Rezygnacja z FO, wstrzymanie składki do UE i postraszenie Polexitem!

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Kraj

I po raz kolejny mamy zamieszanie wokół pocovidowego unijnego Funduszu Odbudowy (FO) i związanego z nim naszego Krajowego Planu Odbudowy (KPO) a ściślej mówiąc Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. 

 

Warto przypomnieć o co tak naprawdę walczymy. 

 

W lipcu 2020 roku UE przyjęła swój budżet na lata 2021-2027 obejmujący tradycyjne Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF) oraz novum w postaci popandemicznego Funduszu Odbudowy (FO) w łącznej wysokości 1,8 bln Euro. Z tej puli dla Polski przyznano 159,1 mld Euro, z czego:

– 101 mld Euro w ramach WRF,

– 58,1 mld Euro w ramach FO.

 

W ramach FO 23,9 mld euro winniśmy otrzymać w formie bezzwrotnych grantów oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek (razem: 58,1 mld Euro). Z ogólnej puli środków, 20 proc. pieniędzy musi trafić na cyfryzację, a 37 proc. na inwestycje związane ze środowiskiem oraz ochroną zdrowia. Wydatkowanie reszty środków ma też być w jakimś stopniu skorelowane z powyższymi, co zostało zawarte w polskim KPO, w którym nagle pojawiło się przeszło 160 warunków ("kamieni milowych"), które musimy spełnić aby te środki uzyskać. 

 

Kto jest po polskiej stronie odpowiedzialny za przyjęcie KPO w tej wersji, która zabiera nam naszą suwerenność? Na tak postawione pytanie w odpowiedzi słyszymy jeno ciszę...

 

Zwróćmy uwagę na fakt, że większość tych środków z FO stanowią pożyczki a nie bezzwrotne granty, czyli musimy je zwrócić a zaciągać je będzie w naszym imieniu UE. Na jakich warunkach finansowych? Tego nie wiemy i sądzę, że swobodnie moglibyśmy je pożyczyć we własnym zakresie i na pewno na lepszych i nie korupcyjnych warunkach. 

 

Teraz znów "na tapecie" jest reforma SN i tzw. Izby Dyscyplinarnej. Rząd przygotował ustawę, która dla wielu jest już całkowitą kapitulacją Polski wobec Unii Europejskiej. Minister Sprawiedliwości Z. Ziobro zapowiedział w imieniu SP, iż tej ustawy nie poprze i prawdopodobnie dlatego (oprócz konstytucyjnych wątpliwości Prezydenta RP dotyczących m.in. faktu przeniesienia ID SN do NSA) w ostatniej chwili Wicemarszałek Sejmu RP R. Terlecki przy pomocy Marszałka Sejmu RP E. Witek zdjął do 11 stycznia 2023 roku z porządku obrad Sejmu RP dyskusję plenarną i ewentualne głosowanie nad tym projektem. 

 

Czy jako Polska możemy jeszcze zachować swoją suwerenność, tą jej resztkę którą mamy? 

 

Żeby odpowiedzieć na to pytanie to trzeba się cofnąć do roku 2020. Wtedy to w lipcu i grudniu zgodziliśmy się na coś, na co nigdy nie powinniśmy się zgodzić i wtedy należało postawić jasne i twarde weto a była to zgoda na: 

 

1). "Uwspólnotowienie długów unijnych".  Rozwiązanie przyjęte w UE po raz pierwszy w historii oznaczające, iż każde państwo unijne staje się żyrantem długów (w ramach FO) innych państw UE. Dla nas oznacza to, iż gdyby jakiś kraj miał kłopoty ze spłatą długów wynikających z zaciągniętych pożyczek w ramach otrzymanych środków z Funduszu Odbudowy lub po prostu by ich nie spłacał,  to każdy inny kraj UE - w tym Polska - będzie wedle jakiegoś tam współczynnika proporcjonalności zobowiązany do spłaty długu tego kraju. I do takiego żyrowania jesteśmy zobowiązani nawet już dziś, gdy KE wstrzymuje nam owe środki.

