Leczenie klimatu przez burze i huragany

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

 

 

01-07-2024

 

Wielu z nas zapewne w ostatnich dniach doświadczyło potężnych burz z wichurami, niespotykanymi ulewami, czy gradobiciem.

Też tego doświadczyłem. I powiem, że widziałem dziesiątki tropikalnych deszczy, dziesiątki sztormów silniejszych niż 10 w skali Beauforta, lecz to co zobaczyłem na właśnie oczy w Trójmieście, a co także pokazano w mediach w innych naszych miastach, jest szokujące. Takie zjawiska przecież tutaj się nie działy. W takiej skali, w takim natężeniu i w takiej częstotliwości.

Jednakże doniesienia z innych państw Europy – z Włoch, Szwajcarii, czy Wielkiej Brytanii są jeszcze gorsze.

 

Czy to przez ocieplenie klimatu spowodowane przez ludzi? Bzdura w pewnym sensie. To zaburzenia pogody, czy nawet klimatu, spowodowane przez jakieś nowe czynniki. Ciekawe przez co, gdy właśnie intensywnie obniża się ilość gazów cieplarnianych, zamyka się kopalnie węgla, samochody spalinowe zastępuje się elektrycznymi, itd. Przecież pogoda powinna się raczej poprawiać, normalizować i uspokajać. A tu takie katastrofy. Istne plagi.

 

Czy może się mylę, lecz to wszystko zaczęło się, tu u nas w Europie, gdy intensywnie zaczęto pokrywać nasz kontynent turbinami wiatrowymi – na ziemi i morzu, a także hektarami ogniw fotowoltaicznych.

 

 

* * * * *

 

Te następujące po sobie fenomeny atmosferyczne atakujące nas właśnie tutaj w Europie stały się moją obsesją.

 

Był taki czas, prawie cały rok, że przewoziliśmy niemieckim kontenerowcem towar z Europy do Stanów Zjednoczonych. To było prawie 40 lat temu. Nie było wtedy jeszcze nowoczesnej elektroniki, Internetu, czy łączy satelitarnych. Wychodząc z kanału La Manche należało wybrać i zdecydować, jakim kursem będziemy płynąć: czy popłyniemy najbardziej popularnym, północnym wielkim kołem, niemalże zahaczając o Islandię i Grenlandię, czy raczej popłyniemy drogą południową, tu z kolei ocierając się o Azory, wyspy niemalże na środku Atlantyku. Wybór kursu zależał głównie od jaka i gdzie będzie sztorm, wichury, wielometrowe fale i lodowce na dodatek..

Proszę sobie wyobrazić, że ja wtedy, z londyńskiego centrum pogodowego, odbierałem prognozy pogody codziennie, alfabetem Morse'a w postaci grup cyfrowych, które następnie przekształcałem w punkty na mapie nawigacyjnej Atlantyku, by w końcu, uzyskać pełną mapę pogodową, z wszystkimi izobarami, informacją gdzie wyż, gdzie niż, z lokalizacjami frontów różnego rodzaju, plus dodatkowe meteorologiczne duperele. W sumie dobre dwie godziny żmudnej roboty. Ale przecież musieliśmy wiedzieć, gdzie są sztormy, jak wysokie są fale i jak wieją wiatry.

 

Ten epizod w moim życiu spowodował, że na poważnie zacząłem się interesować meteorologią i zjawiskami na świecie związanymi z atmosferą Ziemi.

Ówczesna meteo, to była w dużym stopniu zgadywanka, oraz opieraniu się na latach obserwacji i zapisów. Można było trafić... albo nie. Prawdziwy toto-lotek.

 

Wtedy właśnie – przypominam – nie było internetu, google, czy najnowszego dziecka, AI; więc wtedy natrafiłem na prace genialnego, amerykańskiego profesora z MIT, Edwarda Lorenza, matematyka zajmującego się pogodą, meteorologią, klimatami i prognozowaniem.

I dowiedziałem się, że już w roku 1963 dokonał on wprost kopernikańskiego przewrotu nie tylko w dziedzinach meteo, tylko, jak to się dzisiaj potwierdza, cały świat, cała natura, a może nawet cały Wszechświat, działają zgodnie z prawami chaosu deterministycznego i dynamiki nieliniowej.

