderzające w polską gospodarkę, która przecież w 90% oparta jest na węglu jako źródle energii. Pakiet nazwany 3x20 zakładał redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku bazowego 2005, zwiększenie do 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii i 20% poprawę efektywności wykorzystania energii. Największa zdrada Polski dokonana przez D. Tuska polegała na tym, że pierwotnie wynegocjowanym przez śp. prezydenta L. Kaczyńskiego rokiem bazowym liczenia redukcji emisji CO2 dla Polski miał być rok 1990 a "premier" D. Tusk zgodził się na jego zmianę na rok 2005. Ta zmiana spowodowała, że zamiast osiągnięcia już rzeczywistej redukcji (w stosunku do roku 1990) na poziomie 32% w 2010 roku mieliśmy ją na poziomie ledwo kilkuprocentowym w stosunku do niekorzystnego roku bazowego 2005.
W roku 2013 (marzec) Sąd UE w Luksemburgu oddalił polską skargę przeciw decyzji Komisji Europejskiej z 2011 r. dotyczącej przejściowych zasad przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w całej Unii. Decyzja Komisji KE 2011/278/UE z 27 kwietnia 2011 r. (tzw. decyzja benchmarkowa) dotyczyła przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w latach 2013-20 (...) i oznaczała, że Polska będzie mogła w latach 2013-2020 rozdzielić pomiędzy instalacje tylko ok. 477 mln uprawnień do emisji. Dla porównania w Niemczech mogło zostać rozdzielonych 1 mld 402 mln uprawnień do emisji, w Wielkiej Brytanii – 626 mln takich uprawnień. W polskiej skardze przeciw Komisji Europejskiej Polska zawarła cztery zarzuty:
- zaniżenie przydziału bezpłatnych uprawnień dla Polski wynikające z nie uwzględnienia specyfiki paliwowej poszczególnych państw członkowskich i wyliczeniu wskaźników emisyjności przy wykorzystaniu referencyjnej wydajności gazu ziemnego oraz przyjęcia tego paliwa jako paliwo referencyjne,
- nie uwzględnienie zróżnicowanej sytuacji w poszczególnych regionach UE i przez to naruszenie zasady równego traktowania,
- naruszenie zasady proporcjonalności polegające na określeniu wskaźników emisyjności na poziomie bardziej restrykcyjnym niż wymagają tego cele dyrektywy 2003/87 ustanawiającej system handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych we Wspólnocie,
- naruszenie przepisów dyrektywy 2003/87 i braku kompetencji Komisji do przyjęcia zaskarżonej decyzji.
Skarga, która i tak była spóźniona i wydawała się być działaniem pozorowanym została oddalona w całości, co tylko świadczyło o "wielkim" wówczas znaczeniu D. Tuska.
W roku 2014 (październik) pomimo lekceważenia przez UE interesów polskich w zakresie zmian klimatycznych (i w ogóle wszystkich interesów polskich) 24 października 2014 roku dalszej zdrady polskich interesów dopuściła się "premier" E. Kopacz. Podpisała bowiem rozwiązania nowego pakietu klimatycznego, jeszcze bardziej skrajnie niekorzystnego dla Polski i polskiego górnictwa i całej polskiej gospodarki. Zawarto w nim zapisy o redukcji o co najmniej 40% emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do niekorzystnego dla Polski roku bazowego 2005). Było to jawne uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej. Jedną z konsekwencji - i chyba najtragiczniejszą dla Polski - tego pakietu była konieczność radykalnego przestawienia się naszego kraju z węgla kamiennego na inne źródła pozyskiwania energii, w tym tzw. źródła energii odnawialnej, na które musielibyśmy wydać w najbliższych latach miliardy złotych. Wiązało się to również z koniecznością przyszłych radykalnych wzrostów cen energii dla ostatecznych odbiorców: przemysłowych i indywidualnych. Stąd pojawiły się m.in zakusy zamykania polskich kopalń, co oczywiście było bardzo pożądane szczególnie dla niemieckiego przemysłu wydobywczego.
W roku 2015 (grudzień) przeżyliśmy ogromny sukces polskiego rządu i ministra Jana Szyszko na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, tzw. szczycie klimatycznym COP21.
