A ...Pan od Poezji przestrzegał!, ba! nawet i na... pojedynek był gotów..
Obserwując to wszystko, co się aktualnie dzieje, naszło mnie, aby sięgnąć wstecz do publicystyki Zbigniewa Herberta.
Po roku 1989 Zbigniew Herbert żył Polską i jakże trafnie oceniał to wszystko co wokół nas.
Wyjątkowo dobrze rozpoznawał naszą rzeczywistość i celnie ją pointował.
Nie zaniedbując ducha poezji zaangażował się w publicystykę, komentując sprawy społeczno-gospodarcze nad Wisłą na łamach "Tygodnika Solidarność".
Jako bystrego obserwatora bolała go nasza miałkość, zauroczenie tą niby wolnością wynikające z okrojonych połowicznie wolnych wyborów 4 czerwca oraz konformizm.
Po zwycięstwie postkomuny (1993) w tekście "Wierność" w ' TS ' pisał nie tylko o ruinie gospodarczej po prl, ale i o straszliwym spustoszeniu moralno/umysłowym oraz o zatraceniu znaczeniowym, o zapaści semantycznej.
Co sprawia, że można z nami, z Polakami, z Polską takim ordynarnym lepiszcem zrobić niemal wszystko?
Pan od Poezji strasznie przeżył tę moralną zapaść Polaków, którzy w ankiecie wybrali sowieckiego zbrodniarza za bohatera, a płk Ryszarda Kuklińskiego uznali za zdrajcę.
Dlatego sprawa rehabilitacji płk Kuklińskiego stała się dla Zbigniewa Herberta najważniejszym zadaniem do wykonania do wykonania w wymiarze symbolicznym, aby w Polsce przywrócić elementarne kategorie; prawdy, uczciwości, honoru.
We wrześniu 1994 w komentarzu "Szpieg" domaga się anulowania wyroku kary śmierci oraz przywrócenia obywatelstwa polskiego, aby zachować elementarną sprawiedliwość.
W tekście "Armia" poucza Polaków, że jednym z elementarnych warunków wolnego, niepodległego państwa jest odpowiednia, znaczy się inna armia, czyli pozbawiona tych generalskich sowieciarzy z lwp.
A dla Polaków rozumnych i wolnych wzorem muszą być tacy, czyli wzorowani na : Franciszku Kleebergu, Władysławie Andersie, Stanisławie Sasabowskim , Emilu Fieldorfie czy Stanisłąwie Maczku!
Z. Herbert kończy ten tekst tym, że jeśli ci moskiewscy nasłańcy, poprzebierani w polskie mundury(-adresując to do Jaruzelskiego i Kiszczaka!) poczuli się obrażeni, to Pan od Poezji jest gotów dać im satysfakcję, oczekując w ciągu dwóch tygodni na...POJEDYNEK!
Na moje, to Pan Cogito grubo pojechał, ostro zakpił z sowieciarzy-przebierańców w polskie mundury!
He, he! zdolność honorowa skrytobójców, morderców zza biurka na maturzyście Grzesiu Przemyku, stoczniowcach, górnikach, księżach, Piotrze Bartoszcze i innych!
Pan od Poezji idzie dalej, w "Pojedynki pana Cogito" wywiad dla 'TS' z datą 11 listopada 1994 rozlicza się z elitami III RP czyli tymi od KŁAMSTWA, tak tymi po prl oraz niby tymi nowymi jakoby naszymi, od nas, jak choćby Adam Michnik.
Z. Herbert zakwestionował medialnie, publicznie jego uczciwość! dobitnie akcentując przecherną pokrętność moralną tego osobnika bez właściwości.
cyt. " Jest on klasycznym przykładem kariery komunistycznego Dyzmy".
W tymże tekście Pan Cogito, jak na pojedynek przystało, bezlitośnie płazuje ( albowiem tych bez zdolności honorowej należy tylko po dupsku!!!) także noblistę
Czesława Miłosza.
cyt." On jest człowiekiem rozdartym o nieokreślonym statusie narodowym, metafizycznym, moralnym (...) najważniejszy jego problem to brak poczucia tożsamości".