To wtedy świat, początkowo tylko naukowy, wzburzyły jego odkrycia: i te słynne i przemawiające do wyobraźni słowa:

 

"... niewielka zmiana w jednym z punktów atmosfery może być przyczyną wielkich zmian w innym jej obszarze. Stwierdził wtedy, że nawet ruch skrzydeł motyla w Singapurze może wywołać burzę nad Karoliną Północną w USA. Od tamtego czasu fakt, że niezwykle małe zaburzenia mogą prowadzić w rezultacie do rewolucyjnych zmian w różnych dziedzinach nauki, zwykło się nazywać „]]>efektem motyla]]>. " [1]

]]>https://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Lorenz_(matematyk]]>]]>)]]>

 

 

* * * *

No i sobie wymyśliłem, co się z tą pogodą dzisiaj dzieje w tej Europie.

To oczywiście wyłącznie hipoteza. A wielkie środowiska biznesowe – z niemieckimi na czele – będą się z tego wyśmiewać, a naukowa brać w togach i wszechwiedzą w głowach, która chodzi na pasku przeróżnych koncernów, bo to one płacą im wszelkie apanaże, więc "muszą szczekać, jak im pan każe", spojrzy z pogardą i parsknie szyderczo.

 

Gdy firmy produkujące wszelkiego rodzaju chłodnie, lodówki, zamrażarki, klimatyzacje, miały już nowy pomysł, że trzeba cały ten sprzęt chłodniczy powyrzucać i kupć nowy, to "naukowcy" gremialnie ogłosili, że natychmiast należy zaprzestać używania freonu – gazu używanego we wszystkich chłodniach – bo niszczy on atmosferę Ziemi, i przez niego powstaje ogromna dziura ozonowa, przez którą wniknie potężne promieniowanie UV, które pozabija wszystko na ziemi. Pamiętajcie ten humbug? Tak właśnie koncerny i nauka, zarabiając grubą kasę, robi idiotów ze społeczeństwa.

 

 

Jeżeli machający skrzydełkami motylek, w innym, oddalonym punkcie na świecie może spowodować tornado, to co mogą spowodować nagle zainstalowane w całej Europie turbiny wiatrowe, których już jest dziesiątki tysięcy? Nie będą one miały wpływu na zmiany pogodowe? Spokojnie się kręcą wiatraki, wiatr wieje jak zawsze, tu tradycyjny wyż, a tam, niż; chmurki spokojnie płyną na niebie, więc mamy słoneczko, albo deszczyk. Tak już niestety było. Dzisiaj burza goni burzę, niespotykane ulewy zalewają miasta, a wichury przewalają drzewa, zrywają dachy, a samochody rozwalają gdzie się da.

 

 

Dobre trzysta lat temu – coś niesamowitego w tamtych czasach – kobieta – naukowiec, intelektualistka, ]]>Émilie du Châtelet]]> , odkryła zasadę zachowania energii – fundamentalne prawo fizyki, szczególnie w stosunku do wszystkiego, co się rusza.

Brzmi to prawo prosto i jasno:

 

... energia w układzie izolowanym nie może być ani utworzona, ani zniszczona, mogą jedynie zachodzić przemiany z jednych form energii w inne.

 

Teraz proszę, pomyślmy – i nie jest to żadna bzdura, głupia ściema, tylko fakt tysiąckrotnie udowodniony matematycznie, lecz skrzętnie przemilczany przez tych spasionych miliarderów i ich naukowych pachołków za garść srebrników: - ile energii oddaje powietrzu motylek machając skrzydełkami, jeżeli z naszym Świecie Chaosu, spowoduje on tornado w oddalonej o tysiące mil Karolinie Północnej USA?

Zapytajmy więc idąc tym kursem – ile enrgii zabiera powietrzu – bodajże nawet stu metrowej wysokości turbina wiatrowa, gdzie każda z trzech łopatek ma długość 40 do 60 metrów? Ile energii w takim momencie powietrze, atmosfera traci, bo jej ją odebrano, zamieniając ją na prąd elektryczny?

 

Taka turbina obecnie ma nawet moc większą niż 10 MW (Siemens Gamesa SG 4.5-145: Moc nominalna 4,5 MW, używana zarówno onshore, jak i offshore.)

 

Przybliżę nieco tą elektryczność, bez której, dzięki Nikola Tesli już raczej żyć nie potrafimy. Twoje ukochane mieszkanie, czy domek, oba powyżej 100 mtr kwadratowych, do normalnego funkcjonowania potrzebuje 10 kW (kilowatów).

Czyli jeden wiatrak z kategorii "duży", jak wieje odpowiedni wiaterek i wszystko co trzeba się kręci, daje wspomniane 10MW, czyli 10 000 kW. Co oznacza, że jest on w stanie dostarczyć dosyć prądu do tysiąca wspomnianych apartamentów, czy domów.

