Małżeństwo bez odrobiny rozsądku

Obrazek użytkownika Piana
Blog

Mąż - Kochanie, może byśmy wyremontowali mieszkanie?
Żona - Chyba żartujesz! Co sąsiedzi na to powiedzą?
Mąż - To może kupimy nowy samochód? Nasz rdzewieje i się rozpada, a znajomy ma do sprzedania okazyjnie kombika.
Żona - Coś ty! Ludzie na osiedlu będą na nas krzywo patrzeć.
Mąż - Jeśli nie, to wymieńmy chociaż boazerię. Ta nasza to pamięta jeszcze towarzysza Gomułkę.
Żona - Weź przestań. Kowalska z dołu już się do mnie nie odzywa.

Czy dialog nie jest idiotyczny? Ależ jak najbardziej jest! Specjalnie przedstawiłem sytuację w krzywym zwierciadle, na granicy absurdu, aby pokazać pewne zależności w skali makro odwołując się do skali mikro. Co przez to osiągamy? Uzyskujemy obraz relacji pomiędzy nadwiślańskim społeczeństwem (mąż), a jego „elitami” (żona).

W rolach głównych, unosząc się niczym duchy i nie wypowiadając ani słowa, wystąpiły kompleks niższości i syndrom służalczości.

Teraz chwilę o realiach, o których tzw. „elity” nie pamiętają lub też nie chcą pamiętać. Na świecie akceptują tylko silnych militarnie (Stany), gospodarczo (Chiny) czy też wpływowo (Izrael). Tylko takich szanują. Porównanie listy gości na pogrzebie śp. Lecha Kaczyńskiego z osobistościami, które uświetniły otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie samo narzuca pewne wnioski, ale pozwolę sobie nie wyręczać w tym moich szanownych czytelników.

Tymczasem naiwna polskojęzyczna biedo-elita wierzy, że jak tylko będzie podśpiewywać w „europejskim” chórze to od razu wszyscy będą bić brawo i klepać po plecach i coś w skutek tego ugramy. Tak na przykład sądzi niedoszły (na szczęście) prezydent Olechowski Andrzej ( TW „Must”), który jest świetnym reprezentantem tej klasy. Bo polskojęzyczna elita pragnie słów uznanie i poklepywania po plecach niczym niedowartościowane dziecko. Chce śpiewać w owym chórze („europejskiej rodziny”), bo wmówiło sobie, że nie potrafi śpiewać solo. No bo co by wówczas krytycy powiedzieli?

Problem polega na tym, że Francja czy Niemcy owszem śpiewają w chórze, ale tylko wówczas gdy im to jest na rękę, gdy chcą swoje interesy przedstawić jako europejskie. Przekrzykują zatem resztę i nadają ton. Tymczasem, na boku, już bez kamer, śpiewają solo i to z całkiem niezłym efektem. Ktoś wymyślił słowa o „solidarności europejskiej” aby pacyfikować malutkich, żeby oni za bardzo nie fikali (można też posłużyć się słowami byłego prezydenta Francji „Czyraka” o okazji do milczenia).

Pragnę zauważyć, iż cały Świat i cała Europa ma nas zupełnie gdzieś (no, chyba że chodzi o strefy wpływów, interesów, etc) i zupełnie ich nie obchodzi co się nad Wisłą dzieje. Poza oczywiście różnej maści nawiedzonymi obrońcami „praw człowieka”, „praw kobiet”, „praw zwierząt”, „obrońców przyrody”, „miłośników tolerancji”, i „praw łysych, turystów i impotentów” oraz całej reszty gości, co to im w życiu nie wyszło i realizują się poprzez branie pieniędzy za zmuszanie ludzi do robienia rzeczy, których oni robić nie chcą.

Znęcać się dalej? „Idźcie na wybory, bo inaczej będzie obciach” zachęcał aŁtorytet, znany polskojęzyczny propagandysta Lis Tomasz, co to do dziś nie odgryzł sobie języka wbrew podpisanemu wekslowi. Nikt mu na Sali nie odpowiedział, żeby swoje kompleksy leczył u specjalisty, a nie zarażał nimi niedojrzałą emocjonalnie widownię.

