Obserwując to co się dzieje wokół nas, jedno słowo ciśnie się na usta nieodparcie - "POGARDA".
Gdy spojrzymy choćby na nagłówki z ostatnich tygodni, a zachowania elit i władzy i opozycji słowo pogarda jest nawet chyba zbyt łagodnym. Zachowanie posła wobec kobiety-dziennikarki, zachowanie koalicji wobec milionów głosów w sprawie emerytur,wydawanie pieniędzy polskiego podatnika na pokrycie kosztów fanaberii innych państw.Można wymieniać w nieskończoność.
Pogardę dla dwóch podstawowych suwerenów państwowości : Narodu i Konstytucji.
Podejmowanie decyzji za które płacimy nie tylko my dzisiaj , ale i będą płacić przyszłe pokolenia nie tylko bez naszej zgody ale nawet wbrew sprzeciwom to jawna pogarda.
Odmawianie Narodowi prawa stanowienia o swoim losie w referendum ( i to nie raz) tłumacząc pogardliwie że Naród jest sam w sobie niedojrzały i to oni wybrańcy narodu wiedzą lepiej jest dowodem pogardy. Byc może Naród na ta pogardę zasługuje skoro sam dopuścił do władzy takie kreatury.
Pogarda towarzyszy narodowi polskiemu od dawna. Możemy mówić o pogardzie władców dla poddanych : królów dla możnowładców , arystokratów dla szlachty i szlachty dla kmiotków.
Skończyło się rozbiorami i pogardą zaborców. Później gardzili nami okupanci spod znaku swastyki tak samo jak ci spod sierpa i młota .W końcu gardzili nami namiestnicy tych ostatnich a obecnie ich pełnomocnicy których namaszczono przy okrągłym stole.
W końcu wyrazem pogardy jest, moim zdaniem, ogłoszona z własnej nie przymuszonej woli LOJALKA opozycji. Lojalka która jest wyrazem pogardy dla woli walki o lepsza Polskę .
W ten sposób nawet nie możemy liczyć na oprotestowanie pogardy do jakiej dojdzie jeśli rosjanie dostaną zgodę na demonstracje podczas Euro -12 jakby demonstracja po smoleńska nie była wystarczająca.
W tej sytuacji pozwalam sobie zaprezentować notkę jednego z moich ulubionych autorów pana Artura Lewczuka, która pozwala dokładniej zrozumieć czym jest pogarda
Pogarda
Jakże ohydny musiał być bezrozumny Achillles, kierujący się nienawiścią, kiedy stał nad ciałem martwego Hektora, okazując pogardę temu, który upraszał go wcześniej o honorowe postępowanie. Próbuję wyobrazić sobie Pelidę w tej szczególnej chwili, którą zapewne pojmował jako chwilę zwycięstwa, a która tak naprawdę była chwilą jego hańby.
Oczy pałają nienawiścią. Usta układają się w figurę szyderstwa. Drżącymi z przejęcia rękoma przywiązuje ciało najdzielniejszego z Trojan do rydwanu i dzikim krzykiem przymusza do galopu konie. Za wleczonym Hektorem unosi się kurzawa. Ciało raz jeszcze jest kaleczone, tym razem przez szorstkie trawy i ostre kamienie. „Martwą bryłę upadla miotając się wściekle”. Jakby tego było mało, po kilku dniach Achilles trzykroć ją przeciąga wokół mogiły Patroklesa, aby dać upust wrzącej w nim nienawiści, która go nieustannie przepełnia. Jestem pewien, że wówczas niebo zaciągnęło się grubymi chmurami tak, że w ciągu dnia panował złowieszczy półmrok, ktory przyprawiał o wielki smutek ludzi o czułym sercu.
Piszę o tym zdarzeniu nie w kontekście całej „Iliady”, w której Hektor jawi się jako pogromca Patroklesa, a Achilles jest ostatecznie przedstawiony jako ktoś piękny, bo z czasem zacznie kierować się prawem skruszonego serca – Pelida przyzna się do swojej podłości wobec Hektora, przezwycięży swój butny gniew. Piszę o ohydzie i bezrozumności Achillesa w kontekście chwili, gdy myśli tylko o sobie i nie potrafi dostrzec szlachetności swojego adwersarza. Piszę o nim w kontekście władzy, która siedzi na swym tronie chłodno, trzymając w dłoniach naostrzone berło oraz zatrute jabłko.
