"Pucz oficerów pod komendą kpt. Dąbrowskiego. A wynikiem tego puczu było zamordowanie (inaczej tego nie sposób nazwać), co najmniej 10-ciu żołnierzy, którzy zgodnie z rozkazem dowódcy po wywieszeniu białej flagi przez leg. Gęburę (zamordował go osobiście Dąbrowski i jego nazwisko to jedyne znane nazwisko ofiar puczystów), przyszli do koszar aby wypełnić rozkaz kapitulacji. I nie chcieli dalej walczyć bez rozkazu dowódcy. I dlatego ich zamordowano. Niemcy ponadto znaleźli nie 4-ech ale co najmniej 9-ciu polskich żołnierzy (4-ech - 8 wrześnie + 5-ciu - w okresie porządkowania Westerplatte na przełomie 1939/40) (...)"
Z zaciekawieniem zerknąłem na przytoczony przez Ciebie Casium wątek "puczu" na Westerplatte i... nie bardzo jest tam na czym się oprzeć.
Głównym źródłem notki, jest konkurs na amatorskim forum internetowym z oczywistych względów po 16 latach trudny do weryfikacji
Odnośnik zamieszczony w tekście, do "interesującego vortalu o Westerplatte", zachęca nas do zakupu akcesoriów i gadżetów do skuterów i to też nie do końca - bo np. pod produktem "kappa stelaż kufra centralnego Suzuki" mamy zdjęcie sprężonego powietrza z trąbką. Przyznasz... z wiarygodnością raczej słabo
Książki Mariusza Borowiaka (kilka osób powołuje się na nią) nie czytałem, więc trudno mi się do niej odnieść jako do źródła historycznego. Pan Mariusz natomiast jest bardzo dobrym pisarzem i dziennikarzem, ale nie jest historykiem i jego pozycje raczej należy traktować jako literaturę popularną a nie sensu stricte historyczną, zwłaszcza, że sam autor w wywiadach to podkreśla.
Mamy więc jedynie mało konkretny (brak źródeł, które można zweryfikować) wątek sprzed 11 lat napisany przez anonimowego użytkownika forum historycy.org o nicku Net_Skater, który w swym profilu, jako zainteresowania wymienia "Makers Mark Bourbon, Dunhill Pipe Tabacco & seniority". To akurat mnie ubawiło ;-)
Przyznasz jednak, że to trochę za mało aby rzucać podejrzenia na nieżyjących już obrońców placówki, zwłaszcza w sytuacji, gdy podjęte ówcześnie, w ogromnym stresie, prawdopodobnie ze świadomością utraty życia w dalszym toku obrony, decyzje bronią się po latach. Obrona Westerplatte była i jest dla Polski czymś wyjątkowym zarówno z moralnego puntu widzenia jak i wojskowego. Siedem dni walk, bombardowania, ostrzał pancernika, w końcu kapitulacja w sytuacji gdy nie było już czym strzelać ani jak leczyć rannych. Straty polskie... piętnastu poległych na ponad dwustu osobowy garnizon. Wskazuje to jednoznacznie na bardzo dobrze zorganizowaną obronę zarówno w warstwie przygotowania placówki jaki i późniejszego dowodzenia.
Trudno po tylu latach jednoznacznie ocenić co stało za decyzją mjr Sucharskiego o kapitulacji, ale wydaje się, że była to decyzja zła i tak to ocenił kpt. Dąbrowski. Moim zdaniem słusznie, a przynajmniej nie znam faktów czy źródeł, które zrewidowałyby moja ocenę.
1. Postać nieżyjącego od 1946 r. mjr. Henryka Sucharskiego, komendanta Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte podczas wojny obronnej 1939 r., była na rękę komunistycznym władzom. Syn chłopa, mający podkreślać swoje włościańskie pochodzenie, wpisywał się dobrze w propagandę PRL mówiącą o bohaterskiej obronie Wojska Polskiego i haniebnej rejteradzie sanacyjnych władz wraz z generalicją.
Postać kpt. Franciszka Dąbrowskiego, szlachcica dobrze się wpisuje obecnie. A drobiazg taki, iż kpt. F. Dąbrowski wstąpił do „ludowego” wojska oraz do PPR-PZPR tłumaczymy bez zadyszki – wstąpił „rzekomo” z przyczyn koniunkturalnych!
Cenię każdego obrońcę Ojczyzny bez względu jakie decyzje podjął w niełatwych czasach dyktatury Bieruta! Każda władza dzięki spolegliwym historykom, etc. kreuje własną wizję historii „prawdziwej”. Na Westerplatte pierwszy raz byłam z wycieczką zorganizowaną przez panią Jung, polonistkę i wychowawczynię mojej klasy w roku 1959. Byłam na Westerplatte kilka razy w tym na Zlocie Rajdu turystyczno-historycznego Szlakiem Rodła w 1966 roku, który nadal bywa kontynuowany.
Miałam przyjemność wysłuchania przy ognisku wspomnień ówcześnie żyjących bohaterskich obrońców. Mówili ciekawie, barwnie i z przejęciem a nam, młodym nie jedna łza popłynęła z oka. I było mi to obojętne czy Dąbrowski koniunkturalnie bądź z innej przyczyny wstąpił do PPR-PZPR. W archiwach na pewno są dokumenty czy Dąbrowski zastrzelił leg. Gęburę czy nie! Stanął przed Panem Bogiem a ten jest ostatecznym sędzią każdego z nas!
PS
cyt. „Trudno po tylu latach jednoznacznie ocenić co stało za decyzją mjr Sucharskiego o kapitulacji, ale wydaje się, że była to decyzja zła i tak to ocenił kpt. Dąbrowski.”
cyt. "31 sierpnia 1939 r. na Westerplatte przybył podpułkownik Wincenty Sobociński z Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku. Przekazał on Sucharskiemu kilka ważnych informacji. Między innymi o tym, że według ustaleń polskiego wywiadu Niemcy zaatakują w ciągu najbliższych 24 godzin oraz że obrońcy nie mogą liczyć na żadną pomoc z zewnątrz! Dostarczył także rozkaz prowadzenia obrony przez 12 godzin – wcześniejsze rozkazy mówiły o sześciu godzinach – która miała być manifestacją polskiej woli walki. Jak zatem widzimy, decyzja majora Sucharskiego o kapitulacji nie była raczej podyktowana załamaniem nerwowym, lecz trzeźwą oceną zaistniałych realiów. Obrona trwała wtedy już ponad trzykrotnie dłużej niż zakładano, a na odsiecz nie było szans. Z kolei kapitan Dąbrowski nie znając całej prawdy po prostu dopuścił się jawnej i nieuzasadnionej niesubordynacji. Chociaż należy podkreślić, że działał w dobrej wierze."
