Groteskowy obrońca groteskowego premiera
„Prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią” – Katarzyna Kolenda- Zaleska
Moskwa przygotowuje się do pośmiertnego procesu polskich pilotów, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. W ubiegły wtorek - niejako uprzedzając moskiewski proces, w którym polscy piloci zostaną oskarżeni o spowodowanie katastrofy samolotu TU-154M – znów wypowiedział się mianowany przez Tuska przewodniczący obrony raportu Millera, czyli pułkownik – a w zasadzie – pałkownik (bo tak się po rosyjsku wymawia to słowo) Lasek. Pałkownik Lasek znów powrócił do tezy generałowej Anodiny, powtórzonej w raporcie Millera, że gen. Błasik (dodajmy pijany wg. Anodiny) wydawał komendy pilotom, czego potwierdzeniem miał być fakt, że jego ciało znaleziono w kokpicie samolotu TU-154.
Dodajmy, że sam Jerzy Miller, (mocą swojego autorytetu) potwierdził, że znalezienie ciała gen. Błasika w kokpicie stanowiło dowód na to, że był on tam aż do chwili katastrofy. Miało to być również podstawą do przypisania generałowi słów w stenogramie opracowanym przez komisję.
- Jest pytanie, czy jest informacja, która podważa obecność gen. Błasika w kokpicie? Moim zdaniem nie. Bo wiadomo, czyje ciała znaleziono w kokpicie – tak mówił Jerzy Miller w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Tak więc na podstawie obecności ciała generała w kokpicie, to jemu przypisano słowa wypowiadane przez drugiego pilota mjr Roberta Grzywnę, który odczytywał z przyrządów wysokość, na jakiej znajdował się samolot. Uczyniła to komisja Anodiny a za nią komisja Millera. Teraz kolej przyszła na Laska – obrońcę obu groteskowych raportów a w istocie - groteskowego premiera.
Na ubiegłotygodniowej konferencji te wszystkie kłamstwa, niczym papuga powtórzył pałkownik Lasek, broniąc raportu Jerzego Millera, który nawet z daleka nie oglądał wraku samolotu TU-154M, ale kierował pracami komisji, która razem z nim „wymyśliła” głos gen. Błasika i tylko za to powinna stanąć na ławie oskarżonych, razem z Laskiem i oraz ich mocodawcą. Gdy dodamy, że działania komisji były sprzeczne z elementarnymi zasadami pracy naukowo-badawczej, czyli pod z góry ustaloną tezę – w obronie rosyjskiej wersji katastrofy, co przypomina czasy głębokiej komuny, gdy za podważanie sowieckiej wersji zbrodni katyńskiej, można było trafić do więzienia. Także w obecnej pseudo-komisji Laska nie ma żadnego naukowca, a żaden z członków komisji Laska niczego osobiście nie badał, a nawet nie był na miejscu katastrofy !
Ta groteskowa komisja obraża elementarną inteligencję i w istocie chroni Tuska, który za oddanie śledztwa Rosji – bez żadnego protokołu, czy też udokumentowanego śladu – powinien być oskarżony o zdradę stanu. Tę zdradę stanu ujawnia sam Lasek, w rozmowie z Rzeczpospolitą:
LASEK: My — w przeciwieństwie do raportu MAK — uznaliśmy, że piloci nie chcieli lądować.
Red: Pamiętam zapewniania władz, że jeśli raport MAK i raport komisji Millera będą miały rozbieżne wnioski, to pójdziemy do arbitrażu do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Nic z tego nie wyszło.
LASEK: A dlaczego niby miałoby coś wyjść?
Red.: To ja pytam, dlaczego nie doszło, skoro mówili o tym i premier i minister Miller?
LASEK: Nie mam pojęcia. To był samolot wojskowy, lot był wojskowy i lotnisko też wojskowe. Organizacja cywilna taka jak ICAO nie ma nic do tego.
Red: Pan od początku wiedział, że ICAO się tym nie zajmie?
