Śluby, pogrzeby ...

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Blog

Jakoś w młodości nie byłem nadmiernie zainteresowany sprawami rodzinnymi. Może z racji metod wychowawczych, gdzie kontakty stanowiły ciągle powód do różnych pretensji.
Jednak wraz z upływem czasu, założeniem rodziny i pojawieniem się dzieci – pojawiła się też potrzeba określenia swych korzeni. Choćby z racji potrzeb związanych z wychowaniem młodych latorośli.

I tu okazało się, że w zasadzie, w „wolnej Polsce” znacznie zmniejszyła się ilość spotkań rodzinnych, gdzie można było poznać nieco dalszych członków rodziny.
„Za komuny” wystarczyło „upolowanie” jakiejś większej części świni, aby stało się to okazją do zaproszenia krewnych.
Teraz , przy dostępności żywności, ta metoda organizowania spotkań stała się anachronizmem.
W zasadzie okazjami do większych spotkań rodzinnych pozostały tylko śluby i pogrzeby. A i te, wraz z zanikiem kontaktów towarzyskich i postępującym „ubytkiem” zintegrowanych członków rodziny, stawały się coraz bardziej tylko „sztywną’ ceremonią.

Moi Rodzice cieszyli się długowiecznością przy zachowaniu sprawności umysłowej. Może dlatego stanowili długo czynnik więzi rodzinnej. Toteż kiedy czas ich nadszedł zainicjowałem spotkania rodzinne, gdzie młode pokolenie miało szanse na wzajemne poznanie i wytworzenie więzi niekiedy już odległego pokrewieństwa.
Fakt, że początkowo było to traktowane z nieufnością, jednak z roku na rok wzrastała ilość uczestników spotkania.

Miało to swe dobre i złe strony – w sensie organizacyjnym. Samo przygotowanie spotkania stało się kłopotliwe i mocno absorbujące; także miejsce stało się zbyt szczupłe na potrzeby licznego zgromadzenia.
Próby przeniesienia spotkania na bardziej neutralny grunt okazały się nietrafione.

http://img441.imageshack.us/img441/658/dscn1540.jpg
Seniorzy spotkania

Dlatego z dużą satysfakcją przyjąłem wiadomość o spotkaniu organizowanym przez rodzinę żony na statku wycieczkowym pływającym Kanałem Żerańskim na Zalew Zegrzyński.

http://img441.imageshack.us/img441/2631/dscn1543.jpg
Prezentacje

Trzeba przyznać, że jest to ciekawa idea spotkania. Czas imprezy – ograniczony, ale też jest wszechstronna możliwość kontaktu – nawet nie ma jak „schować” się przed przepytywaniem i poznaniem.

http://img132.imageshack.us/img132/1554/dscn1544k.jpg
Przepytywania

Jest jeszcze jedna ważna okoliczność integrująca – APROWIZACJA.

http://img147.imageshack.us/img147/7048/dscn1545c.jpg
Ciotki pilnowały baru
Jeśli bowiem zrezygnować z cateringu, a zasugerować udział poprzez przygotowanie jakiejś potrawy spotkaniowej to uzyskujemy czynnik integrujący – każdy chce się czymś pochwalić ze swej kuchni. No , wyżerka jest niesamowita.

http://img147.imageshack.us/img147/2161/dscn1556e.jpg
Przy okazji jakieś widoki na Zalew Zegrzyński

Tak więc, polecam ten sposób organizacji imprez rodzinnych – naprawdę ciekawy.

http://img24.imageshack.us/img24/3308/dscn1557w.jpg
Jeszcze tort urodzinowy

Koszt rejsu –tam i z powrotem – to obecnie 1800 zł (zwykle 4 godziny + 400 zł za dodatkową godzinę). To wystarczy na wygadanie i konsumpcję. A statek zabiera do 110 osób – przy połowie jest jeszcze całkiem luźno, nawet przy deszczowej pogodzie.

Brak głosów

Komentarze

Liberalizm cały czas ciężko pracuje na rzecz ludzkości (nie mylić z ludźmi). Niedługo będziemy tęsknic za czasami kiedy w ogóle jadło się wspólnie posiłki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31291

Krzysztof J. Wojtas
Polityka to nie tylko mordobicie na salonach; ta tu prezentowana to też forma walki o przetrwanie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#31294

Krzysztof J. Wojtas
Bo ja wiem... Wydaje się, że trzeba propagować różne formy.
Zwróć uwagę jak trudno jest teraz zorganizować spotkanie - jak relatywnie mało osób było na I Spotkaniu Niepoprawnych. To problem i logistyki i oporów psychicznych, a tylko tą drogą - spotkań bezpośrednich - daje się nawiązać bliższe i bardziej trwałe kontakty.
Tu wskazuję na jedną z możliwości.
Koszt i tak jest spory, ale przy składkowym rozłożeniu - chyba możliwy do zaakceptowania.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#31327

Przede wszystkim Krzysztofie to gratuluję Rodziny.

     U mnie kiedyś osobą integrującą był mój śp.Ojciec. Po jego śmierci, potem po śmierci brata okazało się, że każdy chodzi swoimi ścieżkami i pozostają wspomniane wesela i pogrzeby.

    Niedawno kupiłem ciekawą książkę amerykańskich autorów pt. "Genogram", adresowaną do psychologów, terapeutów, lekarzy rodzinnych etc. Rzecz jest o metodzie opisu sytuacji rodzinnej za pomocą symboli graficznych, która pozwala na uporządkowanie ważnych zdarzeń w historii życia rodzin. Do tego dołączone są przykłady postaci historycznych np. Freuda, Roosvelta, czy Kennedy'ego. Bardzo polecam.

    Mnie zainteresował pewien ciekawy aspekt związany z życiem rodziny. Brat mojego Dziadka osiedlił się w Ameryce. Kontakt z tą odnogą rodziny urwał się dawno temu, odnowił go wspomniany brat (potem znowu się urwał). Odwiedził "Amerykanów" i przywiózł masę ciekawych informacji o losach członków tej rodziny. Porównywałem ich zachowania z zachowaniami rodziny w Polsce. Wnioski były bardzo ciekawe. Chodzi o podobieństwa w zachowaniach, być może wynikających z DNA. Do tego dochodziły zdarzenia historyczne,które miały miejsce gdzieś w tle.

    Zawsze lubię słuchać opowieści rodzinnych. Kiedyś myślałem, że to domena babć i czy starych zapomnianych cioć. Teraz wiem, że to jest ważne dla naszej tożsamości, naszej dumy wewnętrznej. Wszak każdy z nas jest ogniwem w rodzinie.

 

pzdr

Milton

Vote up!
0
Vote down!
0
#31331