Casium, dziękuję za odpowiedź, ale nadal są to raczej wspominki weteranów, przepuszczone dodatkowo przez wyobraźnię osób trzecich. Z całym też szacunkiem dla pana Ignacego Skowrona te siedem dni wrześniowych na Westerplatte ale także za późniejszą działalność konspiracyjną, trzeba pamiętać, że był on w interesującym nas momencie "tylko" strzelcem z ukończonymi trzema klasami szkoły powszechnej. Raczej nie był to ani partner do dyskusji dla oficerów ani też nie jest wiarygodny świadek do oceny podejmowanych decyzji. Owszem, bardzo interesujące są jego wspomnienia właśnie z punktu widzenia szeregowego żołnierza, siedzącego w bunkrze pod ostrzałem, ale do oceny decyzji dowódców raczej nie miał kwalifikacji.
Bardzo interesująca byłaby natomiast notatka z rozmowy pomiędzy mjr Sucharskim a podpułkownikiem Sobocińskim, na jaką się powołujesz, jednak jak wnioskuję nie doszperałaś się do takiego źródła, za wyjątkiem zacytowanej, dość lakonicznej niestety informacji. Informacja ta też budzi moje wątpliwości (których już nie rozwiejemy zapewne) gdyż wynika z niej, że do spotkania pułkownika Sobocińskiego z mjr Sucharskim doszło w cztery oczy (co jeszcze jest możliwe) i major nie zreferował jej później (przynajmniej w kwestii rozkazów) ze swoim sztabem oficerskim. Tak przynajmniej pisze pan Rafał - "Z kolei kapitan Dąbrowski nie znając całej prawdy po prostu dopuścił się jawnej i nieuzasadnionej niesubordynacji". I tu nie bardzo wydaje mi się to prawdopodobne, bo wręcz miał obowiązek zwołać odprawę i zapoznać oficerów z bieżącymi rozkazami dowództwa. Kpt. Dąbrowski moim zdaniem musiał znać ustalenia i rozkazy przekazane mjr Sucharskiemu w dniu 31 sierpnia 1939 roku więc decyzji o dalszej obronie nie podjął w nieświadomości stanu faktycznego.
niskie straty własne (przypominam - piętnastu żołnierzy, z tego siedmiu zginęło drugiego września po fartownym trafieniu bombą lotniczą w wartownię nr 5), które świadczą o dobrym planie obrony na niesprzyjającym, otwartym na ostrzał z wielu stron, terenie.
Niemcy nie atakowali placówki dzień w dzień aż do siódmego września. Wydawało im się, ze mogą wziąć Westerplatte "z marszu", mając pięciokrotną przewagę w ludziach oraz wsparcie Kriegsmarine i Luftwaffe i mieli rację. Wydawało im się. Pierwszy dzień walk pokazał to co pisałem wcześniej - placówka była nieźle przygotowana i świetnie broniona. Następny poważniejszy atak poszedł dopiero siódmego września, został co prawda odparty lecz zaczęła kończyć się amunicja i lekarstwa. W tej sytuacji została podjęta słuszna decyzja o kapitulacji.
mjr Sucharski chciał poddać placówkę drugiego września, prawdopodobnie (to moje przypuszczenie) po nalocie, w którym rzucono ponad 26 ton bomb (byłaś na Westerplatte? 26 ton na tak mikrym obszarze!) trafiając w warownię nr 5 i zabijając całą jej obsadę. Na marginesie - to było 50% strat polskich przez cały, siedmiodniowy, czas oblężenia. Mógł mieć takie myśli? Mógł, nie można go winić (jestem daleki od tego) za chęć ocalenia pozostałych żołnierzy, spodziewał się zapewne, że nieuchronne, kolejne szturmy doprowadzą do masakry załogi. Dziś wiemy, że się mylił, że to ocena kpt. Dąbrowskiego i reszty oficerów była słuszna.
Pan Rafał pomija w swoich rozważaniach jeszcze jeden znaczący aspekt, który niewątpliwie był uwzględniany przez sztab oficerski w szacowaniu szans skutecznej obrony - 03 września wojnę Niemcom wypowiedziały Francja i Wielka Brytania. W powszechnej opinii miało to odwrócić losy wojny i szybko ją zakończyć naszym zwycięstwem (tak by było, gdyby te dziady ruszyły dupska za Linię Maginota). Oficerowie mieli podstawy i mogli oczekiwać, ze jeszcze dzień-dwa... no... góra tydzień i wojna się skończy kapitulacją bądź jakimś porozumieniem, bo Niemcy nie sprostają połączonym siłom polsko-francusko-angielskim.
Nie bardzo chce mi się wierzyć w załamanie nerwowe mjr Sucharskiego, choć nie wykluczam, że tak mogło być. Pamiętajmy, że właśnie tego dnia rano obrońcy przeżyli (za wyjątkiem załogi Wartowni nr 5) silny nalot, na który żadne szkolenie ich nie przygotowało. Być może była to decyzja podjęta pod wpływem emocji, podjęta po raporcie o utraceniu "piątki"? Jeśli dodamy do tego "zgodę" przełożonych na zaprzestanie obrony...
Casium, zwróć uwagę na jeszcze jeden ważny szczegół wszystkich relacji z tego konfliktu. Major Sucharski był osamotniony w swojej decyzji, kpt. Dąbrowski tylko "stał się twarzą" decyzji o kontynuowaniu walki, ale podjął ją praktycznie cały sztab oficerski (nie ma relacji, ze któryś z oficerów się wyłamał). Czyli ci wszyscy oficerowie, będący na miejscu i oceniający na bieżąco potencjał obronny placówki się mylili? Ale później, siódmego września, dokonali poprawnej oceny, że dalsza walka jest bezcelowa i byłaby tylko marnowaniem żołnierskiej krwi? I dodatkowo, jak dzisiaj już wiemy, mieli rację?
Nie Casium, nie zgodzę się z Tobą, nie wiem co było powodem wydania przez mjr Sucharskiego rozkazu kapitulacji, ale była to decyzja może nie zła ale na pewno błędna. Błędu tego nie popełnili jego oficerowie, być może, pomimo niższej szarży dysponujący lepszym rozeznaniem. Pamiętaj, że to kpt. Dąbrowski sprawował bezpośredni nadzór nad obiektem, odpowiadał za odprawy z dowódcami wart i być może, znając lepiej możliwości obronne placówki oraz swoich ludzi, właśnie to było powodem sprzeciwienia się rozkazowi kapitulacji.
Rafał Kuzak historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski, mitów i przekłamań. Współautor książki „Wielka Księga Armii Krajowej”. Zastępca redaktora naczelnego WielkiejHISTORII. Zajmuje się również fotoedycją książek historycznych, przygotowywaniem indeksów i weryfikacją merytoryczną publikacji.
Panie Beniaminie. Proszę nawiązać kontakt z historykiem Rafałem Kuzakiem a wątpliwości co do „lakonicznej” informacji o rozmowie mjr. Sucharskiego z ppłk. Sobocińskim a także wiele innych wątpliwości odejdzie do lamusa.