Polska przygotowywała się na ten szczyt od dawna, ale prace nabrały przyspieszenia w momencie przejęcia władzy w Polsce przez rząd B. Szydło i objęcia teki ministra środowiska przez prof. J. Szyszko.
Polska w czasie tego szczytu chciała aby:
- porozumienie klimatyczne zostało zawarte niemal przez wszystkie państwa świata, czyli żeby Polska stała się sygnatariuszem porozumienia szerszego niż na poziomie UE i obejmującego całość światowej emisji gazów cieplarnianych, w tym również największych gospodarek takich jak: USA, Chiny czy Rosja,
- w porozumieniu klimatycznym zawarto zapisy umożliwiające uwzględnianie specyfiki gospodarek poszczególnych krajów i ich możliwości społeczno-gospodarczych w tworzeniu międzynarodowych porozumień klimatycznych,
- w porozumieniu klimatycznym wreszcie wskazano na rolę lasów w pochłanianiu CO2 i rolę zalesiania jako drogi do polepszenia klimatu oraz jednego ze sposobów działania na rzecz ochrony środowiska naturalnego i klimatu a także redukującego emisje CO2.
Dodatkowo też przygotowano analizę wykorzystania czystych ekologicznie geotermalnych źródeł energii oraz przedstawiono czyste metody spalania węgla opracowane przez krajowych naukowców dające minimalną emisję CO2 i zapewniające jego wtórne przetwarzanie.
W Paryżu Polska umiejętnie rozegrała negocjacje i wchodząc m.in. w przejściowe alianse (porozumienia) z Chinami, Indiami, Arabia Saudyjską czy Indonezją uzyskała wszystko, co chciała i postulowała. W ostatecznym globalnym porozumieniu ONZ zawarto wszystkie polskie postulaty a ponadto uzyskano odejście od terminu "dekarbonizacja" na rzecz "neutralności węglowej". Szczyt zakończył się w sumie dużym sukcesem bo podpisały porozumienie niemal wszystkie kraje świata, w tym najwięksi emitenci CO2, czyli Rosja, Chiny i USA.
Dla Polski był to ogromny sukces.
Po pierwsze. Globalny charakter porozumienia na szczeblu najszerszym z możliwych czyli ONZ postawił zupełnie inaczej pozycję Polski i jej dorobek w emisji i redukcji CO2. Z globalnej bowiem perspektywy Polska jest krajem o średniej emisji CO2 a najwięcej winny dziś robić w zakresie redukcji jego emisji najwięksi globalni "truciciele".
Po drugie. Nareszcie Polska uzyskała możliwość uwzględniania jej specyfiki energetycznej w każdych negocjacjach klimatycznych. A jako, że Polska w 90% oparta jest na węglu to możliwym stało się wskazywanie na niemożność zrezygnowania z niego w długiej perspektywie czasowej a ponadto uzyskaliśmy swobodną możliwość wdrażania i eksportowania czystych technologii/metod spalania węgla dających minimalną emisję CO2 i zapewniających jego wtórne przetwarzanie, co - wedle ustaleń COP21 - pozwala na uniknięcie rezygnacji przez Polskę z węgla jako podstawowego surowca do produkcji energii a także - pozwala na rozszerzanie prac (unikanie blokowania przez UE) modernizacji polskiej energetyki opartej na węglu.
Po trzecie i chyba najważniejsze (o to delegacja Polski walczyła najmocniej). Uzyskaliśmy akceptację uznania lasów i zalesiania jako elementów redukujących emisję CO2, co pozwoliło na dywersyfikację uznawanych metod redukcji tego gazu. Więc - wedle porozumienia COP21 - nie musimy skupiać się na redukcji emisji tylko na zasadzie tzw "dekarbonizacji" przemysłu i wprowadzania odnawialnych źródeł energii (np. farmy wiatrowe) ale wskazywać, że Polska pochłania CO2 dzięki ogromnym połaciom posiadanych lasów obejmujących aż 30% powierzchni kraju ("płuca Europy" - ewenement w UE!) i tym samym redukuje własną emisję CO2 a dodatkowo prowadzi również efektywną politykę w zakresie redukcji gazów poprzez zalesienie. Dodatkowo dzięki m.in. terminowi "neutralność węglowa" możemy wskazać, że nasz kraj redukując emisję CO2 poprzez lasy i zalesianie tak naprawę dąży do zrównoważenia własnej emisji i staje się obojętnym a nawet netto ujemnym emitentem CO2. To pozwala na dalsze korzystanie Polski z węgla a to jest najważniejsze w krótkiej i długiej perspektywie naszej gospodarki. Dzięki tym zapisom - również tym z pkt. 2 - możliwym stało się również renegocjowanie skrajnie niekorzystnych zobowiązań jakie zostały przyjęte przez rządy D. Tuska i E. Kopacz.
