Człowiek Anodiny w Warszawie

I znów mamy Laska we wszystkich telewizjach postkomunistycznej III RP. Znów człowiek Anodiny, wraz z powołaną przez Tuska „komisją Laska”, bronią rosyjskiego raportu w czwartą rocznicę katastrofy, której śledztwa” końca nie widać. Chociaż dla Laska, jego komisji i całej postkomunistycznej władzy – przyczyny katastrofy od dnia 10 kwietnia 2010r. były „arcyboleśnie proste” – jak to określił obecny rezydent Pałacu Namiestnika. Dodajmy, że rzecz się dzieje w III RP, w środku Europy, a nie w jakiejś marionetkowej guberni, której premier oddał Rosji „na gębę” śledztwo w sprawie katastrofy samolotu, w której katastrofie zginął prezydent guberni !

Przecież to całe śledztwo w sprawie katastrofy TU-154M, ten cały totalny ruski "bardak" – sprzeczny z elementarnymi zasadami prowadzenia śledztwa w sprawie katastrof samolotów ( i to dodatkowo w przypadku, gdy zginął prezydent, jego małżonka, dowódcy wojska i marynarki wojennej, szef IPN, Rzecznik Praw Obywatelskich, posłowie i senatorowie) – to totalna kompromitacja marionetkowego państwa, jego rządu, reżimowych mediów – bronionych dzisiaj przez wynajętego człowieka, reprezentującego w istocie generałową Anodinę i Putina ! Podczas gdy poseł Macierewicz – z którego wszyscy wymienieni wyżej zrobili debila - przedstawia dowody na wybuch w salonce prezydenta – do boju znów przystępuje człowiek Anodiny. To Lasek, który kolejny raz ordynarnie kłamie mówiąc, że „ włazy luków tupolewa były po katastrofie wepchnięte do wewnątrz, a gdyby doszło do eksplozji, to byłyby wypchnięte do zewnątrz. Nie zostały też wygięte podłużnice podłogi, a czujniki nie zarejestrowały zmiany ciśnienia, jaka nastąpiłaby w momencie wybuchu”...

Na podstawie jakich dowodów pułkownik Anodiny to mówi ? Czyżby na podstawie złożonego w całość wraku samolotu, jak to się robi zgodnie z procedurami cywilizowanych krajów ? Nie ! Bo przecież – przez oddanie śledztwa Rosji – nigdy tego wraku Rosja nam nie zwróci ! A może na przykładzie czarnych skrzynek ? Też nie, bo Rosja także nie zwróci nam czarnych skrzynek ! A skąd to wiadomo, że nie zwróci ? Wprost ze złotych ust szefa MSZ marionetkowej III RP, Sikorskiego. Ten – spokojnie sobie ćwierkając na twitterze pisze dwa dni temu: Rosja nie zwraca nam wraku, a Ukrainie Krymu, okrętów, etc. etc. Chyba będziemy musieli się przyzwyczaić, że taki to już kraj…

Tak więc - podczas gdy wszystkie najistotniejsze dowody zbrodni są nadal w Rosji i niczego nie można z Rosji wywieźć – ani 60 tysięcy fragmentów samolotu odnalezionych przez polskich archeologów, ani nawet próbek badań polskich ekspertów na obecność trotylu – Lasek stał się interpretatorem świętej księgi Anodiny. Bo próbki, na których stwierdzono obecność trotylu, polscy eksperci też musieli zostawić w Rosji na trzy miesiące ! Dlaczego ? Jak to dlaczego ?! Skoro Donald Tusk oddał śledztwo Putinowi, więc Polska nie ma tu nic do gadania ! Gadać może jej przedstawiciel Lasek….

Jako inżyniera nie dziwi mnie wcale, że po powrocie do Polski, próbki były wolne od czegokolwiek ! Zostały zapewne też pięknie „umyte”, jak zwalony na beton w przysłowiowej ruskiej budzie wrak samolotu. To na podstawie otrzymanych z Rosji próbek stwierdzono, że nie było wybuchu…. A przecież w cywilizowanym kraju czujniki natychmiast wykazują obecność trotylu w bagażu, gdyż w przeciwnym przypadku mielibyśmy co chwilę katastrofę typu „Lockerbee” ! Co by to było, gdyby próbki zebrane na przykład na lotnisku we Frakfurcie trzeba było wysyłać Putinowi do ekspertyzy ? Angelę Niemcy pogonili by w jeden dzień !

W tym rusko-polskim śledztwie skandal więc goni skandal, a nad wszystkim unoszą się duchy Putina i generałowej Anodiny. Te duchy kierują swoim człowiekiem w Warszawie. Gdzie tam w Warszawie – ulokowanym w samej kancelarii premiera marionetkowego państwa !…. To Lasek, który (bez dostępu do wraku i bez jego badania) odniósł się również do zdjęć przedstawionych przez Macierewicza: „Zdjęcia, o których mówił Macierewicz, trudno jest umiejscowić w materiale dowodowym. Według niego (Macierewicza), są to ramki okien. Jeżeli ma to być element salonki, to nie można sobie wyobrazić, by wybuch nie uszkodził pozostałych okien w salonce i ramy drzwi. Ciśnienie nie działa wybiórczo na jedno okno” – podkreślił pułkownik Anodiny.

To w jakim miejscu tekstu raportów Anodiny i Millera stwierdzono zlokalizowanie elementów salonki, skoro w ogóle nie badano katastrofy na okoliczność wybuchu w salonce ? Sam Lasek ten fakt potwierdza mówiąc, że „Zdjęcia, o których mówił Macierewicz, trudno jest umiejscowić w materiale dowodowym” ! Jednak Lasek – zatrudniony przez Tuska człowiek Putina i Anodiny - ma także zdolnych współpracowników, opłacanych również z podatków wydartych z chudych portfeli mieszkańców tego marionetkowego kraju. Niejaki mgr inż. Edward Łojek ( kierownik Działu Planowania i Nadzoru Operacji Lotniczych w PLL ), przytomnie pyta w trakcie dzisiejszej konferencji Laska: „Skąd Macierewicz ma te dowody? - Może jak w przypadku poprzednich, znalazł je na wycieraczce ?”

I tu Łojek ostatecznie dołoił i ośmieszył Macierewicza ! Bo przecież wiadomo, że jedyne i tylko prawdziwe dowody są w Moskwie - u generałowej Anodiny ! Tam są dowody na to, że gen. Błasik był pijany i że wydawał komendy pilotom, co Lasek wielokrotnie powtórzył za generałową w reżimowych telewizjach tego marionetkowego kraju ! Dlatego komisja Laska nie musi niczego szukać na wycieraczce. Ona wprost od generałowej Anodiny otrzymuje to, co trzeba, aby zgnoić, dołoić i ośmieszyć tych wszystkich, którzy podważają oficjalny raport przygotowany przez MAK i generałową Anodinę…

P.S. Czy podobny przypadek prowadzenia śledztwa mógłby dotyczyć Niemców, Francuzów, Szwedów, a nawet w Czechów, którzy są ponoć głupsi od nas ? My „musimy się przyzwyczaić, że taki to już kraj” – że zacytuję szefa MSZ tego marionetkowego kraju…