O’k – zgodnie z Pana prośba zwracam uwagę na cyt. „jeden ważny szczegół wszystkich relacji z tego konfliktu. Major Sucharski był osamotniony w swojej decyzji, kpt. Dąbrowski tylko "stał się twarzą" decyzji o kontynuowaniu walki, ale podjął ją praktycznie cały sztab oficerski (nie ma relacji, że któryś z oficerów się wyłamał). Czyli ci wszyscy oficerowie, będący na miejscu i oceniający na bieżąco potencjał obronny placówki się mylili? Ale później, siódmego września, dokonali poprawnej oceny, że dalsza walka jest bezcelowa i byłaby tylko marnowaniem żołnierskiej krwi? I dodatkowo, jak dzisiaj już wiemy, mieli rację?”
Odpowiem Panu jak ja TO widzę!
Decyzja Dowódcy to akt woli dowódcy, określający wybrany z wielu jeden wariant sposobu przygotowania i prowadzenia walki zgodnie z zamiarem (decyzją) przełożonego i zapewniający wykonanie zadania przy jak najmniejszych stratach własnych! Decyzja dowódcy może ulegać zmianie pod wpływem nowych informacji. Dowódca podejmuje decyzję osobiście i (w zależności od szczebla dowodzenia) przy maksymalnym wykorzystaniu wiedzy, doświadczenia i twórczej pracy oficerów sztabu, szefów rodzajów wojski służb a niekiedy i podwładnych dowódców.
We wrześniu 1939 roku składnicy strzegło 182 żołnierzy, w tym 5 oficerów i lekarz w tym ponad 70 podoficerów. Z drugiej strony Bogusław Kubisz określa siły polskie na Westerplatte w dniu 31 sierpnia 1939 roku na 205–225 ludzi, w tym sześciu oficerów i 30 pracowników kontraktowych (w większości byłych wojskowych, którzy zostali zmobilizowani i wzięli potem udział w obronie). Załoga placówki uzbrojona była w broń ciężką – 4 moździerze 81 mm, 2 działka przeciwpancerne 37 mm i działo piechoty 75 mm. W wyposażeniu obrońców znajdowało się także 18 ckm, 17 rkm i 8 lkm. Żołnierze dysponowali ok. 160 karabinami, ok. 40 pistoletami i około tysiącem granatów.
Wikipedia podaje tak: cyt. „ Według tezy filmu i książki Tajemnica Westerplatte Pawła Chochlewa, opartej na tezach badaczy Jacka Żebrowskiego, Mariusza Borowiaka (autora książki Westerplatte: w obronie prawdy), materiałów znajdujących się w prywatnych zbiorach, drugiego dnia obrony na Westerplatte doszło do buntu części oficerów, który zakończył się zastrzeleniem kilku buntowników przez innych polskich żołnierzy oraz przejęciem dowodzenia przez kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Odsunął on od dowodzenia pozbawionego nadziei na zwycięstwo z Niemcami majora Henryka Sucharskiego.
Dodatkowo major Henryk Sucharski już 31 sierpnia 1939 roku prawdopodobnie dowiedział się od podpułkownika Wincentego Sobocińskiego:
Heniek, nie licz na żadną pomoc, nie macie tutaj żadnej szansy. Gdańsk jest odcięty. Uważaj jutro rano, Niemcy uderzą, nie dajcie się zaskoczyć. Ty dowodzisz i ty decydujesz. Jak uznasz, że opór nie ma szans, wiesz, co robić. Nie daj się tylko zaskoczyć.”
Garnizon Westerplatte we wrześniu 1939 roku, jakby na to nie patrzeć, była to jedna kompania piechoty wzmocniona dwoma plutonami!!! Dowódcą był mjr. H. Sucharski, zastępcą kapitan F. Dąbrowski, pozostali to: ppor. Zdzisław Kręgielski dowódca placówki „Przystań”, por. Leon Pająk, dowódca placówki „Prom” i kpt. Lek. Mieczysław Słaby,
Major H. Sucharski prawdopodobnie wezwał kadrę na odprawę, gdzie zakomunikował swoją decyzję poddania Składnicy. Mógł zasięgnąć opinii każdego z oficerów, ale decydował sam. Jak było nikt dokładnie nie wie bo nawet Dąbrowski po wojnie w swoich książkach – wspomnieniach nie napisał całej prawdy. Mnie też intryguje fakt, że Sucharskiego rzekomo odsunięto od dowodzenia (mogło to nastąpić tylko w sposób siłowy np. sterroryzowanie bronią) i zamknięto w odosobnieniu a tu nagle szóstego dnia walki major Sucharski obejmuje dowodzenie i poddaje Westerplatte???
Jak było? Major Sucharski wydał rozkaz wywieszenia białej flagi? Flagę wywieszono? Padły strzały do żołnierzy wykonujących rozkaz dowódcy, w tym oddane przez Dąbrowskiego do leg. Gębury? To kiedy była ta odprawa i sprzeciw Dąbrowskiego? Dlaczego pozostali opowiedzieli się po stronie Dąbrowskiego? A może tylko pozostali neutralni bo szło na ostro? Trudno powiedzieć, ale każdy może na te pytania odpowiedzieć sobie sam!
Panie Beniaminie.
Trzeba być w takiej sytuacji i samemu przeżyć emocje związane z walką obronną. Sucharski nie był obciążony rozkazem „ani kroku w tył” jak np. żołnierze SGO „Narew”. Tam z Prus Wschodnich otwierała się prosta droga na Warszawę – TU Szwaby mogły tylko pomoczyć nogi w Zatoce Gdańskiej! A ceną było życie podległych żołnierzy w kontekście rozkazu Naczelnego Dowództwa obrony 12 godzinnej! Pistolet Dąbrowski, specjalista ds. szkolenia, jak każdy młody człowiek chciał niemieckiej krwi za wszelka cenę a amunicji, żywności i zabezpieczenia medycznego w drugim dniu walki nie brakowało! Sucharski – oficer doświadczony i zrównoważony wykonał rozkaz Marszałka Polski Edwarda Śmigłego-Rydza i podjął decyzję o zakończeniu walki!
Pan, Panie Beniaminie, być może też wolałby dalej walczyć co zresztą pozytywnie wpływało na morale Polaków i całej walczącej Armii słuchającej komunikatów radiowych. Prawda zaś jest taka, że jak tam było tak było, ale oficerowie do siebie nie strzelali i do końca swoich dni nie za dużo pary z ust wypuścili.
