Kaczyński, Gierek, Starynkiewicz
W wybitnej absolutnie powieści Marii Dąbrowskiej zatytułowanej „Noce i dnie” jest taka scena: trwa jakiś wieczorek, nie pamiętam u kogo, ale raczej nie w żadnym dworze, a młoda panna Ostrzeńska obserwuje swojego przyszłego męża Bogumiła Niechcica. On zaś, były powstaniec styczniowy, który cudem uszedł z życiem z pogromu po jakiejś bitwie, gawędzi swobodnie i lekko z jakimś rosyjskim oficerem. I nawet się przy tym nie zawstydzi, a według swojej przyszłej żony powinien nie tylko się zawstydzić, ale jeszcze przerwać rozmowę, a samego oficera prasnąć w pysk. Nic takiego się oczywiście nie dzieje. I myliłby się ten, kto sugerowałby, że Dąbrowska napisała tę powieść po wojnie, a scena z Niechcicem i oficerem ma uwiarygodnić postawy konformistyczne. „Noce i dnie” to powieść z lat trzydziestych, która w dodatku nominowana była no nagrody Nobla. Nie ma więc mowy o tym, by nas autorka do czegoś przymuszała.
Mamy więc oto bohaterskiego powstańca, który jak gdyby nigdy nic gada sobie z Moskalem, a rozemocjonowana, młoda dziewczyna, która nigdy nawet broni w ręku nie miała, uważa, że to jest wprost hańba. Oto przykład pierwszy.
Czy ktoś pamięta może kim był Sokrates Starynkiewicz? Już przypominam. Otóż Sokrates Starynkiewicz, był rosyjskim generałem, który w roku 1861, jeszcze przed Powstaniem Styczniowym pacyfikował zbuntowane wioski na Lubelszczyźnie. Oczywiście nie dobrym słowem i pogadankami w świetlicach, ale za pomocą rewolweru i ściągniętych specjalnie na tę okazję z twierdzy Iwangorod Kozaków dońskich. Był także Sokrates Starynkiewicz ideologiem wielkorosyjskim, polemistą politycznym, wielkim krytykiem myśli niepodległościowej polskiej. Utrzymywał w pewnym momencie całą zgraję lojalistycznych dziennikarzy, którzy wypisywali bzdury o jedności narodów słowiańskich i zlaniu się tychże w jedno, rosyjskie morze. Sokrates Starynkiewicz miał emploi typowe, czyli – jak to napisał swego czasu Leopold Tyrmand – był to stary ubek o wyglądzie dobrotliwego pediatry. Przy całym zachowaniu proporcji oczywiście. Nie wiemy ile śmierci miał na sumieniu Sokrates Starynkiewicz, bo o jego życiu wiadomo stosunkowo niewiele. W 2005 roku pojawiła się w Polsce jego prawnuczka i przywiozła ze sobą nieznane pamiętniki czy jakieś zapiski Sokratesa Starynkiewicza, które zostały wydane u nas. Można się z nich dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o jego życiu osobistym.
Kiedy zapytamy w Warszawie jakiegoś prymusa, miłośnika historii, jakiegoś gorącego, lokalnego patriotę, o to kim był Sokrates Starynkiewicz zrobi on najpierw mądrą minę, a potem z tą charakterystyczną dla zmanipulowanych idiotów swadą, zacznie opowiadać o wielkości i geniuszu Sokratesa Starynkiewicza, który uporządkował miasto, powiększył je, a do tego zbudował sieć wodociągów, czyli tak zwane Filtry, które dziś można zwiedzać, są bowiem obiektem zabytkowym. O Sokratesie Starynkiwiczu nie można mówić w Warszawie źle, bo się człowiek naraża na opinię chama, który nie rozumie czym jest postęp cywilizacyjny i kultura materialna. Postęp bowiem i cywilizacja to dwa bożki, którym się oddaje cześć w mieście stołecznym od zawsze, albowiem miasto to cierpi na rozmaite deficyty i niedostatki, w sferze emocji głównie. Szczególnie zaś lubią znawcy tematu podkreślać, że filtry w Warszawie powstały wcześniej niż w Moskwie, czy może w Petersburgu, już sam nie pamiętam. I to właśnie było zasługą Sokratesa Starynkiewicza, który kochał Polskę, Warszawę i do tego osobiście ponoć uzyskał u cara zgodę na różne potrzebne i poważne inwestycje w Warszawie.
Ja w tym miejscu chciałem jedynie przypomnieć, że podobną zgodę na inwestycje uzyskał w Moskwie dużo później Janosz Kadar, a stało się tak ponieważ trzeba było uspokoić Węgrów po przegranym powstaniu i zniszczeniu Budapesztu.
Starynkiewicz zaś został prezydentem Warszawy w roku 1875 i pozostawał nim do roku 1892. Później zaś piastował różne funkcje urzędowe i nadal działał dla „dobra miasta” co lubią podkreślać warsiawianiści.
Pragnę teraz zwrócić uwagę, że poza Sokratesem Starynkiewiczem nikt inny, na przykład żaden pruski czy austriacki urzędnik, na podobnie łagodne traktowanie nie zasłużył. Mnie to na przykład dziwi, a was nie? I oto jest przykład drugi.
Weźmy teraz takiego Gierka. Co on wiedział o świecie? Biedny chłopak z jakiejś wioszczyny o idiotycznej nazwie Gołonóg, który pojechał jako 16 latek do Francji. Po wielu zaś latach, na nie rozpoznanej do końca zasadzie został władcą Polski, bo tak to trzeba nazwać. Władcą, nie żadnym pierwszym sekretarzem, czy kimś innym. Zaczęło się podobnie jak w przypadku Sokratesa Starynkiewicza – od pacyfikacji. Tyle, że w latach 70 XX wieku nie pacyfikowano wiosek tylko strzelano do ludzi w mieście. Konkretnie zaś na dworcu kolejny podmiejskiej w Gdyni. Sprawa ta nie jest wyjaśniona do dziś i nikt nawet nie próbuje jej wyjaśniać. Nie ma odpowiedzi na pytanie: dlaczego w roku 1970 zabijano ludzi na Wybrzeżu? Nie wiemy też kto jest winien tej zbrodni, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy powiedzieć, że nie był to, nieżyjący już przecież Edward Gierek.
W czym Gierek przypomina Sokratesa Starynkiewicza? Moim zdaniem w tym, że obaj byli technokratami. Starynkiewicz miał uspokoić Warszawę i nadać jej nowy kształt oraz poważnie ją zmodernizować, a Gierek za pomocą – tak sądzę – zachodnich mafii komunistycznych wymógł na Moskwie zgodę na różne inwestycje w Polsce. Gierek ma jednak dużo gorszą prasę wśród niezależnie myślących Polaków, nie tylko Warszawiaków, niż Sokrates Starynkiewicz. Pewnie dlatego, że Gierka traktują oni jako zdrajcę i zaprzańca, a Satrynkiewicza jak szczerego Rosjanina, który się zakochał w Polsce. To są bardzo często spotykane projekcje, które zaburzają optykę historyczną.
Wróćmy teraz do tych mafii komunistycznych z zachodu. Nie do uwierzenia jest, by wszystkie one były tak bezwzględnie podporządkowanie Moskwie jak to się zwykło przyjmować. Były to silne i bogate organizacje, mające oparcie we własnych narodach i zakorzenione we własnych krajach bardzo głęboko. Moskwa mogła nimi sterować i penetrować je na dość poważną głębokość, ale miało one jednak sporo samodzielności. No i chciały robić interesy ponieważ z Moskwą, ponieważ szykowały się na całkowite zdobycie władzy i potrzebne im były pieniądze. W komunistycznych mafiach zaś zawsze było tak, że nikt nikomu nie dawał niczego za darmo. Wszystko trzeba było kupić, albo zdobyć z bronią w ręku. No i komuniści kupowali albo zdobywali. Gierek robił interesy z komunistami z Włoch i Francji. Dzięki temu mieliśmy w Polsce fabrykę Fiata, a po miastach jeździły autobusy marki Berliet. Były to poważne interesy, które wiele ułatwiały włoskim i francuskim komunistom, a do tego jeszcze – nikt chyba nie wierzy w to, że czerwoni w tych krajach nie mieli zgody na działalność lub byli nielegalni – wzmacniały owe biznesy pozycję gospodarczą tych krajów. Do Polski i innych demoludów sprzedawano wiele rzeczy i to napędzało koniunktury we Włoszech i Francji. Są jednak jeszcze inne kraje na zachodzie Europy i one istniały także za Gierka. Z tymi krajami towarzysz Edward nie robił interesów i nie ratował ich podupadającego przemysłu. Jest na przykład taki kraj jak Wielka Brytania. On co prawda jest bardzo bogaty i ma kolonie, zwane obecnie Brytyjską Wspólnotą Narodów, co gwarantuje mu zbyt produkcji przemysłowej, ale kraj ów prowadzi także politykę. Ta zaś wymierzona jest od zawsze w kontynent i jego potęgi.
Teraz zróbmy pauzę.
Gierka się w Polsce nie lubi i w obecnej chwili mamy wielki come back demonstracyjnej niechęci do towarzysza pierwszego sekretarza. Bo cóż on zrobił? No przede wszystkim zmienił konstytucję, w której znalazł się zapis o wiecznej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, a wcześniej tego nie było, nawet za Bieruta. Zapis ów traktuje się więc jak zdradę poważną. No, ale mamy w dziejach inne, o wiele gorsze zdrady. Taki na przykład Bolesław Krzywousty bez mrugnięcia okiem zrzekł się praw do korony, a nikt go zdrajcą nie nazywa. Ktoś powie, że przykład zbyt odległy? A to czemu? Polityczne przykłady są aktualne zawsze, niezależnie od epoki. Albo do znudzenia powtarzane gawędy o tym jak to królowie polscy powinni zająć Prusy, a oni tego nie zrobili i przyczynili się w ten sposób do późniejszej klęski Polski. Nie jest to zdrada?
Zastanówmy się serio, co zrobił Gierek: on tylko dodał do całkowicie fikcyjnego dokumentu, jakim była nieważna ze swojej istoty konstytucja PRL równie fikcyjny zapis. Zrobił to zapewne z polecenia towarzyszy radzieckich, którzy uznali, że taka jest cena za zgodę na różne inwestycje w Polsce.
