O dwóch takich, co ukradli Tuskowi euro...

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

10 kwietnia 2010 roku ginie ś.p. Prezydent Lech Kaczyński w katastrofie samolotu TU-154M. Znika zatem przeszkoda, by Donald Tusk mógł wprowadzić Polskę do strefy euro. Jednak zupełnie niespodziewanie – w dniu 28 kwietnia 2010r. Grecja staje się bankrutem, ujawniając mechanizm „przepychania” takich krajów jak Polska - w interesie międzynarodowych spekulantów. A oto zapis nieudanej próby zrobienia z Polaków nędzarzy przez proroka z Kaszub, któremu – niestety – duża część społeczeństwa jeszcze wierzy.

W dniu 23 października 2011 roku, polskie „postępowe” media piszą: „Do tej pory każdy rząd mówił o jak najszybszym przyjęciu euro. Gdy jednak wspólnej walucie grozi zagłada, szef resortu finansów jasno mówi, co stanie się z polskim złotym” – piszą, licząc zapewne na ciężką amnezję debilnej części polskiego społeczeństwa. W niedzielę bowiem minister finansów Jacek Rostowski na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli dokonał epokowego odkrycia, mówiąc: - Wejście Polski do strefy euro byłoby teraz nieroztropne, gdyż strefa euro potrzebuje gruntownej przebudowy i byłoby nieroztropne wprowadzać się do domu, gdzie stukają, pukają i przenoszą belki" - powiedział Rostowski. Ale trzy lata wcześniej Rostowskiemu nic nie pukało i nie stukało…

Ta zmanipulowana informacja o „każdym rządzie” ukrywa prawdę o prawdziwych bohaterach, którzy uchronili Polskę przed tragedią, gdyby Tuskowi i Rostowskiemu udało się przepchnąć Polskę do strefy euro, tak jak to się udało wcześniej Grekom. Tym bohaterem był przede wszystkim ś.p. Prezydent Lech Kaczyński, który z racji swojego urzędu zablokował Tuskowi i Rostowskiemu możliwość wprowadzenia euro na tej samej zasadzie, jak to zrobiła Grecja. Bo Grecja weszła do strefy euro poprzez machinacje finansowe, ukrywające prawdziwy stan finansów państwa. Dlatego moim zdaniem, „prezydent musiał gdzieś polecieć”, by umożliwić Tuskowi realizację jego planów, za którymi ukrywali się międzynarodowi spekulanci. Do realizacji tego planu potrzebny był tylko sprytny księgowy, który swoje umiejętności kreatywnej księgowości ujawnił w 2010 i 2011 roku, okradając przyszłych emerytów z części funduszu OFE i zrzucając na dzieci przyszłych emerytów – bez emerytur, konieczność spłaty gigantycznego zadłużenia – większego niż z okresu epoki Gierka!

Dzięki kreatywnej księgowości księgowego rządu Tuska, deficyt budżetowy Polski za 2010 rok nie przekroczył 55%, lecz osiągnął….dokładnie 54.9% ! Cóż za precyzja ! Zapewne z podobną precyzją zamknie się 2011 rok, o ile NBP uratuje na koniec roku poziom złotówki….

Jednak to, że do tragedii finansowej w Polsce jeszcze nie doszło - mimo śmierci ś.p. Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010r. - to tylko „zasługa” kryzysu finansowego, który spadł na Europę w dwa tygodnie po tajemniczej katastrofie TU-154M i ujawnił sposób wejścia Grecji do strefy euro - w interesie międzynarodowych spekulantów. Kryzys finansowy, który w różnym stopniu dotknął niemal wszystkie kraje na świecie nie był jednak przyczyną, a jedynie katalizatorem bliskiego bankructwa Grecji. Przez lata budżet tego kraju notował duży deficyt, a kolejne wydatki finansowane były dzięki nowym emisjom obligacji. Prawdziwa sytuacja była od dłuższego czasu ukrywana dzięki kreatywnej księgowości i naginanym statystykom. Ujawnienie rzeczywistego poziomu długu już 10 lat temu najpewniej uniemożliwiłoby wejście Grecji do strefy Euro, a wspólna waluta pomogła Atenom w dalszym rolowaniu długu i to na jeszcze korzystniejszych warunkach. Z chwilą kryzysu finansowego, Grecja stała się niewypłacalna od dnia 28 kwietnia 2010 r., gdyż tego dnia odsetki od greckich obligacji wzrosły o 38 procent….