1. wystarczy "benjamin". "Pan" jest zbędny, byłoby mi miło móc bez skrępowania Tobie też pisać "po imieniu" :-)
2. nie podważam kompetencji pana Rafała Kuzaka, z biogramu mogę wnioskować, że jego wiedza jest większa od mojej, on przede wszystkim jest profesjonalistą w tej dziedzinie, ja tylko amatorem. Choć nie zapominajmy, że Troję odkrył nie archeolog czy historyk (ci ostatni uważali, że to mit) a hotelarz :-) Bardziej serio - przeczytałem jego (pana Rafała, nie Schliemanna) artykuł na Ciekawostkach Historycznych, inaczej nie podjąłbym polemiki z Tobą, ale tak jak wspomniałem, wiele przytoczonych przez niego faktów potwierdza moją tezę. Przytoczyłem je w poprzednim poście, więc nie będę się powtarzał.
Pozwolę sobie jednak na korektę przytoczonego przez Ciebie, a zaczerpniętego z artykułu p. Kuzaka, stwierdzenia, że jedynie mjr Sucharski znał faktyczną sytuację. Źródło - wypowiedź mjr. Stefana Fabiszewskiego z 3.09. 1960 r., zamieszczona w londyńskim piśmie "Tydzień Polski":
"Rano 31 sierpnia mjr Jan Żychoń, szef ekspozytury w Bydgoszczy Oddziału II Sztabu Głównego ostrzega ppłk. Sobocińskiego, że w ciągu 24 godzin należy oczekiwać ataku na Westerplatte, a także informuje o sytuacji ogólnej i o koncentracji gdańskich formacji w Wisłoujściu i w Nowym Porcie. Ppłk Sobociński ryzykując aresztowanie jedzie niezwłocznie na Westerplatte poprzez rejon koncentracji i podstawy wyjścia gdańskiego batalionu SS - Heimwehr, ażeby poinformować dowódcę obrony majora Henryka Sucharskiego o nowej sytuacji, a mianowicie, że wobec przewagi niemieckiej nie należy oczekiwać wzmocnienia ani odciążenia Westerplatte, że grupa operacyjna gen. Skwarczyńskiego otrzymała inne zadanie...". Mjr Fabiszewski otrzymał tę informację od ppłk. Sobocińskiego i mjr. Żychonia w 1940 r. Stąd też wynika postawa majora Sucharskiego po 2.09.1939 r. - on bowiem jeden znał prawdziwą sytuację."
Na tej relacji najprawdopodobniej opierał swoje przypuszczenia pan Rafał Kuzak, świadczą o tym bardzo zbliżone, a nawet identyczne, sformułowania. Ale... mamy też inną relację. Zgodnie z tym co pisałem, że dowodzenie taka placówką nie odbywa się jednoosobowo, znalazłem wspomnienie jednego z oficerów będących świadkiem spotkania płk. Sobocińskiego z mjr Sucharskim:
"Ppor. Zdzisław Kręgielski był najmłodszym oficerem na Westerplatte. Oto część jego relacji: "... 31 sierpnia, gdy przyszedłem na obiad do kasyna zastałem tam również ppłk. Sobocińskiego. Twarze mjr. Sucharskiego i kpt. Dąbrowskiego były poważne. [...] Przewaga po tamtej stronie jest olbrzymia. Jestem przekonany, że potrafisz wspólnie z innymi udźwignąć i wypełnić to zadanie, że będziecie bronić się 12 godzin." "
Tyle a propos niewiedzy pozostałych oficerów o powadze sytuacji.
3. Zakładając, że prawdą jest iż rozstrzelano dziesięciu żołnierzy, policzmy szybko: siedmiu zabitych w Wartowni nr 5 drugiego dnia walk + dziesięciu rozstrzelanych na polecenie kpt. Dąbrowskiego daje... siedemnaście? Czyli dwóch więcej niż udokumentowane straty obrońców, przy dość karkołomnym założeniu, że do końca walk nikt już nie zginął. A wiemy, że tak nie było, bo w trakcie tego samego nalotu zginął choćby strzelec Zięba raniony odłamkiem w klatkę piersiową, a podczas ostatniego szturmu, z siódmego września, z kolei strzelec Jan Czywil. To mamy już dziewiętnastu. Zauważ - nie podważam "teorii rozstrzelania" przykładam tylko do niej czystą matematykę.
Zastanówmy się skąd się wzięła ta mityczna "dziesiątka" rozstrzelanych. Być może stąd, iż straty polskie po nalocie "Stukasów" w dniu 02 września (data "puczu") to... dziesięciu żołnierzy?
Nie casium, gdy zacznie się analizować sytuację okazuje się, ze zbyt wiele faktów nie współgra ze sobą a nawet nie ruszyłem tematu (można książkę napisać) późniejszych losów bezpośrednich świadków spotkania z 31 sierpnia 1939 roku. Nadmienię tylko, że gdyby faktycznie kpt. Dąbrowski dopuścił się czynów, które mu się "teraz" przypisuje, to znacznie wcześniej stanąłby przed komunistycznym sądem wojennym i pewnie został za to rozstrzelany. Bo komuniści robili wszystko, żeby go upodlić i nie wierzę, że nie wykorzystaliby tak nośnej medialnie informacji, która musiałaby wyciec w jakiś relacjach uczestników walk.
Rozumiem, możesz mieć inne zdanie, możesz inaczej oceniać decyzje obydwu dowódców placówki. Im było trudniej. Ja, biorąc pod uwagę warunki w jakich je podejmowali, skłaniam się sercem ku kpt. Dąbrowskiemu ale rozumiem i nie oceniam negatywnie rozkazu kapitulacji jaki usiłował wydać mjr Sucharski. Przyjmuję (tak wolę) narrację, że wynikał z realizmu i chęci oszczędzenia życia żołnierzy. Jeśli natomiast faktycznie był spowodowany załamaniem psychicznym pod wpływem bombardowania - tym bardziej rację mieli oficerowie, którzy przejęli dowodzenie. Tego jednak prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy.
pozdrawiam i życzę spokojnej nocy. Nie odpisuj mi już, kładź się spać ;-) Polemika z Tobą, choć ostatecznie nie zgodziliśmy się, sprawiła mi dużą frajdę, nie mówiąc o tym, że szukając do niej argumentów - uzupełniłem swoją wiedzę :-)
Widzę, że lubujesz się w wyszukiwaniu sensacji na siłę, nawet z takich guano- "źródeł".
"Pucz"? Trochę czasu minęło, odkąd to słowo widziałem w słownikach. Jak już przy tym, to dlaczego z puczem nie kojarzyć Lwowa, Warszawy, nawet Sikorskiego. Historia obfituje w masę ciekawostek i niewyjaśnionych intryg, nie trzeba schodzić na taki poziom...
Vote up!
2
Vote down!
0
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
Komentarze
No wreszcie. Co tak dlugo?
28 Września, 2019 - 19:34
No wreszcie. Co tak dlugo? Naród potrzebuje dobrych wzorców, by nie wzdragać się przed złapaniem za szablę, garniec czy drażnięta
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
kpt. Franciszek Dąbrowski - bohater czy morderca?
28 Września, 2019 - 23:05
"Pucz oficerów pod komendą kpt. Dąbrowskiego.