No, ale co to za inwestycje? Jedna trasa szybkiego ruchu do Katowic i huta oparta o przestarzałe technologie. Nie było warto. No i te kredyty, które trzeba było spłacać latami. Zdrada, chybione decyzje gospodarcze i do tego zadłużenie. A potem jeszcze Kaczyński wstaje i mówi, że Gierek był z jakichś niezrozumiałych powodów fajny. To jest przecież skandal.
Co z tym wszystkim zrobić? Postaram się wyjaśnić. Otóż prócz fałszywego narzędzia optycznego do oglądania historii jakim jest lupa wyprodukowana w XIX wieku przez miłośników Sokratesa Starynkiewicza, mamy do dyspozycji jeszcze jedno, równie złe narzędzie. To jest taki przyrząd, który każe nam patrzeć na historię najnowszą poprzez dwa pojęcia: kapitalizm i socjalizm. Otóż nie było żadnego kapitalizmu i nie było żadnego socjalizmu. A co było? Dawno temu ktoś podjął decyzję, że należy rozbroić i maksymalnie zubożyć Rosję. Dokonało się to w wyniku rewolucji październikowej i ideologii leninowskiej. Niestety nie można mieć wszystkiego i szybko bardzo okazało się, że zubożona Rosja jest gotowym na wszystko gangsterem, który swoje ubóstwo zamierza zlikwidować poprzez rabunek wojenny. I to właśnie stało się faktem, w dodatku zorganizowanym tak sprytnie, że za całe zło owego wojennego rabunku oskarżono Niemcy. Po wojnie, kiedy Rosja podreperowała nieco swoją sytuację poprzez wywóz wszystkiego co się dało z krajów podbitych, rozpoczęła swoją starą, znaną już od czasów Piotra politykę. Zaczęła handlować ze światem. I światu się to bardzo podobało, bo w Rosji wszystko było tanie. Tak się jednak złożyło, że kraje podbite zaczęły się buntować. Najpierw wschodnie Niemcy, potem Węgry, później Polska i Czechy. O buntach owych można oczywiście mówić jak o zrywach wolnościowych, ale dobrze wiemy jakie były postulaty robotników w PRL i innych demoludach. Głównie chodziło o jedzenie. W dodatku tanie. Bunty te były krwawo tłumione, ale kilka lub kilkanaście lat po nich podbite narody, w zamian za lojalność dostawały trochę kiełbasy. Można to było opakować mniej lub bardziej atrakcyjnie. U nas komunistyczny dobrobyt prócz kiełbasy przyniósł nam tanie samochody, które się psuły, przyniósł nam trasę katowicką i hutę w tychże Katowicach, oraz inne wielkie budowy, na których można było sobie zarobić. Ludziom prostym, nie rozumiejącym ani polityki, ani historii szalenie się to podobało i nikt nie zamierzał protestować przeciwko polityce Gierka. Do chwili kiedy nie pojawiły się kartki na cukier. Wtedy zaczęło się dziać źle.
Musimy jednak zdać sobie sprawę z tego, że tak jak wszystko wcześniej, tak i owe kartki na cukier były wynikiem jakichś szantaży czyli tak zwanych ustaleń międzynarodowych, które podjęto gdzieś, w lśniących gabinetach daleko od nas. Musimy zdać sobie sprawę, że nie była to konsekwencja złej gospodarki, bo coś takiego istnieć może na poziomie gospodarstwa domowego, a nie na poziomie państwa. Gospodarki państwowe bowiem psute są celowo. Nie ma takiego systemu, którego nie dałoby się po protu doinwestować kredytem, zdyscyplinować karami i nagrodami oraz popędzić do przodu jakąś ideologią, a niechby wymyśloną na poczekaniu. Tak więc w pewnej chwili komuś nie spodobało się, że w Polsce są te budowy, ta nędzna trasa do Katowic i inne rzeczy i postanowił to zepsuć. Psucie podobnie jak budowanie wymaga motywów czyli ideologii. No i tu właśnie pojawia się ów dualizm socjalistyczno-kapitalistyczny, dzięki któremu mogliśmy zrozumieć, że komuna jest zła, a zachód dobry i kiedy już obalimy Gierka, to będziemy mogli sobie kupować piwo w puszkach i będzie cool. Był z tym Gierkiem jednak pewien kłopot. Otóż on się dość sprytnie zabezpieczył od strony piaru, bo nadał swoim poczynaniom gospodarczym charakter narodowy. Podkreślał polskość samochodu fiat, za jego panowania ruszyły różne programy badawcze w dziedzinie historii mające podkreślić wielkość i znaczenie Polski i mimo owego nieszczęsnego zapisu w konstytucji PRL, uprawiał Gierek na całego lans narodowy. I to się podobało w kraju, ale też bardzo przeszkadzało za granicą. Jeśli bowiem polski robotnik myśli tylko o kiełbasie i do tego ma samochód marki Fiat 126 p, a jeszcze jego drużyna piłkarska wygrywa, to niesłychanie trudno jest go przekonać, żeby coś zmienił. Najlepiej zacząć więc od tej kiełbasy, albo od czegoś innego. W naszym przypadku zaczęło się od cukru.
Chciałem teraz zwrócić uwagę na jeden ważny szczegół. Zanim to jednak zrobię, muszę powrócić do pewnego wątku w II tomu mojej Baśni jak niedźwiedź. W XVI wieku Polska była krajem przemysłowym. Dokładnie tak samo jak za Gierka, tyle że większym. Przemysł ten opierał się na przerobie węgierskiej miedzi w dwóch olbrzymich ośrodkach hutniczych oraz na przerobie rudy żelaza w tysiącach mniejszych ośrodków rozsianych po całym kraju. Te dwa duże ośrodki miedziowe to Kraków i Cieszyn. Jeden z nich spławiał półprodukty do Gdańska Wisłą, a drugi do Szczecina Odrą. Wszystko prosperowało jak ta lala, a cała polityka wewnętrzna późnej doby jagiellońskiej da się opisać jako rywalizacja niemieckiego kapitału z miast i polskiego z folwarków, o to kto będzie kontrolował handel metalami. Wszystko inne jest w owym czasie kwestię drugorzędną. Podobny przemysł istniał na Śląsku i w Czechach.
Przemysł środkowej Europy został wtedy zniszczony, na trzy sposoby – poprzez zbankrutowanie monarchii habsburskiej, poprzez śmierć króla Stefana oraz poprzez wojnę XXX letnią. Po tym nastąpił jeszcze Potop szwedzki i można było zaczynać wszystko do nowa, tyle że inne niż Kraków i Cieszyn ośrodki przemysłowe grały już rolę główną. Jakie? No te położone na Wyspie rzecz jasna. Druga połowa XVII i cały wiek XVIII to wielki boom angielskiego przemysłu metalowego.
Kiedy zaczynałem pisać II tom Baśni jak niedźwiedź chciałem zakończyć go na budowie huty Katowice. Było to zamierzenie piękne, ale nie do zrealizowania. Książka musiałaby mieć z 800 stron. Analogia jednak narzuca się sama. Popatrzcie kiedy rozpoczął się w Polsce kryzys, w roku 1976 oczywiście, w tym czasie Gierek rozpoczął budowę tej huty. Było to przedsięwzięcie gigantyczne, które zmieniało kraj całkowicie. Prócz huty w Mogile pod Krakowem, usytuowanej prawie dokładnie w tym miejscu gdzie stała jej XVI wieczna poprzedniczka miał powstać jeszcze jeden ośrodek przemysłowy, w odległości nie dalszej od Krakowa niż Cieszyn w XVI wieku. Nie wolno było pozwolić na budowę tego ośrodka, no i się zaczęło.
Do czego zmierzam? Otóż do tego, ze kraj nasz znajduje się zwykle w sytuacji bardzo trudnej, również w sferze narracji, opisu. Jeśli ktoś więc zabiera się do tego opisu za pomocą słów takich jak: Gierek to zdrajca, a w roku 1989 odzyskaliśmy niepodległość, to powinien się nieco zastanowić. Jarosław Kaczyński zaś nie przywołuje dokonań Gierka dlatego, że chce wprowadzić do Konstytucji jakiś nowy zapis, ale dlatego, że zdaje sobie sprawę czym w rzeczywistości jest polityka międzynarodowa. Strategie są tam rozpisywane na długość życia jednego pokolenia i jeśli politykowi uda się zapewnić względny dobrobyt jednemu choćby pokoleniu ludzi w swoim kraju, to nie jest źle. Może nie jest to sukces, ale nie jest to też klęska. Pamiętajmy bowiem, że w polityce wszystko idzie na serio i głupie decyzje skutkują śmiercią wielu ludzi, a także wygnaniem i utratą majątku. Pojmijmy więc wreszcie w co się tu gra i przestańmy się zachowywać jak 19 letnia Barbara Ostrzeńska.
Tak się bowiem składa, że żyjemy dziś w czasach bardzo do lat 70-tych podobnych, tyle, że Tusk w odróżnieniu od Gierka ma o wiele silniejsze zaplecze i on jest do nas nastawiony zdecydowanie wrogo. Tusk nie robi wewnętrznej polityki narodowej, on uprawia na każdym polu politykę międzynarodową, ci zaś którzy nie potrafią sobie z nim poradzić, również w sferze opisu, zaczynają opowiadać jaki zły był Gierek i przypominają kawały o milicji. Jest to klasyczny przykład ucieczki do tyłu.
Podstawowy problem Polski tkwi nie w tym, kto jest, a kto nie jest zdrajcą, ale w niemożności dokładnego zdefiniowania zdrady. Ta zaś wywodzi się wprost z tego faktu, że państwo nie ma doktryny. Jest to byt rozproszony na różnych polach, zaangażowany w różne rodzaje działalności, który posługuje się wieloma, prymitywnymi w istocie ideologiami, ale doktryny nie ma. Przez to właśnie, wielu ludzi uważa Tuska za patriotę, a Gierka oraz wyrażającego się o nim z sympatią Kaczyńskiego za zdrajców. Przestańcie myśleć w ten sposób. Pamiętacie film „Truman show”? Spójrzcie w niebo, za chwilę zleci wam na łeb jakiś reflektor.
