Premier znowu obiecał

Obrazek użytkownika kataryna

<b>Donald Tusk:</b> Sprawa jest rozstrzygnięta. To co powstałe za publiczne pieniądze jest własnością publiczną . Taką obietnicę złożył przed chwilą premier Tusk na spotkaniu z grupą internautów i przedstawicieli branży informatycznej (przepraszam, jeśli takie określenie nie oddaje dobrze pełnego składu). To rozstrzygnięcie miałoby się zawierać w rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw będącej wdrożeniem - mocno spóźnionym, dodajmy - Dyrektywy 2003/98/WE Rady i Parlamentu Europejskiego w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego. Jako osoba żywo zainteresowana, blogowo i zawodowo, tematyką sięgnęłam więc po materiał źródłowy, a tym jest informacja o przyjętych przez rząd, nie dalej jak wczoraj, założeniach do ustawy. I nie tylko nie znajduję w nim nic ze złożonych przez premiera obietnic, ale jest tam ich zaprzeczenie. Zgodnie z przyjętymi przez rząd założeniami do ustawy, podmioty udostępniający informację publiczną do ponownego wykorzystania będą mogły bowiem taką informację wyceniać i żądać za nią opłaty, w zależności od charakteru podmiotu i/lub sposobu wykorzystania informacji publicznej. <b>Informacja rządu po wtorkowym posiedzeniu:</b> W nowelizacji przyjęto możliwość pobierania opłat za przekazanie informacji publicznej do ponownego wykorzystywania. <b>Opłata ma</b> być adekwatna do kosztów poniesionych na przekazanie informacji w określony sposób i formie, ale <b>także uwzględniać komercyjny lub niekomercyjny cel ponownego wykorzystywania informacji</b> . Premier deklaruje więc, że wszystko co powstało za pieniądze publiczne będzie własnością publiczną, nie precyzując, że trzeba będzie za tę swoją własność zapłacić, a cenę będzie ustalał dostawca, biorąc pod uwagę cel ponownego wykorzystania informacji.  Ale to nie wszystko. Teoretyczny "właściciel" tego co już zapłacone ze środków publicznych, będzie musiał nie tylko płacić za to co już raz zostało opłacone, będzie musiał prawdopodobnie także zrzucić się na koszty wdrożenia i utrzymywania repozytorium, czyli infrastruktury informatycznej jaką rząd przygotuje do usprawnienia przekazywania informacji publicznej. <b>Założenia do ustawy:</b> W realizacji projektu <b>będzie się dążyć do pełnego zrównoważenia powyższych kosztów przez wpływy do budżetu państwa pobierane z tytułu opłat za wykorzystywanie danych z repozytoriów</b> - u.d.i.p. (tak jak dyrektywa 2003/98/WE) wprowadza <b>możliwość nakładania przez podmioty zobowiązane opłat za ponowne wykorzystywanie z uwzględnieniem „rozsądnego zwrotu z inwestycji”</b> (a reasonable return on investment). Na obecnym etapie nie jest możliwe ustalenie okresu zwrotu, tj. momentu w którym wpływy z opłat pokryją koszty uruchomienia i obsługi systemu, jednak z doświadczeń europejskich wynika że koszty te pokrywają się po ok. trzech do pięciu lat od uruchomienia repozytorium . Podsumowując zatem. Jeśli dobrze zrozumiałam przyjęte wczoraj przez rząd założenia do ustawy, wszystko (a tak naprawdę wcale nie wszystko, bo i tu pojawiają się wyłączenia, o których nie wspominam, żeby dodatkowo nie komplikować) co zostało sfinansowane ze środków publicznych będzie własnością publiczną, pod warunkiem, że właściciel się dorzuci do kosztów stworzenia całego systemu gromadzenia i przechowywania informacji, i za tę informację zapłaci. Coś pokręciłam? Komunikat rządu

Brak głosów

Komentarze

będą pobierane selektywnie, no wszyscy są równi, ale niektórzy równiejsi.

pozdrawiam emeryt22

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrawiam emeryt22

#159624