Klasa średnia, czyli posiadacze

Obrazek użytkownika jazgdyni
Świat

Wydarzenia na białoruskiej granicy, to na dzisiaj nasz najpoważniejszy problem. Mamy zadanie z którym powinniśmy dać sobie radę. Będzie dalsza eskalacja ze strony Łukaszenki i Putina. Nie ma wątpliwości. Mając wewnątrz RP taką ofiarną V kolumnę, szkoda ją marnować.

Lecz są jeszcze potężniejsze wyzwania, które nas czekają. I nie takie proste i jednoznaczne, z którymi nasze odrodzone siły zbrojne mogą sobie poradzić.

 

 

 

Z pewną nieskromnością, czego się wstydzę, muszę się przyznać, że posiadam pewien dar profetyczny.

Gdy nałożono na nas VAT w 1993 roku, wymysł szatana, podatek dosłownie od wszystkiego, co musimy kupić, westchnąłem – teraz już tylko zostało powietrze którym oddychamy do opodatkowania. No i wykrakałem.

 

Trzeba było poczekać lat szesnaście, aby krwiopijcy solidnie popracowali i w 2009 zdecydowali opodatkować emisję zanieczyszczeń do atmosfery, popularnie i słusznie nazywaną podatkiem CO2. Niby to tylko przemysł, energetyka i tego typu kopciuchy miały płacić za emisję dwutlenku węgla, lecz wiadomo, że każdym systemie ostatecznie takie koszty zostaną przerzucone na zwykłego człowieka, bo on już nie ma możliwości podać tego dalej.

Trzeba tu dodać, że jak zwykle hipokryci i cwaniacy u władzy wielu państw, tak na boku, by interes się kręcił, uruchomili handel tymi kwotami emisji gazu, co oczywiście z kolei uruchomiło spekulantów, na czym nota bene, dzisiaj w dużym stopniu opiera się system finansowy tworzący pieniądze z niczego.

Tak więc mamy opodatkowane wszystko co musimy, albo tylko dla kaprysu chcemy kupić i powietrze którym musimy oddychać.

 

A żarłoczne pijawki rozglądają się swoimi kaprawymi, rozbieganymi oczkami – co jeszcze opodatkować, co jeszcze.

 

Jakieś dziesięć lat temu przeprowadziłem analizę sytuacji na podstawie własnych i przyjaciół obserwacji, gdzie określiłem, że nasza polska umowna klasa średnia rozpoczyna się gdzieś w okolicach 8 tysięcy zł. zarobków na rękę, dla typowej czteroosobowej rodziny. Z tej sumy przeznaczą 6 tysięcy na w miarę solidne utrzymanie, a resztę mogą odłożyć. Jeżeli nie mają nałogów, to krok po kroku są w stanie zwiększyć swój stan posiadania i powoli inwestować – na początku w rodzinę. A to już najniższy stopień klasy średniej, gdzie wytrwałością i pracowitością można zostać posiadaczami. Albo fajniej, jak mi przypomniano – posesjonatami. Kupią sobie gdzieś kawałek gruntu. Lub jeszcze lepiej – upadające gospodarstwo za niedrogie pieniądze, bo dom i obejście do remontu, gospodarze się zestarzeli, a ich dzieciaki wyjechały na zachód i nie mają ochoty wracać. Byście się zdziwili ile takich okazji dla młodych i chętnych pionierów jest na prowincji.

 

W normalnej sytuacji, w czasach stabilizacji i spokoju byłoby to naturalnym i racjonalnym zjawiskiem, że tacy młodzi pięli by się do góry, gdyby ambicje, pracowitość i zdolności nimi kierowały.

To jest właśnie tradycyjna droga powstawania klasy średniej. Klasy, która jest jądrem prawdziwej demokracji, bo jak ktoś jest odpowiedzialny za rodzinę i posiada pewien trwały kapitał, choćby niewielki, to nigdy w wyborach nie zagłosuje na idiotę (tym bardziej idiotkę), oszusta i kłamcę, który obiecuje złote góry, albo tylko spokojny i przyjemny żywot (grill, piwo i Taniec z Gwiazdami) lub też szalbierza, co chce sprzedać ojczyznę kolonialnym handlarzom niewolników.