Na koniec jeszcze jedno: pomysł, by rok 2013 był rokiem Edwarda Gierka jest oczywiście prowokacją, wynikającą z prymitywizmu myślowego i politycznego jego autorów. To jest zagranie „na dobrobyt” i próba przekonania ludzi, że ów dobrobyt zawdzięczają lewicy. A to są brednie. Dobrobyt lat 70 to wynik tajnych mafijnych układów pomiędzy grupami rządzącymi na zachodzie i u nas. A jakie układy ma dziś Miller? I gdzie? I co nam będzie sprzedawał? Ruskie samochody? A Kwaśniewski i jego kontakty na Ukrainie? Będziemy dzięki niemu zaopatrywani w te dziwne cukierki składające się ze słoniny oblanej czekoladą? Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. No i rzecz najważniejsza – Gierek nie zajmował żadnego miejsce w strukturach międzynarodowych. A oni zajmują. I to jest rozróżnienie podstawowe. Niech się lepiej od niego odczepią, bo nie przypominają towarzysza Gierka w najmniejszym stopniu. Przypominają za to bardzo tych, którzy wywrócili jego stołek.
Promocja książek Toyaha!!!!
Od dziś, trzy książki Toyaha czyli Krzysztofa Osiejuka sprzedajemy w promocyjnej cenie 70 złotych plus koszta przesyłki. Oczywiście można sobie kupić każdą z tych trzech książek oddzielnie, nie ma problemu, ale wtedy są one droższe. Zapraszam.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4224 odsłony
Komentarze
Wielbicielom Sokratesów
5 Stycznia, 2013 - 11:40
W pierwszej części Twego tekstu jest zdanie :"
Dawno temu ktoś podjął decyzję, że należy rozbroić i maksymalnie zubożyć Rosję."
Wiadomo dzisiaj,kto i dlaczego.Doskonale opisane jest to w książce"Chazarska dzicz panem świata.Tom I-Zagłada Rosji".
A że o tym cicho-sza? To inny ,a zarazem ten sam temat.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Tusk
5 Stycznia, 2013 - 12:57
Ciekawa rozprawka!
Ale jedno zdanie mnie nie przekonuje - to że Tusk prowadzi politykę międzynarodową. Należałoby raczej użyć strony biernej: Tuskiem jest prowadzona polityka międzynarodowa.
<p>ro</p>
ad. hut i nie tylko
5 Stycznia, 2013 - 13:11
1)za Gierka pobudowano Hute Katowice - niestety to byla huta surowcowa - niedokonczona inwestycja o malym stopniu przerobu wiec dlatego konsorcjum kanadyjskie proponowalo w latach 90' polaczenie huty Katowice z krakowskim Sendzimirem.
To w koncu zostalo zrobione jako stworzenie PHS ale ci, ktorzy chca zrobic ten rok Rokiem Gierka zrobili cos DOKLADNIE PRZECIW GIERKOWI.
Czerwone sukinsyny sprzedali w 2004' 70% polskiego hutnictwa hindusowi.
Przy okazji Dochnal chapnal ok 30 mln a Skarb Panstwa dostal zaledwie 1/3 tego....
Dzis zlodziej i kret Dochnal pozbawia Macierewicza za to immunitetu poselskiego i to jest JAJO.
2) NIEMCY NA BAZIE METALU/STALI MAJA OPARTA POTEZNA CZESC SWEGO PRZEMYSLU I EKSPORTU
3)Huta Katowice nie jest w Katowicach tylko w Dabrowie Gorniczej...jakies 25km od Katowic.
Lokalizacja tej huty byla fatalna - to najbardziej deficytowy rejon w zasoby wody, ktorej kazda huta stali potrzebuje olbrzymie ilosci, dodatkowo wiec budowano sztuczne jezioro=zbiornik wody Pogoria.
Podczas gdy wiekszosc duzych hut jest zlokalizowana w poblizu duzych rzek.
4)LHS - Linie Hutniczo-Siarkowa laczaca Hute Katowice
z CCCP /dzis Ukraina/ o rozstawie szyn sowieckim 1524 ( w europie jest 1435mm ) zbudowana wtedy, obecna ekipa NIErzadnikow tez chce sprzedac zamiast wykorzystac te tory jako korytarz do importu i eksportu z Ukrainy.
Tymaczasem Rosja chce budowac linie szerokotorowa przez Ukraine do Slowacji i Czech, wiec moga wtedy eksportowac swoje towary koleja z pominieciem Polski
Polecam"Towarzysza Szmaciaka", "Carycę" , "Cichych i Gęgaczy"
5 Stycznia, 2013 - 13:15
W dzisiejszym wystąpieniu, nie chciałbym poruszać spraw państwowych takich jak: rozwój rolnictwa i przemysłu w naszym kraju, wzrostu pogłowia bydła, trzody chlewnej, koni mięsnych i rogacizny na jednego mieszkańca w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, i tym podobnych, a raczej zająć się sprawami bieżącymi.
Tak się akurat złożyło, że dzisiejsza uroczystość zbiega się z okresem, kiedy wkroczyliśmy w nowe tysiąclecie. Dlatego też, zanim przejdę do spraw bieżących należy się zapytać jak to nasze pierwsze tysiąclecie się zaczęło.
Otóż nasza cała epopeja, że tak powiem, zaczęła się od puczu pułkownika Piasta Wodzireja, eee, Piasta Kołodzieja i trwała aż do czasów Władysława. Gdy po latach powstał Kraków, tak pisał do władzy lud tej okolicy, cytuję: „prosimy o założenie w Krakowie stolicy”, koniec cytatu, to odpowiedź z Warszawy przywiózł sam królewicz, w której było napisane: „Zgadzam się na stolicę – Józef”.
Potem byli krzyżacy. I pytam się właściwie, po co ich sprowadzono? Dla draki? Dla sportu? Nie szanowne zbiegowisko, to był tylko przykład polskiego importu.
Dalej były wojny, zabory i jeszcze raz wojny, aż doszliśmy do teraźniejszości. I cóż my możemy takiego o tym okresie powiedzieć? Otóż możemy powiedzieć dużo.
I tak na przykład, liczba traktorów na jeden hektar za cara Wilusia wynosiła 0, natomiast w roku bieżącym 0,003.
Polscy ekonomiści zastanawiali się jak zwiększyć wartość naszej złotówki i po przeszło trzydziestoletniej pracy doszli do wniosku, że należy w złotówce wywiercić dwa otwory i sprzedawać jako guziki po złoty pięćdziesiąt za sztukę.
Za czasów sanacji mówiono: „czym chata bogata tym rada”, a obecnie co raz częściej słyszy się następujące stwierdzenie” „tym chata bogata, co ukradnie tata”.
Na wsi polskie hoduje się bardzo często trzodę chlewną, krótko mówiąc – świnie. Dlatego też, w roku 1980 na każdego obywatela będzie przypadało po pół świni, a komu się to nie będzie podobało, to dostanie także po ryju.
My [kaszle] dajemy masło. A [kaszle] w zamian za to bierze od nas chleb, cukier, statki i tym podobne.
Dzięki tej korzystnej wymianie, w najbliższym dziesięcioleciu nadgonimy takie kraje przemysłowo rozwinięte jak Gabon, Honduras, Wybrzeże Kości Słoniowej i inne. Nie prawdą jest jakoby [kaszle] brał za darmo od nas węgiel. Bowiem w zamian za to otrzymujemy rocznie sto tysięcy par butów do podzelowania.
Nasz kury polskie, idąc za przykładem bohaterskich kur radzieckich, zniosły o 3,6 jaja więcej od kur zgniłego zachodu.
A co się dzieje w Chinach? W Chinach Ludowych ostatnio zarysował się poważny wpływ monsunów utrudniający rozwój kolarstwa w tymże kraju. Pojawienie się zorzy polarnej spowodowało zanik miesiączkowania u pingwinów.
Papież Paweł VI na Drugim Soborze Watykańskim poruszając sprawę Polski powiedział, cytuję: „Jezus Maria!”, koniec cytatu.
Nawiązując do wizyty generała De Gaulle’a w Polsce, wyłania się następujący problem: dlaczego De Gaulle będąc z wizytą w Polsce przemawiał bez kartki, w przeciwieństwie do naszych? Otóż nie będzie niedyskrecją, jeżeli powiem, że De Gaulle nie tylko, że był generałem, ale także analfabetą.
Nie będziemy sprzedawać rowerów pancernych Bundeswehrze.
Drodzy słuchacze i słuchawki!
Idąc za radą Wolnej Europy, postanowiliśmy, że należy zmienić nazwę Alei Jerozolimskich, jako nazwy syjonistycznej, na Aleję Kairską.
Należy z całą stanowczością stwierdzić, że sytuacja uległa dalszej, znacznej poprawie.
I tak, dnia 13 marca 68 roku, wielka orkiestra Komendy, wykonała na pałki, przed pomnikiem Mickiewicza, pierwszy koncert Moczarta. Entuzjazm i okrzyki wichrzycieli świadczące o wysokim poziomie wykonawczym zespołu spowodował, że przy otwartej kurtynie wystąpił zespół mocnego uderzenia w mocach wojsk, który po trzech bitych godzinach zakończył częściowo swój występ, powtarzając go w godzinach wieczornych także w innych częściach miasta.
Czyż nie pięknie wyglądali ci młodzieńcy, w tyrolsko-blaszanych kapelusikach, trzymających w ręce te delikatne instrumenty, które przy uderzeniu wydawały tony jakże znanej nam melodii.
A towarzysz Mickiewicz, patrząc na to wszystko z wysokości swego cokołu, powiedziałby zapewne nie inaczej jak tylko: „Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra”.
Minął marzec, przeszła wiosna i nadeszło bardzo gorące lato 68, rzec by można lato stulecia. W tych warunkach najlepiej obrodziły grzyby, które pojawiły się w najmniej oczekiwanym czasie i miejscu. I tak, na ulicach Pragi spotkać można było ogromne ilości czerwonych kozaków, które zatruwały życie spokojnych mieszkańców tego dostojnego grodu. Jednak szczytem biurokracji jest fakt, że Czechosłowacja prosiła o pomoc w roku bodajże 1938, a otrzymała dopiero po trzydziestu latach. Na dodatek do dziś jeszcze trwają poszukiwania osobnika, który ośmielił się wysłać to zaproszenie.