Po czwarte. Uzyskaliśmy uznanie w zakresie naszych starań skierowanych na rozwijanie geotermalnych źródeł energii, czyli popularną geotermię tak wyśmiewaną przez elity III RP - ("Geotermia Toruńska").
W lutym 2017 roku przyjęto bezprawnie (pomimo sprzeciwu państw dających mniejszość blokującą) i niezgodnie z duchem ważniejszego porozumienia COP21 tzw. "wspólne stanowiska ws. reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (EU - ETS)". Niekorzystne dla Polski rozwiązania - powodujące m.in. wzrost cen uprawnień na emisję CO2 a tym samym wzrost kosztów przedsiębiorstw i wzrost cen dla konsumentów - to przede wszystkim:
- ustalenie niższego progu całkowitej liczby uprawnień dostępnych na aukcjach z 57% (jakie proponowała i tak niekorzystnie dla Polski KE) do 55%,
- wprowadzenie mechanizmu umarzania niewykorzystanych pozwoleń, bez określenia nawet ilości certyfikatów, które miałyby być skasowane - tym samym nie będzie już możliwości np. korzystnej dochodowo odsprzedaży niewykorzystanych uprawnień.
W sprawie emisji CO2 odbywają się jakieś fora ociepleniowe jak te np. kiedyś w Kioto czy Kopenhadze, rzesze naukowców opracowują sposoby likwidacji „zagrożenia”, firmy przygotowują się do wprowadzania na rynek nowych produktów, ogranicza się emisję CO2 tworząc z limitów nowy dochodowy interes, niektórzy dostają nagrody i wyróżnienia za walkę z Globalnym Ociepleniem, jak np. All Gore Nagrodę Nobla.
Takiej hucpy nasza Kochana Ziemia jeszcze nie widziała, bo przecież najwięcej CO2 emitowane jest przez morza i oceany a ludzkość dokłada do tego tylko małą cegiełkę w ogóle nie wpływającą na nasz klimat. A jeżeli już chcemy walczyć z CO2 to niepotrzebne są nam jakieś farmy wiatrowe a zalesianie jak największych połaci naszej Ziemi. Lasy w sposób naturalny pochłaniają CO2, który jest dla nich niezbędny.
Bo przecież nie dość, że cały czas Nasza Ziemia pozwala nam żyć i czerpać z jej bogactw, nie dość że eksploatujemy jej wszystkie dobra... nie dość, że zawsze bywa dla nas wspaniałomyślna... to My Ludzie, perfidnie chcemy ja wykorzystać tworząc z niej alibi naszych niegodziwości i dążności do maksymalizacji zysku. Dla udowodnienia naszych chorych manii prześladowczych i własnych kompleksów a także dla ewentualnych przyszłych zysków tworzymy z siebie jednocześnie cierpiętników i sprawców upadku/ocieplenia Ziemi i jej klimatu. A przecież Ona jest niezwyciężona, istnieje od milionów lat radząc sobie swobodnie i z epokami lodowcowymi i z okresowym wzrostem temperatury... To jest po prostu cykliczne i nie mamy na to wpływu, ale przecież warto kreować Globalne Ocieplenie tylko dla zysku koncernów i instytucji zajmujących się ekologią.
Nasza Ziemia z drwiącym uśmiechem zdaje się wołać: No gdzie to Globalne Ocieplenie?
Może winniśmy wobec niej wykazać odrobinę pokory a nie wykorzystywać ją do partykularnych interesów?
A może jednak kierowani naszą nieomylnością powinniśmy stworzyć wspólnie i na przyszłość:
FRONT DO WALKI Z GLOBALNYM OZIĘBIENIEM!
Jeżeli tak to proponuję siebie na szefa... może dostanę Nagrodę Nobla!(podzielę się z Wami... obiecuję).
Proszę tylko dać mi namiary do odpowiednich naukowców i środowisk opinionośnych i opiniotwórczych...
