Rumuńska zdrada w 1939 roku (2)

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Nie ulega wątpliwości, iż w Bukareszcie Sikorski rozpoczął – mając pełne wsparcie Paryża -skupianie wokół siebie ludzi, mających stworzyć mu zaplecze polityczne po przejęciu władzy. 

Sikorski już 3 września podczas spotkania Maciejem Ratajem oraz Aleksandrem Ładosiem w Warszawie przewidując klęskę wojsk polskich, zwracał uwagę, że „opozycja powinna być gotowa, aby przejąć spadek po sanacji, jeśli będzie można, to jeszcze w kraju, jeśli nie, to wzorem belgijskiego rządu w czasie I wojny światowej, na terytorium któregoś z państw sprzymierzonych”.
 
22 września Sikorski z ambasadorem Noelem wyjechał pociągiem z Bukaresztu do Paryża, dokąd dotarł 24 września.

 

Leon Noel doręczył też dnia list od prezydenta, ambasadorowi Juliuszowi Łukaszewiczowi. Przesyłka zawierała dwie koperty, jedną zaadresowaną do Łukaszewicza, drugą do ambasadora w Rzymie gen. Wieniawy-Długoszowskiego, który wezwany przybył do Paryża 25 września 1939 roku. List do Wieniawy zawierał dekret desygnujący go na urząd prezydenta RP.
 
Generał przyjął propozycję Mościckiego, przystąpiono więc do składania „Monitora Polskiego”, aby opublikować stosowne dokumenty. Jednak Francuzi złożyli protest wobec tej kandydatury. Łukaszewicz wyraził zdziwienie takim oświadczeniem francuskiego MSZ, uznając go za ingerencję w sprawę leżącą w wyłącznym zakresie władzy suwerennej prezydenta RP. Minister Champetier de Ribes zaznaczył, iż wobec tego, że prezydent RP będzie korzystał z gościny francuskiej, należało omówić sprawę kandydata z rządem francuskim. Ponadto podkreślił, iż obawia się, że Wieniawa nie będzie dobrze przyjęty przez Polaków na emigracji. Zarzucił także ambasadzie nielegalne (sic!) wydanie „Monitora Polskiego”. Wydaje się oczywiste, iż krok ten został uzgodniony z najważniejszymi politykami opozycji antysanacyjną, którzy znajdowali się wówczas w Paryżu. Do Wieniawy przylgnęła swego czasu opinia alkoholika i hulaki, jednak po przyjeździe do Rzymu całkowicie zerwał z nałogiem, o czym było wszystkim powszechnie wiadomo. Nie przeszkodziło to gen. Sikorskiemu twierdzić, iż Wieniawa przyjechawszy do Paryża opuszczał pociąg w stanie nietrzeźwym. Jego wyznaczenie na urząd prezydenta, wzburzony Sikorski nazwał katastrofą i nie chciał się z nim spotkać. 
 
Na podstawie relacji Sikorskiego i innych niechętnych Wieniawie polityków, premier Daladier charakteryzując Wieniawę, uwypuklając jego wady, pomijał jego zalety – „dawny oficer marszałka Piłsudskiego, którego zabawiał swoimi wyskokami i facecjami (…), zachował fantazyjny sposób bycia, pod pozorami rozległej kultury skrywający tyleż umysłowego dziwactwa, co i niepomiarkowania  w obyczajach. (…) Jest w Polsce kimś legendarnym, a to dzięki swej popędliwości i niewyparzonemu językowi. (…) Zawsze był nam niechętny”. W istocie chodziło nie o takie czy inne ułomności generała, a uzasadnione obawy, że obdarzony silnym i niezależnym charakterem nie da sobą łatwo manipulować.
 
Jednocześnie francuski ambasador w Bukareszcie w rozmowie z Raczyńskim poinformował, go, iż „rząd francuski nie mając zaufania do wyznaczonej osoby nie widzi, ku żywemu swemu żalowi, możliwości uznania jakiegokolwiek rządu powołanego przez gen. Wieniawę”.
 