Innym bardzo ważnym wydarzeniem roku 68 był piąty zjazd organizacji, która tak prężnie się nam rozwijała. Otwarcia tego zjazdu dokonała towarzyszka Kunicka, przepraszam, dokonał towarzysz Połomski wygłaszając referat pod tytułem „Cała sala śpiewa z nami”, przyjęty owacyjnie przez zebranych. Należy jeszcze odnotować wystąpienie towarzysza Wyszyńskiego pod tytułem „Jak pracować za Bóg zapłać?”, które spotkało się ze szczególnym zainteresowanie szerokich mas. Oraz referat kontrowersyjny obywatela Pendereckiego zatytułowany „Szewska pasja według Władysława”. Zamknięcia dokonała Kunicka wygłaszając referat pod tytułem „Marionetki”.
Ale o to nadszedł rok 69, rok wyborów, w którym działy się rzeczy dziwne a ciekawe. Zanim do urn wyborczych stanęły różnego rodzaju wyznania takie jak: prowiesławizm, gierko-katowicyzm, moczartyzm oraz pozostałe nacje, to znaczy protestanci, którzy ciągle protestują, należy podsumować ostatnią kadencję działalności sejmu.
I tak, przed wojną staliśmy nad przepaścią, a obecnie zrobiliśmy poważny krok naprzód. Dzięki temu notujemy ogromny postęp w rolnictwie. Dla potwierdzenia tych fakt, posłużę się rocznikiem statystycznym i podam parę cyfr: 2, 7, 14, 28, 32, 46 oraz liczba dodatkowa 10. Numeru banderoli niestety nie pamiętam.
Jak dotychczas nie zostały zrealizowane trzy plany, dotyczące zrównania chłopa z ziemią, wprowadzenia strefy bezmięsnej w Polsce i dodania „dlaczego” do naszego hymnu.
A teraz chciałbym odpowiedzieć na interpelacje szerokich mas dotyczące zapytania, dlaczego sala sejmowa jest okrągła. Otóż na te pytanie chciałbym dać dwie odpowiedzi: sala sejmowa jest okrągła dlatego, aby opozycja nie mogła się chować po kątach oraz druga odpowiedź w formie pytania: czy widział kto cyrk kwadratowy?
Szanowne zbiegowisko, braci, chłopi!
Na zakończenie mojego, bądź co bądź krótkiego wystąpienia, chciałbym ze swej strony dodać, że nie po to szczerbiliśmy sobie zęby na zrębach żelaznej kurtyny, aby je teraz plombować.
„Jezus Maria!”,
5 Stycznia, 2013 - 13:50
wyglada na to, ze obecnie nam NIEmilosciwie panujacy
z calych nauk papieskich
wzieli sobie do serca
przede wszystkim slowa :
"„Jak pracować za Bóg zapłać?”
Dla Coryllusa, na jutro. Niech ma chłop niedzielę!
5 Stycznia, 2013 - 13:39
Badania archeologiczne potwierdziły prawdopodobieństwo ciągłości osadniczej tych terenów, sięgającej kultury jastorfskiej, z silnymi wpływami halsztackimi[8]. Niektórzy badacze, w oparciu o ślady, świadczące o rozwijającym się w tej okolicy (od VIII w.) dość zwartym osadnictwie wczesnośredniowiecznym przypuszczali, że początek miastu dały trzy osady z ok. X w.. Lokowanie miasta na terenie zagospodarowanym sprzed XIII w. potwierdziły współczesne badania archeologiczne na dzisiejszych działkach Urzędu Skarbowego przy ul. Niepodległości.
W czasach Mieszka I i Bolesława Chrobrego ziemie te na krótko były przyłączane do państwa polskiego. W 1121 r. na ziemi gryfickiej miała miejsce bitwa pod Niekładzem (łac. Naclam), w której Bolesław Krzywousty pobił wojska Pomorza Zachodniego dowodzone przez księcia Świętopełka. Wiosną 1124 r. na polecenie księcia Bolesława Krzywoustego nad dolną Regę przybyła misja biskupa Ottona z Bambergu. W niedalekiej (łac.) Clodonie (dziś Kłodkowo?) ochrzczono bez żadnych oporów okolicznych mieszkańców – Wendów (Słowian). Przekazy ludowe także podają, że nauczania nowej wiary dokonywano w miejscu o nazwie "Apostołów", leżącej pomiędzy dzisiejszymi Gryficami a Trzygłowiem.
W połowie XIII w. Pomorzem rządzili książęta z pomorskiej dynastii Gryfitów – Barnim I Dobry i Warcisław III, którzy w celu wzmocnienia swojej władzy zachęcali do osiedlania się na tych terenach. Barnim I, książę na Szczecinie – władający obszarami wschodnimi, osiedlał tu przede wszystkim ludność niemiecką, podczas gdy Wacisław III, książę dymiński, rządzący na terenach zachodnich, namawiał do osiedlenia osadników holenderskich i duńskich. Od 1234 r. Barnim I i Warcisław III konkurowali ze sobą w zakładaniu miast. Warcisław ufundował Greifswald, Demmin i Kołobrzeg. W 1262 r. podpisał dokument lokacyjny na prawie lubeckim, w którym osiedle (złożone z trzech wsi) otrzymało prawa miejskie, a także 100 łanów ziemi w okolicach dolnego biegu rzeki Regi. Dokument lokacyjny określał nazwę miasta jako (łac.) Nova civitas supra Regam (pol. Nowe miasto nad Regą). Zasadźca miasta – Jakob von Trebetow otrzymał 20 łanów ziemi i zadanie lokacji miasta. Po śmierci Warcisława III właścicielem jego ziem został Barnim I, który nadał miastu jego pierwszą właściwą nazwę (łac.) Civitat Griphemberch super Regam (pol. Gryfia Góra – miasto nad rzeką Regą). Miejscowość otrzymała prawa wyrębu lasów, żeglugi po rzece Redze i na wodach przybrzeżnych, czasowe zwolnienie od podatku i ceł, dzięki czemu mogła się znacznie bogacić. W ciągu XIII w. wzrosło znaczenie ośrodka. Po lokacji miasta zostało tu utworzone wójtostwo z siedzibą w Gryficach (ważne ogniwo administracyjne), które przejęło dawne funkcje osiedla przedlokacyjnego. Książęta szczecińscy przekazali pod zarząd miasta znaczną część podatków, sądy i regalia. Pierwszymi kupcami, przybyszami osiedlającymi się w Gryficach byli mieszkańcy Gryfii (dziś Greifswald w Niemczech). Napływ Niemców był stopniowy i nie powodował drastycznych zmian w miejscowych sferach rządzących. Kupcy organizowali skup intratnych produktów, m.in. zbóż, wosku, skór, smoły, konopi, mięsa i miodu. Towary eksportowano, do kontrahentów w Lubece, a stamtąd do dalszych odbiorców europejskich. Podstawą rozwoju miasta była jednakże rodzima wymiana towarowa oraz rozwój lokalnej produkcji rzemieślniczej. Obsadzano liczne sołectwa, młyny i karczmy. Z eksportem gryfickich towarów wiązały się doroczne targi, które odbywały się w tym mieście. Do największych należał jarmark "świętego Gawła" (10 października), targi miodowe (30 września) oraz targi drobiarskie. Pod koniec XIII w. rozpoczęto budowę ceglanego kościoła mariackiego o trzech nawach, a w 1300 r. budowę murów obronnych otaczających miasto. Łączna ich długość sięgnęła 650 m a rozpiętość od 250–350 m. Fortyfikacje miasta zostały wzbogacone o 3 bramy (Wysoką, Kamienną i Regi z barbakanem), 3 wieże strzelnicze (Prochową, Mostową i Młyńską), liczne baszty oraz fosę. Rada miejska składała się od 9 do 12 radnych. Co roku w dzień "świętego Michała" (29 września) zmieniano 1/3 rady. Władze przejęły niższe sądownictwo. W roku 1316 i 1357 miasto zawierało liczne przymierza przeciwko "pospolitym rabusiom", którzy prowadzili rozboje metodą "ognia i miecza" i którzy plądrowali i napadali na okoliczne miejscowości. Przymierza te przywróciły normalizację życia i rozwoju gospodarczego.
Na przełomie XIII i XIV w. Gryfice liczyły ok. 500 mieszkańców. W centrum miasta wzniesiono masywną gotycką budowlę ratusza, który pełnił wielorakie funkcje. Mieściły się tu hale sukiennicze oraz siedziba sądu ławniczego. W podziemiach tego budynku mieściło się miejskie więzienie wraz z katownią carcer subterranensis. Od 1327 r. miasto otrzymało prawo wymierzania kary (szubienica, stos, miecz i topór katowski). Obok ratusza umieszczono "wagę miejską", gdzie masaże i piekarze płacili podatki. Rozwijało się życie religijne. W XIII w. powstał tu klasztor franciszkanów wraz z przylegającym do niego kościołem (przy ul. Brackiej i Klasztornej). W wieku następnym miasto posiadało już 5 kościołów wraz z przytułkami i szpitalami.W jednym z dokumentów z 1386 r., wymieniona została szkoła łacińska w Gryficach, którą powszechnie określa się jako najstarszą "łacińską" na Pomorzu. Pozycja tej szkoły nie była wysoka. Rektorowi (rector scolarium) – Johannesowi Parsow odmawiano tytułu "dominus", określano go jedynie tytułem "mistrza". Jego uczniów nazywano "czeladnikami sztuki nauczania". Tworzyli chór kościelny, mieli obowiązek uczestnictwa w trzech kolejnych nabożeństwach, pogrzebach i asystach do chorego. Szkoła działała pod patronatem kościoła mariackiego. Wg H. Berghausa – w Gryficach taka szkoła dopiero powstała w 1426 r..
