Aniu przeproś Pana!
Romuald Szeremietiew jest niewinny! Dzisiejszy wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie jakoś nie przebił się do głównych serwisów, za wyjątkiem serwisu PAP. Nie znalazłem informacji na ten temat na portalu „Dziennika", w którym przecież wiceszefową obecnie jest Anna Marszałek, dziennikarka - jak określa ją kółko wzajemnej adoracji „śledcza", której publikacja przyczyniła się do wieloletnich szykan, jakie dotknęły nie tylko wiceszefa MON Romualda Szeremietiewa, ale również jego asystenta Zbigniewa Farmusa. Obaj zostali już oczyszczeni z zarzutów
A decyzja sądu w sprawie Szeremietiewa, a wcześniej Zbigniewa Farmusa, który uniewinniając obu polityków mocno uwiarygodnił tezę o prowokacji służb specjalnych ma też jeszcze inny wydźwięk. Poprzez analogii wydarzeń, jakie spotkały Szeremietiewa i Farmusa, z działaniami, ABW wobec Sumlińskiego i członków Komisji Weryfikacyjnej, których motorem napędowym były min publikacje Anny Marszałek można mieć wątpliwości, co do zasadności tych działań. I to, co dzisiaj okazało się tryumfem prawdy i sprawiedliwości, wielkim sukcesem Romualda Szeremietiewa „Anię z Zielonego Wzgórza" może- również w kontekście procesu, który już zapowiedział „Szary Mietek" przyprawić o niezły ból głowy
W skrócie, na podstawie informacji PAP- Romuald Szeremietiew, wiceszef MON w rządzie Jerzego Buzka, został w piątek uniewinniony z zarzutów korupcji. Zarazem stołeczny sąd skazał go na 3 tys. zł grzywny za bezprawne dopuszczenie jego asystenta Zbigniewa Farmusa do tajemnic państwowych.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia utajnił uzasadnienie wyroku - tak jak i cały proces, trwający od września 2005 r. Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiadomo jeszcze czy prokuratura się odwoła; Szeremietiew już to zapowiedział.
Śledztwo wszczęto, gdy Szeremietiew był wiceministrem, w lipcu 2001 r. - po artykule Anny Marszałek i Bertolda Kittela " Kasjer z Ministerstwa Obrony" opublikowanego na łamach "Rzeczpospolitej".
Gazeta napisała, że Farmus żądał od firm zbrojeniowych łapówek w imieniu szefa, który miał także bezprawnie dopuścić go do tajnych materiałów. Dziennik twierdził też, że Szeremietiew wydawał więcej, niż zarabiał; kupił m.in. okazały dom pod Warszawą. Wiceminister zaprzeczył zarzutom. Po publikacji został jednak zawieszony, a potem odwołany z MON.
W 2002 r. Urząd Skarbowy w Piasecznie umorzył postępowanie podatkowe wobec Szeremietiewa, uznając, że jego majątek pochodzi z legalnych i jawnych źródeł.
W 2004 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie oskarżyła Szeremietiewa o pięć przestępstw, m.in. korupcji, przekroczenia uprawnień oraz działania na szkodę interesu publicznego przez bezprawne zmiany zasad dwóch przetargów w MON. Ponadto Szeremietiewa oskarżono o ujawnianie informacji niejawnych osobie nieuprawnionej - czyli Farmusowi.
W grudniu 2006 roku sąd uniewinnił Farmusa od wszystkich zarzutów mówiących o żądaniu przyjmowaniu łapówek w łącznej kwocie 170 tys. dolarów.
W piątek od głównych zarzutów korupcyjnych uniewinniono też Szeremietiewa, a dwa zarzuty, co do zmiany kryteriów przetargów umorzono. Uznano winę tylko, co do bezprawnego dopuszczenia Farmusa do czterech - a nie 50, jak chciała prokuratura - tajnych akt.
- W przededniu moich urodzin, po 7 latach, 3 miesiącach, 2 tygodniach i 2 dniach zapadł wyrok, że nie jestem złodziejem- mówił Szeremietiew po ogłoszeniu wyroku.
Dlaczego warto zwrócić uwagę na wyrok w sprawie Szeremietiewa? Dlatego, że majowa, tegoroczna akcja w mieszkaniu dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego oraz domach członków Komisji Weryfikacyjnej WSI, wreszcie późniejsza konferencja prasowa, na której mówiono o "mocnych" dowodach, tajnych dokumentach, a w końcu nazwiska osób, jakie w niej występują, jest zaskakująco podobna do działań służb specjalnych, których celem stał się kilka lat temu wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew i jego asystent Zbigniew Farmus.
Mechanizm w obu sprawach jest identyczny: najpierw artykuł prasowy "uznanego dziennikarza śledczego", akcja prokuratury i służb specjalnych, próba znalezienia lub zastraszenia plastycznego świadka, medialna kampania, w której mówi się o twardych i mocnych dowodach.
W sprawie Szeremietiewa- zarzuty stawiane przez Marszałek i Kittela w publikacji „Rzepy" - jak pokazał wyrok sądu okazały się funta kłaków niewarte Najprawdopodobniej tak jest również w „sprawie Sumlińskiego" i rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej.
Kiedy latem pisałem w "ND", że redaktor Marszałek- kłamała w publikacji „Dziennika" twierdząc, że dotarła do aneksu z weryfikacji WSI ( min ta publikacja zapoczątkowała działania prokuratury i ABW wobec członków Komisji i Sumlińskiego) dziennikarka zapowiadała że publicznie ustosunkuje się do zarzutów. Minęły trzy miesiące- i cisza.
Więc w takiej sytuacji pozwolę sobie również publicznie zadać pani Marszałek kilka pytań. Nie wątpię, że nawet, jeśli pani Marszałek nie zagląda na Salon 24 to pilnie czytają komentarze i teksty internautów jej koledzy z kółka wzajemnej adoracji> Ci sami którzy tak gorąco zwalczali Katarynę czy Aleksandra Ściosa, gdy Ci pisali o wątpliwościach dotyczących działań służb wobec red. Sumlińskiego. A skoro czytają ( na przykład pan "dziennikarz 75") to zapewne przekażą i pytania i ewentualną odpowiedź gwiazdeczki "Dziennika"
W zasadzie mam 3 pytania
Czy prawdą jest, że podobnie jak przed laty Pani tekst „Kasjer z MON" został potraktowany przez prokuraturę, jako materiał dowodowy w sprawie przeciw Szeremietiewowi i Farmusowi, tak Pani publikacje w „Dzienniku" z listopada ubr- kwietnia br. dotyczącego „aneksu z weryfikacji WSI" są dowodem w sprawie rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI
Czy ich wiarygodność jest Pani zdaniem równie wysoka- jak materiałów, które posłużyły do publikacji w sprawie rzekomej korupcji Szeremietiewa?
i chyba najistotniejsze
Czy prawdą jest, że obok pułkownika WSI Leszka Tobiasza jest Pani świadkiem prokuratury w sprawie rzekomej korupcji, nazwanej też „sprawą Sumlińskiego
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2365 odsłon
Komentarze
Odpowiedzi na...
26 Października, 2008 - 03:02
Odpowiedzi na postawione pytania zapewne nie będzie.
Spitfire
26 Października, 2008 - 03:56
W kraju, w którym dzieją się "cuda", nikt nie odpowiada na takie pytania. Smutne to, ale prawdziwe. PO wygrała wybory i nareszcie jest "normalnie".
Pzdr.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".