Demokracja, socjalizm i lewicowość

Obrazek użytkownika Kirker
Idee

Odbywa się dużo dyskusji na temat kształtu naszego systemu demokratycznego. Jedni bronią ordynacji proporcjonalnej, a inni chcą wprowadzenia okręgów jednomandatowych, no i bezustannie spierają się, co będzie lepsze. Moim zdaniem dyskusja ta toczy się nadal w jednej płaszczyźnie światopoglądowej. To tak jak ze słynnym hasłem Solidarności "socjalizm tak, wypaczenia nie". Tam system z państwową własnością środków produkcji i świadczeniami ze strony państwa został uznany za dobry, a komunizm za jego dewiację. Tak samo jest z demokracją. Ordynacja l'Hondta uważana jest za zboczenie, natomiast jak będą jednomandatowe okręgi wyborcze to wszystkie problemy znikną. Ale nadal mamy tutaj do czynienia z bałwochwalczym kultem bożka Demosa. Obydwie strony zakładają, że lud jest sam w stanie wybrać taką władzę, jaka będzie dążyć. Zarówno jedni jak i drudzy uważają, że ten zbiorowy suweren nie doprowadzi do stagnacji i stopniowego rozkładu. Dyskusja nadal się toczy w ramach demokratyzmu.

Najwybitniejszy myśliciel antyku, Arystoteles ze Stagiry, wyróżnił kiedyś trzy rodzaje sprawowania władzy oraz ich dewiacje. Pierwszym miała być monarchia. Zboczeniem miała być tutaj tyrania. Drugi typ stanowiła arystokracja; tutaj z kolei wypaczeniem stawała się oligarchia. Ostatni rodzaj to politea. Zakładała ona, że wszyscy są mądrzy, ergo mogą oni mieć wpływ na władzę. No i co miało być dewiacją tej ostatniej? A była to demokracja. Arystoteles zdawał sobie sprawę z pułapek tego systemu, no i nie bez kozery jemu oponował.

Dlaczego demokracja jest systemem, który nie jest się w stanie sprawdzić? Ludzie tylko jako jednostki mogą działać w pragmatyczny i racjonalny sposób. W przypadku większej grupy nie działa tutaj prawo superpozycji. Gdyby tak było, to skoro jednostka może działać logicznie, to i zbiorowość będzie w stanie. A tak zwyczajnie nie jest! Mamy tutaj do czynienia z emergentną sumą. Owszem, w tym tłumie trafią się jednostki o inteligencji ponadprzeciętnej. Jednakże tłum będzie zwyczajnie głupi. I czy taka zbieranina jest w stanie o czymkolwiek decydować? Wiadomy fakt stanowi, że nie. Tłum będzie podatny zatem na działanie demagogów, którzy będą w stanie przekonać go do największych głupot. Na ten paradoks zwrócił już Platon. Zauważył on, że gdy staną obok siebie lekarz trzymający lek oraz demagog z trucizną, to ludzie wybiorą tego drugiego. Obecnie widzimy wielką sprawność wszelkich populistów. Wystarczy na przykład obiecać drugą Irlandię, a już pójdą ludzie i zagłosują na taką partię. Trzeba ludziom wmówić krainę mlekiem i miodem płynącą, to oni takich ludzi wybiorą. To jest proste i logiczne. Mało kto przecież zagłosuje na ludzi twardo stąpających po ziemi, którzy stwierdzą, iż będzie krew, pot i łzy.