Prezydent Mościcki, będąc pewny lojalności Wieniawy, liczył, iż gdy do Paryża uda się dotrzeć gen. Sosnkowskiemu, Wieniawa ustąpi ze stanowiska na jego rzecz. Mościcki prawdopodobnie nie przypuszczał, że Francuzi mogli tak drastycznie ingerować w sprawę leżącą w wyłącznym zakresie władzy suwerennej prezydenta RP, ale ponieważ nie była to już władza w pełni suwerenną, veto francuskie przesądziło o dalszych losach polskich władz we Francji.
 
27 września Wieniawa w liście do Mościckiego zrzekł się godności następcy Prezydenta RP, „mając na widoku jedynie tylko dobro Rzeczypospolitej”. Równocześnie 28 września premier Daladier przekazał Łukaszewiczowi notę, w której ostrzegał, iż jeśli Mościcki podtrzyma desygnację Wieniawy, rząd francuski nie będzie mógł jej uznać i nie uzna też rządu powołanego przez Generała.
 
Roger Raczyński zatelefonował do Paryża w celu uzyskania nazwisk ewentualnych kandydatów, którzy zostaliby zaakceptowani przez Francuzów. 29 września 1939 roku min. Łukaszewicz oraz Wieniawa wymienili nazwiska: kardynała Augusta Hlonda, Władysława Raczkiewicza oraz Augusta Zaleskiego. W dalszej części telegramu przedłożyli kandydaturę Raczkiewicza, którą rząd francuski przywitałby z życzliwością i uznałby rząd przezeń powołany. Równocześnie ambasador francuski w rozmowie z Raczyński potwierdził tę opinię, zaznaczając, iż rząd powołany przez Raczkiewicza będzie mógł korzystać z wszelkich przywilejów na terytorium Francji.
 
W tej sytuacji Mościcki 30 września 1939 roku złożył rezygnację ze stanowiska Prezydenta RP, wyznaczając na swego następcę Władysława Raczkiewicza. Tego samego dnia zebrała się po raz ostatni Rada Ministrów pod kierunkiem gen. Składkowskiego, by podać się, jako rząd do dymisji. Rząd wystosował depeszę do nowego prezydenta, w której podkreślił, iż „pod bezpośrednim naciskiem sił zbrojnych najeźdźców, nie mogąc dopuścić do dostania się Władz Naczelnych Rzeczypospolitej w ręce nieprzyjaciół, zmuszony był do opuszczenia granic państwa. Rząd został następnie pozbawiony warunków, koniecznych do wykonywania swoich zadań”.
 
W liście do Mościckiego wyrażono „najgłębszy hołd za jego długoletnią pracę, podejmowaną zawsze w imię najwyższych celów Rzeczypospolitej oraz za decyzję powziętą obecnie w poczuciu pełnego poświęcenia – dla ułatwienia legalnej i czynnej władzy w okresie największych trudności Państwa Polskiego”. W odpowiedzi Mościcki podziękował za serdeczne słowa i podkreślił, iż „ze wszystkimi poczynaniami Rządu solidaryzowałem się. W ten sposób stworzona została moralna odpowiedzialność za wszystkie decyzje, dotyczące losów naszego narodu i państwa. Rozważając nad minionym czasem, aż do ostatnich naszych najcięższych przeżyć, stwierdzam i dziś, moi drodzy, że ze wszystkich możliwości, jakie posiadamy w naszych rozstrzygnięciach, wybieraliśmy zawsze najlepsze, to jest te, które zgodne były z honorem i godnością narodu”.
 