A o ile wzrosną odsetki od polskich obligacji, gdy obniżony zostanie rating Polski do negatywnego, aż strach myśleć. To będzie prawdziwy rachunek za rządy ekonomicznych idiotów, za który zapłaci społeczeństwo, w tym zwłaszcza tzw. średnia klasa i ludzie biedni. Dodać bowiem należy, że Tusk usiłował wepchnąć Polskę do strefy euro w okresie kryzysu, który jednak z całą siłą ujawnił się zaraz po tragicznej śmierci ś.p. Lecha Kaczyńskiego…

Przypominam zatem, że już w lutym 2006 roku Prezydent Lech Kaczyński w rozmowie z AFP wyjaśnił, że przeciwny jest szybkiemu wprowadzeniu euro w Polsce, bowiem obawia się, że "wprowadzenie euro dzisiaj wywołałoby w sposób nieunikniony wzrost cen" i obniżenie poziomu życia ludności. Jednak po wyborach w 2007 roku, w połowie września 2008r. nowy premier Donald Tusk zadeklarował, że jego rząd zrobi wszystko, aby do połowy 2011 r. przygotować Polskę do wprowadzenia euro - tak, aby Komisja Europejska mogła jeszcze w tym samym roku podjąć decyzję o wejściu Polski do strefy euro – dodał Tusk.

Na deklarację Tuska odpowiedział prezydent Kaczyński oświadczając 29 września 2008r. w Elblągu, że w sprawie wprowadzenia w Polsce waluty euro "musi być referendum". Na konferencji prasowej prezydent powiedział, że rok 2011 jest "całkowicie niewykonalną" datą, jeśli chodzi o wejście Polski do strefy euro, także - w jego przekonaniu - również rok 2012 jest przedwczesny. "Czy euro będzie?" - zastanawiał się Lech Kaczyński. Jego zdaniem, euro będzie w Polsce, jeżeli ten system europejskiej waluty się sprawdzi. W ocenie Lecha Kaczyńskiego, nikt rozsądny nie potrafi dzisiaj wskazać, jaka jest konkretna, optymalna data wprowadzenia w Polsce euro, bo to jest bardzo silnie związane z tym, co się będzie działo na świecie po tym, co się ostatnio zdarzyło w USA. Zmiana waluty narodowej na ponadnarodową jest zmianą fundamentalną, olbrzymią (...) Jest też rezygnacją znacznej części suwerenności, pamiętajmy o tym" - mówił prezydent.

Po tej wypowiedzi ś.p. Lecha Kaczyńskiego zaczęła się niewyobrażalna nagonka na Prezydenta i ten cały spektakl pomawiania ś.p. Kaczyńskiego o blokowanie słusznej linii partii i rządu, oraz dorabianie Kaczyńskiemu gęby zacofanego przedstawiciela Ciemnogrodu. Najdosadniej wyraził to Sławomir Nowak, szef gabinetu premiera Donalda Tuska twierdząc, że wypowiedzi prezydenta o złotówce jako gwarancie suwerenności świadczą o XIX-wiecznym postrzeganiu rzeczywistości - My zmierzamy do innego modelu - powiedział w Radiu Zet.