Niektórzy prawicowi publicyści (jak na przykład Łukasz Adamski czy Tomasz Cukiernik) po zwycięstwie PO w październiku 2007 roku zachłysnęli się, że o to Polacy odrzucili socjalizm i wybrali wolny rynek. Mylili się, ponieważ nie zauważyli prostej prawidłowości. Abstrahuję już tutaj od obiecywania drugiej Irlandii, która w swoim populizmie zbliżała się do gierkowszczyzny. Demokracja jako taka stopniowo prowadzi do socjalizmu. A dlaczego? Jedną z plag demokratycznych był przymus szkolny. Demokraci doszli bowiem do wniosku, że ludzie muszą umieć, co nieco czytać i pisać, żeby potem móc na danego delikwenta zagłosować. To już doprowadziło do zwiększenia się rozmiarów sektora publicznego. Państwo przestało pełnić swoje wcześniej założone funkcje jak stanowienie i egzekucja prawa, zapewnianie bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego oraz podstawowa infrastruktura. Pojawił się zatem jeden z elementów socjalizmu. Poza tym ten system zwalnia ludzi z odpowiedzialności za ich czyny. Ludzie, podobnie jak wszystkie obiekty w przyrodzie, dążą do najniższych możliwych stanów energetycznych. Z tego zatem względu socjalizm jest bardzo wygodny. Poza tym pojawią się lobby, którym będzie on bardzo na rękę. Z jednej strony będą wielcy wytwórcy przemysłowi, którzy będą dążyli do zwiększania ilości regulacji rynku takich jak płaca minimalna, przepisy antymonopolowe, koncesje, licencje, pozwolenia na prowadzenia działalności gospodarczej. Z drugiej strony będą pewne grupy robotników oraz związki zawodowe, które będą się domagać praw pracowniczych. One będą lobbować za tym, żeby było jak najwięcej socjalizmu. Ludzie, jacy z kolei będą myśleć, że im będzie lepiej, też będą głosowali na partie socjalistyczne. Później dojdzie do następnego paradoksu. Oponenci ugrupowań socjalistycznych zaczną przejmować od nich postulaty. Odbędzie się to celem pozyskania wyborców. Zadziała tutaj klasyczny mechanizm zapadkowy. Jeżeli jedni zaczną obiecywać Państwo Boże na ziemskim padole, to automatycznie wszyscy w niedługim czasie będą tak czynić. Tutaj nietrudno przytoczyć przykłady, które to potwierdzają. Bismarck, który był przecież konserwatystą, wprowadził w 1883 roku państwowe ubezpieczenie emerytalne, a cztery lata później - zdrowotne. Zrealizował część postulatów swoich ideologicznych przeciwników tylko dlatego, żeby nie dopuścić ich do władzy. Całkiem niedawno kilku członków Partii Konserwatywnej skrytykowało NHS za nieudolność. Dostali za to burę od przywódców partii, ponieważ po dojściu do władzy torysi nie planują nic z państwową służbą zdrowia robić. W warunkach demokratycznych po prostu prawica i lewica przestały się od siebie różnić pod względem konstrukcji państwa. Po prostu mamy do czynienia z lewicą i lewicą tak naprawdę (ten pleonazm jest celowym zabiegiem!). Po prostu jedni są pobożni, a drudzy ateistyczni. Na naszym rodzimym podwórku pierwszą funkcję spełnia na przykład PiS, a drugą SLD. Obok tych dwóch kast mamy jeszcze całkowicie bezidowych w postaci obecnie rządzącej koalicji PO i PSL.