Zaś wybór A. Kwaśniewskiego w styczniu 1996 podsumował tak: " Dwa lata rządów komunistów i ludowców w Polsce uczą nas, jak można budować demokrację, która demokracją nie jest.(...) Doktryna polityczna neokomunistów jest uboga, ale jej skuteczność -porażająca".
I apelował do Polaków , aby obserwowali poczynania tej władzy oraz publicznie i otwarcie protestowali przeciw wszystkim przejawom jej nadużywania...
Po wyborczym zwycięstwie AWS, pomimo całej, wielkiej sympatii dla "Solidarności" dostrzegał też miałkość tego obozu władzy, brak twardości programowej, wychwytywał grożną jego naiwność cyt. : " (....) u nas wojna toczy się dalej; zaciekła walka na śmierć i życie i nie ustaje nawet na chwilę. wbrew usypiaczom, to jest wszystkim tym, którzy chcą nas zakuć w łańcuch nowego poddaństwa, oferując społeczeństwu nędzną makulaturę, zamiast faktów i realnych rozwiązań(....).
Czyli dochodzimy do naszej akcesji do UE!
A Pan od Poezji przestrzegał nas na łamach "Tygodnika Solidarność" nie tylko tymi słowy.
cyt. " Obawiam się jednak, że cała integracja to łamigłówka, której nikt nawet nie zaczął rozwiązywać ( wymiana urzędników na różnych lukratywnych stołkach to jeszcze nie wszystko), a poza tym koszt tej zabawy może przekroczyć nasze realne możliwości ( nie apetyty). Obrazowo: Zachód ma kupić wszystkim środkowym Europejczykom bilet plus stosowne wieczorowe garnitury i suknie. Aby mogli uczestniczyć w spektaklu w obcym języku, który to spektakl jest dla nich całkowicie niezrozumiały".
Zbigniew Herbert żył Polską.
" Jego rozpoznanie tego, co się w Polsce działo, było genialne, niezwykle trafne.
Żył Polską".
Te oraz inne zdania, słowa jednego z jego przyjaciół, Stanisława Gebhardta można wyczytać na stronach " Pan od poezji" Joanny Siedleckiej.
Zbigniew Herbert b. dobrze czuł się na łamach "TS", to pismo wybrał i w latach 1993-1998 tamże publikował.
I jak przystało na wojownika politycznego przestrzegał Polaków przeciwko usypiaczom, którzy kuli i szykowali nam kajdany nowego poddaństwa.
Panie Cogito!
A czemuż to?
Dlaczego?
Te wielomilionowe rzesze dumnych, pięknych, wolnych Polek i Polaków, uaktywniają się, mobilizują tylko cyklicznie na Narodowych Marszach Papieskich, Marszu Niepodległości, dla Rodziny, czy innych...?
pzdr
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 254 odsłony
Komentarze
Precyzja , łączenie zjawisk
18 Listopada, 2024 - 14:33
Myślenie Zbigniewa Herberta było precyzyjne i szybko Poeta wychwycił rzeczywiste intencje akuszerów "wolności". I ich mocodawców.
Ale z tym był sam. Nawet na własną małżonkę nie mógł tu liczyć, bo ta po jego śmierci szybko pobiegła się wyspowiadać do Gazety Wiadomej, potwierdzając POśrednio snute "nad grobem" Poety insynuacje.
Herbert walczył do końca. I zmarł na szpitalnym korytarzu, mijany zapewne wielokrotnie przez personel oddziału, który może nawet nie miał świadomości, kogo przywieziono do szpitala.
Autor "Pana Cogito" szybko "rozkminił", o co w tej przemianie chodzi. Rozpoznał intencje i coraz wyraźniejsze "owoce" tej przemiany/podmiany.
Opluli go za to jego "przyjaciele", karnie podążając na sznureczku politycznej poprawności, a może i sugestii "opiekunów".
Trzeba przyznać z uznaniem, że operacja się słuźbom udała, ale była świetnie zorkiestrowana. A Poeta?
Poeta umierał samotnie na szpitalnym korytarzu w noc potężnej, szalejącej nad Polską burzy. Czy nie wymowne? I symboliczne?