METODA DYZIA „NA DOBREGO WUJA”

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

„Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do głównej rzeki i do Bałtyku” – Bronisław Komorowski

Strach zajrzał w oczy Tuska – twórcy dokumentowanego właśnie przez GUS cudu gospodarczego. Produkcja sprzedana przedsiębiorstw przemysłowych zmniejszyła się w maju br. o 1,8% r/r, poinformował Główny Urząd Statystyczny (GUS) w komunikacie. W ujęciu miesięcznym odnotowano spadek o 0,7%. Podczas, gdy miernikiem koniunktury w Stanach Zjednoczonych jest budowa nowych domów – dane GUS-u o produkcji firm budowlanych wskazują na skalę kataklizmu gospodarczego, do którego doprowadził Polskę nasz nowy Dyzio- były malarz kominów i dyletant gospodarczy. Produkcja sprzedana przedsiębiorstw budowlanych zmniejszyła się w maju br. o 27,5% r/r, zaś w okresie styczeń-maj br. produkcja budowlano-montażowa zmniejszyła się o 21,5% r/r. Po takich danych z USA – ani chybi mielibyśmy niespotykany w historii krach gospodarczo-finansowy. Na szczęście, dzięki Dyziowi Polska jest głębokim zadupiem świata, o którym nie wspomina już nawet prasa Jamajki. A szkoda, gdyż Dyzio wynalazł teraz metodę na odzyskanie zaufania społeczeństwa, która może się sprawdzić w sytuacji, gdy większość społeczeństwa stanowią debile.

Dyzio (którego w kraju nad Wisłą nazywają „modernizatorem” z racji świeżego spojrzenia kompletnego dyletanta) zaczął więc odgrywać rolę dobrego wuja, który potrafi rozwiązać problemy, które stworzył razem z Platformą. Wizyta dobrego wuja u działkowców była pierwszym – ale nie ostatnim przykładem, że Tusk – tak jak Lenin, choć mógłby dać działkowcom w mordę – to jednak jest tak dobry, że ponownie rozpatrzy obywatelski projekt ustawy, który „zagwarantuje działkowcom to, o co zabiegają”. - Nie można zlekceważyć interesu setek tysięcy ludzi w Polsce - dodał premier, przebrany za dobrego, choć nadal kulawego wuja, wizytując ogrody działkowe. I już poparcie dla Dyzia skoczyło o ca. 0,003 procenta !

Dyzio, jako „dobry wuj” to rezultat pracy zatrudnionych za nasze pieniądze wizażystów, którzy doszli do wniosku, że ocieplanie wizerunku, znanego z „wilczych oczu” premiera – to jedyna szansa na odzyskanie zaufania Narodu. Nie jest to zadanie łatwe, gdyż Dyziowi strach już zajrzał w wilcze oczy, a na straszenie PIS-em już się Naród uodpornił. Ratunek dla Dyzia przyszedł jednak w kulach inwalidy….

Już sam widok chodzącego o kulach Dyzia, szpetnie skoszonego w trakcie meczu piłki nożnej Kancelarii Premiera z Klubem Platformy Obywatelskiej – budzi litość społeczeństwa, które nie lubi, gdy kopie się leżącego. A Dyzio przecież leży, choć nadal kuśtyka – gdy z zewsząd dobiegają głosy, by leżącego Dyzia dobić. Jednak Dyzio, nie kryjąc wysiłku, podnosi się i jako dobry wuj obiecuje naprawić to, co sam nakazał swojej partii przygotować działkowcom. Dokładnie tak samo, jak nadal żywa PZPR, która rozwiązywała problemy, stworzone przez siebie.

Metoda „na dobrego wuja” to ostatni akt agonii Tuska i jego partii, czego przykładem jest kolejne wystąpienie Dyzia w sprawie przygotowanego już przez jego partię i rząd projektu ustawy w sprawie opłat parkingowych w soboty, niedzielę i święta oraz w nocy. „W czasie, kiedy samorządy cierpią na brak pieniędzy, uelastycznienie przepisów ws. opłat za parkowanie mogłoby oznaczać podwyżki” - ocenił dobry wuj premier Donald Tusk. Dobry wuj zaznaczył, że nie dopuści do zmiany, która "umożliwia proste nałożenie większego haraczu". To kolejne oświadczenie dobrego wuja tylko potwierdza, że nikt inny, jak tylko Dyzio zatroszczy się o gnębionych przez państwo Tuska podatników, na które nakładane są nowe haracze. Oprócz oczywiście haraczu telewizyjnego, za którego niepłacenie można dostać domiar finansowy większy niż miesięczna płaca, czy emerytura.