 

Trzeba przypomnieć poważny problem – pogoda, jak i wiatr, są kapryśne. Raz jest kompletnie bezwietrznie (wiatrak stoi), co żeglarze nazywają flautą, bo żagle też wtedy smętnie zwisają; a innym razem jest wichura – wiatr zrywa nam czapki z głów, a drzewa się pochylają. Tu trzeba też wiatrak zatrzymać, by nie połamać konstrukcji.

To nie jest fajnie, gdy w domu, ba – w fabryce, raz mamy prąd, a za chwilę nie mamy. Jeszcze nie nauczyliśmy się poważnie magazynować energii elektrycznej. Te wielkie banki akumulatorów, powiedzmy na lotnisku we Frankfurcie, zapewnią zastępstwo na parę godzin zaledwie.

 

 

No dobrze... jeden stumetrowy wiatraczek na wzgórzu i tysiąc chałup ma prąd (raz ma, a raz nie ma). Ale Europa jest wielka. Ostatnio wielka i głupia. Więc w dziedzinie korzystania z tego, że stany pogodowe zawierają jakieś bezużyteczne wiatry, już nie chodzi o przeciętne megawaty, tylko o setki gigawatów. Przypomnę:

1 MW to 1000 kW (ty i ja codziennie potrzebujemy 10 kW). Ale GW to już 1 000 000 kW.

 

Więc w Europie się dzieje, bo chciwi cwaniacy i idioci u władzy już tyle się narobili:

 

[Mamy dzisiaj jk] 272 GW mocy zainstalowanej, z czego 87% przypada na lądowe farmy wiatrowe, a 13% na morskie – to obecne europejskie moce wiatrowe, jak wynika z raportu „Wind energy in Europe(1)”, cyklicznej publikacji WindEurope. Widoczne przyrosty roczne w 2023 r. to 14,5 GW nowych mocy w onshore i 3,8 GW nowych mocy w offshore. Statystyki obejmują całą Europę w roku 2023 (wliczając Wielką Brytanię czy Turcję).

 

A jakie państwa europejskie wygrywają wyścig głupoty:

 

Jak podkreśla raport, dwie trzecie ]]>parków wiatrowych]]> działa w jedynie sześciu krajach. Prym wiodą: Niemcy (70 GW mocy zainstalowanych), Hiszpania (30,6 GW), Wielka Brytania (29,6 GW), Francja (22,8 GW), Szwecja (16,4 GW) i wspomniana już Turcja (12,3 GW). Krajami, które przekroczyły pułap 10 GW, są jeszcze Włochy (12,3 GW) i Holandia (11,5 GW). ]]>Polska]]>, z raportowanymi 9,4 GW, plasuje się zaraz za Holandią, mieszcząc się w pierwszej dziesiątce.

[2] ]]>https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualnosci/ile-mocy-zainstalowanych-w-energetyce-wiatrowej-ma-europa-raport-wind-europe-14711.html]]>


 

Jeszcze dobrych parę lat, a europejskie wiatraki osiągną moc niszczycielską, jaką w ułamku sekundy uwalnia dobra bomba atomowa.

Igranie z energią, zapominanie o fundamentalnym prawie zachowania energii, o efektach przemiany jednej energii w drugą, o drugim prawie termodynamiki, jest oznaką bezdennej głupoty. To igranie z ogniem.


 

Tak czy inaczej, dzisiaj nauce nie można wiernie wierzyć.


 

Dlatego śmiem twierdzić, że gwałtowne nasycanie terytorium – niewielkiej przecież Europy, dziesiątkami tysięcy energożernych turbin wiatrowych i kilometrami kwadratowymi paneli fotowoltaiczych, spowodowały nie istniejące w takim natężeniu anomalie pogodowe, które to przyczyny ukryto sprytnie pod wątpliwą teorię ocieplenia klimatycznego, spowodowanego przez działalność – szczególnie przemysłową – człowieka.

Tu mogę się zgodzić wyłącznie w jednym, wprost kryminalnym działaniu, i to nie jakiegoś człowieka, tylko tych pazernych korporacji i skorumpowanych władz. To wycinanie lasów tropikalnych. To powinno być natychmiast na całym świecie wstrzymane. Bo faktycznie człowiek na tym padole nie jest sam. I już żyje w symbiozie z odmiennymi organizmami. A z drzewami zawsze się przyjaźnił.


 

Usiłowałem uzyskać informację o konflikcie farm wiatrowych z lokalnym stanem pogody, Zadawałem takie pytanie:


 

Czy w procesie projektowania, a potem realizacji pokrycia kontynentu europejskiego gęstą siecią turbin wiatrowych analizowano bardzo prawdopodobny wpływ na lokalną pogodę w różnych miejscach kontynentu po uruchomieniu większości turbin?