Obok okazałych domów patrycjatu i rycerstwa wznoszono budynki z drewna i gliny, kryte trzciną lub słomą. W Gryficach istniały dwie gildie – kupców i piwowarów. Rzemiosło było reprezentowane przez liczne organizacje cechowe. Na rzemieślnikach spoczywał obowiązek transportu dostaw dla dworu książęcego, stałej konserwacji urządzeń fortyfikacyjnych, czyszczenie fos oraz zbrojnej ochrony miasta. Poza kupcami i rzemieślnikami miasto zamieszkiwała spora liczba pospólstwa, trudniącego się najcięższymi pracami związanymi z budownictwem, transportem i żeglugą. Zatrudniani byli również do wypasu miejskich i prywatnych stad bydła. Zamożność kupiectwa określała ich pozycję w mieście i umacniała władzę tej grupy w życiu społecznym Gryfic. Rozwijał się handel morski i żegluga na rzece Redze. W XIV w. Gryfice stały się pośrednim członkiem Hanzy, choć za uchylanie się od zarządzeń w sprawie targów rybnych w Skanii, miasto zostało na trzy lata usunięte ze związku (1365 r.). Członkostwo przywrócono za uczestnictwo w wojnie pomiędzy związkiem a królem duńskim (1368-1370). W latach 1394-1401 miasto wystawiło dwa statki z 80 ludźmi załogi, którzy brali udział w zwalczaniu piratów, tzw. "Braci Witalijskich".
W XV w. Gryfice 4-krotnie przystępowały do związków miast pomorskich (1417, 1427, 1471 i 1481 r.). Miasto udzielało panującym książętom pomocy, zwłaszcza finansowej, w zatargu na tle sukcesji oraz w zwalczaniu buntów możnych. W walce o prymat mieszczaństwa w życiu politycznym miasta – Gryfice przyczyniły się do osłabienia rycerstwa.
W 1464 r. Otton III nadał Gryficom przywilej bicia własnej monety, którego miasto nigdy nie wykorzystało. Był to jeden z ostatnich dokumentów, jaki książę szczeciński wystawił przed swoją śmiercią. W XV w. kilkakrotnie dochodziło do sporów z położonym na północ od Gryfic Trzebiatowem, który próbował pobierać opłaty celne od statków gryfickich przemierzających Regę (podobnie, jak to miało miejsce z klasztorem norbertanów w Białobokach w XIV w.). W 1449 r. Trzebiatów próbował zablokować rzekę dla wszystkich statków płynących z południa co doprowadziło do eskalacji konfliktu. Sytuację wyjaśnił Bogusław X, który w pierwszych latach swego panowania zakończył czterdziestoletni okres walk dwu miast nad dolną Regą (1488 r.).
Lata drugiej połowy XV w. przyniosły zmiany organizacyjne szkoły gryfickiej. W dokumencie fundacyjnym z 1477 r. sformułowano obowiązki rektora łacińskiej szkoły średniej (niem.) Lateinschulen – Leonardusa. Wobec rektora rada miejska używała miana (niem.) unserer Stadt Denere (sługa naszego miasta). Od tej pory szkoła stała się instytucją miejską. Pensja nauczyciela wynosiła 90 marek (połowa dochodów nauczyciela była pokrywana przez uczniów). Pod koniec XV w. szkoła zatrudniała dwóch nauczycieli – rektora i kantora. Na początku XVI w. stan ludności Gryfic przekroczył 2 tys. mieszkańców. Łacińska nazwa miasta Griphemberch, z czasem przekształciła się w niemieckojęzyczną Griffenberge. W 1534 r. kościół farny stał się własnością Kościoła luterańskiego. Było to wynikiem powolnego wprowadzania nowej religii na tereny Pomorza. Mieszkańcy Gryfic przechylali się na stronę reformacji[23], zapoczątkowanej przez Marcina Lutra w 1517 r. Składało się na to wiele przyczyn – zatargi z norbertanami białobockimi, bliskie kontakty z centrum pomorskiego ośrodka myśli protestanckiej w Trzebiatowie, uraza do papiestwa spowodowana orzeczeniem sądu papieskiego z 1450 r. (chodziło, o postanowienia w sprawie konfliktu z norbertanami białobockimi, o wolny spław i handel rzeką Regą), konkurencja zakonników w handlu, rzemiośle i gospodarce rolnej oraz dość silne wpływy zwolenników nowego Kościoła. Rada miejska zagarnęła w 1525 r. skarbiec kościelny, a 10 lat później przejęła wszelkie dobra i nieruchomości zakonne. W ciągu stu lat miasto przeżywało drugą falę germanizacji, która prócz ważniejszych urzędów, obejmowała także i kościół.
Po 1534 r., w ślad za reformacją – nastąpiły zmiany w oświacie. W szkole miejskiej wprowadzono nowy program szkolny, w których nauczano jęz. niemieckiego, łacińskiego i greki. Nowy program zakładał powstanie 3 klas i zatrudnienie trzech nauczycieli: rektora, subrektora i kantora. W 1580 r. otwarto tu szkołę dla dziewcząt. W XVI wieku daje się zauważyć szeroki ruch etniczny – na miejsce uciekających do Rzeczypospolitej chłopów napływała fala osadników niemieckich.
W roku 1538 i 1554 doszło do ponownej eskalacji konfliktu z Trzebiatowem. Zostało ono spowodowane, niedostarczaniem przez gryficzan podwód do renowacji falochronów oraz budowy statków, które były zbyt wielkie w porównaniu do przepustowości śluz. Konflikt zakończył się w 1589 r. Przemarsz wojsk brunszwickich w latach 60. XVI w. przez Gryfice (I wojna północna) spowodował wiele zniszczeń i strat w gospodarce miejskiej. Następstwem tego był regres gospodarczy trwający do 2. połowy XVII wieku. W roku 1595 i 1620 miały miejsce rebelie niezadowolonych rzemieślników, którzy domagali się współudziału w rządzeniu miastem. Ich dążenia nie zostały zrealizowane. W XVI i XVII w. na Pomorzu, także w Gryficach, miało miejsce wiele procesów czarownic. Oskarżonym kobietom zarzucano paranie się czarną magią i szerzenie zabobonów. Od 1603 r. rozpoczęło swą działalność bractwo kurkowe. W 1618 r. rozpoczęła się wojna trzydziestoletnia, która przerwała rozwój miasta. 4 grudnia 1627 r. formacje Albrechta von Wallensteina weszły do Gryfic. Zakwaterowano tu 3 kompanie cesarskiego pułku kirasjerów. Oprócz wydatków na utrzymanie garnizonu gryficzanie ponieśli olbrzymie straty w wyniku grabieży i podpaleń. Liczne morderstwa i gwałty terroryzowały miejscową ludność. Okupanci zagarnęli broń i amunicję miejscowego arsenału. Po nałożeniu na miasto nowej kontrybucji w wysokości 1200 guldenów (1629 r.) złożono skargę na dworze cesarskim, w wyniku której kirasjerzy opuścili miasto. Represji uniknięto również w roku następnym, kiedy w Gryficach stacjonowały włoskie wojska zaciężne. Na skutek szerzącej się dżumy liczba ludności zmniejszyła się o ok. 75%. Do zmniejszenia liczby ludności w mieście przyczyniły się także liczne ucieczki mieszkańców przed okupantem i uciskiem podatkowym. Wojska cesarskie plądrowały okoliczne wsie i miasto aż do czasu pojawienia się w sierpniu 1630 r. wojsk szwedzkich. Szwedzi występowali jako oficjalni sprzymierzeńcy księcia szczecińskiego. Gryfice przeżywały kolejny okres klęsk i zniszczeń. W mieście i okolicach zakwaterowano wówczas 7 tys. żołnierzy szwedzkich, irlandzkich i szkockich.
W 1637 r. umarł ostatni Gryfita – Bogusław XIV. Odżyły obawy przed wcieleniem kraju do Brandenburgii-Prus. Aneksję gwarantowały układy o sukcesji z 1493 r. i 1571 r. W wyniku "ciężkiego prawa wojny" wojska domagały się coraz to nowych dostaw artykułów spożywczych, które mocno nadwyrężały możliwości produkcyjne ludności. Od 1643 r. rozpoczęła się działalność partyzancka płk. Matthiasa von Krockowa (fanatycznego wroga Szwedów). Ludność podgryfickich wsi odczuła to najdotkliwiej. Za znaczną sumę pieniędzy miasto wykupiło się od dalszych najazdów. Ostatnie lata wojny trzydziestoletniej doprowadziły miasto do widocznego zubożenia. Nie przypominało już ono prężnego ośrodka handlu i wytwórczości z czasów średniowiecza. Upadły największe fortuny (w tym cech sukienników). Postanowieniem pokoju westfalskiego w Osnabrück miasto w 1648 roku zostało włączone do Brandenburgii-Prus. Nowe władze starały się pozyskać Pomorzan. Stworzone zostało kolegium pomorskiego sejmu krajowego, do którego także wchodzili przedstawiciele z Gryfic. Jednemu z nich przypadł zaszczytny tytuł landrata. W połowie XVII w. rozpoczęto odbudowę miasta, którą przerwała nowa II wojna północna zwana także "potopem szwedzkim" (lata 1655-1660).
W 1657 r. w okolice Gryfic, w pogoni za Szwedami podeszły zagony jazdy Stefana Czarnieckiego. Nakładanym kontrybucjom towarzyszyły rozboje licznych band rozbójniczych. Mimo strat wywołanych działaniami wojennymi, sytuacja miasta poprawia się po przejściu Fryderyka Wilhelma na stronę antyszwedzkiej koalicji. Ożywiły się szlaki handlowe z ziemiami polskimi i marchijskimi. Ogromne straty wyrządziły miastu pożary i epidemie. Największy pożar miał miejsce w 1658 r. Strawił całą południowo-zachodnią część miasta. Spłonął m.in. kościół mariacki. Kolejny pożar w 1668 r. zniszczył ponownie większość miasta. Upamiętnieniem tych wydarzeń stała się doroczna uroczystość – "Święto Ognia", którą obchodzono w Gryficach do XVIII w. W XVII w. miasto powiększyło się o przedmieścia – Kamieńskie i Trzygłowskie, dzięki czemu mieszkańcy zróżnicowali swoje źródła dochodu. Gryfice znano jako miasto związane z handlem zamorskim, lecz ważniejszą rolę odgrywała produkcja tkanin z lnu, dzięki której Gryfice były również cenione. W 1699 r. w Gryficach urodził się wybitny historyk – Friedrich von Dreger. Wydał on ponad 3 200 publikacji i dokumentów związanych z dziejami Pomorza, które zebrano w zbiorze pt. Codex Pomeraniae Diplomaticus, zwanym potocznie Kodeksem Dregera. Wydawca zmarł wcześnie – w 1750 r.