Ale to właśnie Tusk wraz ze swoim wiernym dworem, już od września 2008 roku zmierzał do realizacji postępowego modelu katastrofy Państwa, co  potwierdził sam Tusk - bawiąc 21 października 2008 r. Szanghaju - gdzie zapowiedział, że „w przyszłym tygodniu przygotowana będzie agenda wprowadzania w Polsce euro”.  Tusk zaznaczył przy tym, że nie dopuszcza nawet takiej myśli, aby "ktoś mógł zwątpić w sens ambitnego planu" wprowadzenia w Polsce euro w 2011 roku. Jednak w ten „ambitny plan” dyletanta ekonomicznego nie wierzył ś.p. Lech Kaczyński, blokując Tuskowi realizację tego planu. I jest to tylko jeden powód, dlaczego spoczywa na Wawelu. Bo to ś.p. Lech Kaczyński wraz z bratem Jarosławem ukradli Tuskowi euro, ratując Polskę przed katastrofą…

Warto odnotować, że w tej nierównej walce z ekonomicznymi dyletantami, będącymi na pasku międzynarodowych spekulantów i za którymi stały wszystkie postępowe media, piejące z zachwytu nad perspektywą waluty Euro już w 2011 roku, niepodważalną rolę odegrał drugi z braci – Jarosław Kaczyński. To on już we wrzesniu 2008 r. powiedział w Lubaczowie na spotkaniu z mieszkańcami, że jest przeciwny wprowadzeniu euro w ciągu najbliższych kilku lat. Jego zdaniem może to spowodować znaczne pogorszenie sytuacji ekonomicznej Polaków. Zaś w Rzeszowie prezes Kaczyński dodał, że Polska powinna przyjąć wspólną walutę za 15, 20 lat. Zaznaczył, że wprowadzenie euro wiąże się z podwyżkami cen co, jak podkreślił, miało miejsce we wszystkich krajach przyjmujących europejską walutę. Były premier powiedział też, że szybkie zastąpienie złotówki europejską walutą może być w interesie międzynarodowych spekulantów finansowych, których, jak się wyraził, określa się elegancko "rynkami finansowymi".

Reakcją na to „zaściankowe” i wsteczne stanowisko prezesa PIS, była wypowiedź Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która zagrzmiała:  polskich emerytów nie da się zastraszyć, oni przeżyli w życiu tyle trudów, że są bardzo odporni. My ich nie doceniamy, oni chcą być w Europie !  Większego kretynizmu, uzasadniającego wejście Polski do strefy Euro nie słyszałem i pewnie już nie usłyszę, gdyż doskonale wtedy wiedziano, że po wprowadzeniu euro, polski emeryt stanie się nędzarzem w Europie, zmuszonym przeżyć kolejne po komunie trudy – w imię „postępu”.

Słowa przydupaski Tuska ujawniły całą „głębię” myślenia o Polsce i o Polakach, których Tusk na siłę usiłował „zmodernizować” wraz ze swym kreatywnym księgowym i wepchnąć do upadającej dziś strefy euro. Nie zapominajmy, kto to euro Tuskowi wtedy ukradł, ratując Polskę przed losem Grecji. Nie zapominajmy też, że od chwili, gdy ś.p. Prezydent Kaczyński poleciał do Smoleńska wszystko się w Polsce zmieniło i już Polaków nie uratuje gajowy z Budy Ruskiej, który nie potrafi nawet sklecić jednego zdania bez jednego błędu…

Brak głosów

Komentarze

Jeśli śp. prezydent Kaczyński mówił o konieczność referendum w sprawie wprowadzenia euro w Polsce to albo był całkowicie nie uświadomiony za czym głosował w referendum akcesyjnym (bo nie wierzę że głosował przeciw wejściu PL do UE) albo cynicznie "grał pod publikę".

Polska zgodziła się w referendum akcesyjnym na przystąpienie do strefy euro. To że takiego pytania nie było na kartce wyborczej i ludziska nie wiedzieli jakie są konsekwencje głosowania na TAK niczego nie zmienia. "Nie znajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami wynikającymi z jego nie przestrzegania". Przed głosowaniem za wejściem do UE trzeba było wpierw wprowadzić klauzulę wyjątku o tym, że Polska sama zdecyduje czy chce przystąpić do strefy euro tak samo jak zrobili to onegdaj "Brytowie".
Ci co przygotowali referendum (Miler/Belka + opozycja parlamentarna) wiedzieli jakie są jego skutki. Jak nie wiedzieli to niech idą lepić pierogi :)

Obecnie nie ma alternatywy. Euro musi być wprowadzone. Jedyne co Polsce pozostawiono to decyzja kiedy wspólna waluta może się pojawić (unijne naciski w tym i "naszych" dygnitarzy są okresowo ponawiane). Podnoszenie kwestii referentów w tej sprawie jest tylko cynicznym graniem na elektoracie i w przypadku wyniku negatywnego referendum nie niesie żadnych konsekwencji w postaci zaniechania przygotowań do akcesji. By wyjść z tego obronna ręką trzeba renegocjować traktat akcesyjny, lub wypisać się z UE - nie ma takich odważnych co to zaproponują.