 

Wniosek taki płynie dla bolszewików ukrywających się za zasłoną neoliberalizmu, tych z Brukseli, Berlina, Sztokholmu i amerykańskich uniwersytetów, że jest koniecznością zniszczenie klasy średniej. Ba – zniszczenie, całkowite wymazanie pojęcia klasy średniej. W projekcie nowego świata nie ma miejsca na takie fanaberie, by ludzie własnym sumptem rośli do góry i się bogacili.

Świat ma być dwubiegunowy – elita i motłoch. I tylko elita ma decydować, kto ma prawo wzrastać i się bogacić. Nie jakaś tam klasa średnia ze swoją wolnością, tylko ewentualnie aspiranci do elity. Na kolanach, liżący buty i działający na rozkaz.

 

Podatek CO2 zapoczątkował zahamowanie wzrostu klasy średniej. Spowolnił ten postęp społeczeństwa. W Polsce wprawdzie po 2015 udało się zlikwidować skrajną nędzę. I Bogu dzięki za to. Jednak obszar biedy jest u nas ogromny. Obszar ludzi, rodzin, żyjących od pierwszego do pierwszego, gdzie każdy grat w domu – lodówka, pralka, telewizor, są kupione na raty i obciążają na długo budżet rodzinny, a wymarzone auto jest dziesięcioletnim wrakiem z niemieckiego szrotu, nie gwarantującym bezpieczeństwa na drogach,

A klasa średnia, którą Dobra Zmiana obiecała na początku, wskazując, że jej tworzenie jest jednym z głównych celów, tworzy się w sposób karykaturalny. Szczególnie wśród młodych, którzy zostali korporacyjnymi niewolnikami. Wszystko co mają, cały ten blichtr błyskający szklanymi koralikami – apartamenty w modnych dzielnicach, wypasione bryki – im większe tym lepsze, markowe ubiory i rozliczne, niepotrzebne gadżety nie należą do nich. To własność banków, gdzie wzięli kredyty i hipoteki na lat trzydzieści. Praktycznie nie posiadają niczego za wyjątkiem ułudy posiadania. Zgodnie z wymogami otoczenia – nachalne bogactwo na zewnątrz, a w domu chińskie zupki i najtańszy papier toaletowy.

 

Na zachodzie społeczeństwa nie były zniewolone przez prawie pół wieku przez okrutny bolszewizm. Mogli się swobodnie rozwijać i bogacić. I to tam, ich klasa średnia najboleśniej poczuje restrykcje nowego ładu, stworzone przez sfanatyzowanych idiotów, których w swojej gnuśności i głupocie spowodowanej długotrwałym dobrobytem, wybrali.

 

Zielony ład to pikuś wobec tego co publicznie przedstawił, zapewniam, nie tylko w swoim imieniu, lecz całej egzekutywy i możnych protektorów Unii Europejskiej – przyszłego superpaństwa Ojropa – szaleniec Frans Timmermans, w moich oczach specjalnie nie kryjący się z tym, agent Kremla, który publicznie oświadczył, że jak będzie chciał pogadać o Polsce, to pojedzie do Moskwy.

 

Projekt Timmermansa to Fit for 55. To nie jakaś kolejna fantasmagoria. To niemalże ostateczny krok nowego porządku, gdzie od lat pod pesudo-naukowym projektem zapobieżenia ocieplenia klimatu planety, co jest utopią ze szpitala psychiatrycznego, gdy reszta świata poza Europą ma gdzieś zmiany klimatyczne; to pakiet ustaw prawnych mających spowodować do roku 2030 zmniejszenie emisji o 55%.

Już dzisiaj eksperci, którzy jeszcze nie zostali kupieni, protestują, że to zabije europejskie przedsiębiorstwa i rolnictwo, i spowoduje spowolnienie gospodarki, cofając nas w rozwoju o cały wiek.

