Bikiniarze - wrogowie ludu

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

W propagandzie komunistycznej okresu 1949-1955 funkcję wroga klasowego zarezerwowano także dla tzw. „bikiniarzy”.

Genezę tego określenia wywodzono od panującej jakoby w niektórych środowiskach młodzieżowych mody na noszenie krawatów przyozdobionych motywami atomowych wybuchów. Deseń ten kojarzono z amerykańskim poligonem doświadczalnym znajdującym się na atolu Bikini. Termin „bikiniarze” miał wskazywać na pozytywny stosunek niezależnej młodzieży do „wrogiej” kultury amerykańskiej, co miało nieść ze sobą jednoznacznie negatywne skojarzenia.
Wiele uwagi propagandziści komunistyczni poświęcali zewnętrznemu wyglądowi typowego bikiniarza. Był to młodzieniec o wymyślnej, błyszczącej od brylantyny fryzurze (zwanej „mandoliną”), ubrany zazwyczaj w zwężane u dołu gabardynowe spodnie, płaszcz z drewnianymi zatyczkami zamiast guzików, pantofle na grubej podeszwie (tzw. „słoninie) i oczywiście wzorzysty krawat, na którym, oprócz grzybów atomowych, widnieć miały węże lub piłkarze. Kobiety zaliczane do środowiska bikiniarskiego miały się wyróżniać wyjątkowo jaskrawym makijażem.
O wszystkich tych elementach wyglądu pisano oczywiście z jawną odrazą, podkreślając ich bezguście oraz bezmyślne naśladowanie wzorców prezentowanych w amerykańskich, imperialistycznych czasopismach ilustrowanych.
Obok specyficznego wyglądu, bikiniarza charakteryzował także „amerykański styl życia”, który przejawiał się w wielogodzinnym przesiadywaniu w kawiarniach, paleniu wyłącznie amerykańskich papierosów, chodzeniu na dancingi, gdzie w rytmie jazzu i latynoskich melodii tańczono „boogie-woogie”. Do obowiązkowego repertuaru bikiniarza należało częste wtrącanie w rozmowie angielskich zwrotów i tytułowanie się angielskimi imionami, bez rzeczywistej – co dobitnie podkreślano – znajomości tego języka. Wedle propagandy bikiniarze „chcieli żyć tak jak studenci, których oglądali na filmie „Życie w Los Angeles”, wyświetlanym w salonach Amerykańskiego Ośrodka Informacyjnego w Warszawie. Dlatego nazywali zwykłą wódkę „coctailem”, a lurowatą kawę – „coca-colą”, dlatego udawali, że czytają po angielsku i z zapałem wsłuchiwali się w oszczerstwa atlantyckiej radiofonii”.
Bikiniarze nie poprzestawali na tych nieszkodliwych dla innych rozrywkach – wcześniej czy później stawali się chuliganami, a potem przestępcami. Zostanie przestępcą jawiło się jako logiczna konsekwencja przynależności do grona bikiniarzy, usytuowanych na marginesie społecznym i pozbawionych „zbawiennego” wpływu oficjalnego systemu wychowawczego.
W oparciu o czarno-białe schematy propaganda wskazywała, iż istnieją jedynie dwa zasadnicze style młodzieży. Pierwszy pozytywny – reprezentowany przez „uczciwego” zetempowca, i drugi negatywny utożsamiany przez bikiniarza, chuligana. Chuligana miała charakteryzować pogarda dla słabszych, zamiłowanie dla wódki, nieuczciwy stosunek do kobiet, pogarda i wstręt do pracy i bezideowość. „Zatopiwszy swoje zainteresowania – podkreślano – w wódce i awanturnictwie przestaje być patriotą, gdyż nie obchodzą go sprawy naszego kraju. (…) Chuligan to człowiek nie przynoszący pożytku społeczeństwu, a nieraz dla społeczeństwa szkodliwy”.
Chuligani stali się obiektem potężnej kampanii propagandowej, przeprowadzonej w prasie w listopadzie 1951 roku w związku z procesem „bandy terrorystyczno-rabunkowej” z Falenicy (nazywanej od nazwisk głównych oskarżonych – „sprawą Burmajstra i Wysockiego”). Proces członków organizacji potraktowano jak proces pokazowy, stąd obszernie relacjonowano jego przebieg oraz z satysfakcją przyjęto surowe wyroki (zasądzono dwie kary śmierci oraz 15 i 12 lat więzienia). Ze szczególnym oburzeniem informowano, iż „zbrodnią przeciwko narodowi był napad na nauczycielkę, autorkę podręcznika historii i członka Partii – tow. Janinę Schenbrenner, napad, do którego pchnął tych zwyrodnialców faszystowskich recenzent z BBC. Zbrodnią przeciwko ludowej ojczyźnie były plany zorganizowania dywersyjnej, antypolskiej bandy na wypadek ziszczenia się ich marzeń o wojnie, plany skrytobójczych mordów milicjantów, żołnierzy WP i działaczy społecznych”. Równocześnie fakt schwytania „bandytów” miał dowodzić, iż wszyscy wrogowie Polski zostaną prędzej czy później schwytani przez ofiarnych ubowców, a następnie w majestacie prawa skazani.
Zarówno chuligani, jak i bikiniarze traktowani byli nie jako autonomiczne jednostki, lecz jako narzędzia w rękach „amerykańskich imperialistów”, którzy za pośrednictwem „szmirowatych” filmów, książek oraz politycznych audycji radiowych dążyli do demoralizacji polskiej młodzieży, aby w ten sposób osłabić jedność społeczeństwa i zahamować „postępy socjalizmu”. Podsuwanie młodym ludziom wytworów amerykańskiej kultury masowej miało odwrócić ich uwagę od spraw produkcji, ku zainteresowaniu „niskimi” rozrywkami. Z kolei inspirowanie chuliganów do aktów terroru w stosunku do przedstawicieli ludowego państwa stanowić miało bezpośrednie zagrożenie dla całego społeczeństwa.
W ten sposób zarówno ten, który nosił wzorzysty krawat, jak i ten, który uczestniczył w napadach, traktowany był jako realizator interesów „świata kapitalistycznego”, czyli wróg „ludowej” ojczyzny. Czyny bikiniarzy i chuliganów przestawały być więc traktowane jako „nieodpowiedzialne wybryki” i stawały się jednym z najpoważniejszych problemów politycznych. Takie „upolitycznianie” chuligaństwa i bikiniarstwa było istotnym mechanizmem kształtowania wizerunku wroga.
Nadanie działalności bikiniarzy i chuliganów tak wysokiej rangi stanowiło powód mobilizowania „zdrowej” części młodzieży do walki z nimi. Zetempowcy mieli pilnować, aby żaden bikiniarz nie dostał się na organizacyjną zabawę, nie mówiąc o wstąpieniu do Związku. W efekcie bikiniarze mieli poczuć się absolutne wyizolowanie ze środowiska rówieśników i zrozumieć konieczność zmiany sposobu postępowania. Niejednokrotnie bandy zetempowców organizowały łapanki na bikiniarzy, którym następnie publicznie strzyżono długie włosy.
Jednocześnie posiadanie wśród znajomych kogoś noszącego buty na „słoninie”, lub też zbyt częste wizyty w kawiarni mogło stanowić powód wykluczenia z ZMP.
 