Socjalizm jest pierwszym elementem lewicowości, który jest w warunkach demokratycznych forsowany. Szybko bowiem znajdowane są inne proletariaty niż te wyznaczane przez majątek, pochodzenie czy wykonywany zawód. Są mianowicie różne dziwadła, umysłowi kalecy oraz im podobne indywidua, które chcą być traktowani tak samo jak reszta, mimo różnych dysfunkcji. Ideolog lewicy, Gramsci, stwierdził, że obyczajowość można wywrócić tak samo jak gospodarkę. No i z czym zaczynamy mieć do czynienia? Po prostu partie lewicowe stwierdzają, że należy pewnych ludzi "wyzwolić". No i czynią to przy głośnym akompaniamencie współczesnych demagogów w postaci mass-mediów. Ci robią ludziom pianę z mózgu, a potem głosują na partię postulującą progresywne postulaty światopoglądowe. Należy jeszcze pamiętać, że socjalizm wcześniej doprowadził do społecznego zepsucia. Przecież nie trzeba już starać się wychować dzieci - jest bowiem państwowa szkoła i takowe ubezpieczenie. Nie grozi śmierć w przytułku bądź pod płotem - bo jakiś ZUS lub podobny mu byt wypłaci na starość emeryturę. Wszystkie normalnie istniejące więzy społeczne zastąpione zostały przez biurokrację, co prowadzi do atomizacji społeczeństwa. W takich warunkach liberalizm obyczajowo-światopoglądowy może zapuścić korzenie. No i tak się dzieje. Przy tej okazji również partia wcześniej konserwatywna zaczyna takie postulaty przejmować. Chodzi tutaj znowu o tani populizm, bo ludzie mogą się obrazić i nie zagłosować. Jaki jest tego wszystkiego finalny skutek. Wszystkie główne partie polityczne stanowią po pewnym czasie jedną magmę. Jakie są bowiem różnice między CDU a SPD w Niemczech czy między Partią Socjalistyczną a UMP we Francji? Znalazłoby się coś dopiero na piętnastnym miejscu po przecinku, a tak to wszyscy popierają rozbudowany sektor państwowy oraz obyczajowe zepsucie.

Tak się bowiem kończy demokracja. No i czy takie społeczeństwo nie zostanie w niedługim czasie wchłonięte przez coś większego? W starożytnych Atenach zabawy z demokracją skończyły się po bitwie pod Cheroneją, kiedy zostały one podbite przez Macedonię. Tego typu państwo jest po prostu słabsze i po pewnym czasie po prostu niezdolne do żadnej konkurencji. Gdyby zostało ono zaatakowane, mieszkańcy byliby pewnie tak zniewieściali, że nawet nie broniliby się. Pozwolić bowiem rządzić lewicy, to jak dać małpie żyletkę. Po jakimś czasie przyjdzie ktoś większy i zwyczajnie się takim państwem pożywi.

Dziwię się zatem, że część konserwatystów popiera demokrację i tak chętnie dyskutuje, jak by ją ulepszyć. Czy nie widzą, że to jest droga donikąd. Co bowiem zna konserwatyzm? Hierarchię i autorytaryzm. Dla mnie jako konserwatysty oczywistym faktem jest, że na czele państwa musi stać charyzmatyczna jednostka. Samo pojęcie władzy ludu to czysta abstrakcja; takie rzeczy w naturze nie występują. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na ten całkowicie sztuczny konstrukt myślowy daliśmy się nabrać...

Brak głosów

Komentarze

Z demokracją skończyć można już tylko w jeden sposób: gadać w kółko o zwiększaniu jej ilości. To co dzieje się za kurtyną ma coraz mniejsze znaczenie i w coraz mniejszym stopniu będzie ludzi obchodzić.
Gadając ciągle o wolności można naprawdę przekonać ludzi do wszystkiego, a szczególnie do tego, żeby klaskali kiedy im rzeczywistą wolność się w oczywisty sposób zabiera (vide: monitoring w prywatnych mieszkaniach w WB). Arystoteles twierdził też, że w każdej demokracji z czasem przychodzą demagogowie, którzy ja totalizują. Podobnie zresztą twierdzi Spengler.

Autorytaryzmy są już skończone, wystarczy spojrzeć jak się szmaci Pinocheta czy Franco.

Polecam tekst m. in. na ten temat prof. Bartyzela http://templum.nazwa.pl/garota.html

Vote up!
0
Vote down!
0
#29088

zacznę od końca.

"Faszyzm" czy "nazizm" to są magiczne słowa-klucze. Wystarczy nimi zarzucić, żeby danego człowieka oczernić lub mu maksymalnie utrudnić życie. Lewica bardzo lubi argumentować poprzez takie słowne wytrychy.

A lewica atakuje autorytaryzmy, bo nie jest w stanie znieść wszelkiej myśli antydemokratycznej. Demokracja stała się dla nich swoistym bożkiem. Z tego też powodu odsuwają od siebie Stalina czy Mao za "odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne".