Po 30 latach spokoju, w Gryficach pojawili się żołnierze rosyjscy. Wespół z oddziałami Piotra Wielkiego przechodzili przez Gryfice polscy i sascy żołnierze Augusta II Mocnego. Ten 9–letni okres walk doprowadził do ponownego wyniszczenia miasta. Zreformowano ustrój miejski w 1713 r., wiele dziedzin życia miasta podporządkowano komisariatom wojennym, w 1723 r. – kamerze pruskiej. W 1724 r. utworzono powiat gryficki. Za reformą administracyjną, w nazwie miasta nastąpiła niewielka zmiana z Griffenberge na Greiffenberg. W 2. połowie XVIII wieku (wojna siedmioletnia) miasto było zajmowane trzykrotnie przez wojska carycy Elżbiety. W 1761 r. między Gryficami a Karlinem nastąpiła koncentracja wojsk pruskich (ok. 12 tys. żołnierzy). Przeciwko nim wystawiono korpus rosyjski (ok. 35 tys. żołnierzy). Do walk doszło pod murami miasta Gryfice. Ostrzał artyleryjski zniszczył liczne fortyfikacje oraz wywołał pożary w samym mieście. Po poddaniu się załogi pruskiej miasto było okupowane przez wojska carskie do 1762 r. W XVIII w. nastąpiło ożywienie gospodarcze. Miasto posiadało 2 młyny, 2 karczmy, czerpało dochody z 1000 włók ziemi, 10 wiosek i 5 folwarków. W 1790 r. wybudowano cegielnię. Przyczyną ożywienia były patenty rządowe nadawane obcym rzemieślnikom (połowa XVIII w.), które zachęcały do osiedlania się na terenach gryfickich i samego miasta. Przybyszom nadawano wszelkie uprawnienia miejskie i cechowe, bezpłatnie place pod budowę domów, materiał budowlany, prawo dziedzicznej własności, zwolnienia od podatków, bezprocentowe pożyczki, w końcu wysokie zarobki. Kadra oficerska po utworzonym tu garnizonie w 1714 r. przejmowała powoli rolę miejscowego patrycjatu. Nadal w mieście pracowały tkalnie tkanin wełnianych. Początek XIX w. ponownie postawiło miasto w kręgu działań wojennych, tym razem napoleońskiej Francji. Landrat gryficki von Wrichten przystąpił do poboru rekrutów. Akcja ta została przerwana na skutek pojawienia się podjazdu francuskiego, który 8 listopada 1806 r. zajął miasto. Po ściągnięciu dostaw dla wojska oddziały napoleońskie opuściły miasto i udały się na wschód. W Gryficach pojawiły się oddziały partyzanckie Ferdinanda von Schilla, który krwawo tłumił bunty ludowe przeciw Prusakom oraz prowadził akcje dywersyjno-terrorystyczne. Schill umocnił i zmilitaryzował miasto, sformował szwadrony "czarnych dragonów" oraz obsadził piechotą fortyfikacje Gryfic. Gen. Jan H. Dąbrowski polecił płk. Franciszkowi Garczyńskiemu "rozproszyć buntowników". Tak nazywał formacje Schilla. Do otwartej walki doszło dopiero wtedy, gdy Schill przegrał pod Nowogardem i kiedy francusko–włoski korpus gen. P. Teulie dotarł pod Gryfice, wyręczając przy tym Polaków. F. von Schill wycofał się, gdyż nie był w stanie odeprzeć przeważającej siły wroga. Francuzi dopuścili się licznych grabieży, rozbojów i gwałtów. Wojska francuskie w liczbie 7 tys. korpusu pozostały w mieście do 14 listopada 1808 r.
Od początku XIX w. wzrosła liczba mieszkańców do ok. 3 000[33]. Doprowadziło to do rozbudowy miasta, powstała nowa dzielnica – gryfickie Nowe Miasto. Od 1816 r., w wyniku reformy administracyjnej, miasto stało się siedzibą powiatu w rejencji szczecińskiej – prowincji Pomorze. Pojawiła się nowa nazwa miasta Greifenberg in Pommern. W odróżnieniu od dawnego municypium w Gryficach powstał samorząd miejski. Jego organem było kolegium magistrackie, wybierane przez deputowanych miejskich. Na czele magistratu stał burmistrz, wspomagany przez ławników. Kolegium magistrackie załatwiało sprawy własnościowe miasta, porządkowe i patronackie. Zostały przy tym zniesione przywileje średniowieczne. Zanikowi uległ dawny ustrój cechowy i monopole. Zostały stworzone możliwości do dalszego rozwoju gospodarczego miasta. Ożywił się handel. Karczmy i gospody przeżywały swoje "złote dni". Rozwój sił wytwórczych postępował bardzo wolno.
Od 1830 r. rozpoczęto rozbudowę sieci szkolnej. Do szkół uczęszczała młodzież z rodzin kupieckich i rzemieślniczych. . Prócz powstałego w Gryficach gimnazjum w 1852 r. na terenie miasta działały dwie szkoły elementarne (pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1811 r.). Pierwszą z nich była Powszechna szkoła miejska (niem.) Allgemeine Stadtschule. Składała się z 4 klas męskich i 4 klas żeńskich. Ogółem uczyło się w niej ponad 500 dzieci. Szkołą kierował rektor z wykształceniem uniwersyteckim, jednocześnie będący kaznodzieją w kościele mariackim. Drugą szkołą elementarną była "szkoła darmowa" (niem.) Freischule, licząca 2 klasy koedukacyjne. Uczęszczało do niej średnio ponad 150 dzieci. Życie kulturalne nabrało tempa poprzez powstałe tu stowarzyszenia. W poł. XIX w. pojawiają się pierwsze gryfickie gazety. W 1843 r. – "Greifenberger Kreisdrucken" (wydawany trzy razy w tygodniu), w 1867 r. – "Greifenberger Zeitung" i w 1869 r. – "Greifenberger Kreis-Blatt". W okresie Wiosny Ludów w mieście i regionie wrzało od rewolucyjnych wydarzeń. Obok działalności elementów reakcyjnych w powiecie gryfickim wystąpiły również czynniki wspierające rewolucję. Wysuwano hasła ekonomiczne, organizowano manifestacje dla ich poparcia. Pod rządami pruskimi miasto zeszło do roli niewielkiego prowincjonalnego ośrodka. Zaniedbana była również gospodarka rolna w okolicach Gryfic[34].
W 1862 r. miasto obchodziło 600-lecie nadań praw miejskich. Hermann Riemann opracował zarys monografii miasta, Historia miasta Gryfice (niem. Geschichte der Stadt Greifenberg in Pommern). Wzrosło zainteresowanie archeologią, które doprowadziło do odkrycia "skarbu" – dużych monet zakopanych jeszcze w okresie przedkolacyjnym miasta. W latach 70. XIX w. koło Polesina odkryto groby z okresu kultury łużyckiej. Uratowano przed rozebraniem zabytki kultury materialnej i dawnych fortyfikacji miasta. W zabudowie miasta nadal znajdują się budynki, w stylu ryglowym. Tylko nieliczni mieszkańcy budowali swoje wille na obrzeżach miasta. W 2. poł. XIX w. wzniesiono synagogę i kościół neogotycki. Dopiero przełom XIX i XX wieku przyniósł dalszy rozwój gospodarczy miasta, na którego terenie wybudowano cukrownię, fabrykę wyrobów ceramicznych i pieców, krochmalnię oraz fabrykę marmolady. W 1882 r. Gryfice uzyskały połączenie kolejowe dzięki budowie linii Dąbie – Kołobrzeg, ułatwiające znacznie transport płodów rolnych do większych miast i portów a w 1896 r. zakończono budowę pierwszej wąskotorowej linii kolejowej przez Popiele do Niechorza. 2 lata później otwarto linię do Dargosławia przez Tąpadły. W 1901 r., nowo zbudowana linia połączyła Gryfice z Golczewem, a w 1913 r. uruchomiono kolej do Kołomącia. Obie linie miały szerokość 750 mm, którą w 1900 r. zmieniono na 1000 mm. W 1905 r. oddano do użytku most żelbetowy, łączący śródmieście z prawobrzeżem miasta.
Początek XX w. obfitował w wielkie odkrycia książęcych kurhanów, w pobliskim Lubieszewie (1908-1925), zaliczanych do tzw. "książęcych grobów grupy lubieszewskiej" z I w p.n.e.–II w n.e.
Mimo nasilonego ruchu emigracyjnego ludności Gryfic do krajów zamorskich i bardziej rozwiniętych ośrodków, miasto w okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej, dalej rozwijały się gospodarczo. W 1913 r. liczba ludności przekraczała 7 300. Do Gryfic napływały rzesze robotników, którzy znajdowali zatrudnienie w miejscowej cukrowni i okolicznych majątkach. Ich liczba dochodziła do kilkuset osób. W czasie I wojny światowej przypisywano miastu wzrost rozwoju gospodarczego. Skąpe dane z tych lat nie pozwalają określić, w jakim stopniu i w jakich dziedzinach życia społecznego, wzrost ten miał nastąpić; historiografia sugeruje jednak, że chodziło o sektor rolnictwa. W latach 1919-1920 władze zaniepokoiły się rewolucyjnymi ruchami proletariatu miast i wsi. Dwudniowy strajk w Trzebiatowie w czerwcu 1919 r. odbił się szerokim echem w Gryficach. Okoliczne wsie przeżywały akty terroru, mordu i gwałtu. Gryfice znalazły się w kręgu najwyższych zaburzeń społecznych.
Po stłumieniu rewolucji nastąpił nowy okres rządów pruskich, reprezentowanych przez junkierstwo. Rokrocznie ograniczano zezwolenia na pracę sezonową robotnikom z Polski. W obronie ich w 1933 r. powstał tu polski związek robotników rolnych[28]. Po dojściu Adolfa Hitlera do władzy w Niemczech i wygranych wyborach w samorządzie lokalnym NSDAP, w administracji gryfickiej zajmowała kierownicze stanowiska. Tzw. "Kreisleitung" NSDAP (kierownictwo powiatu) w Gryficach obejmowało 25 jednostek zarządzających sprawami powiatu. Sztab ulokowano w Trzebiatowie. Odebrano Gryficom rolę siedziby powiatu. Na czele, urzędniczej machiny w Gryficach stał landrat von Holstein (podlegający Kreisleiterowi F. Ohmowi).