A wynikiem tego puczu było zamordowanie (inaczej tego nie sposób nazwać), co najmniej 10-ciu żołnierzy, którzy zgodnie z rozkazem dowódcy po wywieszeniu białej flagi przez leg. Gęburę (zamordował go osobiście Dąbrowski i jego nazwisko to jedyne znane nazwisko ofiar puczystów), przyszli do koszar aby wypełnić rozkaz kapitulacji. I nie chcieli dalej walczyć bez rozkazu dowódcy. I dlatego ich zamordowano.
Niemcy ponadto znaleźli nie 4-ech ale co najmniej 9-ciu polskich żołnierzy (4-ech - 8 wrześnie + 5-ciu - w okresie porządkowania Westerplatte na przełomie 1939/40) (...)"
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=2817&st=15
PS
F. Dąbrowski w godnym siebie towarzystwie:
https://www.gdansk.pl/wiadomosci/nagroda-orla-jana-karskiego-dla-komandora-franciszka-dabrowskiego-bohatera-obrony-westerplatte,a,153571
casium
jakieś źródła tych rewelacji?
29 Września, 2019 - 14:08
Z zaciekawieniem zerknąłem na przytoczony przez Ciebie Casium wątek "puczu" na Westerplatte i... nie bardzo jest tam na czym się oprzeć.
Mamy więc jedynie mało konkretny (brak źródeł, które można zweryfikować) wątek sprzed 11 lat napisany przez anonimowego użytkownika forum historycy.org o nicku Net_Skater, który w swym profilu, jako zainteresowania wymienia "Makers Mark Bourbon, Dunhill Pipe Tabacco & seniority". To akurat mnie ubawiło ;-)
Przyznasz jednak, że to trochę za mało aby rzucać podejrzenia na nieżyjących już obrońców placówki, zwłaszcza w sytuacji, gdy podjęte ówcześnie, w ogromnym stresie, prawdopodobnie ze świadomością utraty życia w dalszym toku obrony, decyzje bronią się po latach. Obrona Westerplatte była i jest dla Polski czymś wyjątkowym zarówno z moralnego puntu widzenia jak i wojskowego. Siedem dni walk, bombardowania, ostrzał pancernika, w końcu kapitulacja w sytuacji gdy nie było już czym strzelać ani jak leczyć rannych. Straty polskie... piętnastu poległych na ponad dwustu osobowy garnizon. Wskazuje to jednoznacznie na bardzo dobrze zorganizowaną obronę zarówno w warstwie przygotowania placówki jaki i późniejszego dowodzenia.
Trudno po tylu latach jednoznacznie ocenić co stało za decyzją mjr Sucharskiego o kapitulacji, ale wydaje się, że była to decyzja zła i tak to ocenił kpt. Dąbrowski. Moim zdaniem słusznie, a przynajmniej nie znam faktów czy źródeł, które zrewidowałyby moja ocenę.
pozdr...
/benjamin
Westerplatte. Jak było naprawdę?
29 Września, 2019 - 17:51
Podaję źródło do zrewidowania oceny. Decyzja majora Henryka Sucharskiego była słuszna!
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2013/02/11/westerplatte-jak-to-bylo-naprawde/
- To był mądry dowódca. Ocalił nam życie - mówi Ignacy Skowron.
https://nowiny24.pl/kapitan-ignacy-skowron-ostatni-obronca-z-westerplatte/ar/6055143
Kajetan Rajski: Wyklęte lwy z Westerplatte.
1. Postać nieżyjącego od 1946 r. mjr. Henryka Sucharskiego, komendanta Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte podczas wojny obronnej 1939 r., była na rękę komunistycznym władzom. Syn chłopa, mający podkreślać swoje włościańskie pochodzenie, wpisywał się dobrze w propagandę PRL mówiącą o bohaterskiej obronie Wojska Polskiego i haniebnej rejteradzie sanacyjnych władz wraz z generalicją.
Postać kpt. Franciszka Dąbrowskiego, szlachcica dobrze się wpisuje obecnie. A drobiazg taki, iż kpt. F. Dąbrowski wstąpił do „ludowego” wojska oraz do PPR-PZPR tłumaczymy bez zadyszki – wstąpił „rzekomo” z przyczyn koniunkturalnych!
https://www.pch24.pl/wyklete-lwy-z-westerplatte,70520,i.html
Cenię każdego obrońcę Ojczyzny bez względu jakie decyzje podjął w niełatwych czasach dyktatury Bieruta! Każda władza dzięki spolegliwym historykom, etc. kreuje własną wizję historii „prawdziwej”. Na Westerplatte pierwszy raz byłam z wycieczką zorganizowaną przez panią Jung, polonistkę i wychowawczynię mojej klasy w roku 1959. Byłam na Westerplatte kilka razy w tym na Zlocie Rajdu turystyczno-historycznego Szlakiem Rodła w 1966 roku, który nadal bywa kontynuowany.
Miałam przyjemność wysłuchania przy ognisku wspomnień ówcześnie żyjących bohaterskich obrońców. Mówili ciekawie, barwnie i z przejęciem a nam, młodym nie jedna łza popłynęła z oka. I było mi to obojętne czy Dąbrowski koniunkturalnie bądź z innej przyczyny wstąpił do PPR-PZPR. W archiwach na pewno są dokumenty czy Dąbrowski zastrzelił leg. Gęburę czy nie! Stanął przed Panem Bogiem a ten jest ostatecznym sędzią każdego z nas!
PS
cyt. „Trudno po tylu latach jednoznacznie ocenić co stało za decyzją mjr Sucharskiego o kapitulacji, ale wydaje się, że była to decyzja zła i tak to ocenił kpt. Dąbrowski.”
cyt. "31 sierpnia 1939 r. na Westerplatte przybył podpułkownik Wincenty Sobociński z Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku. Przekazał on Sucharskiemu kilka ważnych informacji. Między innymi o tym, że według ustaleń polskiego wywiadu Niemcy zaatakują w ciągu najbliższych 24 godzin oraz że obrońcy nie mogą liczyć na żadną pomoc z zewnątrz! Dostarczył także rozkaz prowadzenia obrony przez 12 godzin – wcześniejsze rozkazy mówiły o sześciu godzinach – która miała być manifestacją polskiej woli walki. Jak zatem widzimy, decyzja majora Sucharskiego o kapitulacji nie była raczej podyktowana załamaniem nerwowym, lecz trzeźwą oceną zaistniałych realiów. Obrona trwała wtedy już ponad trzykrotnie dłużej niż zakładano, a na odsiecz nie było szans. Z kolei kapitan Dąbrowski nie znając całej prawdy po prostu dopuścił się jawnej i nieuzasadnionej niesubordynacji. Chociaż należy podkreślić, że działał w dobrej wierze."
