Ciągłe problemy z ojcem Rydzykiem.

„Ojciec Rydzyk załamuje ręce: Mamy zapłacić prawie milion trzysta tysięcy” – taki tytuł nosi publikacja na portalu dziennik.pl.

To jest już męczące – można sobie pomyśleć. Najpierw walczył o miejsce telewizji Trwam na multipleksie, a teraz załamuje ręce, że trzeba za to płacić. Czy Tadeusz Rydzyk w ogóle wie, czego chce?

Myślę, że dziennik.pl wie za to doskonale, czego on chce od swoich czytelników. By po przeczytaniu artykułu odnieśli właśnie takie wrażenie. Że o. Rydzyk, to człowiek niepoważny, którego nie da się w żaden sposób traktować serio. Wszyscy nadawcy płacą za miejsce na multipleksie, a „ojciec Rydzyk załamuje ręce”, bo musi też płacić.

Dziennik.pl pisze dalej:
„Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji żąda od nadawcy Telewizji Trwam zapłaty prawie 1,3 miliona złotych za koncesję na MUX-1. "Nasz Dziennik" cytuje oświadczenie ojca Tadeusza Rydzyka, który odniósł się do żądań KRRiT.
O. Rydzyk pisze m.in.: do 8 października bieżącego roku mamy zapłacić pierwszą ratę, prawie milion trzysta tysięcy. Nie mamy jednak możliwości, by nadawać od 8 października. Za co więc płacimy? Jeżeli otrzymalibyśmy miejsce po 28 kwietnia przyszłego roku, to znaczy, że zapłacimy za 7 miesięcy nie nadając.”

Czy czytelnik, który nie zagłębił się w temat, zrozumie o co o. Rydzykowi chodzi? Mówi:
„Nie mamy jednak możliwości, by nadawać od 8 października.”
Media podały, że miejsce na multipleksie telewizja Trwam już dostała, więc jeśli nie ma jeszcze możliwości nadawać, to przecież sama sobie winna. I myślę, że tak ma myśleć czytelnik.

Czy dziennik.pl pozwolił sobie na manipulację? Ależ skąd.
Pod koniec tekstu, aby nikt nawet nie mógł czegoś takiego insynuować dziennik.pl napisał:
„"Nasz Dziennik" podaje, że miejsce na multipleksie, które Telewizja Trwam niedawno otrzymała w konkursie, blokuje TVP.”

Ani jednej linijki refleksji. Jak można żądać od nadawcy opłaty, jeśli na multipleksie blokowane jest miejsce, które mu przydzielono? Przecież, jeśli TVP zajmuje miejsce przynależne telewizji Trwam i może to jeszcze trwać do 28 kwietnia 2014r., to przecież ona powinna za nie płacić i pewnie płaci.
Jak organ praworządnego państwa może żądać jednocześnie opłaty od dwóch nadawców za to samo miejsce na multipleksie?
Rozbój w biały dzień?
Gdzież tam. Myślę, że to normalna praktyka działania władz i instytucji państwowych w państwie „tusków”, w stosunku do mediów nieprzychylnych rządowi Platformy.
TVP mogłaby, już dziś zwolnić miejsce na multipleksie dla telewizji Trwam, ale wtedy...
No właśnie – wtedy telewizja Trwam zaczęła by nadawać, a wiemy, że nie o to chodzi, by nadawała.
Przecież nadając nie będzie głosić, że Platforma dobrze rządzi, bo telewizji katolickiej nawet nie wypada tak bezczelnie kłamać. Więc po co Platformie taka telewizja?
Póki się da, to trzeba blokować. A najlepiej zrobić jeszcze wokół ojca Rydzyka trochę szumu.

Co ma zrobić – taki zwyczajny, mniej zorientowany w realiach życia politycznego obywatel, który chciałby mieć prawdziwe informacje, podane w przystępny sposób?
Może oczywiście sięgnąć do źródła, lub skorzystać z informacji spoza mediów mętnego nurtu.
Portal wpolityce.pl opisuje tą sytuację np. tak:
„Nie ma koncesji, jest opłata - pisze "Nasz Dziennik", opisując problemy Fundacji Lux Veritatis z decyzjami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jak czytamy, KRRiT domaga się od fundacji 1,3 mln złotych za miejsce na multipleksie, którego Telewizja Trwam jeszcze nie otrzymała. I zanosi się, że prędko nie dostanie. Trwam wejdzie bowiem w miejsce, które - jak na razie - zajmuje TVP. Telewizja Polska ma je zwolnić do 28 kwietnia 2014 roku. Ale Lux Veritatis musi płacić już teraz.

Nie powinniśmy być obciążeni opłatą koncesyjną za pełnych 10 lat, bo trudno, żebyśmy płacili za coś, czego nie otrzymaliśmy. Przecież z przyczyn niezależnych od nas nie możemy wejść na multipleks - przekonuje Lidia Kochanowicz-Mańk.”

Jak widać można prosto i jasno.
Można również czytać „niepoprawnych”, do czego w szczególny sposób zachęcam.