Dopiero w połowie 1955 roku zakończono propagandową walkę z bikiniarzami, a w „Sztandarze Młodych napisano, iż „ na pewno już do akcesoriów bikiniarskich nie należą coraz estetyczniejsze buty na słoninie, produkowane przez kolegów z Otmętu czy Chełmka. Możecie je śmiało nosić!”.
Nie można jednak nie zauważyć, iż niedawna gwałtowna kampania propagandowa przeciwko „kibolom” w wielkim stopniu wykorzystywała metody walki z bikiniarzami i chuliganami we wczesnych latach 50. Zapewne wielu ówczesnych bojowników walki z „kibolami” nasłuchało się w domach opowieści swych rodziców o skutecznej walce z bikiniarzami.
Wybrana literatura:
M. Wierzbicki – Młodzież w PRL
"Jesteście naszą wielką szansą". Młodzież na rozstajach komunizmu 1944-1989
Stalinizm, pod red. J. Kurczewskiego
 
Brak głosów

Komentarze

Świetny tekst, ale zapomniałeś, Godziembo, o jeszcze jednym, obowiązkowym atrybucie zewnętrznym bikiniarza. O kolorowych skarpetkach ;-)!

Muszę też przypomnieć, że "płaszcz z drewnianymi zatyczkami zamiast guzików" (mający kaptur) nazywano w PRL budrysówką, a bikiniarską fryzurę, nie tylko "mandoliną, ale też "jaskółką" ;-).

A do bibliografii warto jeszcze dołożyć Tyrmanda.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338635

Faktycznie, a ojciec mi wspominał o nich (skarpetkach).
Większość tekstów o bikiniarzach przywołuje Tyrmanda, więc tym razem pominąłem jednego ze swych ulubionych pisarzy:))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338651

Może się mylę, ale czy fryzury nie nazywano też "kaczy kuper".

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#338729

Nie mylisz się ;-). Plereza, mandolina, jaskółka, kaczy kuper... wszystko się zgadza ;-). Być może były jakieś finezyjne różnice, ale kto to pamięta? Ja, niestety, już nie... :-(

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338736

Stawiane na białko i cukier ?