~ Rafał Kuzak
https://ciekawostkihistoryczne.pl/author/rafalkuzak/
Pozdrawiam
casium
Casium, dziękuję za odpowiedź
29 Września, 2019 - 22:40
Casium, dziękuję za odpowiedź, ale nadal są to raczej wspominki weteranów, przepuszczone dodatkowo przez wyobraźnię osób trzecich. Z całym też szacunkiem dla pana Ignacego Skowrona te siedem dni wrześniowych na Westerplatte ale także za późniejszą działalność konspiracyjną, trzeba pamiętać, że był on w interesującym nas momencie "tylko" strzelcem z ukończonymi trzema klasami szkoły powszechnej. Raczej nie był to ani partner do dyskusji dla oficerów ani też nie jest wiarygodny świadek do oceny podejmowanych decyzji. Owszem, bardzo interesujące są jego wspomnienia właśnie z punktu widzenia szeregowego żołnierza, siedzącego w bunkrze pod ostrzałem, ale do oceny decyzji dowódców raczej nie miał kwalifikacji.
Bardzo interesująca byłaby natomiast notatka z rozmowy pomiędzy mjr Sucharskim a podpułkownikiem Sobocińskim, na jaką się powołujesz, jednak jak wnioskuję nie doszperałaś się do takiego źródła, za wyjątkiem zacytowanej, dość lakonicznej niestety informacji. Informacja ta też budzi moje wątpliwości (których już nie rozwiejemy zapewne) gdyż wynika z niej, że do spotkania pułkownika Sobocińskiego z mjr Sucharskim doszło w cztery oczy (co jeszcze jest możliwe) i major nie zreferował jej później (przynajmniej w kwestii rozkazów) ze swoim sztabem oficerskim. Tak przynajmniej pisze pan Rafał - "Z kolei kapitan Dąbrowski nie znając całej prawdy po prostu dopuścił się jawnej i nieuzasadnionej niesubordynacji". I tu nie bardzo wydaje mi się to prawdopodobne, bo wręcz miał obowiązek zwołać odprawę i zapoznać oficerów z bieżącymi rozkazami dowództwa. Kpt. Dąbrowski moim zdaniem musiał znać ustalenia i rozkazy przekazane mjr Sucharskiemu w dniu 31 sierpnia 1939 roku więc decyzji o dalszej obronie nie podjął w nieświadomości stanu faktycznego.
Ale... czytałaś zapewne artykuł p. Rafała Kuzaka demitologizujący krwawą obronę Westerplatte, otóż właśnie tam znajdziesz najwięcej argumentów za decyzją o dalszej obronie:
Pan Rafał pomija w swoich rozważaniach jeszcze jeden znaczący aspekt, który niewątpliwie był uwzględniany przez sztab oficerski w szacowaniu szans skutecznej obrony - 03 września wojnę Niemcom wypowiedziały Francja i Wielka Brytania. W powszechnej opinii miało to odwrócić losy wojny i szybko ją zakończyć naszym zwycięstwem (tak by było, gdyby te dziady ruszyły dupska za Linię Maginota). Oficerowie mieli podstawy i mogli oczekiwać, ze jeszcze dzień-dwa... no... góra tydzień i wojna się skończy kapitulacją bądź jakimś porozumieniem, bo Niemcy nie sprostają połączonym siłom polsko-francusko-angielskim.
Nie bardzo chce mi się wierzyć w załamanie nerwowe mjr Sucharskiego, choć nie wykluczam, że tak mogło być. Pamiętajmy, że właśnie tego dnia rano obrońcy przeżyli (za wyjątkiem załogi Wartowni nr 5) silny nalot, na który żadne szkolenie ich nie przygotowało. Być może była to decyzja podjęta pod wpływem emocji, podjęta po raporcie o utraceniu "piątki"? Jeśli dodamy do tego "zgodę" przełożonych na zaprzestanie obrony...
Casium, zwróć uwagę na jeszcze jeden ważny szczegół wszystkich relacji z tego konfliktu. Major Sucharski był osamotniony w swojej decyzji, kpt. Dąbrowski tylko "stał się twarzą" decyzji o kontynuowaniu walki, ale podjął ją praktycznie cały sztab oficerski (nie ma relacji, ze któryś z oficerów się wyłamał). Czyli ci wszyscy oficerowie, będący na miejscu i oceniający na bieżąco potencjał obronny placówki się mylili? Ale później, siódmego września, dokonali poprawnej oceny, że dalsza walka jest bezcelowa i byłaby tylko marnowaniem żołnierskiej krwi? I dodatkowo, jak dzisiaj już wiemy, mieli rację?
Nie Casium, nie zgodzę się z Tobą, nie wiem co było powodem wydania przez mjr Sucharskiego rozkazu kapitulacji, ale była to decyzja może nie zła ale na pewno błędna. Błędu tego nie popełnili jego oficerowie, być może, pomimo niższej szarży dysponujący lepszym rozeznaniem. Pamiętaj, że to kpt. Dąbrowski sprawował bezpośredni nadzór nad obiektem, odpowiadał za odprawy z dowódcami wart i być może, znając lepiej możliwości obronne placówki oraz swoich ludzi, właśnie to było powodem sprzeciwienia się rozkazowi kapitulacji.
pozdr...
/benjamin
Pan benjamin
30 Września, 2019 - 01:40
Rafał Kuzak historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski, mitów i przekłamań. Współautor książki „Wielka Księga Armii Krajowej”. Zastępca redaktora naczelnego WielkiejHISTORII. Zajmuje się również fotoedycją książek historycznych, przygotowywaniem indeksów i weryfikacją merytoryczną publikacji.
mail: kuzak [małpa] wielkahistoria.pl
tel.: (+48) 505 799 519
Panie Beniaminie. Proszę nawiązać kontakt z historykiem Rafałem Kuzakiem a wątpliwości co do „lakonicznej” informacji o rozmowie mjr. Sucharskiego z ppłk. Sobocińskim a także wiele innych wątpliwości odejdzie do lamusa.
O’k – zgodnie z Pana prośba zwracam uwagę na cyt. „jeden ważny szczegół wszystkich relacji z tego konfliktu. Major Sucharski był osamotniony w swojej decyzji, kpt. Dąbrowski tylko "stał się twarzą" decyzji o kontynuowaniu walki, ale podjął ją praktycznie cały sztab oficerski (nie ma relacji, że któryś z oficerów się wyłamał). Czyli ci wszyscy oficerowie, będący na miejscu i oceniający na bieżąco potencjał obronny placówki się mylili? Ale później, siódmego września, dokonali poprawnej oceny, że dalsza walka jest bezcelowa i byłaby tylko marnowaniem żołnierskiej krwi? I dodatkowo, jak dzisiaj już wiemy, mieli rację?”
Odpowiem Panu jak ja TO widzę!