Z formalnego punktu widzenia by wejść do euro potrzebna jest decyzja polityczna (cała przepychanka sprowadza się właśnie do jej ogłoszenia) i (teoretycznie) spełnianie przez kandydata kryteriów zbieżności - redukcja deficytu budżetowego (Grecja oszukała swapami walutowymi więc ten warunek tak naprawdę jest lipą) a konsekwencji wejście do ERM-2 z ponoszeniem jego bardzo przykrych skutków. Obecnie nikt przy zdrowych zmysłach nie wpakuje się w g. jakim jest strefa euro (chyba że działa na zlecenie kogoś z tamtej strony co jest równoważne z działaniem na szkodę własnego kraju) - wyjaśnia to stosowny artykuł i słowa czeskiego premiera :
http://waluty.onet.pl/premier-czech-strefa-euro-poszukuje-nowych-platnik,18529,4888011,1,news-detal

W zaistniałej sytuacji najlepiej jest grać na zwłokę i raz zapowiadać, że chcemy wejść do strefy euro co może pomóc w uspokojeniu spekulantów szykujących się do ataku walutowego na PLN a innym razem opowiadać że jeszcze nie jesteśmy gotowi i trzeba poczekać. Gdyby chodziło o uczciwość to należało by złożyć solenne, publiczne zapewnienie o przyjęciu euro przez Polskę w roku 2387 :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#194157

Zacznę od zdania, na którym 2-AM oparł swój cały wywód: „Jeśli śp. prezydent Kaczyński mówił o konieczności referendum w sprawie wprowadzenia euro w Polsce to albo był całkowicie nie uświadomiony za czym głosował w referendum akcesyjnym (bo nie wierzę że głosował przeciw wejściu PL do UE) albo cynicznie "grał pod publikę".

Zarzucenie ś.p. Lechowi Kaczyńskiemu, że był cyniczny, mówiąc o referendum w sprawie wprowadzenia euro w Polsce, to jest właśnie cynizm. To więcej niż cynizm, to oszczercza próba przypisania ś.p. Lechowi Kaczyńskiemu konsekwencji podpisania przez Polskę traktatu akcesyjnego, z którego rzekomo miał wynikać obowiązek wejścia Polski do strefy euro. Zacznijmy od tego, że to nie ś.p. Kaczyński ten traktat podpisał i nie on ten traktat negocjował. To nie ś.p. Lech Kaczyński ten traktat przegłosował w referendum, niezależnie od tego, „za czym głosował w referendum akcesyjnym”. Ale nawet zakładając, że głosował za wejściem Polski do UE, to przecież gigantycznym oszczerstwem 2 -AM jest przypisywanie ś.p. Lechowi Kaczyńskiemu cynizmu, gdy już jako Prezydent – uznał likwidację polskiej waluty na rzecz waluty wspólnotowej, jako fundamentalny akt w dziejach Polski, o którym powinien wypowiedzieć się Naród w referendum. 

