Czy dzieci w Polsce mają prawo do życia?
W oparciu o doniesienia medialne dotyczące kolejnych morderstw dzieci przez ich rodziców, opiekunów, czy konkubentów – to pytanie moim zdaniem jest jak najbardziej zasadne.
Bo, co z tego, że policja prowadzi kolejne dochodzenie, że podejrzani zostają osadzeni w areszcie, że odbywa się kolejny proces i skazuje się zabójców na wieloletnie więzienie, kiedy giną kolejne dzieci.
Według raportu UNICEF w Polsce z powodu przemocy i drastycznych zaniedbań ginie rocznie prawie jedno dziecko (do 15 roku życia) w przeliczeniu na 100 tys. ludności.
Rocznie też wykonuje się kilkaset tzw. „legalnych” aborcji (669 w 2011 r.). Ilu aborcji dokonuje się nielegalnie? – Tego nie wie nikt. Czasem tylko w obiegu medialnym pojawiają się budzące grozę szacunki.
Piątka dzieci w Hipolitowie, morderstwo dziecka w Busku Zdroju, Istebnej, Morągu, Poznaniu. Trzyletni Kacper, pięcioletnia Klaudia, półtora roczny Szymon. Madzia z Sosnowca, a ostatnio dwa morderstwa w Łodzi. Doszło do tego, że dwoje Polaków – matka z kochankiem - potrafiło w Anglii nawet swoje dziecko zagłodzić.
To tylko część ostatnich zabójstw, o których było tak głośno w mediach.
Nie sądzicie, że jest ich o wiele za dużo? Jest ich tak wiele, że chyba trzeba by wreszcie spytać, co robi władza, aby takiemu stanowi rzeczy zapobiegać?
Czy dzieci w Polsce mają jakąkolwiek ochronę? – Pytam nie o dzieci z normalnych rodzin, ale o te, których los pokarał niedojrzałymi do rodzicielstwa - nieodpowiedzialnymi rodzicami, bądź „opiekunami” o skłonnościach sadystycznych.
Czy władza działa w kierunku ochrony rodzin i życia najmłodszych pociech?
No nie wiem, może jakiś pomysł? Chociażby taki, by nieodpowiedzialni rodzice, ci co nie radzą sobie z wychowaniem dziecka, alkoholicy, narkomani, czy pozbawieni uczuć, niedoszli kaci - mogli bez problemów swoje dzieci oddać innym pod opiekę. Choćby na pewien okres czasu potrzebny im by wydorośleć oraz nauczyć się odpowiedzialności - i wcale w tym momencie nie mam na myśli dzieci. Chyba oddanie dziecka, komuś kto dziecku zapewni właściwą opiekę i bezpieczeństwo, to lepszy pomysł, niż znęcanie się nad dziećmi i ich mordowanie.
A w Polsce zaczyna się coraz częściej odbierać dzieci tym rodzicom i opiekunom, którzy je kochają, tylko że nie starcza im na normalne życie. Urzędnik orzeka, że brak właściwych warunków bytowych i płaczące, zagubione dzieci wędrują do domów dziecka, czy rodzin zastępczych.
A, czy zamiast orzekać i się mądrzyć - nie powinien pomyśleć jak im pomóc?
Urzędnik ma nieźle płatną pracę, on czuje się panem życia i śmierci. Czy ktoś taki potrafi zrozumieć sytuację ubogiego w takim państwie, w jakim przyszło nam żyć?
Czy ktoś pomyślał, że chorych na alkoholizm rodziców, czy opiekunów trzeba leczyć, bez względu na to, czy tego chcą, czy nie. Tego wymaga nadrzędne dobro dziecka!
Rząd ma przecież pieniądze - na premie dla urzędników, na ogłoszenia i reklamy w prorządowych mediach, na gender – mieszanie w głowach i seks - deprawację w przedszkolu.
Mamy koniec września, a agitka Ministerstwa Edukacji nadal zachęca np. na ekranach Polsatu, by posłać sześciolatki do szkoły.
Na takie i inne idiotyzmy – jak widać pieniądze są. Na to, by wspomóc rodziny – nie ma.