Część określeń dotyczy fryzu z przodu, a część z tyłu.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#338783

Na bikiniarskich krawatach można było również dostrzec seksistowskie - jakby to dzisiaj feministki określiły - czyli biuściaste kobiety ala barbi.
Czy w tamtych czasach chuligaństwo było obecne wśród młodzieży? Oczywiście. Ale, podkreślę, nie miało ono nic wspólnego z dzisiejszym bandytyzmem. Tzw. solówki załatwiały "sporne kwestie". Dzisiejszy młodzian nie widzi problemu w tym by napaść w czwórkę na jednego, czy uderzyć dziewczynę w twarz. Te nawyki przyszły wraz z sowietyzacja kraju.

Vote up!
0
Vote down!
0
#338645

Seiko.Słowo bikiniarze znałem,lecz myślałem że pochodzi
od....no właśnie,tego nie wiedziałem.Dziękuję
za pracowitość.Pozdrawiam i 10.

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#338646

Miło mi.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338653

Pełna zgoda.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338652

Jan Bogatko

...genialne skojarzenia,

pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#338648

Dzięki:))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338654

Vote up!
0
Vote down!
0
#338655

Wielkie dzięki za ten film. Szukałem go w swoim archiwum - bez efektu.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338657

Najlepszy jest ten ze skakanką - około 3 minuty ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#338805

...Piękne malowane ptaki. Komunistyczne radio szczekało: " Bikiniarze to sa ludzie tacy, co mają w d... dyscyplinę pracy". Oh, niełatwy był los naszych Bikiniarzy. -Podstawowe atrybuty to : wielka samodziałowa marynarka, spodnie - przykrótkie "rurki", tak aby odsłaniały kolorowe,pasiaste skarpetki zw/ piratki...no i podstawa kaplusz Borsalino. Tak, chyba była to pierwsza, polska subkultura. Drzazga w oku stalinowskiego UB. Autorze, ukłony i pozdrowienia. A to migawki, dla Niepoprawnej Młodzieży : .... no 10* ,wysłane.
Vote up!
0
Vote down!
0
#338665

UB bardzo mocno tępiła bikiniarzy. Ojciec wspominał, jak go kilka razy ostrzygli oraz zabrali osławiony krawat. Chcieli go też zmusić do pracy w "SP".

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338667

Jeszcze w drugiej połowie lat `60, podczas polskiej beatlemanii, można było stracić grzywkę z rąk funkcjonariuszy MO :-)))!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338669

Teraz dopiero do mnie dotarło, dlaczego rodzice kazali mi regularnie chodzić do fryzjera:))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338676

... mój postulat :
Szan. Kol.Bloger *TŁ*, powinien otrzymać "złotą czcinkę",
za :
" Można było stracić grzywkę z rąk funkcjonariuszy MO"...
.................................
-Ten bon not, powinien wejść na stałe do Annałów PRL-owkiej rzeczywistości !
ultra malyna - coś znakomitego.:-))))))
Miłego Dnia, Drodzy Panowie!
Marek

Vote up!
0
Vote down!
0
#338675

Podpisuję się pod tym postulatem obiema rencami:))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338677

Wasza łaskawość obliguje mnie do rozszerzenia podanej informacji ;-):

Otóż, grzywkę można było również stracić z rąk wolontariatu...ORMO ;-).

O ile działania funkcjonariuszy miały charakter prewencyjno-represyjny, o tyle działania wolontariuszy miały charakter represyjno-edukacyjny ;-).

Pozdrawiam Panów

Vote up!
0
Vote down!
0
#338691

Zawsze wiedziałem, iż ORMO było organizacją edukacyjną:))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338716

praktyczny: grzywka wystawałaby spod beretu, charakterystycznego nakrycia głowy tych entuzjastycznie nastawionych do ustroju sprawiedliwości społecznej panów...
teraz skojarzyłem: ORMO było organizacją seksistowską, pań ormówek sobie nie przypominam...
Pozdrawiam wswzystkich.
P.S. Pasiaste skarpetrki przypomniała eseldowska członkini (?) komisji sejmowej ds. afery Rywina - co zresztą przyczyniło się do załamania jej kariery politycznej.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#339010

Były ORMówki, ale nie pamiętam jaki był ich charakterystyczny element ubioru.
Ta SLD-owska posłanka użyła wyklętego słowa "pedał". Po czymś takim została wyautowana.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#339254