Ja tę cyniczną i oszczerczą argumentację 2-AM już słyszałem trzy lata temu, gdy przestraszeni „euroentuzjaści” usiłowali manipulować opinią publiczną, zarzucając ś.p. Lechowi Kaczyńskiemu „sypanie piachu” w śmiałe plany premiera Tuska, poprzez skierowanie tego planu pod referendum. Słyszałem te argumenty, że skoro Polacy opowiedzieli się za akcesją do UE, to automatycznie zgodzili się na przyjęcie euro, gdy tylko Polska spełni warunki, określone w traktacie. Jednak nikt i co charakterystyczne, także 2-AM – nigdy nie wskazał odnośnego zapisu w traktacie akcesyjnym, z którego miałby wynikać ten automatyzm, lub zakaz organizowania referendum przed przyjęciem euro. A przecież ten tekst jest ogólnie dostępny !:

http://www.infoue.website.pl/traktata.html

Ja mam świadomość, że swoim tekstem uderzyłem w czuły punkt „euroentuzjastów”, którzy chcieli wejścia Polski do strefy euro, nawet bez spełnienia elementarnych warunków. Oni przymknęli by nawet oko na machinacje finansowe i kreatywną księgowość Rostowskiego, aby tylko „zmodernizować” Polaków. Dlatego, ś.p. Lech Kaczyński był dla nich – i jak się okazuje nadal jest – główną przeszkodą w tej „modernizacji” Polski, za którą stoją instytucje finansowe – czyli miedzynarodowi spekulanci.

Jasno widać, że ujawnienie kulis „przepychania kolanem” euro, jest dla „euroentuzjastów” tak samo groźne, jak wtedy – przed trzema laty. 2-AM bowiem pisze: „Obecnie nie ma alternatywy. Euro musi być wprowadzone”. 2-AM cynicznie nie podaje, z czego ten obowiązek wynika. Czy z tajemnej wiedzy 2-AM, czy też z konkretnego zapisu, nie dającego Polsce żadnej alternatywy? Czym 2-AM wyjaśni fakt, że Wielka Brytania nie przyjęła wspólnej waluty, choć traktat akcesyjny przyjęła w 1972 roku? A może nasi negocjatorzy coś ukryli przed Polakami, o czym wiedział tylko ś.p. Lech Kaczyński, ale cynicznie domagał się przeprowadzenia referendum?

Tak właśnie Polakom robi się wodę z mózgu, wprowadzając kolejny podatek i zasłaniając się przy tym Unią mówiąc: „bo Unia tak chciała”.  I taką "argumentację" stosuje 2-AM licząc, że nikt nie przeczyta traktatu akcesyjnego i nie zorientuje się, że cyniczni gracze nie oszczędzą nawet ś.p. prezydenta Kaczyńskiego i elementarnej prawdy...

Pozdrawiam wszystkich !

Vote up!
0
Vote down!
0
#194230

zainteresowany tym aspektem) traktat akcesyjny ze wszystkimi załącznikami, które mu towarzyszą (to bardzo ważne) - nie mniej ważne jak w przypadku "Traktatu Lesbońskiego" :)

Co do treści to ja jednak proponuję iść do Sejmu albo sobie zakupić papierowy Dziennik Ustaw.

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20040900864

interesuje nas Dziennik Ustaw Nr 90 — 5881 — Poz. 864

Artykuł 4

"Każde z nowych Państw Członkowskich uczestniczy
w unii gospodarczej i walutowej z dniem przystąpienia
jako Państwo Członkowskie objęte derogacją
w rozumieniu artykułu 122 Traktatu WE."

Jak ktoś nie wie co to jest derogacja i jakie są konsekwencje objęcia nią w traktacie akcesyjnym to można sobie wygooglać.
O statusie GB i Danii między innymi w kontekście pozostania przy walutach narodowych też sobie można doczytać dokładniej.

jeszcze parę linków które rozświetlą tajemne mroki czające się nad zagadnieniem czy w Polsce musi być euro czy nie i jaki skutek jest z referendum w tej sprawie.

http://wprowadzenie-euro.opx.pl/panstwa-ue-ktore-nie-wprowadzily-euro.html
http://euro-waluta.pl/strona/pokaz/17,Pytania_i_odpowiedzi
http://www.nbp.pl/badania/seminaria_bise/OlszakO.pdf

Dlatego mówię raz jeszcze - kwestia euro jest przesądzona, przesądzony tylko nie jest termin jego wprowadzenia. To że nam się to nie podoba bo nas zrobiono w trąbę to jest zupełnie inna sprawa. Emocje nic tu nie pomogą ..

Vote up!
0
Vote down!
0
#194411