Czy tylko Tusk?

Obrazek użytkownika civilebellum
Kraj

4. marca br. (w pierwszym dniu urzędowania Zbigniewa Ziobry) Krzysztof Wyszkowski podał do wiadomości na Twitterze: Zawiadamiam Prokuratora Gen. o podejrz. pop.przestępstwa zdrady głównej na rzecz RFN przez Donalda Tuska;dowód: pobieranie pieniędzy od BND.

Nic na razie nie wiadomo o tym, co dzieje się w sprawie tego zawiadomienia, ale warto by rozpatrzyć je szerzej: czy tylko Donald T. „wchodzi w grę”? Przede wszystkim jednak stanowi ciekawostkę sam zarzut, a raczej te trzy literki: BND. O ile zrozumiałe byłoby dociekać, czy agent Oscar był „klientem” STASI, o tyle „ciąg dalszy” tego usługiwania musi być oparty o coś więcej, jak tylko sama „ciągłość historyczna” – zawiadomienie Wyszkowskiego jest więc oparte o mocne dowody, albo też narażone zostało na spalenie całej akcji – jest jednak i taka możliwość, że prokuratura zbada i „tło”.

To tło to oczywiście nie tylko STASI, bo przecież wszystkim wiadomo, że była to tylko filia sowieckiej GRU, tak jak szefem innej filii był Kiszczak… Pisząc o poszerzeniu śledztwa mam na myśli istotę „transformacji ustrojowej”, którą Kiszczak na polecenie swych sowieckich przełożonych tak udanie dla nich i swych krajowych podwładnych przeprowadził: tą istotą było oczywiście zachowanie pełnej kontroli nad tubylczą agenturą, ale przecież nie tylko, bo de facto nad całym krajem. Otóż naiwnością byłoby sądzić, że sam jeden Tusk („nasz człowiek w Warszawie” pisała moskiewska prasa: nie byłoż to delikatne przypomnienie, publiczne, żeby na myśl mu nie wpadło jakieś „wierzganie”?) był rękojmią pilnowania spraw w priwiślańskim kraju. Pragmatyka służbowa służb nie pozwala po prostu na taki pogląd – a jakby spadł ze schodów? Poza tym – skoro musiałoby „ich” być więcej – to przecież nie pochowanych gdzieś, żeby ich nie wyciągać jak króliki z kapelusza, bo to rodziłoby gorszące i „niepotrzebne” pytania w rodzaju: czymże on się tak zasłużył? A jeśli nie pochowanych – to na świeczniku, „naturalnie” gotowych do objęcia urzędu najważniejszego, najbardziej „sprawczego”.

I tak mamy: Prezesa RM, Prezydenta, Marszałka (zgodnie z Konstytucją) Sejmu: kto piastował – równolegle w czasie – te stanowiska po skompromitowaniu SLD Rywinem (kto skompromitował, to też kamyczek do tej układanki) ? Onże Tusk, Marszałek Schetyna i „gotowy” już jego następca – Komorowsk:. Boh Trojcu ljubit! Ta pociągowa trojka zapewniała każdy „plan B” w razie gdyby ambicje kogokolwiek z pomazańców mogły krzyżować „harmonijny rozwój wydarzeń w Polsze” – a właśnie niespodziewanie się pojawiły: Tusk „wyczyścił” naiwniaków (Płażyński, Rokita), odsunął Olechowskiego (po co dwóch swoich?) i zabrał się za Schetynę (Komorowski nigdy nie stanowił zagrożenia). Na tyle skutecznie, że gdzieś tam zapaliła się czerwona (nomen omen) lampka i… „zrezygnował” z obmyślanej sobie, ośmioletniej prezydentury: koniec szarogęszenia, tawariszczu Donaldzie Donaldowiczu! Nie jest pewne, czy jego „kariera europejska” to efekt przyzwolenia, czy obstrukcji niemieckiej; przychylałbym się do tego pierwszego – sądząc po Kopacz, która przecież zabłysnęła w Moskie zaraz po Tragedii, no i…została… jakże by inaczej: marszałkiem Sejmu (a już jako premier „dała żyć” Schetynie!), ale mniejsza o niego: kto został na straży interesu?

Jak wiemy nikt – bo wybory 2015 były dla Moskwy szokiem (został tylko jeden „miś” – miszka dokładniej). Miszka został, możliwości działania dostał (właśnie na przyrządzonym naprędce przez „cichego wspólnika” grillu próbuje opiekać Antoniego Macierewicza, który załatwił nam NATO w Polsce), ale trafił na paskudne czasy dla cichociemnych – naród dostał nowe wytyczne (te taśmy to kto zakładał, „prywaciarze”?), no i przecież protektor osłabł… jednym słowem, „sytuacja” (geopolityczna – pomyślcie sami, czy inaczej Turek strzelałby do ruskich samolotów) się zmieniła.

Niemniej jednak, dla czystości sprawy, prokuratura powinna się przyjrzeć nie samemu Donaldowi T,. ale także temu, z kim tak zaciekle rywalizował o względy – bo wszystko wskazuje na to samo źródło* ich kariery. Temu trzeciemu to już nawet nie warto (zrobił, co trzeba, Sumliński – wystarczy wszcząć postępowanie), a co do „cichego wspólnika”, to pewnie Amerykanie nie dozwolą (nie myślę o WASP), choć próbować zawsze można - a nuż okaże się np., że generał nie był „wystarczająco” wdzięczny za to sorbońskie „odpieprzcie się”?

 

* patrz: http://niepoprawni.pl/blog/civilebellum/schetyna-i-michnik-wezwani-do-ak... (warto wraz z uwagami w komentarzach!)

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)