A to z kolei, doprowadzi społeczności państw europejskich do ubóstwa i życiowego dziadostwa. Cóż takiego zawiera Fit for 55, że musimy ostro walczyć by ten zabójczy projekt nie wszedł w życie?

 

Nie będę zadręczał i nudził specyfikacją dotyczącą zmian jakie niesie Fit for 55.

Kto ma ochotę, proszę bardzo – ]]>tutaj]]> .

 

Podam tylko kilka "fantastycznych" pomysłów.

  • Do roku 2035, czyli za 14 lat, mają zniknąć z dróg całkowicie wszystkie samochody osobowe i dostawcze, które nie będą miały 0% emisji. Czyli wszystkie silniki spalinowe: diesla, benzynowe i hybrydowe będą zabronione, a auta w których je zamontowano, zostaną wycofane z ruchu. Bardzo jestem ciekaw, co zrobią z tą górą złomu, którą ta restrykcja wyprodukuje. Pewnie, jak znam spryt i hipokryzję Niemiec, wyeksportują to wszystko do Afryki i Azji, by tam smrodziły – nieważne, że to nie poprawi światowego bilansu CO2. My prawdopodobnie już nie będziemy w domu, czy rodzinie potrzebować własnego auta. Też posiadania takiego zbytku zabronią. Zastąpią je firmy dysponujące flotę samochodów udostępnianych na godziny. Coś jak UBER bez kierowcy. Już są pierwsze jaskółki. W mojej Gdyni mam już firmę oferującą auta, które udostępnione mi na jeden dzień, gdy przejadę moje zwyczajowe 50 km, kosztuje mnie 60 zł.

  • Pozostały transport też musi być niskoemisyjny. Żeby do tego zmusić, na samochody ciężarowe, lokomotywy spalinowe, statki z tradycyjnym napędem i samoloty, będzie również nałożony podatek CO2. Każdy widzi, że jeśli koszty transportu towarów wzrosną niebotycznie, to też nieuchronnie wzrosną ceny wszystkich produktów kupowanych przez obywateli.

  • Do 2030 roku 40% energii ma być produkowanej z OZE – odnawialnych źródeł energii. Ciekawe z czego? Z wiatraków i fotowoltaiki? Przecież to kpina. Wszelkie kopalnie, czy to węgla kamiennego, czy brunatnego mają zostać zamknięte. Na pewno polskie, lecz nie jestem wcale pewien, czy Niemcy zamkną swoje śmierdzące i zatruwające naszą przestrzeń powietrzną, bo tak u nas wieją wiatry, kopalnie (doprowadzili do ruiny Lasów Izerskich). Oczywiście węgiel za wielką cenę możemy zastąpić bezemisyjnymi elektrowniami atomowymi. Jednakże, nie wiadomo dlaczego, Niemcy tutaj też są bardzo niechętni takiej energetyce w RP. Wiadomo – najlepiej jak prąd kupować będziemy w Niemczech.

  • Nasz domy i mieszkania też muszą się zmienić. I to nie bezkosztowo. Żeby pozbawić przywileju posiadania, tych co posiadają własne domy, czy mieszkania, Fit for 55 przewiduje, że restrykcjami nie tylko emisyjnym, lecz także dotyczącymi ogrzewania, klimatyzacji i izolacji termicznej będą objęte wszystkie nasze siedziby. Nie znamy jeszcze szczegółów tego planu, bo któż dokładnie i precyzyjnie przeczyta 4000 stron projektowanych ustaw i zarządzeń. Całkiem możliwe jest, jak kiedyś za komuny, ograniczenie powierzchni mieszkalnej. W PRL-u był tzw. normatyw mieszkaniowy, gdzie jeden mieszkaniec miał prawo do 11 metrów kw., a nowo wybudowany dom nie mógł powierzchnią mieszkalną przekraczać 110 metrów kw. Ciekawym, choć generującym wiele konfliktów było tak zwane dokwaterowywanie. Masz za duży dom czy lokal, to dostaniesz jeszcze lokatorów. W najgorszych czasach rodzina mogła liczyć na jeden pokój dla siebie.