Działania NSDAP były skierowane przeciwko zamieszkującym miasto Żydom. W 1933 r. w Gryficach zamieszkiwało ich 68 osób. Liczba ich sukcesywnie ulegała zmniejszeniu już od poł. lat 20. XX w.. Osoby wyznania mojżeszowego były szykanowane poprzez objęcie policyjną kontrolą organizacji żydowskich i poszczególnych osób. W 1935 r. pozbawiono ich praw publicznych i obywatelskich.
Rozpoczęto intensyfikację rolnictwa i rozbudowę obiektów militarnych. Naziści stworzyli formacje służby pracy (Reichsarbeitsdienst) i powiatowe zrzeszenie chłopskie (Kreisbauernschaft), uruchomiono środki kredytowe. Próbowano przeciwdziałać tzw. "ucieczce ze wschodu" chłopów i robotników. Rewizjonizm partii kierowany był przeciw zatrudnionym tu Polakom. Z jednej strony obawiano się "Słowian" sezonowo zatrudnionych w mieście i okolicy, z drugiej konieczność rozwoju gospodarczego powodowała zmiany nastawienia do tej kwestii. Jednak w samych Gryficach można było odnotować liczne akcje represyjne, w stosunku do miejscowych działaczy polskich, jak i pracowników konsulatu RP, przyjeżdżających do miasta. Lata 30. XX w. przyniosły istotne zmiany na rynku medialnym. Ukazujące się do tej pory gazety upadały. Rozwijająca się propaganda partii nazistowskiej rozpoczęła na szeroką skalę współpracę z Kreiszeitung für den Kreis Greifenberg (od 1935 r.), która była tubą propagandową miejscowej NSDAP.
W okresie międzywojennym istniały tu dwa wielkie zakłady przemysłowe – fabryka płatków ziemniaczanych i cukrownia. Istniała również fabryka przetworów owocowych i cementownia, rozwijał się ośrodek przemysłu tkackiego. W wyniku rozwoju przemysłowego miasto zwiększało równocześnie liczbę ludności. Podczas ostatniego niemieckiego spisu ludności Gryfice liczyły 10 805 mieszkańców. W 1938 r., na skutek zmian administracyjnych związanych z dołączeniem do Pomorza nowej rejencji w Pile przyłączono miasto Gryfice do rejencji koszalińskiej. Stan ten utrzymał się do 1945 r..
W 1938 r. nasiliła się akcja likwidacyjna własności żydowskiej, tzw. aryzacja. Synagoga przy Poetensteig (dziś ul. 3 Maja) została przejęta przez NSDAP podczas tzw. nocy kryształowej. Jednocześnie cmentarz żydowski usytuowany przy Turnerstraße (dziś ul. Sportowa), uległ zniszczeniu i likwidacji. Po listopadzie 1938 r. władze nazistowskie przystąpiły do przymusowego wykupu nieruchomości i akcji żydowskich w przedsiębiorstwach, które zgodnie z przepisami prawa przechodziły do rąk nieżydowskich lub na własność państwa. W ramach przygotowań do wojny na terenie Gryfic organizowano rezerwy żywnościowe, intensyfikując rolnictwo do granic możliwości. W przededniu wojny skoncentrowano tu jednostki Wehrmachtu, wchodzące w skład Grupy Armii "Północ", dowodzonej przez gen.-płk. von F. Bocka.1 września 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa, która zmieniła ponownie oblicze miasta. Po zakończeniu kampanii wrześniowej 1939 roku przywieziono do Gryfic i zatrudniono w mieście oraz okolicy większą liczbę jeńców. W ślad za nimi nad Regę zaczęli przybywać liczniejsi mieszkańcy Generalnej Guberni, pochwyceni w ulicznych łapankach i rekrutowani przymusowo na terenach kielecczyzny i lubelszczyzny. Zatrudniano ich, w podgryfickich majątkach rolnych oraz przemyśle na obszarze miasta.
Od połowy 1943 r. do Gryfic zaczęli napływać mieszkańcy z terenów zagrożonych nalotami lotniczymi. Miasto nie było celem tych ataków, ponieważ było usytuowane na obszarze typowo rolniczym i nie miało strategicznego znaczenia. Od stycznia 1945 r. rozpoczęły się masowe migracje ludności niemieckiej. Gryfice znajdowały się na jednej z trzech głównych tras, którymi przemieszczały się zorganizowane konwoje ewakuacyjne oraz grupy zdezorientowanych uciekinierów ze wschodu.1 marca 1945 r., w ramach operacji pomorskiej, wojska radzieckie 1. Frontu Białoruskiego rozpoczęły atak na niemiecką Grupę Armii "Weichsel", która broniła Pomorza. W Gryficach ogłoszono alarm dopiero w nocy z 4 na 5 marca 1945 r. W wielkim zamieszaniu zaczęła się wówczas masowa ewakuacja ludności z miasta. Nie wszystkim udało się z miasta wydostać. Mimo że ucieczka trwała już od 2 marca, wszystkie pociągi wąskotorówki i samochody wojskowe były przepełnione. W Gryficach pozostało ok. 6 tys. ludzi, którzy ukrywali się w domach. Miasto postanowiono oddać bez walki, choć Wojskowy Komendant Miasta informował o przygotowaniu do obrony.
5 marca – ok. godz. 15., zaczęły pojawiać się pierwsze oddziały 5 Samodzielnego Pułku Motocyklowego Gwardii (dowodzonego przez ppłk. Anatola Muraczewa). Nie było wtedy żadnych regularnych walk, ponieważ oddziały niemieckie opuszczały miasto w popłochu, a pozostali jeszcze w Gryficach mieszkańcy, bali się o własne życie. Tego dnia Sowieci rozstrzelali ok. 30-40 osób. Do walk z oddziałami niemieckimi doszło dopiero 7 marca, kiedy to żołnierze niemieccy uderzyli na miasto od strony Smolęcina. Prowadzili walki na wschodnich przedmieściach, następnie w rejonie cukrowni, a także koszar, od strony Trzebiatowa.Wojska niemieckie (dowodzone przez płk. Joachima Hesse i mjr Fritz Sanna) zostały wyparte całkowicie z miasta w godzinach popołudniowych. Poległych w walkach 30 żołnierzy radzieckich i 13 polskich pochowano w dwóch mogiłach na rynku gryfickim. W walkach brała udział także ludność cywilna, która na równi z jeńcami była rozstrzeliwana przez wojska radzieckie.
8 marca ok. godz. 19. w Gryficach pojawili się ułani 1. Samodzielnej Warszawskiej Brygady Kawalerii. Gdy oddziały polskie wchodziły do Gryfic, miasto nadal płonęło. Podpaleń, dokonywali Rosjanie (m.in. wrzucając granaty do budynków, polewając benzyną i ropą kamienice), paliło się wówczas całe Stare Miasto, spłonęło wówczas 318 obiektów. W trakcie zajmowania miasta, żołnierze dopuścili się licznych gwałtów, mordów i grabieży na ludności cywilnej. Na skutek walk miasto było w 40% zniszczone.
Od 9 marca do 9 kwietnia 1945 r. Gryfice były siedzibą sztabu I Armii Wojska Polskiego. Stąd kierowano m.in. walkami oddziałów polskich o Kołobrzeg. Władzę przejęły radzieckie komendantury wojenne. Radziecki komendant wojenny, mjr Łukin, w kilka dni po zdobyciu miasta rozpoczął organizować polską administrację, wykorzystując miejscowych Polaków wywiezionych na roboty, bądź powracających z Niemiec. Mianował burmistrzem – Mieczysława Tachera. Po jego ustąpieniu 1 kwietnia 1945 r., nominację otrzymał Wacław Brustmen. Jednak kompetencje burmistrza były niewielkie. Zły stan bezpieczeństwa skłonił komendanta do powołania polskiej milicji porządkowej. Ostateczne zniesienie radzieckiej komendantury wojennej w Gryficach nastąpiło 12 lipca 1945 r., co z kolei wpłynęło na pogorszenie się stanu bezpieczeństwa publicznego (poprawa jego nastąpiła w kilka miesięcy później, wraz z powołaniem we wrześniu 1945 r. Obwodowego Biura Bezpieczeństwa Publicznego). Od czerwca 1945 r. do czerwca 1946 r. władze polskie przejściowo używały nazwy miasta – Zagórze.
Mimo braku międzynarodowej decyzji przyznającej ziemie po Odrę i Bałtyk, Urząd Pełnomocnika Rządu na Okręg Pomorze Zachodnie sformował administracyjną grupę operacyjną na obwód (powiat) Zagórze. Funkcję pełnomocnika rządu (starosty) powierzył Kazimierzowi Borzęckiemu. Grupa dotarła do Gryfic 18 maja 1945 r. W kilka dni później komenda wojewódzka MO skierowała do miasta 10 milicjantów. Z raportu starosty wynikało, że w mieście znajdowało się ok. 4 tys. Niemców i 150 Polaków, głównie z Mogilna. Trzy miesiące po nominacji W. Brustmena, funkcję zastępcy burmistrza powierzono Tadeuszowi Radomskiemu, który faktycznie kierował pracami zarządu miejskiego. W porozumieniu z komendantem wojennym utworzona została Deutschenrat (pod kontrolą polskiego urzędu). Zarząd miejski nabrał charakteru organu polsko-niemieckiego, w którym urzędnicy w większości byli Niemcami, a Polacy obejmowali kierownicze stanowiska. Polskiego oblicza zarząd zaczął nabierać dopiero w miarę napływu polskich osadników.
Po zwolnieniu W. Brustmena (10 czerwca został aresztowany przez wojsko), burmistrzem został Płóciewniczak, który m.in. przewodniczył Gryfickiej Radzie Doradczej, jednej z nielicznych powołanej na Pomorzu Zachodnim. Do jej najważniejszych zadań należała troska o zwiększanie i utrwalanie polskiego stanu posiadania (we wrześniu zawieszona, w styczniu 1946 r. reaktywowana na innych zasadach działania). Od 25 września 1945 r. funkcję burmistrza objął Eugeniusz Zych, delegowany przez ppłk. L. Borkowicza. Funkcję tą piastował do 18 grudnia 1945 r., kiedy został nominowany na podobne stanowisko, w Trzebiatowie.