Piszę o pogardliwym postępowaniu syna Tetydy, mając na uwadze władzę, która nienawidzi wszystkich tych, którzy nie są czołobitni i którzy nie myślą tak, jak chciałaby, żeby myśleli. Ślepa jak Edyp, który widząc nie widzi, wcześniej czy później sprowadza na państwo i na siebie zarazę oraz hańbę. Zatwardziała w swojej pysze, wietrząc wroga w każdym Kreonie przychodzącym z Delf z niewygodną dla niej wiadomością, rozbija wspólnotę i rwie nici więzi, które splatają ludzi w naród. Taka władza tym samym niejednokrotnie niszczy tych, którzy są solą ziemi.
Władza pogardy w kimś, kto ma w sobie pierwiastek Hamleta, upatruje rycerza w miękkich kapciach. Ona człowieka, dla którego obol pod językiem to tyle co prawda, najchętniej widziałaby wygnańcem świata wydanym na sardoniczny śmiech. Tego rodzaju władza próbuje przywłaszczyć sobie prawo do wydawania niepodważalnych wyroków jako ta, która jest nieomylna. A kiedy ktoś za jej sprawą doświadcza tragedii, myśli o tym, jak zamienić ludzkie dusze w zgniłe próchno, aby jak najszybciej zapomniano o czyimś dramacie i żeby nie dopuścić do zakończenia tego dramatu aktem prawdy. Ohydna i bezrozumna władza często bezcześci ludzi honoru, by odwrócić świat wartości i by nikomu nie przyszło do głowy, żeby przeciwstawić się jej bezmyślnej sile. Chce, żeby los ludzi szlachetnych wywołał powszechny lęk, który zegnie innym kolana. Spod tronu takiej władzy wypełzają skorpiony cynizmu z jadem rozpaczy.
Jej chęć przywłaszczenia sobie życia innych ludzi, jej przemoc, niepohamowana czarna emocjonalność i przekonanie o bezkarności aż po wieczność wydają się mi czymś niepojętym. Wszak to o niej mówi Księga Daniela, w której zawarta jest historia babilońskiego króla Baltazara. Ów władca pewnego razu urządził na swoim dworze ucztę, na której zastawą były naczynia liturgiczne zrabowane przez Babilończyków ze świątyni jerozolimskiej. Goście Baltazara pili z nich wino, a pijąc „wychwalali bożków złotych i srebrnych, miedzianych i żelaznych, drewnianych i kamiennych”, czym świadomie profanowali to, co święte. Kiedy tak ucztowali, na ścianie sali, w której się znajdowali, ukazały się ludzkie palce piszące słowa: „mene, mene, tekel ufarsin”. Baltazar bardzo się tym wystraszył. Wezwał wróżbitów, by przetłumaczyli napis. Jednak nikt z nich nie potrafił tego zrobić. Bezradność największych mędrców państwa wywołała zdziwienie króla i jego dostojników. Matka Baltazara poradziła mu, by wezwał proroka Daniela, w którym Nabuchodonozor, ojciec Baltazara, widział kiedyś światło rozumu i mądrość podobną do mądrości bogów. Prorok przełożył treść tajemniczego napisu i oznajmił królowi, że wyrazy, które pojawiły się na ścianie, znaczą tyle co: „policzono, zważono, rozdzielono”. Powiedział, że należy je rozumieć jako znaki, które mówią: „Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres. Zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki. Królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom”.
Władza pogardy zawsze wcześniej czy później sięga po kielichy liturgiczne, wydając biesiadę pychy tak jak Baltazar. Ale kiedy wraz z Pielgrzymem z „Sonetów krymskich” spoglądam na ruinę pałacu Girajów i widzę, jak znajdująca się w nim fontanna haremu, perłowe łzy sącząc woła przez pustynie: „Gdzież jesteś. o miłości, potęgo i chwało!//Wy macie trwać na wieki, źródło szybko płynie,//O hańbo! wyście przeszły, a źródło zostało", wówczas uśmiecham się spod przymkniętych powiek.(lomza.salon24.pl/404139,pogarda)
Tak więc spoleglwie pozwalamy sobą gardzić niemal wszystkim.
Jak długo jeszcze?
PS. Pogarda – stan uczuciowy będący mieszaniną braku szacunku i niechęci. Zbliżony do nienawiści, ale zawierający komponent poczucia wyższości wobec osoby pogardzanej
Komentarze
Wzięłam ostatnio z tutejszej wypożyczalni film "Pogarda"
31 Maja, 2012 - 08:29
("Le mépris") z młodą jeszcze Brigitte Bardot. Chciałam sobie przypomnieć, bo oglądałam dziewczęciem będąc.