  • I co już wiemy na pewno, bo czeka nas to już w przyszłym roku, ceny energii wzrosną drastycznie. Prąd, gaz, ogrzewanie i ciepła woda z lokalnej elektrociepłowni i póki nie będą zlikwidowane, to także węgiel, koks, oraz bądź, co bądź, pochodzące ze źródeł odnawialnych, ale emitujące CO2, pellety, brykiety i suszone drewno. Rząd RP wprawdzie ma rekompensować zarówno część ocieplenia domu i mieszkań; wymianę pieców na bardziej ekonomiczne i mniej szkodliwe dla środowiska, ale proszę spróbować uzyskać te 10, albo 15 tyś dopłaty (maksymalnie 30 tyś. przy wymianie całej instalacji).

  • Jak by było tego mało, Fit for 55, na modłę pani Spurek zamierza zająć się rolnictwem, wsią i lasami. Rezultat tego byłby taki, że wykwintnym daniem staną się skrzydełka z kurczaka, z ziemniakami, albo kaszą i rzepą. A rolnicy, których za komuny nie udało się sowietom zlikwidować, teraz zbankrutują nie wytrzymując konkurencji latyfundystów – korporacyjnych, wielkich farm,

 

 

Sprawa jest prosta i ponura. Wprowadzenie w życie projektu Fit for 55 po latach nadziei na dobre jutro i wzrost dobrobytu, ponownie zepchnie nas na dół w siermiężną biedę.

Trzeba będzie zapomnieć o względnym dobrobycie; o wzroście cywilizacyjnym, by dogonić legendarny Zachód – Europę, która może nie tak mocno jak my, ale też przeżyje szok i będzie cierpieć pod nowym bolszewickim butem. My to znamy – oni nie.

 

Taki był plan grubo ponad pół wieku temu. Po to w 1920 bolszewicy szli na zachód. Po to Angela Merkel zawarła pakt z Putinem, jak kiedyś Hitler ze Stalinem, nazywany paktem Ribbentrop – Mołotow. Też po to amerykańska komuna za pieniądze tych zdeprawowanych szaleńców jak Zukerberg, Gates, czy Brin, uniemożliwili Donaldowi Trumpowi ponownie wygrać wybory, by w Białym Domu umieścić publicznie pierdzącego i śpiącego chorego starca i rozhisteryzowaną lewacką fanatyczkę.

 

Proporcje społeczne według myśli bolszewii i boga Brukseli i Strasburga, Spinelli'ego miały być 70 : 30. 70% to motłoch, czyli my, w tym również korporacyjni niewolnicy i drobni przedsiębiorcy; a 30% to ich elita z całym LGBT i gender, które jak w każdej rewolucji, wkrótce po zdobyciu władzy, zostaną też rzucone psom na pożarcie.

 

Tylko najbardziej naiwni i głupcy mogą mysleć, że będzie demokracja i będzie fajnie. Superpaństwo Ojropa będzie ustrojem totalitarnym. W najgorszym, bolszewickim wydaniu.

 

Mamy naprawdę dziejowe pytanie, a dla Polaków właściwie dwa:

  1. Uda się Rzeczpospolitej obronić suwerenność i nie dopuścić do władzy sprzedajnych kolaborantów brukselskiej i kremlowskiej bolszewii?

  2. Czy państwa i narody Europy zdołają zablokować uzurpatorów, bez narodowych mandatów, urzędników, pseudo-sędziów i rozchisteryzowanych obłąkańców z europarlamentu i na początek zniszczyć ich Fit for 55, tak, jak poprzednio nie dopuściliśmy do europejskiej konstytucji.

 

.

 

    Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

    Komentarze

    "Tak więc mamy opodatkowane wszystko co musimy, albo tylko dla kaprysu chcemy kupić i powietrze którym musimy oddychać."

