LIST. PONAD GŁOWAMI.

„To niebezpieczny i prowokacyjny dokument. Słów w nim niewiele, lecz wszystkie biją w jeden punkt.” Czy podobnej treści komentarzy należy spodziewać w związku z ogłoszonym dziś „Listem” Jarosława Kaczyńskiego do ambasadorów? Przed 29 laty na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR Leonid Breżniew w takich właśnie słowach skomentował „Posłanie NSZZ Solidarność do ludzi pracy Europy Wschodniej” ogłoszone na I Krajowym Zjeździe „Solidarności”. Sześć zdań „Posłania” wywołało wówczas prawdziwą wściekłość kremlowskich władców. Ich zdaniem, autorzy apelu „chcieliby posiać zamęt w krajach socjalistycznych, zdopingować grupki różnego rodzaju odszczepieńców”. U podstaw tej reakcji leżał komunistyczny dogmat, iż społeczeństwa i narody zniewolone sowiecką okupacją nie mają prawa ustanawiać kontaktów i budować więzi ponad głowami peerelowskich namiestników. Tylko oni – z woli i nadania Moskwy mogli „kształtować” politykę państwa i wypowiadać się w imieniu narodu. Kremlowskim terrorystom nie mieściło się w głowie, by robotnicy polscy mogli utworzyć wolny związek zawodowy i ośmielali się pisać do robotników innych państw satelickich w poczuciu „historycznej wspólnoty losów”.Nie przypadkiem Jarosław Kaczyński wspomina w swoim „Liście” o „Posłaniu” sprzed kilkudziesięciu lat, a nawet przywołuje słowa Juliusza Mieroszewskiego – autora jednej z najważniejszych koncepcji polskiej polityki wschodniej, w której stosunek wobec obszaru ULB (Ukraina- Litwa- Białoruś) miał być kluczowy dla odzyskania niepodległości i stabilności Europy Środkowo-Wschodniej. Wyrastająca z przedwojennych wizji federacyjnych koncepcja zakładała budowanie regionalnego związku państw Europy Środkowo-Wschodniej i choć niewolna od błędnego definiowania stosunku do Rosji, była najbardziej racjonalnym pomysłem na „geopolityczną konieczność”. To ona, w dużej mierze kształtowała wschodnią myśl autorów „Posłania do ludzi pracy”.Wyraźnie, do tej samej koncepcji nawiązywała polityka Lecha Kaczyńskiego, o czym także przypomina brat Prezydenta pisząc, iż „Świętej pamięci Prezydent Polski Lech Kaczyński, a także mój rząd partii Prawo i Sprawiedliwość, konsekwentnie budowały sojusz dużych i mniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Jego osią były kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) oraz kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry). Wbrew tezom dzisiejszej propagandy, nakazującej wrogi lub lekceważący stosunek do projektów politycznych zmarłego Prezydenta – była to autentyczna, wyrastająca z tradycji pierwszej „Solidarności” myśl, wokół której Lech Kaczyński budował mądrą politykę zagraniczną. Jestem przekonany, że „List” Jarosława Kaczyńskiego to najważniejszy dokument polityczny ostatnich lat, a jego analizie warto będzie poświęcić znacznie więcej czasu, niż mogę to uczynić obecnie. Tradycyjne przemilczenie z jakim spotkał się w mediach III RP dowodzi, że również ich decydenci zdają sobie sprawę z wagi i symboliki tego przesłania.Podobnie, jak „Posłanie do ludzi pracy” oznaczało przekroczenie pewnej bariery psychicznej i złamanie monopolu partii komunistycznej, tak „List” Kaczyńskiego, napisany z pozycji męża stanu przełamuje stereotyp polityki zagranicznej, jako wyłącznej domeny partii rządzącej i w sposób wyraźny nawiązuje do najważniejszej koncepcji Prezydenta Kaczyńskiego. Ogłoszony „ponad głowami” grupy rządzącej, musi być przez nią odebrany jako zamach na prerogatywy rządu i obecnego prezydenta, a poprzez rzetelną definicję sytuacji międzynarodowej staje się „kamieniem obrazy” dla Rosji i państw UE. W tym kontekście - jak wymownie brzmi informacja, iż Bronisław K. swoją wizję polskiej polityki wschodniej ma ogłosić w Jałcie, dokąd udaje się na zaproszenie Aleksandra Kwaśniewskiego i fundacji "Yalta European Strategy", której właścicielem jest Wiktor Pińczuk, zięć byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. Nie mam wątpliwości, że „List” Jarosława Kaczyńskiego wywoła wrogą reakcję pracowników medialnych i polityków z grupy rządzącej. Podobnie - jak przed laty - wywołał ją tekst „Przesłania” I Zjazdu „Solidarności”, nazwany przez peerelowskich namiestników „obłędną prowokacją wobec sojuszników Polski”.Pułkownik Ryszard Kukliński, informował Amerykanów, że nazajutrz po uchwaleniu posłania szef Sztabu Generalnego LWP gen. Florian Siwicki powiedział na spotkaniu w wąskim kręgu sztabowców, że Polska zmierza ku wprowadzeniu stanu wojennego, jeśli będzie trzeba – z pomocą armii radzieckiej. Sami towarzysze radzieccy wystosowali wówczas do „bratniej partii” list, w którym napisano m.in.: „Oczekujemy, że kierownictwo PZPR i rząd PRL bezzwłocznie podejmą zdecydowane i radykalne kroki w celu przecięcia złośliwej antyradzieckiej propagandy i wrogich wobec ZSRR akcji”Choć historia nigdy nie powtarza tych samych sekwencji zdarzeń, są w niej epizody które powinny prowadzić do głębokiej refleksji: „Prezydent Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew omówił ze swym kolegą polskim Bronisławem Komorowskim w trakcie rozmowy telefonicznej zagadnienia związane z dwustronną współpracą, w tym także w perspektywie planowanych kontaktów politycznych. Poinformowała o tym dzisiaj służba prasowa Kremla.”http://www.niezalezna.pl/article/show/id/39525http://kresy24.pl/showNews/news_id/13196/http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Pos%C5%82anie_I_KZD_NSZZ_Solidarno%C5%9B%C4%87_do_ludzi_pracy_Europy_Wschodniejhttp://polish.ruvr.ru/2010/09/29/23042266.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 296 odsłon