Opowiadanie część II

Obrazek użytkownika Iwona Jarecka
Kultura

Zjadł śniadanie przy przemiłym szczebiocie gospodyni, spoglądał na nią z boku…szukał czegoś w głębi jej oczu, ale ona albo nie zdawała sobie sprawy, że chodziła we śnie, albo była wspaniałą aktorką.
Podziękował za śniadanie i powiedział, że wychodzi na spacer, zapytał się, też o to kiedy ma wrócić na obiad, bo ma zamiar być długo na tym spacerze i spróbuje zwiedzić całą okolice, ma nadzieje, że ona wskaże mu miejsca warte tej wędrówki.

Kobieta pięknie przekrzywiła głowę, uśmiechnęła się.

-Wie pan, okolica jest cała piękna, ja za nią przepadam, gdy przed czternastu laty tu przyjechaliśmy…-zawahała się – gdy się tu przeprowadziłam – odwróciła się na chwilę od niego i głęboko westchnęła. – Okoliczne lasy są piękne, tu niedaleko jest piękne jeziorko – zaczęła jakby od nowa i znów z siłą karabinu maszynowego.- dalej jest piękne urwisko, wiem, wiem, nie każdy lubi wiejący wiatr nad przepaścią, ale urwisko ma wiele uroku, sama tam często chodzę. Poza tym, jak pan wie, jest tu przepiękna ruina zameczku, o którym krążą legendy…zazdrość, skarby i widmo niewiernej żony….a obiad będzie o drugiej, chyba, że chce pan by był wcześniej, albo później?

Nie chciał ciągnąć jej za język…ale nagle zdał sobie sprawę, że rzeczywiście duży dom…ona sama, ciekawe z kim tu się przeprowadziła i czemu szybko zmieniła temat…przyjrzał się jej, mogła mieć około 35 lat, była kobietą bardzo atrakcyjną, więc czemu jest sama, czemu żadnych fotografii dzieci?
Nie śmiał jednak o nic pytać, przynajmniej na razie, przecież będzie tu dwa tygodnie, więc miał czas na takie pytania, choć zaczęło go to nurtować, bo kobieta wydała mu się bardzo tajemnicza…i piękna. I gdy tylko zapominała, nie trajkotała, tylko ….no właśnie było w niej coś, co go zafascynowało, coś, co chciała ukryć, nawet tym szybkim stylem mówienia.
Wyszedł mówiąc, że wróci o 14 i że ta pora bardzo mu odpowiada, podziękował też za wskazówki co do jego spaceru po okolicy.

Szedł szybkim krokiem w stronę wskazaną jako droga nad urwisko, chciał się przekonać, co ją w tym miejscu zafascynowało…może w ten sposób chciał ją lepiej poznać? Od wczorajszej nocy, od jej pojawienia się w jego pokoju zaprzątnęła jego myśli….roześmiał się w duchu, „no tak zobaczyłem nagą kobietę i nie mogę z tego powodu odpoczywać, zwiedzać, jakbym nie miał innych problemów!”
Ale niestety nadal myślał intensywnie o niej, nawet nie zauważył, kiedy doszedł nad urwisko.
I aż dech mu zaparło, bo było tu cudownie, urwisko prezentowało się jak z krainy baśni, wielkie głazy, na których stał spływały jakby na sam dół, lecz dalej rozciągała się ogromna łąka usiana drobnymi niebieskimi kwiatkami, po prawej stronie, jakby na warcie stał mroczny las, a po lewej spływał rwący strumień obmywając kamienne podłoże.
Stanął na samej krawędzi i zamknął oczy…poczuł się jakby fruwał w powietrzu, wiatr pieścił mu twarz…pomyślał, że łatwo by było rzucić się stąd w dół i nawet by się nie bał.
Usłyszał szelest tuż za sobą, cofnął się od krawędzi i odwrócił się, otwierając oczy…jakieś dziesięć kroków od niego stała dziewczynka i wpatrywała się w niego.

-Cześć mała – zagadał do niej

Dziewczynka stała dalej wpatrując się, ale w pozycji umożliwiającej szybką ucieczkę,

- Jesteś niemową?- zapytał

Dziecko przekrzywiło głowę i pokazało braki w uzębieniu w szerokim uśmiechu.

- Nie prosę pana, tylko mama nie kaze mi gadać z obcymi –zasepleniła dziewczynka

- Słusznie mówi twoja mama, a co tu robisz?

- Bo Symek mówił, że się pan sprowadził do pani Magdy i posłam zobaczyć gdzie pan idzie.

-Kto to ten „Symek”?

Dziewczynka znów się szeroko roześmiała pokazując braki obu górnych dwójek i jednej jedynki.

-Nie Symek, tylko Simek, tylko mi wyleciały zęby i trochę mi śmiesnie wychodzi – znów się roześmiała- wie pan, mlecaki, zaraz będę mieć dorosłe zęby. A Symek to mój brat.

- Acha, więc twój brat chciał sprawdzić, czy ty byłaś ciekawa gdzie idę?

-A pan się nie gniewa? Ja chciałam zobaczyć, bo wie pan o pani Magdzie róznie mówią.

- A co takiego? – zaciekawiła go ta dziewczynka, może od niej się dowie czegoś o swojej gospodyni.

- Mama mówi, zeby takich zecy nie paplać…ale wszyscy we wsi mówią, ze ona jest przeklęta i ze jak spojzy na coś, to, to zdechnie, albo umze. Że jest carownicą!- prawie ostatnie słowa wykrzyczała i stała z wybałuszonymi oczami czekając na efekt swoich słów.

Uśmiechnął się przyglądając się małej.

- Jak widzisz żyję i nic mi nie jest, a pani Magdalena jest uroczą kobietą, która wynajęła mi pokój, wiesz? I raczej nie opowiadaj takich głupstw, bo mama na pewno by nie była zadowolona, co?- dalej się do niej uśmiechał, nie chcąc jej spłoszyć, ale nie znosił takich bredni, którymi żywiły się w tak małych miejscowościach plotkarki, a ta mała je po prostu powtarzała.

- Ale się pan nie gniewa na mnie?- zapytała stropiona

-Ależ skąd, tylko nie powinnaś takich rzeczy powtarzać, bo mogłoby to dojść do pani Magdy i byłoby jej przykro, prawda? A i twoja mama też by była chyba niezadowolona, że takie rzeczy opowiadasz i to obcemu mężczyźnie.

Nagle z oddali usłyszeli nawoływanie. Dziecięcy głos wołał jakąś Kasię.

-To mnie Symek woła – powiedziała - musę iść, ceść

-Cześć Kasiu! –zawołał za nią, choć już zniknęła za kępą krzewów.

Spojrzał na zegarek, dochodziła dwunasta, więc jeszcze miał dwie godziny na spacer, postanowił obejrzeć jeszcze ruiny.

Kiedy wracał na obiad, widział w oknach poruszające się firanki, wiedział, że jest obserwowany, no cóż w tak małej miejscowości pewnie uchodził za atrakcję….uśmiechnął się na tą myśl.
Po obiedzie, zresztą bardzo pysznym, co też się liczyło gospodyni na plus, pomyślał, że powinien sprawdzić, co właściwie jest za tym regałem, jak poprzedniej nocy ona dostała się do jego pokoju.
Podziękował więc pięknie za posiłek i powiedział, że chyba pójdzie się chwilę zrelaksować u siebie.

CDN…

Brak głosów