    Aby życie się rozwijało w tym życie ludzkie, potrzebna jest jeszcze woda i energia słoneczna, które czekają w kolejce na opodatkowanie.

    Pierwsza będzie woda.

    Na razie wody morza terytorialnego, morskie wody wewnętrzne, śródlądowe wody płynące oraz wody podziemne stanowią własność Skarbu Państwa.

    A co z wodami  pochodzącymi z opadów atmosferycznych?

    Na razie obowiązuje w Polsce od 1 stycznia 2018 r tzw. "podatek  od deszczu". 

    „Podatek od deszczu” to opłata ponoszona za tzw. zmniejszenie naturalnej retencji wód opadowych i roztopowych. Chodzi o sytuacje, w których obejście ma mało terenów zielonych, do których mogłaby wpływać woda, a zamiast tego, całość płynie do kanalizacji, konieczne jest wniesienie dodatkowej opłaty.

    Zgodnie z obowiązującymi przepisami taka opłata wnoszona jest w przypadku nieruchomości, której powierzchnia przekracza 3500 m2, gdy zmniejsza się retencja poprzez to, że wyłącza się więcej niż 70 proc. powierzchni tej nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej.

    Akurat od 1 stycznia 2018 r weszła w życie ustawa powołująca przedsiębiorstwo państwowe "Wody Polskie", które w imieniu skarbu państwa, właściciela wód w Polsce, zarządza tymi wodami.

    Rozważane jest rozszerzenie zakresu obowiązywania tego podatku od 1 stycznia 2022 roku.

    Planowane zmiany mają spowodować znaczący wzrost liczby osób, które będą musiały zapłacić podatek od deszczu. Od stycznia 2022 r. opłata ma bowiem obowiązywać właścicieli nieruchomości o powierzchni powyżej 600 m2. Ponadto, obowiązek zapłaty powstanie, jeżeli dom, garaż, parking czy wyłożone kostką ścieżki i podjazdy na działce zajmują łącznie 50% powierzchni gruntu. W rezultacie już nie tylko właściciele obiektów wielkopowierzchniowych, ale również właściciele wielu domów jednorodzinnych będą objęci taką płatnością.

    Pozostaje czekać na podatek od słońca.

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0
    #1635199

    Cześć

     

    Byli u mnie. Zrobili testy i nakazali mi odłączyć rynny (a mam ich sporo) od kanalizacji burzowej. Mam ją sobie zbierać i zużyć w ogrodzie. Nawet niegłupie, tylko modernizacja z własnej kieszeni.

    Czy jednak na tym się skończy?

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635228

    Ze zlomem samochodowym nie bedzie problemu. Sa gotowe rozwiazania przeksztalcajace samochod o napedzie spalinomym na elektryczny. Rozwiazaniem sa tzw hub motors, czyli silniki elektryczne wkompowane w piaste kola. Najdoskonalsze rozwiazanie ma angielska firma Protean Electric: https://www.proteanelectric.com/technology/#overview  
    Tym rozwiazaniem jest bezkomutatorowy silnik pradu stalego w ktorym jest odwrocony system, czyli wirnik jest stojanem a stojan jest wirnikiem. Kazdy kto ma pewna wiedze techniczna potrafi zrozumiec na podstawie przedstawionego  w linku modelu jak to dziala. Firmy samochodowe nie sa zainteresowane tym rozwiazaniem poniewaz gdyby to rozwiazanie zaczely stosowac, ludzie by zamiast kupowac cale EV kupowali wylacznie silniki i przerabiali samochody samemu. Firma Pretean ulokowala produkcje tych silnikow w Chinach i jest tylko kwestia czasu ze one zaleja swiat. Proces produkcyjny jest calkowicie zautomatyzowany, a neodymiowe magnesy daja tym silnikom gigantyczna moc przy niewielkich wymiarach. Nie ma zadnych sprzegiel, przekladni, silnki moga pracowac w dwie strony, a wiec nawet do cofania nie potrzeba zadnej przedkladni. Dla wielu moze to byc dziwne dlaczego jest tak doskonale rozwiazanie, a na swiecie go sie nie uzywa? Odpowiedz jest prosta: to rozwiazanie zakonczy wieczna produkcja samochodow, one beda na cale zycie.
    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JanStefanski

    #1635230

    Świetnie Panie Janie!