Decyzja Dowódcy to akt woli dowódcy, określający wybrany z wielu jeden wariant sposobu przygotowania i prowadzenia walki zgodnie z zamiarem (decyzją) przełożonego i zapewniający wykonanie zadania przy jak najmniejszych stratach własnych! Decyzja dowódcy może ulegać zmianie pod wpływem nowych informacji. Dowódca podejmuje decyzję osobiście i (w zależności od szczebla dowodzenia) przy maksymalnym wykorzystaniu wiedzy, doświadczenia i twórczej pracy oficerów sztabu, szefów rodzajów wojski służb a niekiedy i podwładnych dowódców.
We wrześniu 1939 roku składnicy strzegło 182 żołnierzy, w tym 5 oficerów i lekarz w tym ponad 70 podoficerów. Z drugiej strony Bogusław Kubisz określa siły polskie na Westerplatte w dniu 31 sierpnia 1939 roku na 205–225 ludzi, w tym sześciu oficerów i 30 pracowników kontraktowych (w większości byłych wojskowych, którzy zostali zmobilizowani i wzięli potem udział w obronie). Załoga placówki uzbrojona była w broń ciężką – 4 moździerze 81 mm, 2 działka przeciwpancerne 37 mm i działo piechoty 75 mm. W wyposażeniu obrońców znajdowało się także 18 ckm, 17 rkm i 8 lkm. Żołnierze dysponowali ok. 160 karabinami, ok. 40 pistoletami i około tysiącem granatów.
Wikipedia podaje tak: cyt. „ Według tezy filmu i książki Tajemnica Westerplatte Pawła Chochlewa, opartej na tezach badaczy Jacka Żebrowskiego, Mariusza Borowiaka (autora książki Westerplatte: w obronie prawdy), materiałów znajdujących się w prywatnych zbiorach, drugiego dnia obrony na Westerplatte doszło do buntu części oficerów, który zakończył się zastrzeleniem kilku buntowników przez innych polskich żołnierzy oraz przejęciem dowodzenia przez kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Odsunął on od dowodzenia pozbawionego nadziei na zwycięstwo z Niemcami majora Henryka Sucharskiego.
Dodatkowo major Henryk Sucharski już 31 sierpnia 1939 roku prawdopodobnie dowiedział się od podpułkownika Wincentego Sobocińskiego:
Heniek, nie licz na żadną pomoc, nie macie tutaj żadnej szansy. Gdańsk jest odcięty. Uważaj jutro rano, Niemcy uderzą, nie dajcie się zaskoczyć. Ty dowodzisz i ty decydujesz. Jak uznasz, że opór nie ma szans, wiesz, co robić. Nie daj się tylko zaskoczyć.”
Garnizon Westerplatte we wrześniu 1939 roku, jakby na to nie patrzeć, była to jedna kompania piechoty wzmocniona dwoma plutonami!!! Dowódcą był mjr. H. Sucharski, zastępcą kapitan F. Dąbrowski, pozostali to: ppor. Zdzisław Kręgielski dowódca placówki „Przystań”, por. Leon Pająk, dowódca placówki „Prom” i kpt. Lek. Mieczysław Słaby,
Major H. Sucharski prawdopodobnie wezwał kadrę na odprawę, gdzie zakomunikował swoją decyzję poddania Składnicy. Mógł zasięgnąć opinii każdego z oficerów, ale decydował sam. Jak było nikt dokładnie nie wie bo nawet Dąbrowski po wojnie w swoich książkach – wspomnieniach nie napisał całej prawdy. Mnie też intryguje fakt, że Sucharskiego rzekomo odsunięto od dowodzenia (mogło to nastąpić tylko w sposób siłowy np. sterroryzowanie bronią) i zamknięto w odosobnieniu a tu nagle szóstego dnia walki major Sucharski obejmuje dowodzenie i poddaje Westerplatte???
Jak było? Major Sucharski wydał rozkaz wywieszenia białej flagi? Flagę wywieszono? Padły strzały do żołnierzy wykonujących rozkaz dowódcy, w tym oddane przez Dąbrowskiego do leg. Gębury? To kiedy była ta odprawa i sprzeciw Dąbrowskiego? Dlaczego pozostali opowiedzieli się po stronie Dąbrowskiego? A może tylko pozostali neutralni bo szło na ostro? Trudno powiedzieć, ale każdy może na te pytania odpowiedzieć sobie sam!
Panie Beniaminie.
Trzeba być w takiej sytuacji i samemu przeżyć emocje związane z walką obronną. Sucharski nie był obciążony rozkazem „ani kroku w tył” jak np. żołnierze SGO „Narew”. Tam z Prus Wschodnich otwierała się prosta droga na Warszawę – TU Szwaby mogły tylko pomoczyć nogi w Zatoce Gdańskiej! A ceną było życie podległych żołnierzy w kontekście rozkazu Naczelnego Dowództwa obrony 12 godzinnej! Pistolet Dąbrowski, specjalista ds. szkolenia, jak każdy młody człowiek chciał niemieckiej krwi za wszelka cenę a amunicji, żywności i zabezpieczenia medycznego w drugim dniu walki nie brakowało! Sucharski – oficer doświadczony i zrównoważony wykonał rozkaz Marszałka Polski Edwarda Śmigłego-Rydza i podjął decyzję o zakończeniu walki!
Pan, Panie Beniaminie, być może też wolałby dalej walczyć co zresztą pozytywnie wpływało na morale Polaków i całej walczącej Armii słuchającej komunikatów radiowych. Prawda zaś jest taka, że jak tam było tak było, ale oficerowie do siebie nie strzelali i do końca swoich dni nie za dużo pary z ust wypuścili.
Reasumując:
CHWAŁA ŻOŁNIERZOM Z WESTERPLATTE!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostatnia_za%C5%82oga_Westerplatte
Dziękuję za spokojną, rzeczową dyskusję.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
casium
zakończenie
30 Września, 2019 - 21:53
1. wystarczy "benjamin". "Pan" jest zbędny, byłoby mi miło móc bez skrępowania Tobie też pisać "po imieniu" :-)
2. nie podważam kompetencji pana Rafała Kuzaka, z biogramu mogę wnioskować, że jego wiedza jest większa od mojej, on przede wszystkim jest profesjonalistą w tej dziedzinie, ja tylko amatorem. Choć nie zapominajmy, że Troję odkrył nie archeolog czy historyk (ci ostatni uważali, że to mit) a hotelarz :-) Bardziej serio - przeczytałem jego (pana Rafała, nie Schliemanna) artykuł na Ciekawostkach Historycznych, inaczej nie podjąłbym polemiki z Tobą, ale tak jak wspomniałem, wiele przytoczonych przez niego faktów potwierdza moją tezę. Przytoczyłem je w poprzednim poście, więc nie będę się powtarzał.
