Maratoński horror w jaśkowiakowym Poznaniu
Organizowanie maratonów i półmaratornów w polskich miastach stało się modne. W mniejszym lub większym stopniu zakłócają rytm normalnego życia, dezorganizując mieszkańcom miejską komunikację oraz możliwość poruszania się samochodami i innymi środkami lokomocji przez wiele godzin. Tak było dzisiaj, w niedzielę 20 października br. w Poznaniu.
Nie bardzo wiadomo jakiemu celowi taki pęd do miejskich maratonów ma służyć. Na ulicach biegnie wytrwale co najmniej kilkuset facetów zdzierając podeszwy swoich butów oraz wydalając w pocie czoła i nie tylko czoła, litry potu. Zdarzają się przy tym epizody tragiczne, kończące się śmiercią amatora morderczego biegu długodystansowego. Tak było niedawno w Poznaniu.
Koszt organizacji maratońskiej pseudozabawy z pewnością też jest nie mały. Trzeba przecież na wiele godzin uruchomić setki policjantów, tyleż samo osób porządkowych, liczne służby miejskie, w stan gotowości postawić ambulanse pogotowia ratunkowego i innych funkcjonariuszy publicznych. Wszystko w dniu ustawowo wolnym od pracy. A działania te kosztują wiele tysięcy złotych. Są wprawdzie bogaci sponsorzy tytularni, jak np. dzisiaj Bank PKO w Poznaniu. Ale pieniądze przeznaczane na taki cel powinny być inaczej wykorzystywane, np. na sfinansowanie potrzeb ludzi cierpiących w hospicjach, w których nie przelewa się, a warunki pobytu i leczenia są tak dalekie od realnych potrzeb.
W Poznaniu i innych miastach włodarze wolą łożyć na cele propagandowe, przynoszące im pozorną chwałę i wątpliwą popularność. Przy wielości potrzeb finansowych trapiących mieszkańców miast fundowanie maratońskich trofeów jest decyzją nie do zaakceptowania.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 914 odsłon
Komentarze
Wstyd korkować miasto i
20 Października, 2019 - 21:25
Wstyd korkować miasto i pędzić po asfalcie w gaciach jak ćpun czy zboczuch jaki. Też mi promocja zdrowia. Pełne oporządzenie, broń nad głowę, maska na ryj i śpiew równo w szyku, to będzie widowisko proobronne a zdobywanie wzgórza Golan na horyzoncie szybko wybije z głowy dziwne hobby mieszczuchów. Żeby tak choć raz do roku pognać po mieście feministki, urzędników, za nimi byki i porzucać zgniłymi pomidorami, to może i bym takie święta zrozumiał, zamiast tych homo-piątków czy dni w spódniczkach.
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin