Co zobaczył redaktor Lis po drugiej stronie lustra?
Lis, to nie jest zwierzę z mojej bajki. Szczególnie, gdy jest mowa o Lisie – redaktorze. Ale skoro istnieje – widać Bóg przeznaczył mu w życiu jakieś zadanie, może nawet wskazał jakiś cel.
Jego telewizyjnych programów nie oglądam, jego tekstów dotychczas starałem się unikać i tak sobie żyliśmy z obopólną korzyścią. On o mnie nie wiedział, a ja choć o nim wiedziałem – denerwowałem się jakby mniej. Na samym początku, gdy zobaczyłem go w filmie „Nocna zmiana” myślałem, że się boi, bo jest młody i głupi. Teraz, gdy czasem mignie mi gdzieś w telewizji jego twarz – widzę, że młody już nie jest. Cóż, starość - nie radość i pewnie tylko to było przyczyną, że jakoś nie ucieszyło mnie zbytnio, gdy trafiłem na portalu wPolityce.pl na artykuł Pana Jerzego Wasiukiewicza pt.”Fajna Polska zajefajnego Tomasza Lisa”. W lisim poczuciu misji symetria nie obowiązuje.”
Artykuł napisany ciekawie, to mnie i wciągnęło. O Tomaszu Lisie autor tekstu pisze m. in.:
„Mistrzostwo jednak „umiarkowania” i „subtelnej” aluzji Tomasz Lis osiągnął w tekście „Lustro” na portalu natemat.pl. Polecam przeczytać uważnie te fragmenty:” , a po zacytowaniu kilku fragmentów tekstu redaktora Lisa dodaje:
„Oczywiście już wiemy kogo redaktor Lis miał na myśli pisząc powyższe słowa. Czytelnicy jego portalu nie mieli wątpliwości o kogo chodzi. Ale redaktor Lis to taki facet z poczuciem humoru i na koniec tekstu mruga okiem do swojego czytelnika:
Takie to refleksje przyszły mi do głowy w związku z procesem Andersa Behringa Breivika.”
Przeczytałem zacytowane przez Autora fragmenty tekstu redaktora Lisa i zrobiło mi się głupio. Bo tak – autor wie, kogo na myśli ma redaktor, czytelnicy portalu natemat.pl też nie mają wątpliwości o kogo chodzi. A ja ani w ząb, bo nawet z tym poczuciem humoru redaktora Lisa i tym, że miewa refleksje - też mi nie pasuje. Nie przyznałem się nikomu, że nie wiem, ale postanowiłem, że się dowiem. Niech mi Bóg wybaczy, ale korzystając z nieuwagi domowników wszedłem na portal natemat.pl i zacząłem czytać tekst „Lustro”. Oczywiście cały czas udawałem, że nadal jestem na portalu niepoprawni.pl. Wierzcie mi – nie było łatwo udawać, ani nad sobą zapanować, a tu jeszcze trzeba było rozwiązać intelektualną zagadkę, którą stworzył swym tekstem redaktor Lis. To, że nie chodzi o Breivika to było jasne już po pierwszym czytaniu. Ostatnia aktualizacja tekstu Lisa pochodziła sprzed dwóch miesięcy, co także nie ułatwiało mi zadania. Pomyślałem - nie ma zmiłuj się, trzeba przystąpić do analizy tekstu. Na początku redaktor Lis pisze tak:
„To coś na kształt emocjonalnego terroryzmu – nastrój całego narodu uzależniony od fobii i odjazdów jednego człowieka. I ta ogólnonarodowa psychoterapia – cały kraj zastanawia się czy ten jeden człowiek jest szurnięty czy nie. W sensie społecznych skutków działań owej osoby ta diagnoza właściwie nie ma znaczenia. Skutki są jakie są, niezależnie od tego czy człowiek ten jest, jak mówią niektórzy, paranoikiem i psychopatą czy też, jak twierdzą inni, uosabia kombinację wielkich kompleksów i straszliwego cynizmu. A skutki są niespodziewanie głębokie, także u tych, którzy do tego człowieka podchodzą z odrazą. Po pierwsze, masowe poczucie zawstydzenia i zażenowania – przecież ludzie widzą to zakłamanie, dostrzegają tę dewiację, rejestrują pokraczność wywodów i bezczelność tez.”
Co takiego wie redaktor, o czym my nie wiemy? I o kogo może mu chodzić, bo chyba nie o Pana Prezydenta, czy Pana Premiera. Może o ministra finansów? Chociaż znając doskonały węch polityczny Lisa i jego niebywałą odwagę, mimo wszystko na to chyba by się nie poważył, by tak pisać o najważniejszych osobach w państwie. Chociaż poprzedniemu pracodawcy potrafił pokazać, czyja jest „Fajna Polska”, żądając podobno wprost, jako „Newsweek” od „Wprost” 10 milionów złotych odszkodowania, a należy pamiętać, że Pan Premier odbierał od tygodnika „Wprost” nagrodę - pojawiając się na uroczystości z maskotką lisa. A naczelny redaktor Lis był już wtedy byłym naczelnym redaktorem tego tygodnika. Czy chodzi o kogoś z nich? - Trudno rozstrzygnąć. Weźmy więc inny kawałek tekstu:
„Czują się, jakby zło ich uwodziło, fascynowało, choć wiedzą, że w gruncie rzeczy jest ono banalne. Nawet jeśli, a w jego przypadku tak jest, to zło ubiera się w szaty moralizatorstwa. Bo banalne jest nawet to, iż zawsze krzyczy, że występuje w samoobronie, bo jest dobrem bezczelnie, w haniebny sposób atakowanym. Człowieka, który budzi tak wielkie społeczne namiętności wielu uważa za narcyza. Precyzyjna kwalifikacja psychologiczna – psychiatryczna jest jednak nieistotna. Wszyscy widzą jak bardzo jest skupiony na sobie. Syci się swoim złem, będąc jednocześnie przekonanym o własnej dobroci.”