 

Potwierdzono, że owszem – analizowano wpływy farm wiatraków na pogodę:

 

Projektowanie i realizacja sieci turbin wiatrowych na dużą skalę, obejmujących cały kontynent europejski, wymaga dokładnych analiz i oceny wpływu na środowisko. Rzeczywiście, istnieje wiele badań i analiz dotyczących wpływu farm wiatrowych na lokalną pogodę i klimat.


 

Tylko, że już dalej w dyskusji było klasyczne mataczenie, uniki i robienie z pytającego wariata, bo niewątpliwie jest on głupi i wszystko łyknie.

Najbardziej mądrzył się IPCC – Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu. To kolejna "mądra" komórka ONZ. A ja mam do niej zaufanie takie samo, jak do WHO Światowej Organizacji Zdrowia, która pokazała co potrafi w trakcie pandemii COVID. Po prostu te organizacje są niewiarygodne i skorumpowane w znacznym stopni, o czym się przekonaliśmy, jak odkryto, że WHO chodzi na smyczy Chin.

Klimatem i jego problemami również w pewnym stopniu zajmują się także NASA (szczególnie wpływ Słońca i kosmosu na atmosferę i klimat Ziemi), także NOAA - National Oceanic and Atmospheric Administration (raczej bardziej interesują się oceanami i morzami).

Tak więc, gdy zasięgałem informacji traktowano mnie z góry. Bo po prawdzie – kim ja jestem? Chwalili się jakich to wspaniałych komputerów używają; jakie wyrafinowane algorytmy stosują i jacy geniusze nauki przy tym pracują.

W nauce, używanie takich argumentów, by zademonstrować wiarygodność, graniczącą z pewnością, to dla tego, co się interesuje badaniami, ostrzeżenie, że tu jest jakieś oszustwo i zmowa. Dla mnie po prostu zmyślają i niczego nie są pewni.


 

Trochę jednak w gacie popuszczali, bo niedawnych pogodowych fenomenów już ukryć i zlekceważyć nie można i coś tam w sposób mądrali i jego zawiłości powiedzieli.

Pierwsze to pogodę i klimat podzielili na kawałki terytoriów co do wielkości obszaru i wysączyli:

Wpływ na Mikroklimat

  • Zmiana lokalnych warunków wiatrowych: Turbiny wiatrowe mogą wpływać na lokalne prędkości wiatru, zmniejszając je za turbiną (efekt cienia wiatrowego) i zmieniając przepływ powietrza.

  • Temperatura i wilgotność: Turbiny wiatrowe mogą wpływać na lokalne temperatury i wilgotność poprzez mieszanie warstw atmosfery. W nocy mogą zwiększać temperatury przy powierzchni ziemi, mieszając cieplejsze powietrze z wyższych warstw atmosfery.


 

Wpływ na Mezoklimat

  • Efekty regionalne: Na większych obszarach, z dużą ilością turbin, możliwe jest zauważenie zmian w mezoklimacie, takich jak zmiany w opadach deszczu, cyrkulacji powietrza i wzorcach wiatru. Te efekty są jednak trudne do dokładnego przewidzenia i wymagają zaawansowanych modeli klimatycznych.

 

Małe wyjaśnienie – mezoklimat to więcej niż mikroklimat. Np. pogoda w Kudowie Zdroju, czy Zakopanem to mikroklimat, a pogoda w Trójmieście i obrzeżach – to już obszar o wspólnej pogodzie, o wymiarach między 10 a 100 km, To właśnie mezoklimat.


 

Zauważcie, że te "naukowe ekspery" lubują się w czymś takim, a jednocześnie są ostrożni, więc używają słów mogą wpływać, czy możliwe jest. Taka właśnie dzisiaj jest wiarygodność nauki, władz i mediów. Gdy my stykamy się już wielokrotnie z cudami pogody, będąc naocznymi świadkami, oni ciągel mówią – no cóż... to może się zdarzyć.


 

Jest w tym momencie środa 10 lipca 2024, godzina 17-45 i za jedną lub dwie godziny ponownie zobaczę, jaki to kataklizm się nad nami rozpęta. Kolejna furiacka burza (o – właśnie nadchodzi front przedburzowy, opróżniam taras i zamykam wszystkie okna. Zrobiło się ciemno).

Ten kawałek dopisuję już rano, 11 lipca o godz. piątej rano. Ta ulewa wczoraj wieczorem trwała 20 minut. To nie była zwykła ulewa – to coś jest nazywane torrential rain, a my nazywany to oberwanie chmury. Na szczęście tym razem nie było tych przyziemnych huraganów (windburst). Nadal deszcz pada, a o 14:00 można się spodziewać kolejnej burzy. Dodam, że przed burzą temperatura miała około 28 stopni, a po pół godzinie ulewy spadła do 19-stu. To również niesamowite.


