Parada oszustów

W latach 70. ubiegłego wieku starsi dzisiaj Polacy bawili się polskim cyklem telewizyjnym „Parada oszustów”. Składał się on z czterech filmów, których wspólnym mianownikiem było wyrafinowane oszustwo. Komediowe były to filmy, oparte na pomysłowej fabule. Zaliczane są dzisiaj do klasyków seriali, a w szarzyźnie dnia codziennego stanowiły odskocznię dla ducha i umysłu, bardzo potrzebną w czasach propagandy sukcesu, nie mającej nic wspólnego z polską rzeczywistością.

Dzisiaj telewizja serwuje nam współczesny serial rządowy, któremu nadać można analogiczny tytuł „Parada oszustów”. Prologiem do kolejnych odcinków jest ostatni występ króla iluzji w polskim Sejmie, a główne role powierzono jego podwładnym, wytrawnym ministrom rządu Donalda Tuska.

Wykonują oni zadania karkołomne, mieszczące się w abstrakcyjnej konwencji science fiction. Mają w szczegółach opisywać zamierzone przedsięwzięcia gospodarcze i społeczne rządzącej ekipy oraz dzielić spadającą jak manna z nieba rzekę pieniędzy. Mają wykazać, że realizujący hasło „Polska w budowie” rodzimy wielki budowniczy, w przeciwieństwie do króla Salomona, i z pustego nalać potrafi.

W wirtualnej przestrzeni fruwają więc setki miliardów złotych, wystrzeliwujące jak z bezdennego kapelusza iluzjonisty. Miliardy, którymi dysponować mają ludzie myślący kategoriami aferzystów spod znaku Amber Gold, już dzisiaj zapewne sposobiący się do przejęcia wraz z pociotkami wszelkich intratnych stołków w zapowiadanych spółkach i ich radach nadzorczych.

Ludzie, dla których próbą generalną kwalifikacji fachowych i moralnych były ostatnie lata rządzenia Polską, których efektem nie są zapowiadane tysiące kilometrów autostrad, dróg ekspresowych i lokalnych, linii kolejowych, zakładów energetycznych itp., a jedynie oszustwa, niewypłacalność, ruina i upadek setek dużych i małych przedsiębiorstw.

Wymuszona narracja pań i panów ministrów jest przepełniona pustosłowiem, zapowiadającym totalną klęskę. Czy będzie jeszcze wtedy czas na kolejne expose tego samego premiera?
Oby nie było.