Nie wiem, jak wam, ale mnie to najbardziej pasuje do głównego klauna ruchu swojego imienia i nazwiska. Ale nie chcę przesądzać - odkryjmy kolejny fragment zagadki:
„Powtarza, że działa „powodowany dobrem”. W ogóle lubi mówić o tym ile w nim dobra. Sprawia wrażenie, jakby mówił to szczerze. Mówi o tym tym więcej, im więcej popełnia aktów zła. Wielu uważa, że jego bezwolnym i bezrefleksyjnym sojusznikiem są media.”
Tu nie będę nawet próbował zgadywać, aby nie być posądzonym o jakieś insynuacje. Należy tylko mieć nadzieję, że Pan Premier Tusk tego nie czytał, bo byłyby nici z piłkarskiego święta. A i chyba redaktor Lis nie uprawiałby więcej amatorskiej psychoanalizy. Przeskoczę więc od razu do następnego fragmentu:
„Czy prawdziwym testem przywiązania społeczeństwa do wolności słowa nie jest trudna gotowość do tego, by pozwalać korzystać z niej także tym, którzy mylą słowa ze śliną, tym, którzy kłamią, bo otwierają usta, którzy wyrzucają z siebie oszczerstwa i insynuacje, bo inaczej nie potrafią?”
Mylenie słów ze śliną kojarzy mi się tutaj z jednym z wybitnych posłów partii rządzącej, kłamstwa, oszczerstwa i insynuacje z wieloma mniej wybitnymi. Ale nadal pewności nie mam.
Tekstu jest jeszcze sporo, ale co następny fragment, to większa gmatwanina i następna tajemnica. Moim zdaniem, to taka intelektualna „witkaceria” redaktora Lisa, oczywiście z zachowaniem wszelkich proporcji uwzględniających poziom jego możliwości, intelektu oraz zdolność rozeznawania dobra i zła. Jeśli ktoś sam chciałby się zmierzyć z wymiocinami redaktora Lisa, to nie ma sprawy. Odporni i wytrzymali dają radę. Zalecałbym jednak, by mieć gdzieś pod ręką jakiś kubełek i rolkę ręczników papierowych. Ja sam po przygodzie z artykułem Lisa musiałem wziąć najpierw zimny prysznic - aby ochłonąć, później gorący - aby, parafrazując księdza Biskupa Pieronka, wyparowało ze mnie zaczadzenie Lisem. Oczywiście, wyczyściłem też i odkaziłem komputer. I jest dobrze. Świeci słońce. Polska jest cudna. A ja oświadczam, że nigdy nie miałem i nie mam zamiaru popełniać samobójstwa. Apetyt też już zaczyna mi wracać.
A propo wracania, to wracając do zagadki – myślę, że pojedyncze jej fragmenty można by jeszcze do poszczególnych „tuzów” naszego establishmentu dopasować, ale całość tekstu do nikogo mi nie pasuje. Może to taka zagadka, jak ta z „Gruppenfiihrerem WOLF-em” w filmie „Stawka większa niż życie”?
Chyba, żeby zabawić się w psychoanalityka i poszukać tu jakiegoś prostego „klucza”. Na przykład można by zapytać, dlaczego temu tekstowi Tomasz Lis nadał tytuł „Lustro”? Czyżby to wszystko było tylko jakąś próbą uchwycenia tych najbardziej rzucających się w oczy i tych ukrytych działań oraz cech charakteru człowieka, którego zawsze ogląda po drugiej stronie lustra? A może chciałby zostać prezesem telewizji i to jest próba napisania samooceny do swoistego CV?
W takim razie, redaktor Lis najlepiej wie, co pisze i to co napisał stanowi jednak pewną, chociaż tylko jego osobistą wartość.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2935 odsłon
Komentarze
Podobno
26 Czerwca, 2012 - 16:43
do dobrego tonu należy nie używanie publicznie słów uważanych za wulgarne. Więc ten wątek pominę.
Nadredaktor Lis jest znakomitym i skutecznym pijarowcem - w najgorszym tego słowa znaczeniu. W odróżnieniu od typów w rodzaju Nowaka czy Ostachowicza występuje jawnie, jako osoba, ale tym skuteczniej.
"Lustro" - poszukiwałbym analogii w "Alicji w krainie czarów".
Ciekaw jestem - mówiąc kolokwialnie - "kto za nim stoi", bo na pewno to co robi nie jest żadnym dziennikarstwem.
Nie będę rozpaczał gdy w
26 Czerwca, 2012 - 17:48
Nie będę rozpaczał gdy w zaprzyjaźnionych merdiach pokażą go w takim oto stanie:
Obibok na własny koszt ====================================================== Nunquam sapiens irascitur.
Obibok na własny koszt
wszyscy dziennikłgarze III RP tak mają
26 Czerwca, 2012 - 19:29
E, tam z taką zagadką. Znałem odpowiedź już po kilku, przytoczonych tu, zdaniach tego pajaca. Oczywiście, że sen z powiek spędza mu J. Kaczyński. Takie rebusy obstawiam w ciemno. Tak jak i sondaże. Zawsze lokują PiS około siedmiu punktów poniżej. I to bez względu na okoliczności.
temat Lis
16 Sierpnia, 2012 - 12:36
Moja propozycja a propos Lustra i Lisa - NIE CZYTAĆ JEGO PSEUDOINTELEKTYALNYCH BEŁKOTÓW !!
Co zobaczył redaktor Lis po drugiej stronie lustra?
16 Sierpnia, 2012 - 12:45
Kitę ?
mukuzani