 

Co nieco udało się jednak wyłuskać z ich naukowych przekomarzań.

Na przykład takie jedno zdanie

",,, Komórki burzowe i inne niebezpieczne zjawiska pogodowe powstają w wyniku złożonych interakcji atmosferycznych, obejmujących wilgotność, niestabilność atmosferyczną i mechanizmy unoszenia powietrza."


 

Podkreśliłem, a oni milczą i omijają dużym łukiem to, czym jest niestabilność klimatyczna. Ciekawe dlaczego?

Otóż już pisałem, że klimat jest układem dynamicznym. I aby taki układ dobrze funkcjonował musi być stabilny. A jak jest niestabilny, to nie wiadomo co się będzie działo.

Przykład – w laboratorium na politechnice badaliśmy silnik samochodowy ze zmiennym obciążeniem silnikiem elektrycznym w Układzie Ward – Leonarda z wahliwym stojanem. Gdy nagle spalinowy motor zerwał się ze smyczy i zaczynał wariować, to nam nie pozostawało nic innego, tylko spieprzać i kryć się za grubym murem. Zanim wybuchnie, rozerwie się i kawałki jak pociski polecą w każdą stronę.


 


 

* * * *


 

Jestem przekonany, że ci wszyscy macherzy od ocieplenia klimatu, od Zielonego Ładu, od Fit for 55, dobrze wiedzą o ryzyku wystąpienia drastycznych zjawisk pogodowych spowodowanych zakłóceniem lokalnych klimatów przez nasycenie obszaru wielkimi turbinami wiatrowymi, zakłócającymi naturalny ruch powietrza, temperatury i wilgotność. Ale to biznes typu gangsterskiego, więc nikt nie przejmuje się stratami setek tysięcy rodzin w Europie. Muszą kłamać, że to właśnie magiczne ocieplenie klimatu wywołane przez ludzi i ich przemysł, a oni – dobrodzieje – właśnie walczą ze wszystkich sił, by nie dopuścić – jak to te zakręcone, pustogłowe dziunie, nauczone przez biedną, chorą Gretę Tundberg, wołają – Ziemia spłonie, jak nie będą wyłącznie wiatraki i panele słoneczne! Precz z węglem! Precz z ropą! Precz z gazem! Precz z atomem! Precz z krowami, bo pierdzą metanem!


 

Czy w historii ludzkości był okres takiego zidiocenia, takich kłamstw bezczelnych i oszustw? Nie wiem...


 

Powiem na koniec jedno: jesteśmy elementem natury i przyrody na planecie Ziemia. Jesteśmy jedynym ogniwem ze świadomością działania. Robimy wiele błędów. Świadomie i nieświadomie. Wszyscy pragniemy dbać, by przyroda – cała fauna i flora była przez nas zaopiekowania i przyjazna. Dzisiaj naszym potwornym działaniem jest spowodowane chciwością wycinanie lasów tropikalnych. To jest coś co ma spory wpływ na zmianę klimatu. A czy polowania, tak ulubione, jak się dowiedzieliśmy, przez komisarzy i urzędników Unii Europejskiej i sędziów TSUE, to nie paskudne okrucieństwo? Coś wyłącznie dla przyjemności – takie brawado, by pokazać, że nie ma się małego fiuta.

Spokój i stabilność jest tylko wtedy, gdy mamy harmonię. Właściwie proporcje między ludźmi, przyrodą i atmosferą. Tak tylko należy działać.

Zakłócanie stabilności w jakimkolwiek punkcie prowadzi tylko do katastrofy.


 

PS Czy może Niemcy, z tym swoim pruskim sprytem i chciwością, przypadkiem nie oferują nam tych używanych wiatraków Siemensa, bo już poufnie wiedzą, że to katastrofa?


 

-----------------------------------


 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Z premedytacją pomija się  również wpływ na życie i zdrowie ludzi pojedynczych wiatraków:

1. Efekt stroboskopowy, cykliczne przesłanianie światła słonecznego ma wpływ nie tylko na epileptyków,

2. Odległość od zabudowań i dróg. Kolega wiele lat temu prowadził badania jak daleko "rzuca kawałkami lodu" końcówka skrzydła wiatraka. Nie pamiętam wyników ale z całą pewnością wiatraki stoją za blisko (szczególnie od dróg)

 

pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
0

Roman Pniewski

#1661719

Cześć

Nie pominąłem tego z premedytacją. Bo właśnie lepiej, jak to wy - komentatorzy przedstawiacie te humanitarne efekty.