Uwaga ! wiem że nie w tym temacie (podobnym) ale do dzisiejszego artykułu w niezalezna.pl „Ziemkiewicz kontra Michnik” http://niezalezna.pl/38913-ziemkiewicz-kontra-michnik zaproponowałem swym postem akcje protestacyjną cytuje swój post i liczę na entuzjazm
„Śledczy () 27/02/2013 - 09:31.
Zróbmy i my zbiorowy proces przeciwko GW i Michnikowi
A co ja mam powiedzieć ? Kiedy Michnik obraża mnie i Polaków ! Podejrzewam że i Wy jesteście urażeni Gazetą Wyborczą ! to nie tylko chodzi o celowe dezinformacje w GW ale i o kłamstwa, styl pisania, oczerniania i ośmieszania szanowanych postaci w Polsce które reprezentują moje i Wasze interesy! W mojej ocenie GW i jej redaktor naczelny Michnik obraża nas wszystkich szkodzi swą gazetą Polsce. Dla mnie jest to działalność wywrotowa antypolska.
Zatem zadaje sobie pytanie czy my Polacy w obowiązku obrony Ojczyzny powinniśmy zwrócić się do Sądu zbiorowym pozwem przeciwko Michnikowi ? Uważam że to bardzo dobry pomysł na który z łatwością nas stać.
Ustalmy prawnika który będzie nas reprezentował
Ustalmy skarbnika który będzie rozporządzał naszymi środkami które dobrowolnie wpłacimy na potrzeby procesu
Zwróćmy się na różnych forach , Facebook itp z prośbą o przyłączenie się do zbiorowego pozwu przeciwko Michnikowi i jego gazecie.
Liczę że pomysł chwyci i pomoże nam GP się wspólnie zorganizować.
Piszcie co o tym sądzicie. Pozdrawiam”

Vote up!
0
Vote down!
0
#338681

 

Pozwolę sobie uzupełnić opis, bo osobiście pamiętam bikiniarzy krakowskich zwanych dżolerami. 
Charakterystyczny ubiór bikiniarza to: za szeroka i za długa marynarka z wypchanymi ramionami  czyli "na kilowatach", najczęściej w kratkę i dużymi kieszeniami; wąskie spodniach do kostki spod których widać było piratki czyli  jaskrawokolorowe skarpetki w paski; buty "na słoninie" - grubej podeszwie na wzór dzisiejszych creepersów. Fryzura czyli plereza zwana też mandoliną /dłuższe lecz nie długie, włosy zaczesane koniecznie do góry, opadające lekko na kark i "ulizane" czyli posmarowane obficie brylantyną i przyklepane/  i kolorowy krawat niekoniecznie a wręcz rzadko, z gołymi babami dopełniały reszty.  
Bikiniarz słuchał jazzu i tańczył wyłącznie do jazz swing i bebop. Zbierał też amerykańskie płyty z jazzem sprzedawane na placach ze starzyzną lub komisach.
Bikiniarze nigdy nie angażowali się w politykę, a tępieni i ośmieszani byli przez reżim z powodu kosmopolitycznych przekonań i sympatii do wszystkiego co amerykańskie, a co w mniemaniu reżimu zagrażało trwałości systemu.
Na pewno bikiniarz polski nie nosił kurtki budrysówki, bo ta moda przyszła do nas dopiero w latach 60.
Był to ruch niemal ogólnoświatowy i w różnych krajach różnie się przejawiał. W Anglii bikiniarzy nazywano teddy boys, we Francji - zazous, w Rumunii – malagambiści /czyli ludzie niepoważni, dziwnie ubierający się/, w Związku Sowieckim - stiliagi, Czechosłowacji – potapka czyli perkoz /od fryzury/. W różnych częściach Polski bikiniarzy nazywano różnie, np. w Poznaniu – eka -  w rozumieniu paczka kumpli, grupa łobuzów, banda młodzieżowa z tej samej części miasta, ulicy, dzielnicy/, w Krakowie – dżollero /do dziś używane jako synonim niebieskiego ptaka/.
 
Najpełniej to zjawisko opisał Maciej Chłopek w swej książce - „Bikiniarze. Pierwsza polska subkultura”, Warszawa 2005.  
 
Pozdrawiam, Hela61

 

 

 

 

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338689

W kwestii budrysówek masz trochę racji, choć także trochę się mylisz ;-). Budrysówki bowiem były strojem bardzo elitarnym i wysoce kosmopolitycznym. Pierwsze pochodziły z UNRA, następne z tzw. ciuchów. Pojawiły się w Polsce pod koniec lat `40.

Pozdrawiam

PS. Żaden naukowiec nie odwiedzie mnie od świadczenia o tym, co sam widziałem ;-).

Vote up!
0
Vote down!
0
#338694

 Budrysówki (duffe coat)  lub raczej kurtki o kroju dzisiejszej budrysówki były podstawowym okryciem wierzchnim marynarzy nie USArmy a Royal Navy już podczas  I wojny światowej.

Do cywila budrysówka trafiła po II wojnie dzięki brytyjskim przedsiębiorcom z rodziny Morris, którzy od ministerstwa obrony odkupili nadwyżki z magazynów wojskowych i zaczęli je sprzedawać jako kurtki do codziennego użytku. Tak powstała marka Gloverall, która po wyprzedaniu zapasów wojskowych, w drugiej połowie lat 50 zaczęła własną produkcję kurtek i płaszczy wzorowanych na tradycyjnych budrysówkach i produkuje je chyba do dziś.
A co do elitarnosci, to nie wiem, nie wiem. Mam wrażenie, że było to okrycie dość popularne by nie rzec pospolite. Wszyscy koledzy mego starszego brata to nosili, wszyscy w tym samym kolorze.

:):):)   

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338698

Droga Helu, wiem skąd się wzięły budrysówki ;-), ale dobrze, że dowiaduje się o tym szersze grono Czytelników.

Natomiast pozwolę sobie zwrócić Ci uwagę, że UNRA nie ma nic wspólnego z US Army, ani Royal Navy ;-). No, wyjąwszy może część produktów znajdujących się w paczkach UNRA ;-).

Pierwsze, "powojenne" budrysówki trafiły do Polski wraz z powracającymi do kraju z Wielkiej Brytanii marynarzami Polskiej Marynarki Wojennej. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że potem "demobile" były też w UNRA.

Elitarności jestem też pewien, jeśli idzie o lata `40 i `50. Czyżby koledzy Twojego brata byli w tym czasie zaawansowanymi wiekowo nastolatkami lub młodzieńcami ;-)?

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338707

Pamietam, że dobre budrysowki byly z wielbładziej wełny, ale ciekawi mnie bardzo co budrysowki miały wspólnego z budrysami, nic mi nie przychodzi do głowy?

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#338730

Chyba nie miały nic wspólnego, wyjąwszy fakt, że w pewnym okresie chodziły w nich takie "niepoprawne budrysy" ;-).

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338735

Może to, że miały kaptury.

 

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338747

W wieku szkolnym miałam budrysówkę z wielbłądziej wełny!
Ale to było na prowincji, a więc z poślizgiem w stosunku do wielkich miast.

Vote up!
0
Vote down!
0
#338808

Jako niewiasta ciut "wiekowa" miałam brata, który w owym czasie był o mało co bikiniarzem, a na pewno miał kumpli z kręgu tej subkultury, który przynosili do nas płyty i tańczyli swe dzikie tańce, jak je nazywała moja Babcia. 

W sumie zgadzam się co do elitarności w latach 40. i 50. tyczącej oryginalnych okryć marynarzy tak jak elitarne wówczas były oryginalne kurtki lotników RAF.

To, co przyjęło się pod nazwą budrysówka, to kurtka wzorowana na tym okryciu i niezwykle rozpowszechniona w latach 60.

Z tego co pamiętam, to bikiniarz nosił nie budrysówkę a długi płaszcz z dużymi wyłogami a do tego wzorzysty szalik z kaszmiru.

A dla młodszych czytelników przyda się info, że słynna UNRRA utworzona została z inicjatywy USA, Wielkiej Brytanii, Chin i ZSRR ( istniała od 1943 do 1947).  W latach 50. każdą pomoc z Zachodu nazywano UNRĄ, podobnie jak gdzieniegdzie pomoc w czasie stanu wojennego.

;)

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338745

Helu, w żadnym moim komentarzu w tym wątku nie wspomniałem, że bikiniarze nosili budrysówki ;-). Zwróciłem tylko uwagę Godziembie, że kurtki zapinane na zatyczki drewniane ze skórzanymi lub pasmanteryjnymi aplikacjami tak się nazywały ;-).

Elitarne były nawet oryginalne battle dress`y, a tych było znacznie więcej niż budrysówek ;-).

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338749

Zgadza się, nie napisałeś, ale ja przecież nie obalam Twoich wpisów, tylko dyskutuję "w temacie" opisanym przez Godziembę. 

   Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338752

Jasne! Są lepsze rzeczy do obalania ;-)!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338753

....awansem wysłałbym jeszcze ze dwie 10*...
za to m/in., że swoim artykułem "przywołałeś", wspaniałą *Hela 61*.
@ Droga Heleno.... jak miło Cię "widzieć" !
pozdrawiam,
Marek
ps.
.... tylko dlatego, że wiem : Godziemba to wspaniały Gość,
pozwalam sobie na mały off -topic.....
-Czy masz wieści , co u naszej,Niepoprawnej Paryżanki ??
serdecznie pozdrawiam,
M.

Vote up!
0
Vote down!
0
#338700

 Pozdrawiam serdecznie Marku. O Anicie nie wiem niestety, nic.  

 Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338702

To pokazuje, iż istniały odrębności regionalne wśród ruchu bikiniarzy.
Nie udało mi się zdobyć książki Macieja Chłopka:(

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338717

Wąskie spodnie niby gacie,
Jasna plama na krawacie,
Marynara po kolana,
Głowa w jaskółę czesana...

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0
#338711

Pomimo terroru komunistycznego znaczna część polskiej młodzieży starała się na różne sposoby manifestować swój sprzeciw wobec waadzy ludowej.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338719

  Dziekuje Autorowi za wpis i komentatorom za uzupelnienia.