Pozwolę sobie jednak na korektę przytoczonego przez Ciebie, a zaczerpniętego z artykułu p. Kuzaka, stwierdzenia, że jedynie mjr Sucharski znał faktyczną sytuację. Źródło - wypowiedź mjr. Stefana Fabiszewskiego z 3.09. 1960 r., zamieszczona w londyńskim piśmie "Tydzień Polski":
"Rano 31 sierpnia mjr Jan Żychoń, szef ekspozytury w Bydgoszczy Oddziału II Sztabu Głównego ostrzega ppłk. Sobocińskiego, że w ciągu 24 godzin należy oczekiwać ataku na Westerplatte, a także informuje o sytuacji ogólnej i o koncentracji gdańskich formacji w Wisłoujściu i w Nowym Porcie. Ppłk Sobociński ryzykując aresztowanie jedzie niezwłocznie na Westerplatte poprzez rejon koncentracji i podstawy wyjścia gdańskiego batalionu SS - Heimwehr, ażeby poinformować dowódcę obrony majora Henryka Sucharskiego o nowej sytuacji, a mianowicie, że wobec przewagi niemieckiej nie należy oczekiwać wzmocnienia ani odciążenia Westerplatte, że grupa operacyjna gen. Skwarczyńskiego otrzymała inne zadanie...". Mjr Fabiszewski otrzymał tę informację od ppłk. Sobocińskiego i mjr. Żychonia w 1940 r. Stąd też wynika postawa majora Sucharskiego po 2.09.1939 r. - on bowiem jeden znał prawdziwą sytuację."
Na tej relacji najprawdopodobniej opierał swoje przypuszczenia pan Rafał Kuzak, świadczą o tym bardzo zbliżone, a nawet identyczne, sformułowania. Ale... mamy też inną relację. Zgodnie z tym co pisałem, że dowodzenie taka placówką nie odbywa się jednoosobowo, znalazłem wspomnienie jednego z oficerów będących świadkiem spotkania płk. Sobocińskiego z mjr Sucharskim:
"Ppor. Zdzisław Kręgielski był najmłodszym oficerem na Westerplatte. Oto część jego relacji: "... 31 sierpnia, gdy przyszedłem na obiad do kasyna zastałem tam również ppłk. Sobocińskiego. Twarze mjr. Sucharskiego i kpt. Dąbrowskiego były poważne. [...] Przewaga po tamtej stronie jest olbrzymia. Jestem przekonany, że potrafisz wspólnie z innymi udźwignąć i wypełnić to zadanie, że będziecie bronić się 12 godzin." "
Tyle a propos niewiedzy pozostałych oficerów o powadze sytuacji.
3. Zakładając, że prawdą jest iż rozstrzelano dziesięciu żołnierzy, policzmy szybko: siedmiu zabitych w Wartowni nr 5 drugiego dnia walk + dziesięciu rozstrzelanych na polecenie kpt. Dąbrowskiego daje... siedemnaście? Czyli dwóch więcej niż udokumentowane straty obrońców, przy dość karkołomnym założeniu, że do końca walk nikt już nie zginął. A wiemy, że tak nie było, bo w trakcie tego samego nalotu zginął choćby strzelec Zięba raniony odłamkiem w klatkę piersiową, a podczas ostatniego szturmu, z siódmego września, z kolei strzelec Jan Czywil. To mamy już dziewiętnastu. Zauważ - nie podważam "teorii rozstrzelania" przykładam tylko do niej czystą matematykę.
Zastanówmy się skąd się wzięła ta mityczna "dziesiątka" rozstrzelanych. Być może stąd, iż straty polskie po nalocie "Stukasów" w dniu 02 września (data "puczu") to... dziesięciu żołnierzy?
Nie casium, gdy zacznie się analizować sytuację okazuje się, ze zbyt wiele faktów nie współgra ze sobą a nawet nie ruszyłem tematu (można książkę napisać) późniejszych losów bezpośrednich świadków spotkania z 31 sierpnia 1939 roku. Nadmienię tylko, że gdyby faktycznie kpt. Dąbrowski dopuścił się czynów, które mu się "teraz" przypisuje, to znacznie wcześniej stanąłby przed komunistycznym sądem wojennym i pewnie został za to rozstrzelany. Bo komuniści robili wszystko, żeby go upodlić i nie wierzę, że nie wykorzystaliby tak nośnej medialnie informacji, która musiałaby wyciec w jakiś relacjach uczestników walk.
Rozumiem, możesz mieć inne zdanie, możesz inaczej oceniać decyzje obydwu dowódców placówki. Im było trudniej. Ja, biorąc pod uwagę warunki w jakich je podejmowali, skłaniam się sercem ku kpt. Dąbrowskiemu ale rozumiem i nie oceniam negatywnie rozkazu kapitulacji jaki usiłował wydać mjr Sucharski. Przyjmuję (tak wolę) narrację, że wynikał z realizmu i chęci oszczędzenia życia żołnierzy. Jeśli natomiast faktycznie był spowodowany załamaniem psychicznym pod wpływem bombardowania - tym bardziej rację mieli oficerowie, którzy przejęli dowodzenie. Tego jednak prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy.
pozdrawiam i życzę spokojnej nocy. Nie odpisuj mi już, kładź się spać ;-) Polemika z Tobą, choć ostatecznie nie zgodziliśmy się, sprawiła mi dużą frajdę, nie mówiąc o tym, że szukając do niej argumentów - uzupełniłem swoją wiedzę :-)
/benjamin
Cc7
29 Września, 2019 - 19:27
Widzę, że lubujesz się w wyszukiwaniu sensacji na siłę, nawet z takich guano- "źródeł".
"Pucz"? Trochę czasu minęło, odkąd to słowo widziałem w słownikach. Jak już przy tym, to dlaczego z puczem nie kojarzyć Lwowa, Warszawy, nawet Sikorskiego. Historia obfituje w masę ciekawostek i niewyjaśnionych intryg, nie trzeba schodzić na taki poziom...
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
@Kk
29 Września, 2019 - 20:28
I po co tyle jadu i nienawiści?
Skoro nie mam racji, to po co te nerwy?
Chyba, że jednak mam rację...
aha... wtedy rozumiem zdenerwowanie...
PS
kontrik - dałeś już na tym Blogu tyle pustaków, że kaplicę wkrótce wymurujesz :)
casium
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika kontrik nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
No to przyPUCZuj się, po co29 Września, 2019 - 21:16
No to przyPUCZuj się, po co wpisujesz takie rzeczy. Osiągasz zadowolenie czy wypełniasz jakiś złowrogi cel spisku?
A jeśli ja napiszę, że twój dziadek zgwałcił dziesiątkę małych dzieci, to też będzie w porządku?
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
@Kk
29 Września, 2019 - 22:19
Nie takie rzeczy na tym Blogu napisałeś.
NIC mnie nie zdziwi! Płatnemu trollowi wolno więcej?
Zero merytorycznej dyskusji tylko nieustające kontrowanie_trolowanie!
Może jesteś jednym z tych skrzywdzonych dzieciaczków, o których wspomniałeś w swoim komentarzu powyżej i masz skrzywioną osobowość?
PS
Nie interesuje mnie co masz do powiedzenia, jestem w dobrym humorze.
casium