Na statkach jest ciągły hałas i wibracje, więc jestem lekko głuchy. Ale raz stanąłem przy dużej farmie wiatraków niedaleko Łeby. Polazłem i słuchałem. Obracały się wolno, ale spore drgania i dziwne brzęczenie wyraźnie odczuwałem. Wiatrak może się wolno obracać, lecz na pewno dalej jest przekładnia i turbina jest na sporych obrotach.

Pozdrawiam

 

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1661727

Nie miałem na myśli tego artykułu tylko wypowiedzi pseudoekologów. Jak już jesteśmy przy zagrożeniach związanych z wiatrakami nasunęły mi się inne spostrzeżenia:

1. Gigantyczne fundamenty (wiele metrów sześciennych betonu)

2. Chemia lana na śmigła, aby zapobiec oblodzeniu

3. Smarowanie przekładni

 

I gdzie tu ekologia?

 

Serdecznie pozdrawiam

 

Vote up!
3
Vote down!
0

Roman Pniewski

#1661728

No i dużo ptaków ma z tym również wiele problemów.

Mój Antoś odpowiada mi:

Ile ptaków ginie rocznie przez kontakt z turbinami wiatrowymi?

ChatGPT

Szacuje się, że [...] rocznie ginie od 140,000 do 500,000 ptaków w wyniku kolizji z turbinami wiatrowymi. W Polsce liczba ta jest znacznie mniejsza, ze względu na mniejszą liczbę instalacji wiatrowych w porównaniu do krajów takich jak Niemcy czy Hiszpania.

Pewien jestem, że łże, jak bura suka, bo dane ma z już fałszujących źródeł. Podobno, jak mówią Niemcy, u nich ptaki na wiatrakch zakładają sobie nawet gniazda ;-)

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1661729

@All

Paskudny efekt uboczny tych burz i nawałnic (idzie właśnie trzecia w ciągu 36 godzin). Jest inwazja tych śliskich, gołych ślimaków. Zżerają mi ogród. Już ich pozbierałem ponad sto. 
Fuj! Nawet wolę szerszenie.

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1661726

"ONZ: Ponad 7 tys. ekstremalnych zdarzeń pogodowych zostało zarejestrowanych od 2000 roku"

 

ONZ stwierdziła, że ekstremalne zjawiska pogodowe drastycznie nasiliły się w ciągu ostatnich 20 lat, powodując śmierć ogromnej ilości osób i wielkie straty w gospodarce na całym świecie – informuje The Guardian. Dodatkowo prawdopodobnie zjawiska te będą powodować dalsze spustoszenie.

Jak stwierdzają eksperci, fale upałów i susze będą stanowić największe zagrożenie w następnej dekadzie, ponieważ temperatury będą nadal rosły z powodu emisji gazów cieplarnianych.

ONZ poinformowała, że Chiny (577) i Stany Zjednoczone (467) odnotowały największą liczbę klęsk związanych ze zdarzeniami pogodowymi w latach 2000-2019, duża ich ilość nawiedziła również Indie (321), Filipiny (304) i Indonezję (278). Osiem z dziesięciu najbardziej nękanych ekstremalnymi zjawiskami krajów znajduje się w Azji.

https://tech.wp.pl/onz-ponad-7-tys-ekstremalnych-zdarzen-pogodowych-zostalo-zarejestrowanych-od-2000-roku,6564674130909824a

"Eksperci" z ONZ- towskiego IPCC zaobserwowali i zanotowali wystąpienie nasilenia pogodowych zjawisk ekstremalnych w okresie 2000 - 2020 roku, prognozując dalsze trwanie tych ekstremalnych zjawisk(czego właśnie doświadczyliśmy i doświadczamy w latach 2020-2024), przypisując je właśnie AGO i bezczelnie ignorując fakt występowania właśnie od 2000 roku, głębokiego i długotrwałego minimum cykli aktywności słonecznych, zwanego Minimum Landscheidta(prognozowany okres małej aktywności słonecznej, przewidziany w 1989 r. przez Theodora Landscheidta, prognozowany od około 2000 do 2060 roku, z maksimum około roku 2030. Wyznaczony został na podstawie prognozowanych kulminacji wartości różnych cykli dotyczących aktywności słonecznej).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Minimum_Landscheidta

Wynika z tego, że maksimum występowania tych ekstremalnych zjawisk jeszcze przed nami, bo maksimum tego Minimum to `2030 rok a potem zanikanie tego minimum prognozowane jest do ~2060 roku.

Nie przypadkiem jest, że to "ratowanie planety" zawarto w ONZ -towskim dokumencie zwanym Agenda 2030 (to rezolucja ONZ „Przekształcamy nasz świat: Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030”. Zawiera 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju, podpisanej przez 193 państwa w 2015 roku).