    Miałem o tych talerzowych silnikach napisać. Cudowne rozwiązanie, a nieskromnie przyznam, że też obmyślałem niezależne napędzanie każdego koła. Co za możliwości pędne i manewrowe, jeśli tylko mądrze osensorować i dać dobry algorytm.

    Po studiach specjalizowałem się w silnikach krokowych i pierwszych próbach sterowania cyfrowego. Ale zasady PID nie dawały o sobie zapomnieć.

    A z ciekawostek na morzu - w napędzie diesel - electric silniki DC podłączone do śrub nastawnych (nastawa - hydraulika) miały 2,5 metra długości. Całkiem smukłe były. Obroty 0 - 120 rpm.

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635232

    Te DC motors stosowane w okretownictwie pozwolily przeplywac polnocnym pasagem bez lodolamaczy. Konstruktorzy okretow stwierdzili ze wystarczy taki DC naped odrwocic o 180 stopni by statek plynal rufa do przodu taranujac tym sposobem jak lodolamacz pojawiajace sie lody. 

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JanStefanski

    #1635233

    To nie jest tak Panie Janie.

    Raczej powszechnie nie stosuje się dużo silników DC.  Powszechnym napędem w układach diesel - electric jest prąd AC po potężnych półprzewodnikowych, chłodzonych glikolem przetwornicach AC/DC/AC.

    Na wyjściu z generatora mamy klasyczne trójfazowe 660V (częściej już nawet 1100V), 60 Hz. To prostujemy, a potem ponownie zamieniamy na AC z płynną zmianą częstotliwości od 0 Hz.

    Kierunek naprzód - wstecz realizuje się poprzez zmianę ustawienia łopatek w śrubach CPP.

    Do tego na dziobie statku są nawet dwa wielkie pędniki strumieniowe, w tym jeden obrotowy (azimuth thruster), które też są w stanie poruszać statkiem nawet z prędkością do 5 węzłów.

    Teraz jest dużo ciekawych rozwiązań.

     

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635239

    Rosjanie swój projekt opanowania/zniszczenia Zachodu mają rozpisany na lata i jednym ze sposobów marginalizacji Europy jest "Fit for 55". Nie mam cienia wątpliwości, skąd jest zadaniowany Timmermans (w Ameryce przede wszystkim grają na konflikty rasowe). 
    Polskę rozkładali od wewnątrz prawie 100 lat zanim była do wzięcia. Ci fachowcy mają wieki praktyki. Sądzę, że Rosjanie nauki Sun Tsu przejęli jako dziedzictwo swojej mongolskiej podległości. Idee starożytnego chińskiego teoretyka sztuki wojennej były w Europie praktycznie nieznane do końca XX wieku, podczas gdy Rosjanie sztukę rozkładania zaatakowanych państw od wewnątrz stosowali co najmniej od XVIII wieku.

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    Leopold

    #1635241

    Witaj

    Tak, ten projekt ma już 100 lat. Przed Sinellim, który krok po kroku wszystko opisał, orędowniczką opanowania Zachodu była "nasza" Róża Luksemburg (a dzisiaj jest Róża Thun). Ten bolszewizm ma we krwi mongolskie geny imperialne, polegający o ciągłym podbijaniu wszystkiego dookoła. By ich zatrzymać trzeba wybudować nowy Chiński Mur. Ci, jak Braun, czy Korwin, co gadają o przyjaźni z ruskimi, nie wiedzą, że oni nigdy nie chcą przyjaciół, tylko poddanych.