W końcu musi być równowaga: Globalne Ocielenie - Globalne Oziębienie...skrót identyczny... a ileż to konwencji i spotkań można zorganizować na dyskusje... ile żarcia, zabawy i "bycia na salonach"... miodzio!
Ale to tylko w ostateczności (żeby ewentualnie uniemożliwić tym samym osobom ponowne gromadzenie fortuny, tym razem na walce z globalnym oziębieniem!)… bo znów możemy naszą Ziemię Zdenerwować i zaserwuje nam, a to złośliwa bestia, w przyszłości tym razem radykalny wzrost temperatury.
Chyba lepiej będzie jak zostawimy ją jednak w spokoju…
Za: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/01/zbliza-sie-globalne-oziebienie.html w wersji mocno rozszerzonej.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła na bloggerze: https://krzysztofjaw.blogspot.com/ lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".
(Od wtorku znikam z sieci na dwa tygodnie, więc coś jeszcze napiszę na bieżące tematy społeczno-polityczne i mogą to być nawet dwa posty dziennie jak w dzisiejszym przypadku).
----------------------------
Kiedyś był freon i dziura ozonowa, która miała zniszczyć naszą ziemię i naszą atmosferę. Była to wielka bujda, ale koncerny produkujące np. lodówki bez freonu zarobiły na tych zapowiedziach ogromne pieniądze. I wtedy też otumanieni ekolodzy, którymi łatwo manipulować walczyły o ograniczenie emisji freonu, żeby ustrzec ziemię przed kataklizmem.
Dziś "na tapecie" jest tak zwane Globalne Ocieplenie spowodowane emisją CO2. To też bujda jakich mało, ale ile zarobił A. Gore i inni na handlu emisjami CO2... to trudno nawet określić. Najgorsze jest to, że dalej handluje się tak naprawdę niczym a zafiksowani ekolodzy znów głupkowato biją na alarm, że CO2 niby może nawet uśmiercić ludzi i całą naszą planetę.
Powtarzam, że jest to jakaś aberracja stworzona przez lewaków i ekologów, ale tak naprawdę chodzi jedynie o zysk z handlu emisjami CO2.
W przyrodzie i życiu już tak jest. Akcja wywołuje reakcję, jedne idee tworzą inne przeciwstawne, są prawicowe i lewicowe partie, są kobiety i mężczyźni, są głosiciele określonych poglądów i ich adwersarze.... no jest i w końcu: ciepło- zimno... Ziemia ma cykliczne zmiany temperatury na zasadzie wydłużonej w czasie sinusoidy: raz jest zimno a następnie cieplej, itd i tylko takie podejście jest zgodne ze stanem faktycznym.
W ostatnim okresie na całym świecie a szczególnie w USA i Europie jesteśmy świadkami niemalże histerii wokół emisji CO2 (podobnej - na co wskazałem - do tej jak w przypadku dziury ozonowej) i kreowania strachu przed podobno nieuchronnym ocieplaniem się klimatu naszej Ziemi. Na Polskę jest nacisk na ograniczenie emisji CO2 wynikającej z używania przez nas węgla, chociaż tak naprawdę liderami tej emisji są USA, Chiny, Niemcy i Rosja a Polacy już dawno osiągnęli pierwotną wartość redukującej poziom emisji.
Premier D. Tusk zgodził się i podpisał niestety pakiet klimatyczny negocjowany w ramach UE. Zawarto w nim skrajnie niekorzystne zapisy uderzające w polską gospodarkę, która przecież w 90% oparta jest na węglu jako źródle energii. Pakiet nazwany 3x20 zakładał redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku bazowego 2005, zwiększenie do 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii i 20% poprawę efektywności wykorzystania energii. Największa zdrada Polski dokonana przez D. Tuska polegała na tym, że pierwotnie wynegocjowanym przez śp. prezydenta L. Kaczyńskiego rokiem bazowym liczenia redukcji emisji CO2 dla Polski miał być rok 1990 a "premier" D. Tusk zgodził się na jego zmianę na rok 2005. Ta zmiana spowodowała, że zamiast osiągnięcia już rzeczywistej redukcji (w stosunku do roku 1990) na poziomie 32% w 2010 roku mieliśmy ją na poziomie ledwo kilkuprocentowym w stosunku do niekorzystnego roku bazowego 2005.