Moim zdaniem demokratyzm sam się skończy. Normą w historii były rządy autorytarne, a demokracja to były z reguły krótkie epizody, które kończyły się kataklizmami. Tak będzie i teraz. Nowożytny projekt lewicy zakończy się fiaskiem.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29090

dla mnie spór między ordynacją proporcjonalną a JOW-ami jest jak spór między jedną a drugą koncepcją demokratyczną. Nadal mamy różne formy demokratyzmu. To tak jakby spierali się luksemburgiści i trockiści, czyj socjalizm jest lepszy albo gorszy.

A Jaku na króla? Z tego, co mi wiadomo, też nie jest fanem demokracji:)

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29095

Ok, ale tylko w sytuacji gdy Rebeliantka zostanie moim seneszalem i będę ją mógł wysłać z misją dyplomatyczną do najdalszej i najzimniejszej prowincji gdzie diabeł mówi dobranoc. W podzięce za życzliwość:)

Nie jestem fanem demokracji. Jednak jestem przede wszystkim praktykiem i wiem, że nic innego póki co nie mamy na stole. Operujmy w warunkach jakie zostały nam przedstawione.

Vote up!
0
Vote down!
0
#29201

Ja też z seneszalem żartowałem - bez obaw. Z resztą w Polsce nie ma prowincji, w dodatku tak zimnych o jakich pisałem;)

Nigdy nie chciałem zostać królem. Dla rozwiania Twoich uprzedzeń.

Vote up!
0
Vote down!
0
#29206

...nam podoba, czy nie.
Cieszę się, że podobnie jak jak dostrzegasz podobieństwo platformizmu, do gierkowszczyzny :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#29104

alternatywa istnieje. Jakoś jak było kilka tysięcy lat rozwoju cywilizacji demokracji było naprawdę niewiele. Tak to były rządy autorytarne. Moim zdaniem w końcu demokratyzm skapituluje. Albo to będą czynniki wewnętrzne, że sami zauważymy, iż to do niczego nie prowadzi, albo będziemy tak zniewieściali, że zajmą się nami Arabowie lub Rosja.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29105

... dwóch konsulów. Wolałbym, żeby wojny nie było.
Tak przy okazji, to właśnie Kaczka ma myślenie, jakbyśmy ciągle prowadzili wojnę wewnętrzną (może zresztą ma rację), wiec masz naturalnego kandydata na dyktatora.:):):)
Gospodarka wojenna sprawdzała się w historii wielokrotnie, ale to dla mnie zbyt przypomina system nakazowo-rozdzielczy.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#29108

na dłuższą metę wojna jest nie do uniknięcia. Tak już jest ten świat zwyczajnie skonstruowany. To jest jedno...

Poza tym mamy z jednej strony czerwonkę w postaci Rosji, a z drugiej strony Niemców. Przydałby się zatem u nas jakiś autorytaryzm, ponieważ inaczej nie mamy szans utrzymać się na powierzchni - skończy się znowu tak, że będziemy mieli granicę niemiecko-rosyjską na linii Wisły.

A po co mi gospodarka wojenna w okresie pokoju, to nie rozumiem?

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29109

Gospodarki wojennej też :)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#29117

ja uważam, że autorytaryzm wynika z hierarchiczności społeczeństwa. Po prostu jeżeli jedni stoją nad drugimi, to wynika z tego, że na czele państwa powinna stać charyzmatyczna jednostka. Ergo, autorytaryzm jako taki jest nieodłącznym elementem konserwatyzmu.

A demokracja to stagnacja i stopniowy rozkład. Rząd wybrany demokratycznie boi się pewne zmiany przeprowadzić. Wiele rzeczy droczy się przez dziesięciolecia. W 1946 roku Clement Atlee znacjonalizował 20% brytyjskiej gospodarki. A kiedy to odkręcono. Prawie czterdzieści lat później za czasów Margaret Thatcher i Johna Majora. No i tak to wszystko wygląda w demokracji.