     

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635300

    Ma Pan racje ze naped samej sruby odbwyba sie silnikiem AC. Ja mialem na mysli uklad w ktorym nie stosuje sie steru, a steruje sie obrotem samego silnika napedzajacego srube  wokol osi pionowej. W takim ukladzie zamiast obracania samych smigiel srub okretowych silnikiem krokowym obraca sie caly silnik w osi pionowej w zaleznosci czy sie chce plynac do przodu czy do tylu. Takie rozwiazanie widzialem, Wowczas czesc rufy jest za sruba i ona jest mocno uzbrojona do lamania lodu gdy statek przeplywajac pasagem polnocnym napotka na swej drodze zlodowaciala czesc powierzchni morza. To daje duze oszczednosci bo stosowanie za kazdym razem lodolamacza kosztuje duzo, a lod po przeplynieciu ponownie sie odnawia, wiec za kazdym razem musialby plynac przed statkiem lodolamacz. Dlatego kontruktorzy wymyslili takie rozwiazanie.

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JanStefanski

    #1635281

    Słusznie Panie Janie. Jest Pan na bieżąco.

    Taki rodzaj nazywa się azipod. Jest to taka ruchoma płetwa na rufie pod wodą, zastępująca ruchomy ster, gdzie na końcu jest opływowa część, gdzie umieszczony jest silnik elektryczny ze śrubą o stałej nastawie.

    Chyba pierwszy zrozumiał zalety takiego napędu wielki potentat statków wycieczkowych - armator Cunard. Wszystkie "królowe" mają już taki napęd. O ile dobrze pamiętam, nowa Queen Elisabeth ma cztery azipody, oczywiście żadnego silnika głownego tylko osiem generatorów (a może 12? Nie pamietam).

     

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635301

    Poniewaz piata kolumna wali coraz wiecej minusow ujawniam szczegoly w sprawie konwersji samochodow tradycyjnych na EV. Najprostsze konwersja to wymiana piast tylnych w samochodach o nnapedzie tylnym z niezaleznym zawieszeniem takie jak BMW. Dwa silniki typu Pd18 wstawione zamiast napedu z tylnego mostu, ktory sie wyrzuca daja tyle mocy ze sportowe parametry tego samochodu nie ucierpia ani na jote. To jest  160kW mocy, a wiec 215 koni mechanicznych przy nieporownywalnym przyspieszeniu. Silniki te ze wzgledu na potezna moc musza byc chlodzone wiecj chlodnica zostaje, pompa wodna napedzana elektrycznie zamiast mechanicznej polaczona z wentylatorem chlodnicy. Do przerobki potrzebny jest jeszcze tyrystorowy, lub inny regulator mocy zamiast pedlu gazu dzialajacy skokowo lub plynnie. Teraz wystarczy wykupic od Chinczykow cala produkcje tych silnikow i urochomic elektromobilnosc w Polsce bez zadnych pieniedzy Morawieckiego. Za kilka lat bez inwestycyjnie Polska moze stac sie pierwszym na swiecie krajem wyprzedzajacym technologia reszte swiata o dobrych kilka lat.

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JanStefanski

    #1635368

    Cześć Janie

    Pomysł bardzo dobry, lecz postęp jest tak szybki, że już można iść dalej.

    1. Chłodzenie silników elektrycznych. Problem już właściwie znika. Na razie w silnikach AC Tesli używanych w modelach klasy S. Korpus i wiele ciężkich metalowych materiałów zastępuje się leciutkimi polimerami. Tak, że nie będzie "grzania się" motoru.

    https://www.researchgate.net/publication/343919871_Materials_for_lightweight_electric_motors_-_a_review

    2. Kwestie sterowania prędkością/ obrotami silnika (pedał gazu). Już 7 lat temu sterowałem 3 fazowymi silnikami 440 VAC, mocy 100 kW triakowym sterownikiem wielkości przeciętnej książki. To nie problem.