Celowo używam słowa „polskojęzyczny” (czyli mam na myśli osobę posługującą się językiem polskim). Niedawno u Chodakiewicza znalazłem określenie „Post – Polacy” na grupę kulturowo-społeczną, która co prawda zamieszkuje między Bugiem i Odrą, posługuje się językiem polskim, jednakże nie chce mieć nic wspólnego z tym, co zostało po dawnych Polakach. „Post - Polacy” - świetne określenie, gratuluję. Samo używanie języka polskiego nie może przecież automatycznie zaliczać kogokolwiek do grona Polaków. Za granicą – zarówno na wschodzie czy zachodzie żyją ludzie, którzy znają dwa słowa po polsku na krzyż albo i wcale, a czują się Polakami. Czy mają do tego prawo? Jak najbardziej.

Weźmy teraz na tapetę odwrotny przykład. Czy ostatni prawdziwy kowboj, śp. Ronald Reagan, podejmując swoje decyzje w walce z „Imperium Zła” obawiał się, co na drugi dzień napiszą o nim w „Prawdzie”, albo powiedzą we „Wriemia”? Nie sądzę. Ba, nawet jestem tego stuprocentowo pewny. Tymczasem polskojęzyczny urzędas z Em-eS-Zetu w anonimowej wypowiedzi dla „Rzepy” zwierza się, że kamień spadł mu z serca, iż hebrajskie brukowce nie obsmarowują Polski za zatrzymanie żydowskiego szpiega. Czy to nie przypomina dziecięcych dogadywanek w stylu „psze pani, a Krzysio jest gupi”? Dla przypomnienia - jak powszechnie wiadomo, w Em-eS-Zecie pracuje kwiat elity, najwięksi fachowcy, niepospolici patrioci i dumni Polacy.

Nasze „elity” zachowują się jak wspomniana na początku żona, która ma w nosie dobro wspólne, dbanie o własny dom, o rodzinę. Największe zmartwienie, nie dające spać po nocach, brzmi „co ludzie powiedzą?” (czyli co na europejskich salonach, w europejskiej prasie powiedzą). Wtopić się w europejskie tło - oto marzenie owych „elit”. W każdym razie cenniejsze są dla nich suszi i Wiedeń niż bigos i Białystok. Nie szukają zatem dróg rozwoju, wytyczenia ścieżki na przyszłość, dbania o własne interesy. Po prostu uważają, że należy wszystko zaorać, zamieść ślad przeszłość (jak podpowiadają nam słowa „Międzynarodówki”), pozbyć się resztek swojskości, odrębności i czym prędzej błogo roztopić się w europejskim sosie.

Owe „elity” nie dość, że same nie wytyczają ścieżek rozwoju, nie dbają o przyszłość, to stają się zwykłymi hamulcowymi. Gdy tylko jakikolwiek ruch obywatelski, oddolny próbuje delikatnie dać do zrozumienia, że ma inne zdanie niż rządzące kliki, następują krzyki o klero-
faszyzmie, duchach endeckich, o ksenofobi, antysemityzmie, ciemnogrodzie i kołtuństwie. Inna metoda to po prostu medialna zasłona milczenia przykrywa wszystko (patrz ruch JOW). Z filmu „Władcy marionetek” dowiedzieliśmy się na przykład, co się stało z podpisami zebranymi przez PO podczas kampanii wyborczej w 2001 (ja tego nie podpisywałem, bo wiedziałem, że to trick wyborczy). Zmielone głosy poparcia to chyba najlepszy obraz stosunku „elit” do całej reszty. Prości ludzie nie mogą mieć nigdy racji. Z założenia. Oni są tylko mięsem wyborczym, hołotą do płacenia podatków i siedzenia cicho albo skakania według zapodanych taktów. W żadnym wypadku nie powinni oni decydować o swoim losie (bo i po co?) ani tym bardziej o kierunku w którym podąża statek dawniej zwany III RP.

Oczywiście cały obraz byłby niepełny bez dodania, iż wspomniana na początku żona jest na utrzymaniu męża. Stwierdzenie to nie jest bezpodstawne, gdyż środowiska, z jakich owe „elity” się wywodzą, utrzymują się w dużej mierze w ramach szeroko pojętej tzw. „sfery budżetowej”. Tak, „elity” są pasożytem przyssanym do reszty społeczeństwa poprzez mechanizm państwowy będący narządem ssąco-tłoczącym. Mamy zatem ludzi związanych z szeroko rozumiana edukacją i „edukacją”, zawodowych polityków, wiecznych urzędasów, ludzi związanych z filmem czy innymi sztukami. Wszystkie te sfery są w ten czy inny sposób zależne są od „Państwa”. Zwróćmy uwagę na co najmniej dziwną zależność - pasożyt dyktuje żywicielowi co on ma robić.

