Marsz. Krzykiem chmury przewiercić nawisłe.

Obrazek użytkownika grzechg
Kraj

Na szczęście w sieci mamy jeszcze wolność słowa, choć i tu można dostać „komorem”, czyli ścinać końcówki gałązek na drzewach, albo równać trawnik pod pomnikiem czterech śpiących, a jak się nie podoba to do pudła. Mimo to ze spokojem siadam do komputera ze znalezionym dziś strzępem gazety z 1935 roku z fragmentem wiersza poetki i pisarki Eugenii Kobylińskiej – Masiejewskiej:

„Trzeba było o bruk walić czołem,

krzykiem chmury przewiercić nawisłe,

tłumnie dopaść zamkniętych kościołów

rozkołysać, rozdzwonić w jęk Wisłę!

Cóż, że w chmurach skłębieni rycerze

z pochodniami już biegli z daleka,

trzeba było wzwyż jękiem uderzyć,

żeby Anioł miecz spuścił i czekał.

Przesłonięto Cię nam sztandarami,

lecz się wżarłeś do serc nieludzko...

Jak bez słowa rozstaniesz się z nami,

gdy w krwi tętni nam imię – Piłsudski?!

Och, roztrzaskać na drzazgi to „co dzień”,

skrwawić ręce, o mury bić czołem...

...nie wiedzieliśmy nic, że odchodzisz,

nie walczyliśmy z mroków Aniołem!”

Eugenia Kobylińska - Masiejewska

Gazeta wyszła zapewne w dniu pogrzebu Józefa Piłsudskiego Wiersz wydrukowano białymi literami na czarnym papierze, a na odwrocie widać część tekstu pożegnalnego. Cytuje ten ocalały w moich dokumentach fragment wiersza poetki z Wilna, ponieważ temperatura tych słów, ich żarliwość, klimat, ciepło, walka, wysiłek, uzmysławiają, jak bardzo przedwojenni literaci kochali Polskę, dopiero co odrodzoną, dopiero co odbudowywaną, a już stojącą w obliczu zagłady. Rytm tych słów, ich energia, to czysty polski patriotyzm, coś, co było wczoraj widać na Trakcie Królewskim w Warszawie. Co najmniej sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi, z różnych stron Polski, o różnych poglądach, z różnych środowisk przeszło ulicami stolicy, żeby oddać hołd pewnym wartościom. Wolność słowa, godna praca, prawda i uczciwość – to za tymi słowami podążało wczoraj ponad 150 tysięcy ludzi. Bo tych wartości nie realizuje Platforma Obywatelska. Od samego początku swoich rządów. Tacy ludzie jak Rafał Grupiński czy Tomasz Nałęcz nigdy nie poczują tej polskości, którą unosiła się wczoraj nad głowami spokojnego i biało – czerwonego tłumu, bo już są po drugiej stronie. Na drugim brzegu. Tam nie ma miejsca na czysty polski patriotyzm, który jest nam tak samo potrzebny dziś, jak i był potrzebny 70 czy 100 lat temu. Żyją w świecie przemalowanej Polski, III RP, w której władza nie szanuje zwykłych ludzi, nie kieruje się wartościami, tylko doraźnym interesem politycznym. Polska i Polacy są tylko wtedy dobrzy, albo fajni, jak mówi pewien redaktor, kiedy nie stoją na drodze do realizacji ich własnych i cudzych interesów. W tych interesach nie mieści się wolność słowa i wolność mediów, silna armia i szacunek do własnego narodu. Małpa bywa ciekawsza, sąsiad Niemiec byłby lepszy, ważniejsze jest Jedwabne od Wołynia, klepnięcie w plecy od własnego zdania, słoneczny weekend od pracy dla Polski. Po co nam taki premier? Po co nam takie media, które kłamały i kłamią nadal o blokadzie budynku TVP, do którego bez przeszkód można wejść jeszcze w dwóch innych miejscach? Ale to szczegół, przecież wczoraj spotkały się - jak powiedział żarliwy felietonista „Gazety Wyborczej” „niszowe środowiska”. Ocena godna carskiego żurnalisty, a nie polskiego dziennikarza. Są więc po drugiej stronie barykady, nie ma w tym względzie najmniejszej wątpliwości. Oni nie czują polskości, choć są Polakami. Przemalowani, obłowieni dobrami, mądrzący się o Europie, która traktuje ich jak kelnerów. Mija dwa i pół roku od Katastrofy Smoleńskiej, a my oni nadal nie wiedzą tak naprawdę, kto z rządu -w dniu największej tragedii w historii Polski od czasu II wojny światowej - reprezentował w Smoleńsku. Bo przecież Ewa Kopacz nie pojechała tam jako minister tylko jako dr Ewa, Tomasz Arabski nie był jeszcze ministrem, a Donald Tusk wykonał tylko żałobny uścisk z Putinem. Taka jest skala lekceważenia Polski przez Platformę Obywatelską, tak oni „świetnie” czują polskość. Jak można się dziwić, że nic nie zrozumieli z wczorajszego marszu, z emocji tych dziesiątek tysięcy ludzi śpiewających i modlących się na Nowym Świecie, czujących po prostu, że nie mają już nic do powiedzenia we własnym kraju, a wkrótce być może i nic do stracenia. Słowa wileńskiej poetki, aczkolwiek napisane w obliczu śmierci przywódcy Narodu, kilkadziesiąt lat temu, przywołują wczorajsze obrazy z Warszawy, bo jest w nich siła, determinacja i wiara. Potrzebujemy dziś - i siły, i wiary i determinacji, bo droga do wolności wcale nie zakończyła się w 1989 roku.

Brak głosów

Komentarze

Piękny wiersz. Dobry tekst.

Pozdrawiam :-)

PS. Patriotyzm dnia wczorajszego nie był patriotyzmem żałoby. Był patriotyzmem radości. Radości przebudzenia z nadzieją na piękny dzień.

Vote up!
0
Vote down!
0
#294458

Jak najbardziej był to patriotyzm nadziei, natomiast w wierszu cytowanym i znalezionym dziś przypadkowo (?) choć napisanym w żałobnym dniu dla II RP, jest to coś: duma, prawda, wiara.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#294482

PO ZA/rząd - zadaniowo obalił praworządność w urzędach „państwowych” = folwarkach siTW POurzędUników…

INTERESownie obala wątłe znamiona państwa demokratycznego…

W celu obalenia Polski - SIŁĄ , czy słabością -> strachu "służbowego" PO wieloletnich przestępstwach POurzędników „odpowiedzialnych” ?

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#294491