 

2) "Podatki unijne". Znów po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z faktem, że Komisja Europejska otrzymuje prawo ustanawiania podatków dla wszystkich krajów UE. Dotąd takie prerogatywy miały tylko poszczególne państwa a teraz to KE ma takie prawo, co jest jawną ingerencją w dotychczasowe i traktatowe uprawnienia zarówno państw-członków UE, jak i KE. Teraz możemy spodziewać się, że nigdy demokratycznie nie wybrany rząd europejski w postaci KE może swobodnie nakładać nam podatki z pominięciem rządów danego kraju europejskiego. 

 

3) "Mechanizm warunkowości". Zgodzono się na warunkowość przyznawanych środków unijnej pomocy, które będą udostępniane tylko wtedy, kiedy np. UE uzna, iż kraj jest praworządny. Od tamtej zgody, gdy "widzimisię" lewackich elit unijnych uzna, że np. w Polsce nie są spełniane warunki praworządności, to będzie mogła wstrzymać dla tego kraju pomoc unijną. Jednym słowem dobito targu: "mityczna praworządność za pieniądze". Co prawda niby określono jakieś ograniczenia w interpretowaniu tej praworządności, ale nikt w UE nic sobie z tego nie robi i nie będzie tych ograniczeń brał pod uwagę. W lipcu i grudniu 2020 roku niestety polski rząd - mimo werbalnego zaklinania rzeczywistości - de facto zgodził się na taki mechanizm, za co długookresowo przyjdzie nam zapłacić ubezwłasnowolnieniem decyzji polskich władz wobec UE a "pieniądze za praworządność" będą dla unijnych biurokratów idealnym instrumentem szantażu i nacisku na niepokorne kraje jak Polska czy Węgry lub inne, które chciałyby zachować swoją suwerenność. Widzimy to jasno teraz. Jednym słowem nasz brak veta w lipcu czy grudniu utorował drogę do budowy sfederalizowanego Państwa Europa, europejskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich pod zarządem niemieckim i jeszcze nadrządem NWO. Przecież gdybyśmy postawili veto to i tak mielibyśmy europejskie pieniądze w ramach dotychczasowych funduszy pomocowych, które nam się po prostu należą, gdy wpłacamy unijne składki". 

 

Dlatego jestem zły, że Polska nie wycofała się z tych umów z roku 2020. Mieliśmy (mamy?) idealny pretekst w postaci przeszło półtorarocznego blokowania dla nas środków z FO przez KE. Zostałoby nam te 101 mld Euro tradycyjnej pomocy unijnej i sądzę, że to dla nas by wystarczyło a dzięki temu uniknęlibyśmy uwspólnotowienia długów, podatków unijnych i "mechanizmu warunkowości", czyli tego wszystkiego, co diametralnie ogranicza naszą suwerenność i niepodległość oraz staje się podwaliną budowy Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa ze stolicą w Berlinie.  

 

Ale teraz okazuje się, że gdy nie podporządkujemy się unijnym warunkom (kamieniom milowym) UE może nam cofnąć całą pomoc, nawet tą w ramach Wieloletnich Ram Finansowych. Tak przynajmniej sugerują elity unijne, choć nie mają do tego żadnych praw, bo te pieniądze się nam po prostu należą. 

 

Cóż więc nam pozostaje?

 

Po pierwsze. Skończmy z naszą naiwnością.

 

UE i jej KE już nas wielokrotnie oszukiwały a my przyjmowaliśmy ich werbalne zapewnienia wierząc, iż zostaną spełnione. Ileż można? Jeden czy dwa razy można dać się oszukać, ale w nieskończoność wierzyć w zapewnienia UE i KE, by potem owe instytucje nie dotrzymywały słowa. To jakiś absurd i kompletna naiwność z naszej, polskiej strony! Musimy negocjować bardzo twardo i jednocześnie drobiazgowo trzymać się prawa wynikającego z podpisanych przez wszystkie unijne kraje traktatów. Jakakolwiek próba odejścia unijnych elit od tych traktatów winna się spotkać z naszym wetem!