Lasek: Wiedziałem. Powiem więcej: skoro badaliśmy katastrofę samolotu wojskowego, to co ma mieć do tego konwencja chicagowska, na bazie której działa ICAO? Nic. Konwencja odnosi się do cywilnych statków powietrznych.
Red: A więc dlaczego przyjęliśmy konwencję chicagowską jako podstawę wyjaśniania katastrofy, która przy jej wykorzystaniu wyjaśniana być nie mogła?
LASEK: My nie przyjęliśmy konwencji. Przyjęliśmy tylko jej 13 załącznik, który jest zbiorem dobrych praktyk.
Red: Porozumienie z 1993 r. między polskim i rosyjskim MON nie byłoby lepsze? Zapisano tam zasadę, że wyjaśnianie katastrof „prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie".
LASEK: Przez pierwsze dni po katastrofie nie znałem tego porozumienia, ale przypuszczałem, że coś takiego musiało być podpisane podczas wycofywania wojsk rosyjskich z Polski i Niemiec. O porozumieniu wiedziało wojsko. Ale kiedy wszedłem 5 maja w skład komisji Millera, decyzje w sprawie załącznika 13 już były podjęte.
Red: Kto je podjął?
LASEK: To pytanie do premiera.
http://www.rp.pl/artykul/107684,1005758-Komisja-wytlumaczy-Polakom-katastrofe.html
Powrót Laska do tez z raportów Anodiny-Millera, że skoro znaleziono ciało gen. Błasika w kokpicie, to generał musiał wydawać polecenia pilotom, jest groteskową próbą obrony pseudo-naukowych ekspertyz – sprzecznych z rezultatami śledztwa polskiej prokuratury. To prokuratura (na podstawie ekspertyzy Instytutu Sehna) jednoznacznie stwierdziła, że nie rozpoznano głosu gen. Błasika, zaś w sektorze pierwszym – czyli w "kokpicie" Tu-154 znaleziono nie tylko zwłoki członków załogi i gen. Andrzeja Błasika. W kokpicie łącznie było trzynaście ciał i ich fragmentów ! ”Rzeczpospolita" uściśla tę informację, dodając, że w sektorze pierwszym nie znaleziono ciał pilotów Arkadiusza Protasiuka i Roberta Grzywny oraz mechanika Andrzeja Michalaka. Te ciała były w sektorach 2 i 3. Z kolei, jak poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet, na miejscu katastrofy, w kokpicie samolotu, było osiem ciał osób cywilnych. W sektorze tym znaleziono również ciało gen. Andrzeja Błasika.
Można więc podpowiedzieć mianowanemu przez Tuska groteskowemu przewodniczącemu komisji obrony raportu Millera kolejną, rewolucyjną tezę - w oparciu o informację, dotyczącą ilości ciał w kokpicie. 13 ciał w kokpicie potwierdza bowiem wpływ „pierwszej osoby” na katastrofę TU-154M – zgodnie z raportem Anodiny. Można więc śmiało puścić wodze fantazji, że to z rozkazu „pierwszej osoby”, osiem osób cywilnych pod dowództwem pijanego gen. Błasika wtargnęło do kokpitu samolotu TU-154 M, wyrzucając z niego pilotów Arkadiusza Protasiuka i Roberta Grzywnę oraz mechanika Andrzeja Michalaka – aby umożliwić generałowi Błasikowi sterowanie samolotem ! Jest to zgodne z dialektyką Jerzego Millera i „eksperta” Tuska – Laska, którzy oficjalnie potwierdzili, że znalezienie ciała gen. Błasika w kokpicie stanowiło dowód na to, że był on tam aż do chwili katastrofy. Skoro w kokpicie TU-154 M, oprócz ciała gen. Błasika znaleziono ciała ośmiu osób cywilnych, zaś ciała dwóch pilotów i mechanika poza kokpitem – wersja puczu na pokładzie zdaje się być jedyną przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem, według dialektyki Millera i Anodiny.