Czy deprawacja dzieci i niszczenie tradycyjnej rodziny – to ma być pomysł rządu na ochronę dzieci? To miało być pytanie retoryczne, ale przy rządzie Platformy – chyba z tą retoryką nie bardzo mi wyszło.
Czy do rządu jeszcze nie dotarło, że już najwyższy czas zacząć dzieci i młodzież wychowywać do miłości i odpowiedzialności? Że wychowywanie młodych metodą Owsiaka, a teraz chyba i ks. Bonieckiego - już się dostatecznie skompromitowało?
„Róbta, co chceta”, „Liczy się tu i teraz”, chwila zabawy i luzu, a na resztę życia – państwowy wikt i kraty w oknach. Fakt, że ci ludzie za kratami na PiS raczej nie zagłosują.
Skoro pomysłu nie ma rząd, to może wydelegowany przez Platformę Rzecznik Praw Dziecka?
Zadałem to pytanie i teraz mi głupio.
Na opisywane przez media morderstwa dzieci, rzecznik najczęściej reaguje wypowiedzią w stylu:
„Tej śmierci można było uniknąć. Zawinili ludzie”.
I tu się z rzecznikiem zgadzam. Można było uniknąć, ale najpierw trzeba było zadbać, rozwiązać problem, pomóc, cokolwiek sensownego wymyślić i zrobić.
Do zjawiska aborcji pan rzecznik się nie miesza, bo jak czytałem uważa, że to jest polityka, a przecież wszyscy wiemy, że pan rzecznik jest apolityczny.
Zerknąłem na stronę RPD.
W dziale „Aktualności” na stronie głównej – informacje o aktualnej działalności rzecznika.
Zajął stanowisko w jakiejś sprawie, poparł czyjeś działanie w innej. Przyjął u siebie jakiegoś profesora, dzieci z gimnazjum i liceum. Odwiedził stare miasto i wystosował list do przedszkolaków z okazji ich dnia.
Niezwykle zapracowany człowiek, pisze do dzieci i nawet z niektórymi u siebie rozmawia.
Byłbym zapomniał. Występuje również do różnych instytucji i osób publicznych z tzw. „wystąpieniami generalnymi”. W tym roku wystąpił już 63 razy. To dużo, czy mało?
Oto fragment takiego przykładowego wystąpienia generalnego (do Ministra Sprawiedliwości z dn. 29. 07. 2013r.):
„...W nawiązaniu do wystąpień z 25 maja 2010r. (sygn...) oraz z 15 października 2012r (sygn...) zwracam się ponownie do Pana Ministra o udzielenie informacji dotyczącej postępu prac podjętych w celu ratyfikacji Konwencji Rady Europy o ochronie dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych, sporządzonej w dniu 25 października 2007r. w Lanzarote”.
Zdaje sobie sprawę z tego, że te wszystkie konwencje są diabła warte, ale czy zwróciliście uwagę na wprost niesamowite tempo prac instytucji firmowanych przez Platformę?
Ktoś powie – minęło dopiero sześć lat, a on już trzeci raz w tej sprawie wystąpił.
Może mu brakuje na znaczki, albo czasu, by o tym wszystkim pamiętać? – W końcu tak niedawno premier odwołał kryzys.
W sieci można znaleźć informację, że roczny budżet rzecznika wynosi ok. 10 milionów zł. i że w jego biurze pracuje ok. 60 osób.
Na stronie rzecznika znalazłem też informacje, że: „Rzecznik stoi na straży praw dziecka, a w szczególności: prawa do życia i ochrony zdrowia, prawa do wychowania w rodzinie...
Wypełnianie tych zadań wymaga ochrony dziecka przed wszelkimi przejawami przemocy, okrucieństwa, wyzysku, a także przed demoralizacją...”
„Rzecznik stoi na straży”, a dzieci giną. Może byłoby lepiej, gdyby się przespał, a strażowanie przekazał w sprawniejsze ręce?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1149 odsłon
Komentarze
Re: Czy dzieci w Polsce mają prawo do życia?
27 Września, 2013 - 00:21
Powodów jest wiele, ze tak się dzieje brak pieniędzy, polityka antypolska D.Tuska (zero pomocy socjalnej), bieda generująca wszechobecną patologie.