Siedemnaście wróbelków, a naprawa Rzeczypospolitej. (Raczej nie dla Pań, przynajmniej tych od "Niech student siada")
Dawno temu, gdym głupszy był jeszcze niż dziś, zdarzyło mi się kilka przekrętów zauważyć i jak to się brzydko mówi, zareagować. Ludzie mądrzy mówili mi, że to bez sensu, alem głupszy był niż wszystkie normy przewidywały i zacząłem szukać sprawiedliwości. Nie ma sensu opisywać szczegółów, ale generalnie szło o to, że jakem się połapał w jakiem wdepnoł gówno, tom się wystrachał i gupstwa robić żem zaczon. Do sondów i prokuratorów żem pisoł, do gazetów tyż, aż jeden kumpel zaprowadził mnie do ludzi prawych, a partyjnych, co to Polskom rządzili lub mieli na to ochotę. Oni to, mężowie uczciwi i sprawiedliwi, chętnie mnie wysłuchiwali, współczuli i pomoc obiecywali. Zachęcali też do zaostrzania działań, bo wiadomo, że moi adwersarze, to na pewno ich polityczni przeciwnicy, którym dla dobra Ojczyzny łeb najlepiej urwać. Czułem się jak bohater „Riffifi” ;
(„Będą krzywić się ze złości, wstrętne mordy stałych gości.
I powiedzą ‘Broń się ośle!’. Franek Anioł da ci nóż.”)
Podbudowany w ten sposób przez reprezentantów Uczciwych Patriotów (w skrócie UP; nie mylić z UB) oraz Okrutnych Biznesmenów (w skrócie OB; nie mylić z Odczynem Biernackiego, choć czasem działali podobnie), w nadziei na szybkie wyprostowanie spraw pogiętych i wykoślawionych, głupstwa robiłem niemożebne i cudów rozmaitych oczekiwałem. No i okazało się, że ludzie z UP i OB, w trosce o Polskę, ponadpartyjnie dogadali się z ich wspólnym, jak się okazało sojusznikiem (którego wcześniej – jako wspólnego wroga - oskarżali o wszelkie możliwe draństwa) i razem wleźli mu do tyłka, by ubić podejrzany w istocie, a bardzo popłatny/pożądany interes. Społecznie patrząc było to wielkie, do dziś pewnie parusetmilionowe, oszustwo, ale ludzie to chętnie kupują, bo to ich ego podnosi. Potem zarówno UP jak i OB zapewniały obywateli mego miasteczka, że to każda z nich właśnie załatwiła im podnoszącą prestiż miasta sprawę. Ponieważ ja, jako niepoprawny symetrysta, (choć początkowo kibicowałem Uczciwym Patriotom) nie opowiedziałem się jasno po żadnej za stron politycznego, a lipnego, sporu, więc uznałem, że to moja wina i powtarzałem sobie wierszyk o osiołku, któremu w żłoby dano z moją skromną osobą w roli głównej jako Osła Ogromnego (w skrócie OO). Kilka lat później, gdy Polska, cierpiąc za świat cały, z kolan powstawała zobaczyłem się jako Prawdziwego Patriotę (w skrócie PP), który jako ten wójt z wiersza Mikołaja Reya podnoszącego nasz język polski na wyżyny łaciny, nabijanych w butelkę naiwniaków reprezentuje. I jako taki matoł rzec chciałem :
„Ksiądz Pana wini, Pan Księdza, a uczciwym zewsząd nędza”.
No i jako prawdziwy Polak dobrze się z tym mistrzostwem świata w niczym niezasłużonej krzywdzie czułem. Ostatnio jednak teksty rozmaite nieprawomyślne czytam i audycyje telewizyjne i radiowe, np. o naprawie (poprzez dobrowolna rezygnację z konfitur przeróżnych) rozmaitych drobnych zaniedbań przywódców naszych oraz przyznawaniu się do nich (tych zaniedbań) oglądam/słucham i coraz częściej przypomina mi się trochę niecenzuralny dowcip z okresu gdym we wczesnej młodości częściej piwo niż herbatę pijał i o Polakach wielkich cięgiem rozprawiał.
Tuż po II Wojnie Światowej, tak kole roku 1947-go, Polak, Amerykaniec i Człek Radziecki, a każdy żarliwy patriota, spotkali się na piwie. Po wypiciu beczki piwa i wysikaniu połowy tego co wypili zaczęli się przechwalać. Amerykanin powiada : mamy taką bombę, że jak walniemy, to pół świata rozwalimy. Rosjanin na to : A my to mamy ustrój, który cały świat uszczęśliwi. Polak powiedzieć nie bardzo ma co, martyrologią w takim towarzystwie się nie pochwalisz, Monte Cassino to jednak nie Stalingrad, a do uwalenia Enigmy to i Turinga dopisali więc trochę mu głupio. Duma i duma ale nic wydumać nie może. W końcu wpada na pomysł. „A każdy Polak, to fujarę ma taką, że jak się natęży i ją wyprostuje to siedemnaście wróbelków mu na niej rzędem siada”. Pochlali jeszcze trochę (tak z pół beczki) i posnęli. Rano budzą się z kacem niemożebnym, ale trochę przytomniejsi i wstyd im się zrobiło, że tak się debilnie przechwalali. Amerykaniec przyznaje; „No dobra ta nasza bomba, dobra, jedno miasto to rozwali, ale połowy świata to raczej nie”. Ruskiemu też głupio : „Nasz Batiuszka, mądry jest bardzo, ale komunizm, to co najwyżej jeden kraj (kosztem paru innych) uszczęśliwić może”. Naszego też sumienie ruszyło i rzecze : „No siada mu te siedemnaście wróbelków, siada, ale temu ostatniemu to jedna nóżka zwisa”.
I od razu poczułem się lepiej. Nie wiem wprawdzie czym teraz na Debila Durnowatego (w skrócie DD, nie mylić z DDT co to go nam Amerykańce w ziemniaki na spadochronach zrzucali) czy na Cwaniaka Chamowatego (w skrócie CC, nie mylić z CCC czyli Cena Czyni Cuda) awansował, ale na pewno jest to lepiej niż OO (Osieł Ogromniasty). Ewolucja jednak dobrze działa. A Polska rośnie w siłę i ludzie żyją dostatniej.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 93 odsłony