W roku 2013 (marzec) Sąd UE w Luksemburgu oddalił polską skargę przeciw decyzji Komisji Europejskiej z 2011 r. dotyczącej przejściowych zasad przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w całej Unii. Decyzja Komisji KE 2011/278/UE z 27 kwietnia 2011 r. (tzw. decyzja benchmarkowa) dotyczyła przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w latach 2013-20 (...) i oznaczała, że Polska będzie mogła w latach 2013-2020 rozdzielić pomiędzy instalacje tylko ok. 477 mln uprawnień do emisji. Dla porównania w Niemczech mogło zostać rozdzielonych 1 mld 402 mln uprawnień do emisji, w Wielkiej Brytanii – 626 mln takich uprawnień. W polskiej skardze przeciw Komisji Europejskiej Polska zawarła cztery zarzuty:
- zaniżenie przydziału bezpłatnych uprawnień dla Polski wynikające z nie uwzględnienia specyfiki paliwowej poszczególnych państw członkowskich i wyliczeniu wskaźników emisyjności przy wykorzystaniu referencyjnej wydajności gazu ziemnego oraz przyjęcia tego paliwa jako paliwo referencyjne,
- nie uwzględnienie zróżnicowanej sytuacji w poszczególnych regionach UE i przez to naruszenie zasady równego traktowania,
- naruszenie zasady proporcjonalności polegające na określeniu wskaźników emisyjności na poziomie bardziej restrykcyjnym niż wymagają tego cele dyrektywy 2003/87 ustanawiającej system handlu przydziałami emisji gazów cieplarnianych we Wspólnocie,
- naruszenie przepisów dyrektywy 2003/87 i braku kompetencji Komisji do przyjęcia zaskarżonej decyzji.
Skarga, która i tak była spóźniona i wydawała się być działaniem pozorowanym została oddalona w całości, co tylko świadczyło o "wielkim" wówczas znaczeniu D. Tuska.
W roku 2014 (październik) pomimo lekceważenia przez UE interesów polskich w zakresie zmian klimatycznych (i w ogóle wszystkich interesów polskich) 24 października 2014 roku dalszej zdrady polskich interesów dopuściła się "premier" E. Kopacz. Podpisała bowiem rozwiązania nowego pakietu klimatycznego, jeszcze bardziej skrajnie niekorzystnego dla Polski i polskiego górnictwa i całej polskiej gospodarki. Zawarto w nim zapisy o redukcji o co najmniej 40% emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do niekorzystnego dla Polski roku bazowego 2005). Było to jawne uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej. Jedną z konsekwencji - i chyba najtragiczniejszą dla Polski - tego pakietu była konieczność radykalnego przestawienia się naszego kraju z węgla kamiennego na inne źródła pozyskiwania energii, w tym tzw. źródła energii odnawialnej, na które musielibyśmy wydać w najbliższych latach miliardy złotych. Wiązało się to również z koniecznością przyszłych radykalnych wzrostów cen energii dla ostatecznych odbiorców: przemysłowych i indywidualnych. Stąd pojawiły się m.in zakusy zamykania polskich kopalń, co oczywiście było bardzo pożądane szczególnie dla niemieckiego przemysłu wydobywczego.
W roku 2015 (grudzień) przeżyliśmy ogromny sukces polskiego rządu i ministra Jana Szyszko na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, tzw. szczycie klimatycznym COP21.
Polska przygotowywała się na ten szczyt od dawna, ale prace nabrały przyspieszenia w momencie przejęcia władzy w Polsce przez rząd B. Szydło i objęcia teki ministra środowiska przez prof. J. Szyszko.
Polska w czasie tego szczytu chciała aby:
- porozumienie klimatyczne zostało zawarte niemal przez wszystkie państwa świata, czyli żeby Polska stała się sygnatariuszem porozumienia szerszego niż na poziomie UE i obejmującego całość światowej emisji gazów cieplarnianych, w tym również największych gospodarek takich jak: USA, Chiny czy Rosja,
- w porozumieniu klimatycznym zawarto zapisy umożliwiające uwzględnianie specyfiki gospodarek poszczególnych krajów i ich możliwości społeczno-gospodarczych w tworzeniu międzynarodowych porozumień klimatycznych,
- w porozumieniu klimatycznym wreszcie wskazano na rolę lasów w pochłanianiu CO2 i rolę zalesiania jako drogi do polepszenia klimatu oraz jednego ze sposobów działania na rzecz ochrony środowiska naturalnego i klimatu a także redukującego emisje CO2.