    3. Nie moc w elektrykach jest istotna, tylko fakt, że już od 0 obrotów masz do dyspozycji pełny moment obrotowy.

    Ciągle wąskim gardłem są baterie i generalnie wszędzie - magazynowanie energii elektrycznej. Na szczęście postęp jest tak wielki, że nie wiadomo co będzie jutro. Nie opłaca więc się powtarzać błędu z magnetowidami kasetowymi VHS, które szybko umarły kosztem DVD.

     

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635379

    Piątka ode mnie "po znajomości", bo podobnie postrzegam opisane zjawiska. (tu refleksja: jaki sens ma ocenianie, skoro ono zwykle jest "po znajomości"...)

    Niestety, sytuacja się jeszcze bardziej komplikuje przez stan na naszej wschodniej  i Ukraińskiej granicy, na to nakładają się pandemiczne  interesy koncernów farmaceutycznych, cud będzie jeśli ludzkość  z tego wybrnie  bez ogólnoświatowej rozpierduchy... To na poważnie.

    A jeśli chodzi  o lżejszy aspekt, to w czym Ci przeszkadza najtańszy papier toaletowy u nowobogackiej młodzieży (w co zresztą wątpię)?

    Przez  tysiące lat ludziom wystarczał liść łopianu i kępka mchu, zimą garść śniegu, potem szmatka z wełny lub lnu. Papier do celów higienicznych pojawił się w Chinach w XIV wieku, ale w innych częściach świata znacznie później.

    W  XVIII wieku w USA zaczęto używać w wychodkach kartek z książek lub gazet i trwało to jeszcze do niedawna. Ja pamiętam z dzieciństwa  pocięte gazety w toaletach publicznych , a w USA  w tym czasie dziurkowano gazety aby ułatwić ich wieszanie na gwoździu w toalecie.     

    Jeśli chodzi o ekologię, to w całym harmidrze, który opisałeś powyżej, pojawiają  się czasem słuszne wątki i aspekty, a takim w mojej ocenie jest nadmierna produkcja tworzyw sztucznych  i ogólnie zbyt dużo chemii wokół.

    I tu najtańszy (czyli produkowany bez wybielaczy i nadruków) papier toaletowy jest jak najbardziej na miejscu, a oprócz tego jest najtańszy. :-)

    Zainteresowanych tematem  odsyłam do artykułów  historia papieru toaletowego oraz zanim pojawił się papier toaletowy

     

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy.  Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.

    #1635396

    Podałem papier toaletowy jako kontrapunkt.

    Nie miałbym dosyć ochoty pisać o papierze toaletowym.

    Chyba że z moją ironią i sarkazmem, może bym napisał o papierze toaletowym wielokrotnego użytku.

     

    Pzdr

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635403

    Idąc za ciosem trafiłam na artykuł o ekologicznym papierze toaletowym wielokrotnego użytku. Problem w tym, że trzeba toto prać, czyli zużywać więcej wody i energii, więc ekolodzy zjedli własny ogon :-).

    Kiedyś pewnie te szmatki płukano w rzekach i życie było prostsze. :-)

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy.  Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.

    #1635405

    Z tego co wiem, najstarszym starym materiałem była garść trawy.

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635417

    Przeczytałeś zalinkowane artykuły o historii papieru toaletowego? Nie przeczytałeś! :-)

    Tam gdzie ze względów klimatycznych nie rosła trawa, pierwowzorem była garść śniegu albo wręcz przeciwnie - garść piasku.

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    Nie minusuję bez uzasadnienia, bo to jak cios po ciemku w plecy.  Komentarze niemerytoryczne i agresywne minusuję bez dodatkowego wyjaśniania. Uwagi osobiste proszę kierować na PW.

    #1635422

    Dajżesz spokój Wiesiołku

    Raz w życiu wystarcza mi, że przeczytałem "Traktat o podcieraniu". Znasz? "Kitoś jest zacz, co wszedł w sracz, złożyć swe wielmożne łajno? Słuchajno...". (Autor i tłumacz od zgadnięcia).

     

    Pozdrawiam

    Vote up!
    0
    Vote down!
    0

    JK

    Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

     

     

     

     

    #1635645