 

Po drugie. Zrezygnujmy z pieniędzy w ramach unijnego FO, czyli tych z KPO.

 

Taka ewentualna rezygnacja może okazać się niezbędna do utrzymania naszej suwerenność a do tego - o czym pisałem wyżej - wszystko, co podpisaliśmy w 2020 roku przestałoby nas obowiązywać. Zdaję sobie sprawę, że byłoby to przedsięwzięcie bardzo trudne i ryzykowne. Nastąpiłby zapewne frontalny atak opozycji na PiS i obecne władze. Do tego wszystkiego rozległby się unijny, atakujący nas krzyk na całą Europę. Mogłoby to doprowadzić do przegranej PiS w wyborach w roku 2023, ale co jest ważniejsze: utrata naszej suwerenności za wątpliwe unijne srebrniki czy jej zachowanie dla przyszłych pokoleń?

 

Po trzecie. Wobec nie wypłacania nam pieniędzy z UE wstrzymajmy naszą składkę do tejże unii.

 

Ze względu na wstrzymanie nam wypłaty środków unijnych z FO (lub nawet przyszłościowe wstrzymanie tych zwyczajnie pomocowych) winniśmy jasno zagrozić lub nawet czasowo wstrzymać naszą składkę do UE. To powinno wybrzmieć ostro i kategorycznie. Nasze relacje z UE winny być oparte o podmiotowy wzajemny szacunek obu stron. Nie może być tak, że jako Polska "klęczymy" przed unijnymi elitami. Musimy naprawdę się szanować, bo gdy tak nie będzie to nikt nie będzie nas szanował. A mamy przecież ponad tysiącletnią państwowość, mamy swój język, naszą wiarę i tradycję. Czy mamy z tego wszystkiego zrezygnować, zrezygnować z suwerenności i niepodległości, o które walczyły nasze przeszłe pokolenia? Nigdy!

 

Po czwarte. Zagroźmy Polexitem.

 

W końcu musimy wprowadzić do dyskursu publicznego możliwości Polexitu. Obecnie rządzący unikają tego tematu za wszelką cenę, żeby nie dać tzw. pożywki dla totalnej opozycji, bo ona i tak oskarża ZP o takie zamierzenia. Tyle tylko czy warto a'priori odsuwać taką możliwość? Na pewno nie, bo UE i KE w obecnym kształcie stała się dla nas naprawdę wrogiem naszej suwerenności i niepodległości. A z wrogami trzeba walczyć a nie oddawać tego co nasze, polskie! Taka groźba być może postawiłaby UE "do pionu" i pokazałaby, że dla zachowania naszej suwerenności i niepodległości jesteśmy w stanie - wzorem UK - opuścić ten komunistyczny i historycznie anaturalny  twór. 

 

Ja wiem, że my jako naród do niedawna byliśmy postrzegani jako niemal najbardziej prounijny w Unii Europejskiej a przynajmniej wśród wszystkich, którzy zostali nowo przyjętymi członkami tej organizacji.

 

I rzeczywiście tak chyba było, bowiem w momencie naszego przyjmowania do UE wszystkie badania opinii publicznej wskazywały, że nasza w niej obecność była oczywistością dla niemal 70% moich rodaków. 

 

Ja osobiście nad tą fascynacją Polaków Unią Europejską zawsze ubolewałem, bo zdawałem sobie sprawę, że ta cała unia ma komunistyczne cele wyznaczone przez Altiero Spinellego, które zawarł jako główny autor w tzw. " Manifeście z Ventotene". Mam też niejaką satysfakcję, że nie dałem się otumanić prounijnej propagandzie i w o dziwo (sic!) dwudniowym referendum nad wstąpieniem Polski do UE głosowałem "przeciw"!

