Wybór jest prosty: Andrzej Duda!

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Mam swoje lata, swoje doświadczenia, swoją wiarę i swoją rodzinę. A także Ojczyznę. Wychowała mnie matka- więźniarka Pawiaka i Ravensbruck oraz ojciec – „wróg ludu” –zrehabilitowany w 1956 roku po śmierci Stalina. W moim domu obowiązywały trzy zasady: BÓG, HONOR i OJCZYZNA i zapewne dlatego dziś nie muszę dokonywać wyboru na kogo mam zagłosować w niedzielnych wyborach. Będzie to Andrzej Duda!

O drugim kandydacie – kandydacie Platformy Obywatelskiej powiem jedno. Choćby ten oszust przebrał się za Jezusa Chrystusa – nie uzyska mojego głosu! Przez lata swojego życia poznałem bowiem wielu przebierańców: jak żarliwych działaczy „Solidarności”, którzy okazali się groźnymi konfidentami bezpieki, znałem też osobiście muzyka, który śpiewał na wiecach „Balladę o Janku Wiśniewskim” zanim wyszło na jaw, że służył bezpiece – nagrywając posiedzenia NSZZ „Solidarność”.

Znałem też mniejszych i większych synów szatana, odgrywających role ludzi godnych zaufania. Przyznam się, że kilku z nich dałem się nabrać. Tak było przy moim wyborze Lecha Wałęsa na prezydenta RP. Ale to właśnie Wałęsa sprowadził mnie na ziemię....

Dlatego, choćby Rafał Trzaskowski bredził coś o nowej „Solidarności” – jest to oszust niegodny mojego – jednego tylko głosu. Bo wystarczy, że ten syn konfidentki SB przygotowywał wraz z Niemcami rezolucję UE przeciwko Polsce – by stać się dla mnie zdrajcą - osobą którą można co najwyżej gardzić.

Nie ma wytłumaczenia, że Trzaskowski pisał rezolucję pod dyktando swojego nauczyciela - czarciego syna Tuska. To, że dzisiaj Trzaskowski (po tym, jak Tusk przestraszył się konfrontacji z Andrzejem Dudą) ma jeszcze tupet ubiegać się o urząd Prezydenta RP, świadczy tylko o tym, że Lucyfer nie ma już lepszych kandydatów w Platformie Obywatelskiej. Lista „wiarygodnych” czartów po prostu się wyczerpała.

A to – mimo wszystko cieszy…

Brak głosów