Slyszalam slowo "bikiniarz" ale nie wiedzialam co znaczy. Widzialam tez stare zdjecia rodzinne, gdzie wszyscy mieli ogromne, czesto kraciaste marynarki i buty na grubej podeszwie, nosili dlugie wlosy zaczesane do tylu, ale na tym konczy sie podobienstwo.

Obejrzalam film, ktory podala ma, a potem przy okazji Polska Kronike Filmowa z 1975 roku. Komentarze potepiajace mlodziez, ktora chciala sie wyroznic i nie dostosowac,  mlodziez z Rozy Luxemburg jednakowo ubrana, ochoczo i raznie grupowo gimnastykujaca sie, a potem nieco mlodsza z 1975 w czerwonych krawatach skandujaca na czesc Gierka... Boze, jakie to wszystko chore, totalitaryzm cala para, zupelnie jak w Chinach!

Nic dziwnego, ze Polacy nie moga sie zorganizowac, ze spoleczeczenstwo obywatelskie jest w powijakach a wiekszosc czeka na wodza i wieszcza, skoro od najmlodszych lat wpajano nam posluszenstwo i konformizm a palka wybijano indywidualizm, samodzielnosc i wlasna inicjatywe.

Jakze wielka ironia jest to, ze ten nowy pelzajacy totalitaryzm wykrzykuje nam w twarz hasla przeciwne tym, z ktorymi walczyl komunizm. Kilka dekad i wszystko sie zmienilo o 180 stopni: kiedys Zachod byl ostatnia zgnilizna, a teraz jest zrodlem swiatla i postepu. Kiedys byl to socjalizm, teraz - demokracja, a w rzeczywistosci to tylko dwa oblicza tego samego potwora. Historia kolem sie toczy, zaiste.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#338754

Naprawę sądzisz, że ta PKF była z 1975 roku? Współczuje... ;-(

Vote up!
0
Vote down!
0
#338757

  Ja rowniez wspolczuje, bo najwidoczniej nie umiesz czytac ze zrozumieniem.  Napisalam wyraznie i po polsku:

"Obejrzalam film, ktory podala ma, a potem przy okazji Polska Kronike Filmowa z 1975 roku."

http://www.youtube.com/watch?v=xklf9mKHx0s&feature=player_embedded

Mam nadzieje, ze teraz zrozumiales.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#338759

Nadal współczuje ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#338760

Tak naprawdę, to "trochę" zbyt młody bylem by być "bikiniarzem", gdyż w czasie „sprawy Burmajstra i Wysockiego”, miałem dopiero "zaliczone" pierwsze w swoim życiu książ(ecz)ki wypożyczone z biblioteki.

- Wbiła mi się na zawsze w pamięć taka dłuuuga (w poprzek) - bogato ilustrowana(!) i dosyć cienka (w przenośni też!) - książeczka o... - No jasne.. O amerykańskim imperialiście i wyzyskiwaczu - a która rozpoczynała się tak:

"Mister Twister, były minister,
Fabrykant guzików, właściciel
"czegoś tam" - już nie pamiętam czego..

A wbiło mi się to "arcydzieło" w pamięć z dwóch powodów.

- Raz że ojciec skutecznie i na zawsze "wybił" mi z głowy takową "literaturę".
A dwa - to ilustracja tegoż "imperialisty" i "fabrykanta" - w cylindrze z amerykańskimi barwami na głowie, z ogromnym brzuchem, w smokingu i z gruubym cygarem w tłustych paluszkach oraz z dwoma rzędami wielkich i białych - wyszczerzonych w uśmiechu - zębów.

Całości dopełniał - dziwnie znajomych kształtów - OGROMNY, HACZYKOWATY.. NOS - i równie charakterystyczne- znakomicie uzupełniające ów nos wargi :)))

- Faktycznie, pamiętam też owe gruube - zółtego koloru - podeszwy zwane "słoniną" i skarpetki w poprzeczne paski, w których dominowały najróżniejsze odmiany żółci, czerwieni i brązu chyba..

"Bikiniarstwo" mnie ominęło, ale już nie ominęły buty "bitelsówy", "kaczki", "rollingstonsówy" - spodnie "dzwony" (najlepiej z płótna żeglarskiego - którego nie każda maszyna krawiecka chciała "brać"..), kurtki ortalionowe czy nakrycia głowy - np. "maciejówki" z prążkowanego welvetu(?) czy tekturowe w gruncie rzeczy "degolówki" - odwzorowujące "kepi" noszone przez generała de Gaulle'a - etc.itp.

Wywołał Godziemba "duchy przeszłości".. Świat który minął bezpowrotnie.
Coż.. w międzyczasie dorośliśmy i zestarzeliśmy się, ale nie da się ominąć tego, że był to świat naszych lat dziecięcych i młodzieńczych.. I jako taki był fascynujący i piękny.
Problemy świata "dorosłych", dopiero miały nas czekać.