 

 Potwierdzeniem tego zafascynowania elit unijnych ideami komunizmu kulturowego jest to, że ""Komisja Europejska w „Białej Księdze” o przyszłości Unii Europejskiej wymienia tylko jedno źródło ideowe jej dalszego rozwoju – właśnie napisany w duchu ideologii marksistowskiej Manifest z Ventotene. Jego autorzy zakładają federalizację Europy, niezależnie od woli mieszkańców kontynentu" (sic!).

 

Inaczej ujmując to UE dąży do stworzenia drugiego ZSRR, czyli Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, o czym ja piszę już od lat (zresztą to określenie, czyli ZSRE użyłem jako pierwszy w przestrzeni publicznej i nie mam żadnych pretensji, że ono już przyjęło się powszechnie :). A powstanie takiego ZSRE wyklucza istnienie wolnych, suwerennych i niepodległych państw, w tym oczywiście Polski! I tylko historycznie symptomatyczne jest to, że najbardziej dążą do tej federalizacji Niemcy, którzy uzurpują sobie prawo dominacji w tym federacyjnym związku państw, który ostatecznie ma stworzyć z Rosją tzw. Eurazję od Władywostoku do Lizbony. 

 

Osobiście sądzę, że wkrótce nastąpi znaczne zwiększenie sceptyków wobec UE czy KPO i FO, bowiem coraz bardziej dowiadujemy się, że tych warunków (tzw. "kamieni milowych"), które stawia nam UE jest zdecydowanie znacznie więcej niż owe trzy dotyczące reformy naszego wymiaru sprawiedliwości. 

 

Mało tego! Jak wskazałem Polsce grozi się nie tylko wstrzymanie pieniędzy z FO i naszego KPO, ale w ogóle wszystkich środków unijnych, nawet tych przysługujących nam w zwykłym budżecie UE!

 

Także wydaje się, że nadeszła pora skończyć z tym naszym postrzeganiem UE, bo jeżeli ona dalej będzie dążyć do stworzenia Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa (ZSRR - bis, IV Rzesza Niemiecka) to dla niepodległej i suwerennej Polski będzie jej koniec. Staniemy się landem niemieckim i cała nasza przeszłość, nasza walka o niepodległość, krew naszych przodków... okażą się daremne. Po prostu nas nie będzie tak jak w okresie rozbiorów! I tego chcą od zarania dziejów najwięksi nasi wrogowie: Niemcy i Rosja!

 

I musimy wreszcie to zrozumieć! I musi to do nas wreszcie dotrzeć, że Niemcy i Rosja są tacy sami jak u zarania II WŚ i wieki wstecz! Dziś Niemcy niemal realnie nawołują do poddanie się Ukrainy Rosji. Czy może nas to dziwić? Mnie w ogóle nie dziwi i trzeba wreszcie skończyć z naszym poddaństwem wobec tych dwóch imperialnych naszych agresorów. Dotyczy to szczególnie Niemiec, wobec których dziś winniśmy być bardzo brutalni i - mimo ich niechęci - dążyć na arenie międzynarodowej do wypłaty przez nich odszkodowań i reparacji za zniszczenia dokonane na polskiej ziemi i na polskim narodzie przez niemieckich hitlerowców, nazistów w czasie II Wojny Światowej. 

 

Niemcy nie są godne i nie mają żadnego moralnego - co dziś też wobec Ukraińców udowadniają -  i etycznego prawa by pełnić rolę przywódczą w UE! Powinny być natomiast alienowane a wobec nich inne kraje UE winny zastosować sankcje niemal podobne jak wobec obecnej Rosji! I jestem też - tak jak proponują  Brytyjczycy - za bojkotem firm i towarów niemieckich. I trzeba wreszcie postawić naród niemiecki do pionu, aby nie trzeba było ich profilaktycznie i bez podania przyczyny bombardować raz na 50 lat jak podobno proponował Winston Churchill. Jeżeli tak powiedział to chyba był bardzo przewidujący, niestety...

