Jarosławowie Kaczyński i Gowin napisali skecz pod tytułem „Państwo polskie”
Nie wiem za co się chwycić i od czego zacząć, tym bardziej, że początku chyba sam Kaczyński nie pamięta. Gdyby pamiętał, to dziś bez żadnych ceregieli realizowałby swój projekt z ustawą „kopertową”, od której zaczęło się całe nieszczęście. W obecnym stanie prawnym, o ile można to tak nazwać, nic poza konstytucją, nie stoi na przeszkodzie, aby marszałek Witek przełożyła termin wyborów nie czekając na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. W następnym kroku minister Sasin powinien wydrukować zestawy wyborcze i 17 lub 23 maja wyborcy wysyłają te pocztówki w ramach czegoś, co się dowcipnie nazywa wyborami. Tak to w tej chwili wygląda, ale zdaje się, że plan na dziś jest już nie aktualny, chociaż do wieczora jeszcze daleko.
Podsumuję powyższy akapit od strony konstytucyjnej, prawnej i społecznej, bo to dopiero początek bałaganu. Wyborca od kilku tygodni patrzy na polityczny kabaret. Na mocy ustawy, 3 dni przed wyborami, władza ustawodawcza zmienia kodeks wyborczy i nadaje kompetencje władzy wykonawczej do przeprowadzenia wyborów. Z zasadniczej części procesu wyborczego jest wyłączona powołana do tego PKW. Ustawa wbrew konstytucji nadaje marszałkowi sejmu kompetencje do przesunięcia wyborów, po drodze PiS potraktował Trybunał Konstytucyjny jak budkę z piwem i poszedł na jedno małe jasne, czytaj zażądał w trybie nadzwyczajnym orzeczenia potwierdzającego konstytucyjność zapisów ustawy i niekonstytucyjność zapisu w kodeksie wyborczym. Wyrok TK jeszcze wczoraj do południa był kluczowy, ponieważ pozwalał marszałek Witek przesunąć termin wyborów, na wypadek odrzucenia ustawy „kopertowej”. W tej chwili nikt o postępowaniu przed TK nie mówi, ponieważ Jarosław Kaczyński ulegając Jarosławowi Gowinowi stworzył kolejny kuriozalny precedens.
Najnowszy pomysł polega na tym, że dwóch panów polityków spisało na świstku papieru „porozumienie”, w ramach którego Sąd Najwyższy ma wydać orzeczenie stwierdzające nieważność wyborów. Jakich wyborów? No właśnie nie wiadomo, ponieważ marszałek Witek zwróciła się do PKW z pytaniem, czy PKW jest w stanie do niedzieli przeprowadzić wybory, a PKW odpowiedziała, że nie jest. Sęk w tym, że to pytanie padło we wtorek, natomiast w czwartek sejm odebrał kompetencje PKW i przekazał Radzie Ministrów, dokładniej ministrowi Sasinowi. Zatem to Sasina w tej chwili należy zapytać, czy jest w stanie przeprowadzić wybory, ale tym się Jarosław Kaczyński i marszałek Witek nie przejmują. Za to z jakichś kompletnie niezrozumiałych powodów, szczególnie prawnych, liderzy PiS i „Porozumienia” uznali, że wyrok SN nie tylko jest przesądzony, ale sentencja wyroku i uzasadnienie są im doskonale znane, z tego prostego powodu, że sami sobie napisali.
O ile ktoś jeszcze nadąża za tą serią kompromitujących państwo polskie poczynań, to pragnę poinformować, że jesteśmy trochę dalej niż w połowie. Jedziemy dalej? Dobrze, w takim razie poukładajmy niekończący się bałagan na ile się da. Uznanie, że wybory, które się nie odbyły i to z premedytacją, są wyborami nieważnymi, to jest konstrukcja prawna nie znana żadnym systemom prawnym. Owszem SN stwierdza ważność wyborów, ale z chwilą gdy SN stwierdzi, że wybory się nie odbyły, po prostu powinien umorzyć postępowanie, bo nie ma przedmiotu postępowania. Pytanie kto za to tak nieprawdopodobne niedopełnienie obowiązków, czyli przestępstwo z art. 231 k.k., odpowiada? Jeśli tylko Prezydent RP podpisze ustawę „kopertową”, to odpowiedź stanie się oczywista. Do niedzieli Rada Ministrów ma czas na zorganizowanie wyborów, ewentualnie do 23 maja, o ile marszałek Witek przesunie termin. Jeśli w tym czasie do wyborów nie dojdzie rażącego niedopełnienia obowiązków i to z premedytacją dopuszcza się nie PKW, ale Rada Ministrów, ze szczególnym udziałem ministra Sasina.
Koniec? Ależ skąd, końca nie widać. Dalej mamy przepisy szczególne i nowelizację ustawy. Z sobie tylko znanych powodów Jarosław Kaczyński uznał, że po unieważnieniu wyborów przez Sąd Najwyższy kandydaci na prezydenta będą w posiadaniu „praw nabytych”. Oznacza to tyle, że wbrew obowiązującemu prawu, nie dojdzie do całej procedury wyborczej, która zaczyna się od zgłaszania kandydatów i zbierania podpisów. Jednocześnie uznaje się, że nowi kandydaci będą mogli startować, przechodząc przez tę procedurę. Na jakiej podstawie się uznaje? Tutaj do gry wchodzi kolejny projekt ustawy, czy też nowelizacji, a co za tym idzie Kaczyński i Gowin oddają Grodzkiemu następne 30 dni do dyspozycji. Tyle samo dni ma Sąd Najwyższy na wydanie orzeczenia w przedmiocie wyborów, które się nie odbyły.
Co to oznacza? Dokładnie to, że termin wyborów długo będzie nieznany, a gdy w końcu zostanie ogłoszony, to znów na organizację wyborów pozostanie tyle czasu, ile zostawi senat. I chociaż to nadal nie jest koniec, nie mam siły więcej napisać, może jeszcze tylko dodam, że po wczorajszej kuriozalnej debacie przed wyborami, które się nie odbędą, od soboty do niedzieli mamy ciszę wyborczą. Gdyby ktoś mi przedstawił tak dramatyczny przepis na skompromitowanie państwa wraz z kluczowanymi organami: marszałek sejmu, TK, SN, w końcu Prezydent RP, ale nie podał nazwisk autorów, postawiłbym na… czy ja wiem… może na Borysa Budkę i Roberta Biedronia. Niestety autorzy są znani i to jest bardzo, ale to bardzo przygnębiające.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 685 odsłon
Komentarze
<
7 Maja, 2020 - 23:16
Cimoszewicz chce obalić Kaczyńskiego. Ambitnie. Na razie obalił futryny, boazerię i umywalkę w leśniczówce. Ale świat należy do odważnych.Z kolei Komorowski starszy Gowina pobiciem. Że złodziej to wiedziałem, ale że gangus. No, no. Uważajcie w bramach na grubego z wąsami.Natomiast Nitras żądający testów od rządu to śmieszne. Jakby mu zrobił taki na kokainę, test zacząłby świecić jak lampa w solarium. Sławek ma więcej chemii w sobie niż oranżada Hellena .Zakład Chemiczny Police???
Nigdy nie przegrywasz, gdy walczysz.Przegrywasz, gdy przestajesz walczyć.
Ryan