Dodatkowo też przygotowano analizę wykorzystania czystych ekologicznie geotermalnych źródeł energii oraz przedstawiono czyste metody spalania węgla opracowane przez krajowych naukowców dające minimalną emisję CO2 i zapewniające jego wtórne przetwarzanie.
W Paryżu Polska umiejętnie rozegrała negocjacje i wchodząc m.in. w przejściowe alianse (porozumienia) z Chinami, Indiami, Arabia Saudyjską czy Indonezją uzyskała wszystko, co chciała i postulowała. W ostatecznym globalnym porozumieniu ONZ zawarto wszystkie polskie postulaty a ponadto uzyskano odejście od terminu "dekarbonizacja" na rzecz "neutralności węglowej". Szczyt zakończył się w sumie dużym sukcesem bo podpisały porozumienie niemal wszystkie kraje świata, w tym najwięksi emitenci CO2, czyli Rosja, Chiny i USA.
Dla Polski był to ogromny sukces.
Po pierwsze. Globalny charakter porozumienia na szczeblu najszerszym z możliwych czyli ONZ postawił zupełnie inaczej pozycję Polski i jej dorobek w emisji i redukcji CO2. Z globalnej bowiem perspektywy Polska jest krajem o średniej emisji CO2 a najwięcej winny dziś robić w zakresie redukcji jego emisji najwięksi globalni "truciciele".
Po drugie. Nareszcie Polska uzyskała możliwość uwzględniania jej specyfiki energetycznej w każdych negocjacjach klimatycznych. A jako, że Polska w 90% oparta jest na węglu to możliwym stało się wskazywanie na niemożność zrezygnowania z niego w długiej perspektywie czasowej a ponadto uzyskaliśmy swobodną możliwość wdrażania i eksportowania czystych technologii/metod spalania węgla dających minimalną emisję CO2 i zapewniających jego wtórne przetwarzanie, co - wedle ustaleń COP21 - pozwala na uniknięcie rezygnacji przez Polskę z węgla jako podstawowego surowca do produkcji energii a także - pozwala na rozszerzanie prac (unikanie blokowania przez UE) modernizacji polskiej energetyki opartej na węglu.
Po trzecie i chyba najważniejsze (o to delegacja Polski walczyła najmocniej). Uzyskaliśmy akceptację uznania lasów i zalesiania jako elementów redukujących emisję CO2, co pozwoliło na dywersyfikację uznawanych metod redukcji tego gazu. Więc - wedle porozumienia COP21 - nie musimy skupiać się na redukcji emisji tylko na zasadzie tzw "dekarbonizacji" przemysłu i wprowadzania odnawialnych źródeł energii (np. farmy wiatrowe) ale wskazywać, że Polska pochłania CO2 dzięki ogromnym połaciom posiadanych lasów obejmujących aż 30% powierzchni kraju ("płuca Europy" - ewenement w UE!) i tym samym redukuje własną emisję CO2 a dodatkowo prowadzi również efektywną politykę w zakresie redukcji gazów poprzez zalesienie. Dodatkowo dzięki m.in. terminowi "neutralność węglowa" możemy wskazać, że nasz kraj redukując emisję CO2 poprzez lasy i zalesianie tak naprawę dąży do zrównoważenia własnej emisji i staje się obojętnym a nawet netto ujemnym emitentem CO2. To pozwala na dalsze korzystanie Polski z węgla a to jest najważniejsze w krótkiej i długiej perspektywie naszej gospodarki. Dzięki tym zapisom - również tym z pkt. 2 - możliwym stało się również renegocjowanie skrajnie niekorzystnych zobowiązań jakie zostały przyjęte przez rządy D. Tuska i E. Kopacz.
Po czwarte. Uzyskaliśmy uznanie w zakresie naszych starań skierowanych na rozwijanie geotermalnych źródeł energii, czyli popularną geotermię tak wyśmiewaną przez elity III RP - ("Geotermia Toruńska").
