Krzyż "prezydencki"

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Blog

 Robi się coraz "goręcej" wokół krzyża postawionego dla uczczenia pamięci katastrofy pod Smoleńskiem.

Budzi to pewne zdziwienie i niesmak. Przynajmniej u mnie.

Dlaczego?

 

Sprawa krzyża, jako znaku pamięci jest oczywista. Także tego, że fakt śmierci Prezydenta i wielu ludzi ważnych dla struktur organizacyjnych państwa, winien być należycie zaznaczony.

Jednak forma tego upamiętnienia wymaga społecznych konsultacji - w tym także z rodzinami ofiar.

Budzi zdziwienie nonszalancja obecnych sfer rządzących, a dodatkowo potęguje ten fakt  przynajmniej niezgulstwo w sprawie badań przyczyn katstrofy.

Jednak "wypowiadanie" społecznej wojny z powodu tego krzyża, wydaje się zbyt daleko idącym krokiem.

Zapwne będę miał wrogów po "obu stronach", ale stwierdzę:

Obecna sytuacja jest kryzysowa. Widać, że "polityka miłości" prowadzi ku przepaści. Już nie da sie klajstrować  pękających ścian tej budowli.

Odnoszę wrażenie, że niektóre grupy, korzystając z tej sytuacji, chcą zasłużyć się swym kombatanctwem w obronie krzyża. Po to, aby znaleźć dla siebie uprzywilejowaną pozycję  i wpływy w sytuacji mogących nastapić zmian.

Bacznie należy przyglądać sie najbardziej wojowniczym jednostkom. Być może niedługo pokażą się w nieco innych okolicznościach.

I na to chce zwrócić uwagę.

Brak głosów