Mamy zatem diagnozę. Pasożyt (czyli tzw. „elity”) przyssał się, wysysa soki i nie myśli podziękuję za to swojemu żywicielowi, a nawet pogardza nim. Co zatem robić? Co począć z taką „żoną”? Wariant brutalny to sprać na kwaśne jabłko, a wcześniej powiedzieć konkretnie co się myśli. To nie jest złe rozwiązanie – powieszenie zdrajców w trakcie Powstania Kościuszkowskiego było jak najbardziej rozsądnym wyjściem, a ówcześni mieszkańcy Warszawy z pewnością mieli dużo więcej mieli zdrowego rozsądku niż obecnie. Na chwilę obecną jest jeden - najszybszy i najlepszy sposób rozwiązania. Odciąć od pieniędzy oraz od wpływu na nie. Banalne, prawda? Wówczas będą mogli mieć wpływ co najwyżej na to, czy dziś zjeść schabowego czy kurczaka i to jest wystarczającym dla nich poziomem odpowiedzialności.

Na sam koniec uwaga dla podążających ślepo za trendami z zachodu. Warto przypomnieć sobie nieco zapomnianą dzisiaj sprawę. Otóż, gdy istniała Rzeczpospolitej Obojga Narodów, na tzw. „zachodzie” nie była ona uznawana za państwo „europejskie” przez ówczesnych „intelektualistów”, „salony”, etc, gdyż nie była jednolita religijnie czy kulturowo. Skąd my to znamy? Obecnie potomkowie ówczesnych mądrali nadal próbują pouczać nadwiślańskich tubylców o tym co jest dopuszczalne, a co nie. Jak kto się nimi przejmuje, to trącał go pies.

PS. O wyborach prezydenckich nic nie piszę, bo nie ma o czym pisać. Mój faworyt (Janusz Korwin-Mikke) odpadł w pierwszej rundzie. Teraz możemy tylko wybierać między euro-socjalizmem budowanym wolniej, na swojsko-narodową nutę (co dopuszczał nawet sam towarzysz Stalin, pod warunkiem, że będzie „socjalistyczna w treści”), a euro-socem budowanym szybciej, w rytmie nadawanym przez rozgłośnię berlińsko-brukselską.

Brak głosów

Komentarze

Dalej nie rozumiem. Czy ponieważ o wyborach "nie ma o czym pisać", zdecydowałeś nie głosować, czy poprzesz któregoś z kandydatów?

Poniewaz do tego PS piszesz rozsądnie, rozumiem, że nie jesteś zwolennikiem JKM, tylko jego wyznawcą. Wiara nie potrzebuje racjonalnych powodów, wręcz ich nie znosi.

Poniewaz ja jestem zwolennikiem tej wolnej, narodowej opcji, nie moge akceptować faceta, który chce utrzymywac ubeckie emerytury, uważa za najlepszego króla Polski Aleksandtra II i mówi, że CCCP utrzymywał Polskę.

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#68065

Mam wrażenie że Ty jesteś wyznawcą "antykorwinizmu" jako że do tej religii nie potrzeba argumentów a jedynie głębokiej i szczerej wiary to nie będę od Ciebie próbował uzyskać potwierdzenia głoszonych rzekomo przez JKM-a tez z przywołaniem poszczególnych cytatów.

ps z tą narodową opcją oczywiście miałeś na myśli narodowo-socjalistyczną opcję najchętniej w wydaniu kaczki bądź hitlera (wszak różnice niewielkie)?

---------------------------------------

-Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista-

=____We wszystkich trzech radykał___=

==============================

Vote up!
1
Vote down!
0

--------------------------------------- -Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista- =____We wszystkich trzech radykał___= ==============================

#68107

JKM jest skończonym politycznym idiotą!

A Korwin-mikkizm to wiara, że polityka i ekonomia zawierają się w bon-motach pana Janusza i jego wiekopomnej myśli, że Jaruzelski zbłądził 13 grudnia 1980 roku nie wprowadzając jednocześnie ze stanem wojennym reform gospodarczych. To tak a propos cytatów...