Bo dobry wuj Donald Tusk jest jednak wujem pryncypialnym. Czyli takim, którego dobroć ma swoje granice, których przekroczyć nie wolno, jak to kiedyś sprecyzował honorowy generał. W imię pryncypiów państwa Tuska, choć „nie można zlekceważyć interesu setek tysięcy ludzi w Polsce”, czyli działkowców – można zlekceważyć ponad dwa miliony głosów ludzi, którzy domagali się referendum w sprawie ustawy emerytalnej. W tym przypadku dobry wuj nie ulegnie „populistycznym interesom wąskiej grupy przyszłych emerytów”. Podobnie, dotyczy to miliona głosów obywateli w sprawie referendum pt. „Ratuj maluchy”, że nie wspomnę o głosach obywateli w sprawie telewizji Trwam. Te głosy Dyzio, jako dobry wuj może spokojnie wyrzucić na śmietnik, gdyż podważają one pryncypia władzy Tuska i Platformy Obywatelskiej, której już sam nazwa wskazuje, że wie ona lepiej niż obywatele tego kraju.

Pryncypialny dobry wuj Dyzio ma więc spore możliwości, by okazać swoją dobroć, choć za samą organizację zbierania podpisów mógłby przecież – tak jak Lenin – aresztować. Ot, choćby w sprawie odwołania najlepszej od 1000 lat prezydentowej Warszawy - miasta liczącego sobie już 700 wiosen. I tu Dyzio okazał swoją pryncypialną dobroć, stając w obronie bezlitośnie kopanej HGW: „Inaczej niż inicjatorzy tego referendum wysoko oceniam prezydent Gronkiewicz-Waltz. Przy okazji wizyt międzynarodowych odwiedzam stolice państw europejskich i muszę powiedzieć, że nie ma takiej drugiej stolicy w Europie, o takim rozmachu inwestycyjnym” - powiedział Dyzio na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Problem jednak w tym, że Dyzio jako dyletant gospodarczy nie potrafi odróżnić rozmachu inwestycyjnego od chaosu, który np. od sześciu lat towarzyszy także „modernizowanej” przez rząd Tuska służbie zdrowia. „Chaos – i tak duży w służbie zdrowia – potęguje nagła zmiana sieci placówek ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, powodując brak dostępu pacjentów do lekarzy specjalistów. Czekając w kilkutygodniowych, czasami wręcz miesięcznych kolejkach do lekarza specjalisty kilkaset tysięcy osób będzie musiało gwałtownie szukać innych, zakontraktowanych przychodni. To igranie z życiem ludzi" – piszą do Dyzia prezydenci z Trójmiasta, opisując dramatyczną sytuację wielu państwowych placówek zdrowia na Pomorzu.

Dyzio, jako dobry wuj nie może jednak tak szast-prast rozwiązać wszystkich problemów, które stworzył rząd Tuska. Dyzio musi się teraz skoncentrować na sprawach najważniejszych, czyli na utrzymaniu władzy. Dlatego Dyzio z całą energią zaangażował się w poparcie kandydatów PO w miejsce odwołanego przez mieszkańców Elbląga prezydenta Grzegorza Nowaczyka z PO oraz tamtejszej Rady Miasta, w której większość mieli ludzie dyletanta Dyzia. Dyzio – wbrew jednak zaleceniom wizażystów postraszył mieszkańców Elbląga potopem, gdy na skutek projektowanego przez PIS kanału na Mierzei Wiślanej, – osuszony zostanie Bałtyk, a jego wody zaleją to miasto. „Strach pomyśleć, co będą chcieli przekopać, bieg jakiej rzeki będą chcieli zmienić, jakie morze osuszyć po to, by wygrać wybory nasi oponenci” – przestrzega Dyzio, który dowiedział się od gajowego, że woda spływa tam, gdzie jest niżej. Wystarczy przecież rzut oka na mapę, by dostrzec, że Elbląg jest niżej niż Bałtyk, więc budowa kanału, by ożywić port w Elblągu jest zadaniem niewykonalnym. Tak jak budowa mostu w Mszanie na autostradzie A1, budowanego od strony polskiej do czeskiej a nie odwrotnie.

Słuchając i widząc kulawego Dyzia, który odgrywać zaczął rolę dobrego wuja, wielu zastanawia się: kiedy wreszcie Dyzio powróci do swych normalnych zajęć, czyli do haratania w gałę? Bo Dyzio, jako dobry wuj, a w dodatku modernizator o świeżym spojrzeniu dyletanta – to tak jak dwa grzyby w barszcz. Przewiduję więc, że już wkrótce Dyzio będzie nie do zniesienia….

Brak głosów

Komentarze

Róznica poziomów jest dużą przeszkodą ale śluzy rozwiązują problem.

Vote up!
0
Vote down!
0

kazikh

#364944

kartki wyborczej - a całkiem w inny sposób. I on to wie i tego śmiertelnie się lęka. Nie mamy wyjścia, Dyziu - bądź dzielny ...

Vote up!
0
Vote down!
0

Joanna K.

#365021