Nie byłam jednak pewna na 100% (nad słownictwem francuskim cały czas pracuję, a słowa "pogarda" nie używam często w kontaktach międzyludzkich), czy owo "Le mépris" to "Pogarda", której szukałam.
Skorzystałam z okazji i przy okazji spaceru z wiekowym Francuzem chorym na chorobę Parkinsona (bardzo niewyraźnie mówi) poprosiłam, aby mi jakoś przybliżył tytuł filmu.
Spytałam go, co to jest "mépris"? Myślał, myślał i w końcu powiedział, że mogę kogoś kochać, lubić, szanować, a mogę czuć do kogoś... I po chwili zastanowienia splunął.
Nic nie zrobię z odczuciem, że ten prosty gest, zobrazowanie pogardy przez spluwanie - towarzyszy mi od długiego już czasu, gdy jakoś próbuję nazwać zachowanie tak Tuska jak i wszystkich jego kolesiów.
Z pozdrowieniami i dychą
ossala
Lojalka
31 Maja, 2012 - 11:09
"W końcu wyrazem pogardy jest, moim zdaniem, ogłoszona z własnej nie przymuszonej woli LOJALKA opozycji. Lojalka która jest wyrazem pogardy dla woli walki o lepsza Polskę ."
Ta sprawa trapi mnie od dłuższego czasu, więc próbuję ją rozwikłać wg mojego oglądu sprawy i mojego doświadczenia życiowego.
Doszedłem do wniosku, że nie może ulegać wątpliwości fakt, iż do Okrągłego Stołu zostały dopuszczone osoby koncesjonowane przez służby miejscowe i zamiejscowe.
Opozycja Kaczyńskich była i jest opozycją koncesjonowaną przez służby amerykańskie i izraelskie.
Dowodów na tę okazję nagromadziło się w ciągu tych 20-tu kilku lat niemało.
Twierdzenie, że macherzy OS tak działali, by zagospodarować całą scenę polityczną, by odpowiedzieć na każde większe zapotrzebowanie społeczne w tej dziedzinie, okazało się prawdziwe.
Najdłużej utrzymywane złudzenia w kwestii ich związków z obcymi interesami miałem co do PIS-u i Kaczyńskich, gdyż to oni grali i grają na najbardziej polską nutę, nutę która jak haczyk wbija się w polskie serca.
Służąc USA i Izraelowi, twierdzą że służą Polsce, choć przecież z historii powinniśmy wiedzieć jak USA traktowały i traktują Polskę. Nigdy nas nie traktowały podmiotowo(co naukowo w geopolityce jest dowiedzione, że nie stanowiąc realnej siły, Polska nie może liczyć na podmiotowe traktowanie przez mocarstwa).
Musimy zbudować państwo silne na skalę regionalną i wtedy możemy liczyć na to, by liczono się z nami.
Polityka Kaczyńskich, wysługiwania się USA i Izraelowi w zamian za mgliste papierowe obietnice, jest szkodliwa i jest marnotrawieniem polskiego skromnego potencjału.
Re:Lojalka
31 Maja, 2012 - 11:29
Celem uzupełnienia-ciekawy link http://jozefbizon.wordpress.com/kor-batory-inni/
@bazooka
31 Maja, 2012 - 11:53
To nie dziwi. Co jest bowiem celem koncesjonowanej opozycji? walka z rządem? Nie, stworzenie monopolu na prawicy czyli walka z prawdziwą opozycją.
PiS do dnia dzisiejszego nie przyjmuje autentycznych patriotów tylko woli byłych członków PZPR, TW albo ich dzieci (nawet ojciec Ziobry był w PZPR, co ułatwiło swego czasu karierę ZZ w PiSie).
Jeden z Pokolenia JPII
Brak wiary, brak sumienia,
31 Maja, 2012 - 11:40
Brak wiary, brak sumienia, brak zasad moralnych.. Uważają się za nadludzi, mając jednocześnie rodaków za podludzi.
PO Garda
31 Maja, 2012 - 16:08
pełniąca obowiązki gardy, najlepszą obroną jest atak, o czym wiedzą piłkarzyki "Jakie wartości prezentuje PDT" napisałem kiedyś notkę.
Pozdrawiam PS