To byłem ja, były upeerowiec.

-------------------------------

Samotny wilk w biegu

Vote up!
0
Vote down!
0
#68132

Podobnie. DO PS. rewelacyjny tekst, pozniej trace watek.
Z tego co pamietam, PIS nigdy nie byl eurofanem, i nigdy sie z tym nie kryl - tylko nie zawsze mozna robic, co sie lubi...

JKM to staly pasazer z tylnego siedzenia. Ciekawe, co by mowil, gdyby swoje teorie mial mozliwosc wprowadzic w zycie.
Coz... teorie czesto pozostaja tylko teoriami, ale polityka chyba nie polega na teoretyzowaniu?

Mysle, ze poparcie jgo idei w spoleczenstwie jest jasnym odzwierciedleniem tego, jakie sa rzeczywiste szanse na realizacje jego pomyslow. Oczywiscie, mozemy sobie pomarzyc... ale po co mieszac w to polityke?

pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#68142

....niż słodkie kłamstwo".
Całkiem ciekawy i sensowny wywód, jednak uzupełniłbym jeszcze o to-i-owo.
Dla mnie rozsypane szkiełka zaczęły układać się w kolorowy witraż z wyraźnym obrazem na nim umieszczonym gdy.... przeczytałem książkę W.Łysiaka pt. "Lider" (a wcześniej kilka innych dzieł tego autora) i zestawiłem to z "wiekopomną" wypowiedzią Tuskaszenki że "polskość to nienormalność" http://galba.blox.pl/2005/10/Tusk-Polskosc-to-nienormalnosc.html
Takich "liderów" hoduje się prawie od dziecka, cały czas mając na uwadze cele jakie "hodowca" chce osiągnąć i zdaje się że w tym przypadku cel jest już bardzo bliski realizacji, a jest to po prostu likwidacja Polski jako niepodległego państwa i "przemielenie" Polaków na europejczyków.
To już widać, słychać i czuć.

Co do wyborów Prezydenckich to.... najchętniej wybrałbym Prezydenta (J.Kaczyński) i ze dwóch v-ce Prezydentów (Janusz Korwin Mikke-gospodarka i Marek Jurek-rodzina/etyka), och marzy mi się silny ustrój prezydencki.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#68070

Sposobem na wymianę elit na Polaków mądrych, prawych, dumnych, którzy są wybranymi w uczciwych wyborach przedstawicielami narodu, dbającymi przede wszysstkim o interes polski są właśnie jednomandatowe okręgi wyborcze. Polityk, który przeciwstawia się uruchomieniu mechanizmu wymiany skorumpowanych elit nie zasługuje na poparcie świadomego Polaka.
Pozdrawiam. Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#68077

 Bez Senatu z Sejmem ok 120 szt projekt ustawy jest ale nikt z (elit) nie zgodził się na taka ustawę , można zauważyć bez trudu że to układy stołki dla krewnych ,kolesi itd ,ludzi kompletnie nie przygotowanych do rządzenia i podejmowaniu decyzji ,ważnych dla bytu Polski ,ostania zalanie ziem polskich przez wielka wodę świadczy o braku kompetencji gdyż niektóre zbiorniki retencyjne prawie gotowe(były budowane od lat )  ale kasę zabrali na stadiony wskutek czego powstały olbrzymie straty .Mam wrażenie że z tymi elitami nikt z poważnych ludzi się nie liczy dowód Wizy do USA dla Polaków po 20 latach pseudo polityki pytanie ?, gdzie zdobycze wojenne(szyby naftowe)  z wojny z Irakiem lub makówki z wojny w Afganistanie ? ,to my jako podatnicy płacimy za te wojny i co mamy z tego ? paliwo  za 5 zł za litr ,wiec ?,co to za elity a może tylko padalce . Zawsze można coś utargować w ramach działań militarnych ,gospodarczych lub politycznych ale te tzw elity to słabe jednostki intelektualnie ( klakierzy) woli mocnych ,cwańszych i poważnych polityków ,Rosja ,Niemcy ,Francja ,USA i Chiny to bardzo poważni gracze maja wizję a nasz kraj to tzw strefa buforowa SKANSEN Z ARMIA 590 TYS URZĘDNIKÓW pierdzących w biurka . 

Vote up!
0
Vote down!
0
#68154