Sprawdziło się chińskie porzekadło serwowane wrogom:

- "Obyś żył w ciekawych czasach"

- Żyje.. Szkoda tylko że jestem świadkiem powolnego konania (konania głównie kulturowego, moralnego, i etycznego) cywilizacji Białego Człowieka - zwanej też "łacińską", "śródziemnomorską", "europejską", ale nade wszystko cywilizacją CHRZEŚCIJAŃSKĄ"..

Zakończmy też wspomnieniowo:

http://www.youtube.com/watch?v=kvNLXJ1I75E

cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#338768

""Mister Twister, były minister,
Fabrykant guzików, właściciel "czegoś tam" - już nie pamiętam czego."

Dzięki za przypomnienie. Ale naprawdę szło tak:

Mister Twister były minister
Mister Twister z najwyższych sfer.

Dalej też nie pamiętam.

Dzieło to było w wypisach szkolnych do polskiego.
Autor, a jakże, Samuel Marszak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#338812

[quote=proxenia]""Mister Twister, były minister,
Fabrykant guzików, właściciel "czegoś tam" - już nie pamiętam czego."

Dzięki za przypomnienie. Ale naprawdę szło tak:

Mister Twister były minister
Mister Twister z najwyższych sfer.

Dalej też nie pamiętam.

Dzieło to było w wypisach szkolnych do polskiego.
Autor, a jakże, Samuel Marszak.[/quote]

------------------------------

Bylem pewien że wszystko poplątałem, a pamięć zachowała tylko drobne fragmenty, które sam i metodą "indukcyjno-dedukcyjną" (bo raczej nie na odwrót) skomponowałem w pasujący mi fragment :)))

- Ale nie ma to jak "pamięć zbiorowa" :)) - Zawsze ktoś sprostuje, uzupełni, wspomoże.. W tym nasza siła.

Tobie też dzięki "proxenia" :) - Tak się starali i w ogromnej większości "psu na budę" to się im zdało :))

cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#338861

Pozwolę sobie na mały "aneks" -
To przybyło do nas od Zachodu
Jako dar narodu dla narodu,
Nawet plan Marshalla
Tańczyć nam pozwala,
Jazz boogie-woogie ;).
Miałam kuzyna - przyjeżdżał do nas - do Wrocławia, z Katowic - gdzie wówczas kończył studia. Mandoliny nie mógł nosić - już łysiał, mimo iż było to w 25-tej (czy szóstej) wiośnie, choć te resztki plerezy "pielęgnował" brylantyną. Buty na słoninie - owszem, marynarka z watowanymi ramionami, lecz nie kraciasta, krawat - raczej nie rzucający się w oczy. W Katowicach, wówczas Stalinogrodzie, nie mógł pójść na dancing - studiów byłby nie skończył - syn "nieprawomyślnych rodziców": nauczycielki przedwojennej (acz nie socjalistki!) i urzędnika katowickiego magistratu. We Wrocławiu - szczęśliwie nieznany, czasem się wybierał. Jeden wieczór, w jakimś lokalu w Rynku - to wydatek ~100 zł. Dla Ciotki - wdowy - pieniądz nie mały, ale - ile razy "chłopak" mógł się tak zabawić. Pieniądze starczały na wstęp, niewielką "konsumpcję" (znane słowo?) z jakimś - raczej symbolicznym - alkoholem. No i z któregoś z tych dancingów - owa piosenka, melodię też pamiętam. I oczywiście - wszelkie negatywne, popularne określenia tych "biglarzy", "bikiniarzy" itd. Pozdrawiam - z 10-ką!

Vote up!
0
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#338766

A ja byłem dumny z moich piór do ramion,a mój tata mówił belfrom że w żadnym razie nie pozwala abym je ściął,i tak jakoś dobrnełem do woja,a potem szok,kolano ,łysa glaca,na główce,a po woju jakoś mi to przeszło.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338777

gość z drogi

serdeczne dzięki  dla WAS i dla Autora kolejna historyczna dyszka...:)

bardzo dużo dowiedziałam się od WAS o tym rozdziale historii TAK  w sumie nie dawnej...:)

Mnie, urodzonej w małym miasteczku przy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej

bikiniarze nie kojarzyli sie z niczym...

po pierwsze, byłam za mała

po drugie ,w moim miasteczku nie było kawiarni,ale UB było...:(

Był Kościół -Poczta i Ośrodek zdrowia i Trzy Huty...:)bikiniarzy niet,a może byli ale kto z brzdącem by się bawił ?

Chodziłam więc z moją Babcią Patriotką codziennie na Przedwojenny Dworzec,i przeżywałam kolejny koszmar...bo Babcia z różańcem w ręce żądała głosem mocnym i nie znoszącym sprzeciwu  biletu do Katowic i połówki dla mnie...

