Czy ten show musi naprawdę trwać?

Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Blog

Tygodniowy pobyt na mazurskiej łące oprócz kilku wad ma jednak więcej zalet. Burze i komary tylko trochę mącą przyjemność oglądania wieczornych przelotów żurawi czy porannych amorów sarniej pary na pobliskiej polanie.

W zetknięciu z naturą brak TV i internetu mocniej jednak skłania do zastanowienia co nam każe codziennie śledzić występy różnych pań i panów, którzy biorą udział marnym widowisku, i – co gorsza – nie chcą zwrócić pieniędzy za bilety.

Pewnie nie pomylę się zbytnio, ani nie dokonam odkrycia, gdy postawię tezę, że to im samym zależy najbardziej by nas bezustannie przekonywać, że ... show must go on.

A dlaczego musi? Czy ja muszę wiedzieć jak się nazywa minister transportu, czy jest ładny lub brzydki i jaki nosi zegarek? Nie muszę. Mnie wystarczy wiedzieć czy drogi budowane za moje pieniądze są złe albo dobre, no a jeśli są, to czy były drogie, czy tanie, a może w sam raz. Czy ja bym się czepiał o jakiś zegarek, gdybym nie podejrzewał, że facetowi, który go nosi ładnych kilkaset milionów przeleciało przez palce i wleciało w kanał?

Co bym miał do minister oświaty, gdybym widział, że oświata kwitnie, a nie upada? Albo do ministra, który mi powtarza, że opieka zdrowotna jest bezpłatna, jeśli nie jest? Albo do premiera, który by mi mówił, że jest dobrze, jeśli dobrze byłoby naprawdę?

Nic. Nic bym do nich nie miał …

Po co więc ten teatr? Czy słabi aktorzy w kiepskim przedstawieniu wciąż muszą tkwić na scenie?
Nie raz i nie dwa złapałem się na tym, że oglądając ich kieruję się tą samą złośliwą satysfakcją z jaką oglądający „Kiepskich” lub beztalencia w programie „Mam talent” lubią pośmiać się z obciachu.

Jeśli polityka to sztuka rządzenia państwem, to artyści, których nam przyszło oglądać robią wszystko by tę sztukę zamienić w iście jarmarczny spektakl.

Jest taka sztuka z początku XVII wieku pod tytułem „Rycerz płonącego tłuczka”. Główny bohater, z czołem przeszytym strzałą umiera na scenie prawie przez cały ostatni akt ...

Game is over. Pora zejść ze sceny.
Nie będzie oklasków. Z widowni już lecą jaja i pomidory ...

Brak głosów