Nagły zapał do pracy dyktatora Tuska i jego przystawek
Przemowa premiera Polski do junty 13 grudnia, zebranej 11 czerwca w Sejmie III RP był pokazem buty niemieckiego dyktatora, który po klęsce wyborczej wezwał juntę do ostatecznej rozprawy ze śmiertelnym wrogiem. Są nią – podobnie jak w latach pięćdziesiątych – wrogie Polsce ośrodki imperialistyczne i reakcyjne podziemie, zaś zaaranżowane przez Tuska zebranie – przypominało masówki PZPR po „wydarzeniach marcowych” w 1956 roku.
Co ciekawe, zauważyła to szalona Eliza Michalik – gotowa wczoraj pójść do piekła za czarcim synem: „Niestety, premier Tusk wygłosił jedno z najgorszych przemówień w swojej karierze. Wysłuchawszy go uważam, że nie ma szans wygrać z PiS-em. Szerzej powiem o tym za dzień czy dwa w moim Vlogu na You Tubie. Szkoda, że nie słucha wyborców. Szkoda, że się poddał” - napisała Michalik na platformie X.
Nagłe olśnienie propagandystki polskiej zjednoczonej platformy obywatelskiej spotkało się jednak ze słusznym odporem „zdrowych sił Narodu”, których oburzyła opinia pani Elizy, że Donald Tusk jednak nie jest najlepszym w historii premierem, z którym się każdy liczy!
A przecież Tusk wygłosił swoje epokowe przemówienie do mas platformerskich po epokowym zjednoczeniu junty 13 grudnia wokół dyktatora i tylko patrzeć jak Hołownia, Czarzasty i Kosiniak(zwany „Tygrysem”) znajdą się na wspólnej liście z Bodnarem, Giertychem i Nitrasem oraz hunwejbinami Tuska, którzy już świętowali zwycięstwo Dupiarza w wyborach prezydenckich.
Nic więc dziwnego, że przemówienie Tuska było co do istoty tożsame z przemówieniem Józefa Cyrankiewicza do mas ludowych po masakrze w 1956 roku w Poznaniu, w którym wybrzmiało groźne memento do wrogów rządu i partii: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podnoszenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny”.
Podobne do ostrzeżenia Józefa Cyrankiewicza wygłosił 69 lat później Donald Tusk, nawiązując do hasła opozycji: „Wszystkich nas nie zamkniecie”: „Pewnie nie, ale prace trwają”…
Zagonione do roboty przystawki Platformy Obywatelskiej, którym Tusk uratował tysiące stołków i limuzyn - już palą się do roboty, wyznaczonej przez dyktatora. Potwierdził to w wiernopoddańczym poście słynny „Tygrys” – grabarz PSL-u: „Wiele ważnych spraw już #ZrobioneDlaPolski, mnóstwo jeszcze przed nami. Pracujemy dalej, wspólnie, dla dobra Ojczyzny”.
Tak więc, podobnie jak w czasach Józefa Cyrankiewicza: Sytuację mamy dobrą, ale nie beznadziejną, towarzysze!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 337 odsłon
Komentarze
kit kita kitem pogania
12 Czerwca, 2025 - 23:11
Zagrzewanie do boju naszego, ostatniego, ma już długą tradycję. I tak dobrze, że Tusk nie zagrzmiał z mównicy do swoich zaślepionych wyznawców: czy chcecie totalnej wojny?!!!
A oni by pewnie na to nagle podskakiwali w ekstazie z okrzykiem: tak, tak, tak ...! Zanosi się, jak tak dalej pójdzie, że będziemy mieli armaty zamiast masła. Jak ktoś będzie chciał nam sprzedać np., taką Grubą Berthę, z braku miejsca u siebie, to kupimy. Miasto POznań kupiło od kogoś zdezelowane, ponad 30-letnie autobusy. Można? Można! Potrafimy też zamówić coś u kogoś, zrezygnować z dostaw i dalej płacić ciężkie miliony za to, że zamówiliśmy, ale to już nam przestało się podobać. Nam, to znaczy tej partii, która akurat doszła do władzy, by zemścić się na poprzednikach za pieniądze podatników. Wycofanie się w ostatniej chwili z podpisanej umowy bije boleśnie po kieszeni. Tak było z dronami z Izraela, z gazociągiem z Danii, ze śmigłowcami z Francji, z czołgami z Korei Południowej, śmigłowcami z Mielca, itp. itd. Polska racja stanu, interesy narodu, są tu zupełnie bez znaczenia. Nowi kolesie, nowe interesy. Frycowe trzeba zapłacić, by móc udawać światowców i należeć do klubu. Tyle, że w podróże, to już w innym wagonie i w innej klasie. Prowizorki i fuszerki, gdzie by tylko ślepiem nie łypnąć. Dawniej było boso, ale w ostrogach. Teraz też boso i do tego z ogromnym kacem.