W lutym 2017 roku przyjęto bezprawnie (pomimo sprzeciwu państw dających mniejszość blokującą) i niezgodnie z duchem ważniejszego porozumienia COP21 tzw. "wspólne stanowiska ws. reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (EU - ETS)". Niekorzystne dla Polski rozwiązania - powodujące m.in. wzrost cen uprawnień na emisję CO2 a tym samym wzrost kosztów przedsiębiorstw i wzrost cen dla konsumentów - to przede wszystkim:
- ustalenie niższego progu całkowitej liczby uprawnień dostępnych na aukcjach z 57% (jakie proponowała i tak niekorzystnie dla Polski KE) do 55%,
- wprowadzenie mechanizmu umarzania niewykorzystanych pozwoleń, bez określenia nawet ilości certyfikatów, które miałyby być skasowane - tym samym nie będzie już możliwości np. korzystnej dochodowo odsprzedaży niewykorzystanych uprawnień.
W sprawie emisji CO2 odbywają się jakieś fora ociepleniowe jak te np. kiedyś w Kioto czy Kopenhadze, rzesze naukowców opracowują sposoby likwidacji „zagrożenia”, firmy przygotowują się do wprowadzania na rynek nowych produktów, ogranicza się emisję CO2 tworząc z limitów nowy dochodowy interes, niektórzy dostają nagrody i wyróżnienia za walkę z Globalnym Ociepleniem, jak np. All Gore Nagrodę Nobla.
Takiej hucpy nasza Kochana Ziemia jeszcze nie widziała, bo przecież najwięcej CO2 emitowane jest przez morza i oceany a ludzkość dokłada do tego tylko małą cegiełkę w ogóle nie wpływającą na nasz klimat. A jeżeli już chcemy walczyć z CO2 to niepotrzebne są nam jakieś farmy wiatrowe a zalesianie jak największych połaci naszej Ziemi. Lasy w sposób naturalny pochłaniają CO2, który jest dla nich niezbędny.
Bo przecież nie dość, że cały czas Nasza Ziemia pozwala nam żyć i czerpać z jej bogactw, nie dość że eksploatujemy jej wszystkie dobra... nie dość, że zawsze bywa dla nas wspaniałomyślna... to My Ludzie, perfidnie chcemy ja wykorzystać tworząc z niej alibi naszych niegodziwości i dążności do maksymalizacji zysku. Dla udowodnienia naszych chorych manii prześladowczych i własnych kompleksów a także dla ewentualnych przyszłych zysków tworzymy z siebie jednocześnie cierpiętników i sprawców upadku/ocieplenia Ziemi i jej klimatu. A przecież Ona jest niezwyciężona, istnieje od milionów lat radząc sobie swobodnie i z epokami lodowcowymi i z okresowym wzrostem temperatury... To jest po prostu cykliczne i nie mamy na to wpływu, ale przecież warto kreować Globalne Ocieplenie tylko dla zysku koncernów i instytucji zajmujących się ekologią.
Nasza Ziemia z drwiącym uśmiechem zdaje się wołać: No gdzie to Globalne Ocieplenie?
Może winniśmy wobec niej wykazać odrobinę pokory a nie wykorzystywać ją do partykularnych interesów?
A może jednak kierowani naszą nieomylnością powinniśmy stworzyć wspólnie i na przyszłość:
FRONT DO WALKI Z GLOBALNYM OZIĘBIENIEM!
Jeżeli tak to proponuję siebie na szefa... może dostanę Nagrodę Nobla!(podzielę się z Wami... obiecuję).
Proszę tylko dać mi namiary do odpowiednich naukowców i środowisk opinionośnych i opiniotwórczych...
W końcu musi być równowaga: Globalne Ocielenie - Globalne Oziębienie...skrót identyczny... a ileż to konwencji i spotkań można zorganizować na dyskusje... ile żarcia, zabawy i "bycia na salonach"... miodzio!
Ale to tylko w ostateczności (żeby ewentualnie uniemożliwić tym samym osobom ponowne gromadzenie fortuny, tym razem na walce z globalnym oziębieniem!)… bo znów możemy naszą Ziemię Zdenerwować i zaserwuje nam, a to złośliwa bestia, w przyszłości tym razem radykalny wzrost temperatury.
Chyba lepiej będzie jak zostawimy ją jednak w spokoju…
Za: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/01/zbliza-sie-globalne-oziebienie.html w wersji mocno rozszerzonej.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła na bloggerze: https://krzysztofjaw.blogspot.com/ lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 818 odsłon