 

Ze wszech miar kłamliwi i aroganccy butni Niemcy się tego boją i dlatego tak mocno wspierają dzisiejszy upadek Ukrainy. To haniebne, ale moim zdaniem normalne, bo oni od zawsze mentalnie byli agresorami, którzy uznają za przyjaciół tylko innych agresorów jak Rosja i taki empatyczny kraj jak Polska jest przez nich obiektem wzgardy i pogardy! Tym bardziej, że powoli stajemy się podmiotem w Europie a nie podnóżkiem Niemiec. 

 

Ja osobiście nie jestem w stanie zrozumieć, że jako Polacy dziś w dużej mierze jeszcze bezmyślnie wspieramy obecny kierunek rozwoju UE. Przecież przeżyliśmy na sobie II WŚ, powojenny ZSRR i komunizm a tak naprawdę dążenia unijnych lewackich elit obecnie nie różnią się prawie wcale od zamysłów sowieckich komunistów. One chcą tego swojego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich co ZSRR... bez państw, granic i narodów. Tego samego chciały sowieckie komunistyczne elity! 

 

ZSRR padł, bo musiał paść, bowiem tak kończą się historycznie anaturalne  i aberracyjne marzenia o "urawniłowce" i budowie jakiegoś ponadnarodowego państwa totalitarnego. Upadło Cesarstwo Rzymskie, upadła III Rzesza Niemiecka, upadł ZSRR,  upadnie też UE w wymiarze dzisiejszych jej celów. Jedyną normalną formą europejskiej współpracy jest Europa Ojczyzn, czyli forma funkcjonowania dawnego EWG a to oznacza upadek idei UE w jej dotychczasowym kierunku "rozwoju"!

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 

]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/ ]]>

kjahog@gmail.com 

 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. 

 

Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 

Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 

Paypal: paypal.me/kjahog

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (12 głosów)

Komentarze

Rząd PiS powinien natychmiast podjąć prace studyjne nad tym jak wyjść z tego bolszewickiego kołchozu zwanego UE, w którym rabujące Polskę mafie w UE i PL razem z bolszewickimi komisarzami i politrukami łamią zawarte z UE traktaty oraz okazują swoją bolszewicką nienawiść do Polaków i polskich patriotów!

Tym bardziej, że i Niemcy i UE mają problemy z rosyjskim agentami wśród znaczących polityków jak Merkel i Scholz oraz z silną infiltracją państw UE przez agentów rosyjskich służb.

A także agentów wpływu – osób, które ze względu na swoje powiązania ekonomiczne chcą, żeby Rosja była traktowana jak normalny partner. To także w znacznym stopniu utrudnia prowadzenie właściwej polityki - czyli polityki pełnej izolacji Rosji.

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1649033

Dokładnie się z Panem zgadzam. Najpierw trzeba wprowadzić możliwość Polexitu do przestrzeni publicznej. Muszą być dyskusje, ale pokazujące co tracimy i co możemy stracić, gdy dalej będziemy tkwić w tym eurokołchozie. 

Pzdr

Vote up!
7
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1649034

skutkowało by 100 procentowe przegranie wyborów a tego chyba nie chcemy!

Najpierw je wygrajmy

Vote up!
3
Vote down!
0

kazikh

#1649047

To, oczywiście, mądre postulaty, ale trochę trudne do realizacji. Mimo to takie odważne działania, jak te opisane powyżej w artykule, należałoby podjąć. Pytanie o zyski i straty. Co zyskujemy? Odcięcie od szaleńczej ideologii i jej ekonomicznych i politycznych skutków. Co tracimy? Będziemy "faszystami" i nikt już przyjaźnie nas w Berlinie i Paryżu nie poklepie po plecach. Ale - jak mówią - i w Paryżu nie zrobią z mąki ryżu. Paryż sam ma problemów co niemiara. I podobnie Berlin. Kto nam zostaje? Pewnie niektóre (!) kraje Trójmorza. Ameryka (bo na razie jej się to opłaca). A może, czego nie powinno się wykluczać, Chiny "Ludowe". Z Rosją - na dystans ale bez zacietrzewienia, takiego jak teraz. Zobaczymy...

Vote up!
1
Vote down!
0
#1649066