Celem tych działań jest Wielki Reset kapitalizmu(książka Klausa Schwaba) i  budowa Nowego Porządku Światowego(NWO) z Rządem Światowym na czele.

Co ma wg tych "architektów" NWO, skłonić ludzkość do zaakceptowania ich planów?

Strach.

Strach życia w czasie występowania wielkich i częstych, ekstremalnych oraz bardzo niebezpiecznych zjawisk pogodowych, występowania pandemii chorób zakaźnych(głębokie i długotrwałe minimum cykli słonecznych sprzyja występowaniu pandemii chorób zakaźnych i nasilania się chorób onkologicznych i układu krążenia oraz układu oddechowego).

Jakie epidemie wystąpiły od początku XXI wieku(od 2000 roku, czyli początku  Minimum Landscheidta?:

- epidemia SARS 2002-2003

- epidemia ptasiej grypy 2003-2006

- pandemia świńskiej grypy 2009-2010

- epidemia Eboli 2013-2016

- pandemia COVID-19  2019-2020-2021-2022-2023

Na lata zbliżone do 2030 roku Bill Gates zapowiada wystąpienie pandemii, która może pochłonąć około 30 mln. ofiar na całym świecie.

Jeśli jeszcze dodamy do tego nasilające się ruchy migracyjne i wojny na świecie, to będzie to sprzyjało planom globalistów do wprowadzenia NWO.

Już w czasie pandemii COVID-19 ONZ podjęła decyzję o wprowadzeniu Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego(BDP) dla najbiedniejszych krajów świata(ta decyzja nie weszła w życie), podobnie jak:

DECYZJA WYKONAWCZA KOMISJI (UE) 2020/674
z dnia 15 maja 2020 r.
w sprawie proponowanej europejskiej inicjatywy obywatelskiej "Wprowadzenie bezwarunkowych dochodów podstawowych w całej UE"

https://www.mp.pl/covid19/covid19-aktualnosci/242079,tymczasowy-dochod-podstawowy-dla-najubozszych-w-walce-z-pandemia

https://www.prawo.pl/akty/dz-u-ue-l-2020-158-3,69322265.html

Vote up!
2
Vote down!
0
#1661732

Witam serdecznie

To prawdziwa satysfakcja, jak komentator okazuje się mądrym człowiekiem i ma należytą wiedzę.

Ponad 10 lat temu Polskie Radio Trójka zaprosiło mnie do dyskusji w sprawach przyszłości klimatu, gdzie miałem być jako ten czarny charakter, który neguje wpływ działań człowieka na nadchodzące ocieplenie klimatu; a moim przeciwnikiem miał być red. Tomasz Rożek (już teraz dorobił sobie dr), którego nie cierpiałem, bo on wybitnie propagował naukę i technikę, zgodnie z tym lewackim, głównym nurtem.

A ja już miałem wiedzę, zgodnie z raportami NASA o przewidywaniach o aktywności słońca, oraz także o pracy Minimum Landscheidta. Teraz już jakoś trudno znaleźć ówczesne rozważania.. Oczywiście zostałem wyśmiany jako głupi fanatyk.

Dopiero dosłownie od paru miesięcy, w tej całej pseudonauce kupionej za granty takich Bilów Gatesów, zaczyna coś pękać, powoli i ostrożnie, bo widzą, że tak jak z freonem zarobili kasę na chłodnictwie, strasząc dziurą ozonową, to teraz zaczęli się obawiać, że biznes na wiatrakach wkrótce się zawali. A że rozpętali niestabilność klimatyczną i są miliardowe straty i tysiące ofiar - to trudno... czasami można się pomylić.

Ja przez to, m.in. straciłem całkiem zaufanie do współczesnej nauki. Robią propagandę przez oszustwa i kłamstwa, byle tylko kasa przyrastała, a jak już się najedzą, to skaczą na kolejny przekręt.

A najnowsze uczciwe ciekawostki z nowych "wynalazków" są takie, że zarówno komputery kwantowe, oraz pełna AI - sztuczna inteligencja, będą możliwe gdzieś za 100 lat, a może nawet za 200. Ale maszyna biznesowa już się kręci, tyle tylko, że najlepiej zarabiają Chińczycy.

 

Pozdrawiam

 

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1661741

Tylko prawda jest ciekawa tylko na ile mozemy ja poznac i czy aby naprawde chcemy ja znac bo bywa niewygodna. Np dla Polakow wiedza, ze Kopernik odkryl uklad heliocentryczny w bibliotece i tylko sprawdzil model, ktory madrzejsi Grecy znali od dwoch tysiecy lat tylko Kosciol zadbal aby ta wiedza zostala zniszczona ale notatka encyklopedyczna tych odkryc przetrwala w bibliotece, ktora Kopernik odwiedzal. 