I tej wersji pałkownik Lasek powinien się teraz trzymać, aby przygotować „grunt” pod moskiewski proces polskich pilotów. Wina pilotów jest ewidentna, skoro bez żadnego protestu opuścili kokpit, czego potwierdzeniem jest fakt, że ich ciała znaleziono w strefie 2 i 3-ciej, czyli poza kokpitem. Oczywiście, ze względów „naukowo-badawczych”, należałoby teraz podać nazwiska tych ośmiu osób cywilnych, które wtargnęły do kokpitu wraz generałem Błasikiem. Nie będzie zaskoczeniem, gdy po trzech latach od katastrofy, komisja pałkownika Laska znajdzie w kokpicie ciało ś.p. prezydenta Kaczyńskiego. Wówczas spełni się prorocza wizja europejskiego mędrka, który od pierwszych chwil po katastrofie aż do dnia dzisiejszego twierdzi, że za katastrofę pod Smoleńskiem odpowiada….Jarosław Kaczyński, który pół godziny przed katastrofą zadzwonił do swojego brata – prezydenta.
Reasumując: to Jarosław Kaczyński telefonicznie wydał dyspozycję swemu ś.p. bratu o dokonaniu puczu na pilotach, czego potwierdzeniem była stwierdzona obecność ośmiu osób cywilnych i gen. Błasika w kokpicie, zaś trzech członków załogi poza kokpitem. Są to fakty…
W dramatycznej sytuacji możliwości utraty władzy przez PO i Donalda Tuska, tylko ta wersja pozwoli na utrzymanie się Tuska na stołku premiera. Ta wersja pozwoli unieszkodliwić politycznego przeciwnika Tuska tak, jak za komuny niszczono wszystkich przeciwników rosyjskiej wersji zbrodni w Katyniu. I to jest jedyny cel dzisiejszej pracy pałkownika Laska, który bez żadnych skrupułów pałuje myślących jeszcze Polaków i rodziny ofiar coraz bardziej absurdalnymi tezami, pomijając zupełnie fakt, że samolot był naprowadzany na „pas i ścieżkę” przez tzw. wieżę w Smoleńsku a cały lot TU-154 M kontrolowany był przez tajemniczego osobnika z Moskwy, który wyraził zgodę na lądowanie na lotnisku w Smoleńsku.
Moskwa jednak dobrze wie, że na pałkowniku Lasku nigdy się nie zawiedzie, a premier Tusk będzie bronił rosyjskiej wersji raportu, jak niepodległości…Ot, np. RFN-u.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2642 odsłony
Komentarze
w oparach absurdu
27 Maja, 2013 - 23:16
Szczerze współczuję Najbliższym załogi nieszczęsnego samolotu
Bóg - Honor - Ojczyzna!
No cóż,
28 Maja, 2013 - 01:04
Lasek kręci bicz na siebie i chyba nie zdąży uciec na placówkę np. w Nepalu jak Arabski do Hiszpanii...
Ciekawe czy Arbaski w Hiszpani wyleci przez okno czy znajda
28 Maja, 2013 - 02:10
go w wannie?
kłamstwa Laska bezkarne
28 Maja, 2013 - 02:32
bo niby jaki paragraf?
Paragraf
28 Maja, 2013 - 06:49
się znajdzie np. za mataczenie.
lupo
Ciekawe jaka my mamy wytrzymałość jako naród?
28 Maja, 2013 - 12:42
Bo jak słyszę o takich laskach co są zwykłymi szmatami wetkniętymi na urząd aby snuć głupoty to mi skóra cierpnie na plecach.
Ciekawe ile my jeszcze będziemy w tej hibernacji PO przedłużonej zimie?!
Miały być strajki,jakieś blokady kraju i co?
Ciekawe kto biednych rolników poprowadzi teraz PO śp.A.Lepperze?
Chętnych nie widzę,a reszta trzęsie gaciami.
Oprócz Jarosława i Macierewicza nie ma już kozaków,bo nawet Ziobro spuchł ze strachu jak mu się córka urodziła.
Ile PO trwa jeszcze ten kabaret w PO staci tego NIE rządu?!
------
Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia.
Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia.