Trele i morele, czyli Biedroń i wybór cywilizacyjny
Nasz gej-geniusz znowu przemówił. I jak zwykle zachwycił... tych co zwykle, bo przy tej dawce żenady zachwycić można tylko tych, co zwykle. I to może nie wszystkich. Wprawdzie Rej pisał, że „Polacy nie gejsi, własny język mają”, ale on inne gejsi miał na myśli. Tymczasem naszego gej-geniusza ciągnie do gej-Europy... pardon... do „tej Europy”, tak jakby można było Polskę z Europy wykluczyć, wykopać – może nawet na metr w głąb. I ten głą... wróć... ten gej-geniusz na niedzielnym wiecu Totalitarnych rozbójników stwierdził, że „w referendum zdecydowaliśmy, że nasz wybór cywilizacyjny to Polska w Unii Europejskiej” i ani kroku wstecz.
Wiemy dobrze, o czym zdecydowaliśmy w referendum. Wiemy też dobrze co podpisaliśmy w traktacie. Wiemy jakie kompetencje przekazaliśmy Unii, a jakie zachowaliśmy. Pamiętamy, kto podpisał Traktat Lizboński, ale pamiętamy też kto wtedy był „za” i jak głosował wtedy polski Sejm, w tym „buntownik z wyboru”, były premier z Kaszub. Jednak twierdzenie, że „Gdyby tragicznie zmarły prezydent Lech Kaczyński żył, to wstydziłby się za swojego brata” i stałby w minioną niedzielę obok Biedronia, to czysty absurd, który mógł przyjść do głowy jedynie takiemu gej-geniuszowi.
Ale jemu tylko takie genialne myśli wpadają do głowy – jak to geniuszowi. I nie pomyśli nawet, że unia to związek „państw zawarty w celu osiągnięcia korzyści politycznych lub gospodarczych” wszystkich do unii przystępujących. I każdy członek unii może wnosić do tego związku korzystne idee, aby wspomniane korzyści i rozwój były jeszcze większe. Zgoda na przystąpienie do Unii Europejskiej nie była równoznaczna ze zgoda na neokolonialne wykorzystanie państwa polskiego. To prawda, „musimy obiecać, że wszystkim Polakom i Polkom będzie żyło się godnie” – i właśnie dlatego nie godzimy się na bycie współczesną kolonią w Europie. Nawet jeśli pani Tokarczuk uzna to za właściwe, a nawet zawyrokuje (zamiast TSUE), że to wskazana forma naszej dziejowej ekspiacji.
Maż... pardon... wciąż tylko partner łóżkowy naszego gej-geniusza, pan Śmiszny żąda głowy ministra sprawiedliwości. Ja naprawdę nie wiem, co tam za gadżety sprzedają w seks-szopach (odkąd Palikot powrócił do wódki i nie prezentuje nowości z tych sklepów na konferencjach prasowych), ale żeby głową się bawić?... Panie Śmiszek, daj pan spokój. Lepiej pan powiedz, czy wierzysz pan (hłe, hłe, Mellechowicz) w słowa zdetronizowanego Krulu „do bulu” Jewropy Tuska. Bo pański ten-tego nie wierzy. W sumie ten, kto Tuskowi wierzy, to musi być ten-tego...
Nasz gej-geniusz Biedroń Robert nie wierzy, że Donald Tusk dotrzyma obietnicy wprowadzenia związków partnerskich zaraz jak tylko zostanie przywódcą większości parlamentarnej po wyborach. Robertowi przypomniało się, że Tusk był już przy wódce... pardon, był już przywódcą takiej większości... 10 lat temu i wtedy tego nie zrobił. „Trele morele, to dziaderskie na maksa”. Mądre słowa geniusza "z Marksa".
Przecież on dobrze wie, że związki partnerskie Tusk wprowadził już dawno. To dzięki niemu obłowiło się sporo jego partnerów w polskim „kartonowym państwie”. A byli to partnerzy biznesowi z kraju i zagranicy, ale też kumple z boiska, z którymi haratał w gałę. Jednemu, temu co miał zegarków więcej niż sowiecki żołdak wieszający radziecką flagę na ruinach Reichstagu, zabrakło nóg w stołach w domu, żeby schować wszystkie pieniądze, więc musiał kombinować inne skrytki. Myślał, że mądrze kombinuje.
Gej-geniusz, czyli mędrzec nad mędrki, wie też jak zakończyć kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Jak zwykle w tak skomplikowanych sytuacjach jest bardzo proste rozwiązanie: „stosowanie prawa”. Kto by pomyślał, że u lewaka takie sprośne myśli. Stosowanie prawa? Czyli składanie wniosków o azyl? Chronienie granicy państwa? Czyli nie przekraczanie granicy przez posły w miejscach, gdzie nie ma oficjalnego przejścia granicznego? Kto by pomyślał. Niestety. Dodaje zaraz: „Trzeba tych ludzi wpuścić”. Chyba w kanał – jak wszystkich wyborców lewicy?
Przepraszam za nadużywanie neologizmu „gej-geniusz”, ale przy takim gej-zerze mądrości... no, sami rozumiecie.
RZYĆ ALBO NIE ŻYĆ
Żyć, czy też może nie żyć?
- oto jest pytanie,
zadane przez Szekspira
jeszcze przed śniadaniem
dnia tego, kiedy poszedł
spróbować szczepionki,
a miał wpaść do dentysty
na zmianę koronki.
Korona jednak wcale
mu z głowy nie spadła;
„żona”, że dzwoni z Europy
może i nie zgadła.
- Cześć, Robert, co u ciebie?
- Ech, co to za życie...
- Pamiętam, kiedy obaj...
...chassaliśmy w życie.
- Powiedz szczerze, Robercie,
czy Polską się szczycić?
- Ty wciąż o pierdołach,
a ja myślę o rzyci...
Z cyklu: EuroPeany, zwój#14
Inne Europeany>>>
więcej wyrobów rymarskich na: RymyNaTenCzas>>>
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 253 odsłony
Komentarze
Krispin
11 Października, 2021 - 13:46
Gejniusz z Ujni Europejskiej
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.