Na praktykach metereologicznych pewnego dnia zwizytowala nas sama szefowa instytutu i spytala akurat mnie: jak wysoko sa te chmury? Automatycznie bezmyslnie odpowiedzialem pytaniem: na oko?

Na oko to chlop w szpitalu... Oczywiscie nalezalo policzyc z danych obserwacyjnych zbieranych chyba co dwie godziny. Balony wypelnione helem wynosily nasze mini stacje na rozne wysokosci wiec dostatecznie dokladne dane byly. Oczywiscie trzeba bylo wiedziec jak to sie liczy.

Klimat sie zmienia pod wplywem dzialan czlowieka szczegolnie na polkuli polnocnej, na poludniowej tez ale w znacznie mniejszym stopniu. Dlaczego tak? Polkula polnocna jest ladowa i skupia 95 gospodarki i 90% ludzkosci a poludniowa jest oceaniczna a na biegunie mamy kontynent pokryty kilkoma kilometrami lodu.

Tak, na mikroklimat ma wplyw niemal wszystko ale glowny problem jest makro i w okresie zmian zanim natapi cos w rodzaju "stabilizacji" zaburzen pogodowych bedzie coraz wiecej. Nalezy sie na nie przygotowa ale nie dac oglupic bo kapitalizm jest od zarabiania na wszystkim i na wszystkich. Lenin mial racje twierdzac, ze od kapitalistow kupimy sznur na ktorych ich powiesimy. Tylko zadzyl umrzec zanim ten sznu kupil i kapitalizm prztrwal.

Prac genialnego profesora nie nalezy brac literalnie szczegolnie dlatego, ze Wszechswiatem ktorego tak naprawde prawie nie znamy rzadza prawa fizyki a nie matematyki. Jak wiecie owady i nie tylko owady trzepocza skrzydlami od paleozoiku i jakos nie wywolaly przez te pol miliarda lat zadnej katastrofy co mowi nam nasza wiedza geologiczna.

Na podsumowanie dwa fakty historyczne, ktore powinny dac do myslenia myslacym. 

Dlaczego Hannibal zdecydowal sie zaniesc wojne do Italii? Otoz po zdobyciu Saguntum przez Kartagine wiedzial, ze Rzym nie daruje. Mial sen, ktory starozytni historycy zapisali bo go towarzyszom opowiedzial. Otoz w tym snie przyszedl do niego Jowisz i powiedzial: Rada Bogow zaprosila cie do Itali, chodz za mna. Hanibal poszedl a za plecami dzialy sie okropienstwa wojny, przestraszyl sie ale Jowisz go uspokoil. I Hanibal poszedl dalej za Jowiszem... Pod wplywem tego snu z doradcami zadecydowano, ze zanisienie wojny do Italii ma sens. Tylko, ze Rada Bogow nie zaprosila go do Rzymu i jakos nie zauwazyl, ze nie przyszedl do niego fenicki Baal czy Asztarte tylko Bog wroga. Gdyby zostal w Hiszpanii to Rzym mialby powazny problem z jej zdobyciem bo zanim zszedl z Alp to stracil polowe armii.

Drugi fakt to objawienie Giordani Bruno, za co zostal spalony na stosie przez Kosciol Katolicki bo nie chcial odwolac tego co glosil. Otoz Giordani uwazal, ze Bog jest wiele potezniejszy i madrzejszy aby stworzyc tylko uklad sloneczny zamkniety w kuli na ktorej powierzchni swiecily swiatelka gwiazd. Wiec spytal Boga jak to jest naprawde. W odpowiedzi dostal sen. We snie widzial jak slonce wschodzi i wedruje po niebosklonie az do zachodu. Nastala gwiezdzista noc. Wtedy Giordani w swym snie zaczal isc przed siebie az doszedl do niebosklonu ze swiatelkami gwiazd ale nie zatrzymal sie tylko po chwili zrobil nastepny krok. Niebosklon zniknal i zobaczyl ze gwiazdy to slonca wieksze i mniejsze wokol ktorych kraza planety, wieksze, mniejsze wiecej lub mniej. I to zaczal glosic. Wladze kosciola zrozumialy, ze glosi cos co jest kompletnie sprzeczne z biblijnym opisem swiata i jego stworzenia. Unikalnosc ziemi, unikalnosc czlowieka znikala. Nalezalo uciszyc Giordani. 

 

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Vik

#1661815