Po którejś takiej historii ,czekali na nas smutni panowie,ale nie mieli odwagi 

zrobić coś złego bo byłam doskonałą osłoną dla Babci :)która zresztą znana była ze swego ciętego języka i bezpardonowej  uczciwości...:)))

serdeczne pozdrowienia dla WSZYSTKICH :)

PS 

dla pani Heli najserdeczniejsze pozdrowienia,mnie  też niepokoi brak Niepoprawnej Paryżanki...martwię sie o Nią i o Jej Córcię ...

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#338787

  Pozdrowienia Gościu...;);););) 

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#338822

Dziękuję za te wspomnienia - znakomicie oddają ówczesne czasy.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338986

Także wielu wspomnieniami przypuszczam do łez wzruszył Mnie niestety ten czas przypomina o chorobach Mocno męczyły , że byłem już przy grobach Jednak Bóg miał wobec mnie jakieś plany Więc różnie przeżyłem okres tej czerwonej tyrani Wrogów czerwoni mieć musieli bo ich szukali Żeby wykręt ludzie ,za panującą biedę dostali Mody były są ,będą do końca świata Bo młodym w głowach zawsze rozrywka lata Pozdrawiam z muzyką
Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#338854

Mimo koszmarnych czasów znaczna część młodych ludzi jednak nie poddała się indoktrynacji komunistycznej.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#338987

gość z drogi

i sprzedawczyków...

był krwawy Poznań,były po drodze inne nie nagłaśniane  Ofiary, aż Wiatr Wolności,który przyszedł od Morza, powiał na całą Polskę  :)

moze Bikiniarze też brali w tym udział :)

serd pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#338999

gość z drogi

poruszyłeś ważny przyczynek historyczny z tamtych minionych lat...Dzieci i ich choroby...:)

Pamietam,ze Dzieci umierały na koklusz,na inne jakieś choroby,ktorych lekarze nie umieli pokonać...smiertelnośc wśród dzieci była w/g mnie ogromna...obserwowałam TO w swoim środowisku,mnie cudem udało sie dwa razy uciec spod śmiertelnej kosy...dzięki starym cudownym lekarzom  

a więc Bikiniarze,bikiniarzami,a choroby dzieci ,to jakby druga równoległa ściezka...

w tamtych zamierzchłych latach...

serd pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#339000

Dzieci umierały na koklusz ale największe chyba obawy budziła choroba Heine-Medina i gruźlica. W mojej klasie kilkoro dzieci przestawało nagle chodzić do szkoły, by po kilku, kilkunastu tygodniach wrócić z sanatorium p/gruźliczego.

 Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#339006

gość z drogi

masz rację każda klasa miała swoją ofiarę tej strasznej choroby,nawet zdarzały się jeszcze takie osoby w szkole średniej,ale to już były wyjątki....

Pamiętam te sanatoria,chyba jedno było w Bystrej,czy tak jakoś podobnie...Dzięki za przypomnienie...bo to była wtedy Plaga spędzająca sen z oczu naszych rodziców...

W szkole musieliśmy pić ohydny tran...i zagryzać to chlebem ze smalcem :)

serdeczne pozdrowienia :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#339009

Przez ten tran pity dodatkowo jeszcze w domu (bo byłam dzieckiem tzw. wątłym) do dziś nie jadam żadnych ryb.  A gdy zachorowałam Tatuś jechał po penicylinę do Warszawy i przywoził dodatkowo cytryny i pomarańcze. Były to czasy, oj, były. Łezka się w oku kręci.

 Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#339012

gość z drogi

mnie uratowała życie.gdy zachorowałam na nerki...wtedy dzieci odchodziły na to w niebyt 

a tran :) UF,do dzisiaj otrzepuje mnie na samo wspomnienie...:)

do wspomnień z lat minionych czyli tych o bikiniarzach,dodam dramat Dzieci ginących

od niewybuchów..ginęli modzi chłopcy ,ginęli chłopi orzący pola...

serd pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#339022

Mnie akurat objęły wymienione choroby
Heine Medina była dla ozdoby
Tylko ojcu zawdzięczam obecne zdrowie
Robił co zaświtało w głowie
Widocznie Bóg miał takie plany
Bym teraz odsłaniał kłamstw firany
Pozdrawiam cieplutko:))

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#339109

gość z drogi

Jacku :) Nasi Rodzice w tamtych czasach byli herosami...Ojcowie,by utrzymać Rodzinę,nie szmacąc sie

Matki,by dom był bezpieczny,ciepły i dziecko jadało przy stole a nie gdzieś w kucki,w biegu

Nasi drodzy Rodzice,którzy musieli stawić czoła powojennej rzeczywistości....chorobom Dzieci,żyć w ciągłym strachu o ich życie i zdrowie,jakże wiele im zawdzięczamy...:)

serd pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#339263


-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#339256