Poza tym lubisz wolny rynek. A wiesz, że w warunkach demokratycznych szybko to się skończy. Wyjdą bowiem demagodzy i zaczną wyliczać analfabetów, ilość ludzi bez ubezpieczenia, jakiś film wyprodukują, w którym pokażą, jak ktoś umiera na korytarzu szpitala, do tego postraszą różnymi kataklizmami wywołanymi rzekomo gospodarką człowieka. No i co się stanie? Taki rząd zostanie wybrany - znacjonalizują szereg gałęzi gospodarki, wprowadzą przymus ubezpieczeń, szkolny, szczepień, wprowadzą szereg regulacji gospodarki et cetera. Jednym słowem wszystko, co rozumiemy obecnie pod nazwą "socjalizm".

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29126

Prędzej Arabowie którzy są najbardziej dzietni w regionie - tak samo zajmą się Rosją w której za kilkadziesiąt lat zabraknie rdzennych Rosjan. Z Europą nie będzie gorzej.

Zgadnij jakie jest najpopularniejsze imię dla dziecka w Amsterdamie, Brukseli i Paryżu?

Muhammed i wszelkie jego wariacje.

Polecam książkę America Alone autorstwa Marka Steyna. Porządny kawałek wiedzy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#29203

Rosją to prędzej zajmą się Chińczycy. Za Odrą będziemy za to mieć kalifat, o ile obyczajowy modernizm i nas nie obejmie.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29289

Zależy w jakim regionie, niewykluczone, że podzielą się wpływami. Fakt, że Syberia jest rosyjska już tylko z nazwy.

Obawiam się, że jeśli kalifat powstanie za Odrą to bardzo szybko spróbuje się eksportować na drugą stronę rzeki. Czasu jest niewiele a zmiany demograficzne praktycznie nieodwracalne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#29307

moim zdaniem lewactwo jest o wiele bardziej niebezpieczne. Dopuszczać je do rządzenia państwem, to jakby pozwalać bytować w sobie tasiemcowi. Stopniowo oni państwo zniszczą i Arabowie sami przyjdą. A tak to jak nie będzie lewactwa, to i oni nie przyjdą, bo nikt im nie da zasiłków. Poza tym wpuszczać ich się będzie bardzo niechętnie.

A w razie powstania kalifatu za Odrą, to w razie chęci eksportu pozostaje ścieżka zbrojna. No i jak tu ma nie być w Polsce autorytaryzmu...

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29310

Moim zdaniem jedno robi świetny grunt pod drugie. Dzięki czemu Arabowie mają tak dobrze w Europie - dzięki pustemu multikulturalizmowi i socjalnemu parasolowi rozpiętemu nad ich wielodzietnymi rodzinami.

Dopóki w Polsce nie powstanie lewacki moloch, taki jak na Zachodzie i dopóki będziemy mieli zniechęcającą metkę ksenofobów, doputy nie musimy się obawiać inwazji Islamu. Dla państw zachodnich jest już za późno - nie odrodzą się (dosłownie).

Vote up!
0
Vote down!
0
#29315

Zachodnia Europa jest już skończona. Arabowie w stosunkowo niedługim czasie przejmą tam władzę. Z jednej stroni tamtejsi socjaliści będa mogli być zadowoleni. Radykalni islamiści bowiem znacjonalizują większą część środków produkcji. Z drugiej nie - ich pupile w postaci Żydów, homoseksualistów et consortes - będą musieli stamtąd uciekać.

A czy u nas powstanie lewacki moloch? Na razie taka lewica w typie zachodniej Europy ma około 12% poparcia. Musimy jednak też brać pod uwagę, że społeczeństwo będzie coraz bardziej zlewicowane. Prawdopodobieństwo powstania czegoś takiego będzie zatem stopniowo rosło. Dlatego trzeba być tutaj bardzo czujnym...

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#29378