W ten sposób została dokonana zmiana na najwyższym stanowisku Rzeczypospolitej Polskiej. Została ona przeprowadzona pod bezprecedensowym naciskiem Francji, uzgodnionym z przedstawicielami polskiej opozycji. Potwierdził to gen. Louis Faury tak pisząc: „ Sprawa była prowadzona w Paryżu wspólnie z rządem francuskim, ambasadorem Noelem i generałem Sikorskim, a w Bukareszcie w porozumieniu między panem Tierry, ambasadorem Polski i prezydentem Mościckim”.
 
W „sprawie Wieniawy” zupełnie inną od Francuzów postawę zachowała Wielka Brytania, która nie miała zastrzeżeń do kandydatury Generała. Ambasador RP w Londynie Edward Raczyński wręczył ministrowi spraw zagranicznych lordowi Edwardowi Halifax’owi stosowną notę. W trakcie spotkania Halifax otrzymał informację, że Francuzi sprzeciwiają się kandydaturze Wieniawy. Wedle relacji Raczyńskiego, szef Foreign Office sprawiał wrażenie osoby, która nie wie, o co w tym wszystkim chodzi. Był zaskoczony postawą Francji i zdziwiony tą ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski. Ostatecznie Londyn uznał priorytet Paryża, nie chcąc mu się przeciwstawiać.
 
Pierwotnie Raczkiewicz misję tworzenia rządu powierzył prof. Stanisławowi Strońskiemu, jednak gdy kandydat na premiera udał się do Sikorskiego czekała go niespodzianka – Generał oświadczył, iż zmienia zdanie i sam stanie na czele rządu. Motywował to życzeniem Paderewskiego. Nie wykluczone, iż stało się to za sprawą francuskiego MSZ, które chciało, by Sikorski stał się przeciwwagą dla niezbyt pewnego dla Francuzów Raczkiewicza. Stroński ustąpił, zachowując dla siebie stanowisko wicepremiera i ministra informacji. Raczkiewiczowi pozostało jedynie pogodzić się z tymi ustaleniami.  
 
Rzeczypospolita została zdegradowana – za zgodą polityków opozycyjnych, dążących za wszelką cenę do przejęcia władzy – do rangi państwa podporządkowanego i praktycznie pozbawionego suwerenności.              
 
Wybrana literatura:
 
J. Beck – Ostatni raport
J. Giedroyc – Autobiografia na cztery ręce
E. Raczyński – W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora 1939-1945
T. Dubicki, S. Rostworowski – Sanatorzy kontra sikorszczycy
T. Dubicki – Wojsko polskie w Rumunii 1939-1941
M. Pestkowska – Uchodźcze pasje
W. Pobóg-Malinowski – Najnowsza historia polityczna Polski
Wrzesień 1939 w relacjach dyplomatów
Y. Beauvois – Stosunki polsko-francuskie w czasie dziwnej wojny
 
 
Brak głosów

Komentarze

Jan Bogatko

...z najwyższą przyjemnością czytam Pańskie felietony,

pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#183349

Bardzo mi miło. To ważne, iż mój trud nie idzie na marne.

Pozdrawiam
Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#183381

I parę osób za to życiem zapłaciło. I o tym też powinniśmy pamiętać.
Cóż, Sikorski był ambicjonerem bardziej niż patriotą???

Jerzy Kowalski

Vote up!
0
Vote down!
0

Jerzy Kowalski

#184088

A ja z przyjemnością czytam je w Niepoprawnym Radiu ;)

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#183390

Pozdrawiam mój radiowy, piękny głos.
Pewnego dnia, żona przybiegła do mnie ze swojego pokoju z informacją, iz ktoś podszywa się pode mnie w radio. Uspokoiłem ją i teraz może w spokoju słuchać Niepoprawnego Radia))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#183413

Ale Sikorski na Wawelu Peło i lemingom nie przeszkadza!
Pozdrowienia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#183409

Polityka Sikorskiego (uległość w stosunku do obcych stolic, bezpardonowe obchodzenie się z krytykami) niezwykle przypomina politykę duetu Tusk-Sikorski (nomen omen)

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#183415