Późną jesienią 1945 r. władze centralne zadecydowały o dyslokacji w Gryficach 1. Warszawskiej Dywizji Kawalerii i przeniesieniu władz obwodowych do Trzebiatowa. Na skutek licznych protestów decyzję anulowano[58]. Dzięki temu, miasto utrzymało status miasta obwodowego (powiatowego). Od 2 sierpnia 1945 r. (konferencja poczdamska) zapowiedź wysiedlania Niemców spowodowała, że część z nich zaczęła dobrowolnie zgłaszać chęć swojego wyjazdu. Niemieccy mieszkańcy miasta zostali wysiedleni do 1946 r.
Jedynym społecznym organem przedstawicielskim była Międzypartyjna Komisja Porozumiewawcza. Przedstawiciele poszczególnych partii politycznych pojawili się w Gryficach wraz z pierwszymi osadnikami. Prym wśród tych partii wiódł Polski Związek Zachodni i Stronnictwo Ludowe, późniejsze ZSL. Nad masowymi akcjami propagandowymi czuwał Obwodowy Urząd Informacji i Propagandy. Komisja Porozumiewawcza nadała społeczności lokalnej kierunek polityczny, organizowała życie społeczne i usuwała tarcia międzypartyjne. Z inicjatywy MKP powstały liczne organizacje społeczne, m.in. Komitet Opieki nad Zdemobilizowanymi Żołnierzami, Komitet Opieki nad Grobami Żołnierzy Wojska Polskiego i Towarzystwo Przyjaciół Żołnierza. Dość wcześnie organizowało się życie sportowe i kulturalne. Powstał Klub Sportowy "Zagórze". Klub posiadał kilka sekcji sportowych – piłki nożnej, lekkoatletyczną, piłki siatkowej, motorową i kolarską. W ramach podsekcji kulturalnych działały – Koło Miłośników Sceny, orkiestra smyczkowa, chór męski i kwartet wokalny. Ośrodkiem skupiającym życie kulturalne stało się kino "Capitol", będące równocześnie siedzibą lokalnego radiowęzła.
Gryficka oświata zainaugurowała swoją pracę 4 września 1945 r. Zajęcia odbywały się w I Polskiej Publicznej Szkole Powszechnej (budynek poniemieckiej szkoły żeńskiej przy ul. 3 Maja, dziś Gimnazjum nr 2). Do szkoły przyjęto pierwszych 64 uczniów. Wkrótce baza oświatowa została poszerzona o Państwowe Gimnazjum i Liceum utworzone 12 grudnia 1945 r.. (Organizatorem jej i pierwszym dyrektorem był Józef Pańkowski. Szkoła rozpoczęła działalność 1 listopada 1945 r. – jednak oficjalną zgodę na działalność placówek – kuratorium wydało w dniu 12 grudnia 1945 r.). Na terenie Gryfic działał Referat Opieki Społecznej (opieka nad sierotami i inwalidami wojennymi), Polski Czerwony Krzyż (PCK), Dom Opieki Społecznej, Dom Małego Dziecka oraz 2 punkty etapowe Państwowego Urzędu Repatriacyjnego (PUR). Na skutek realnego zagrożenia epidemią zorganizowano doraźne ambulatorium medyczne, a w ślad za nim uruchomiono szpital /lipiec 1945 r. /.
Gryfice odczuwały dotkliwy brak wody pitnej, elektryczności i gazu, więc prowadzono prace nad przywróceniem mediów. Zorganizowano łączność w obrębie miasta i z resztą kraju poprzez transport konny i samochodowy (na skutek braku łączności telefonicznej i telegraficznej). Pierwsze telefony zaczęły działać pod koniec 1945 r. Komunikację usprawniono poprzez uruchomienie kolejki wąskotorowej w lipcu 1945 r.. Normalizacji życia w mieście towarzyszyło przekazywanie przez wojsko kolejnych zakładów produkcyjnych m.in. płatkarni, fabryki marmolady, młyna oraz cukrowni. Powstawały zakłady rzemieślnicze, organizował się ruch spółdzielczy – Spółdzielnia Spożywców, Spółdzielnia Przemysłowo Rolnicza, Związek Samopomocy Chłopskiej i Spółdzielnia Mleczarska oraz sektor spółdzielczy, tzw. spółdzielnie parcelacyjno-osadnicze. W związku z ich działalnością na terenie miasta osiedliło się 253 rodzin (lata 1947-1949). Na ich gruncie powstały pierwsze spółdzielnie produkcyjne. W czerwcu 1946 r. władze miejskie dokonały ponownie zmiany nazwy miasta z Zagórze na Gryfice.
Pionierzy polskich Gryfic musieli pokonywać wiele trudności aprowizacyjnych, kwaterunkowych i komunikacyjnych. Jednak w pierwszym powojennym roku udało się stworzyć podwaliny pod sprawne funkcjonowanie miasta, w niemal wszystkich dziedzinach życia. W procesie tym, także uczestniczyli aktywnie miejscowi księża, którzy nieśli szczególną pomoc dla najbardziej potrzebujących wsparcia i pomocy. Na szczególną uwagę zasługuje działalność miejscowego proboszcza ks. Stanisława Ruta oraz oddziału Caritas w Gryficach. Niechlubną kartą dziejów Gryfic stały się wydarzenia początku lat 50. XX w., nazywanych w historii Polski – "wypadkami gryfickimi". W 1950 r. w powiecie gryfickim wystąpiły przypadki stosowania przymusu przy egzekwowaniu planowanych dostaw zboża od rolników – tzw. kułaków. Celem tych działań było uzyskanie odpowiednich dostaw zboża i przygotowanie akcji pod kolektywizację wsi. W łamaniu praworządności uczestniczyli pracownicy aparatu partyjnego i administracyjnego, działacze ZMP, funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa publicznego i MO, "trójki zbożowe" i "brygady młodzieżowe" (brygady lekkiej kawalerii). Udział administracji państwowej w łamaniu praworządności polegał na prowadzonej "regulacji", czyli odebraniu niektórym rolnikom wcześniej prawnie nadanej ziemi, w zamian za odłogi rolne (zgodnie z dyrektywami powiatowych władz politycznych). Trójki zbożowe, przy współudziale UBP i MO, dokonywały bezprawnych rewizji, dopuszczały się kradzieży i dewastowaniu mienia rolników. Wywierano naciski i szykanowano tzw. "kułaków", a w nielicznych przypadkach aresztowano ich.. Przed finałem "wypadków gryfickich" z 1951 r. doszło do nadużyć przy skupie zboża. Bezprawnie zabrano rolnikom ponad 7 ton zboża. "Tak prowadzona akcja kolektywizacyjna, spowodowała prawdziwy exodus chłopów z Ziem Odzyskanych i spadek produkcji rolnej. Po uchwale Komitetu Centralnego PZPR z 16 maja 1951 r., potępiającej wydarzenia gryfickie, sytuacja uspokoiła się, co nie znaczy, że później nie zastraszano czy bito chłopów, ale na pewno już nie na taką skalę. 25 maja 1951 r., przy współudziale mediów odbył się pokazowy proces sądowy prowadzony przez Sąd Najwyższy, w którym uznano krzywdy 7 poszkodowanych rolników. Nakazano wypłacenie im odszkodowania za poniesione straty. Kolejnym 11 rolnikom wypłacono odszkodowanie ze specjalnego funduszu PWRN w Szczecinie. W późniejszym okresie działaczy partyjnych i młodzieżowych, zamieszanych w tą sprawę, odsunięto od partii i organizacji oraz skazano na kilkuletnie więzienia.
W latach 50. XX w. powstały nowe zakłady pracy, także na wsi. Rolny sektor spółdzielczy szybko się rozbudował. W latach 1950-1955 w powiecie gryfickim było już 65 spółdzielni, zrzeszających 1628 gospodarstw rolnych. Obejmowały one 18 094 ha użytków rolnych. W 1957 r. wszystkie spółdzielnie uległy likwidacji. W 1954 r. dokonano ekshumacji pochowanych na placu Zwycięstwa 30 radzieckich i 13 polskich żołnierzy z okresu II wojny światowej. Zwłoki żołnierzy radzieckich przewieziono na cmentarz wojenny w Kamieniu Pomorskim, natomiast polskich do Siekierek nad Odrą.
Zaludnienie miasta osiągnęło w 1955 r. stan przedwojenny – ponad 10 tys. mieszkańców. Wzrosło zapotrzebowanie na nowe lokale mieszkalne. W Gryficach do budowy nowych mieszkań przystąpiono w 1958 r. Nowe budynki powstawały w pierwszym rzędzie w śródmieściu, gdzie straty wojenne były największe. Pierwsze 2 bloki mieszkalne przekazano pod zamieszkanie w 1960 r. (do końca 1965 r. oddano do użytku 1 186 izb mieszkalnych).
W międzyczasie powstała Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa "Kolejarz" (1961 r.), przekształcona w 4 lata później w Spółdzielnię Mieszkaniową "Nad Regą". Pierwsze spółdzielcze mieszkania lokatorskie powstały już od 1967 r. Spółdzielnia rozszerzyła swoją działalność o Trzebiatów i Płoty. W samych Gryficach powstało do końca 1975 r. 9 budynków z 354 lokalami mieszkalnymi[2]. W 1960 r. i 1967 r. wybudowano i oddano do użytku dwie szkoły podstawowe (obecnie SP nr 3 i SP nr 4).
Lata 1950-1960, charakteryzowały się znaczną dynamiką rozwojową, poza regresem 1956 r. Na regres ten wpływały – zmniejszenie napływu ludności oraz błędna polityka gospodarcza, w stosunku do małych miast (likwidacja handlu i rzemiosła prywatnego).
W 1962 r. miasto obchodziło 700-lecie nadań praw miejskich. W dwa lata później powołano Gryfickie Towarzystwo Kultury, które zaktywizowało zdolnych organizacyjnie mieszkańców miasta do pracy na jego rzecz. Towarzystwo w swej działalności zakładało upowszechnianie wiedzy o regionie, organizacji wypoczynku i rekreacji, upowszechnianie kultury i popieranie twórczości artystycznej, a także rozwijanie bazy w dziedzinie kultury, oświaty, turystyki i wypoczynku. Dzięki wieloletnim staraniom i współpracy z Instytutem Historii Uniwersytetu Szczecińskiego towarzystwo wydało do tej pory 4 publikacje historyczne "Ziemia Gryficka" (w 1971 r., 1973 r., 1987 r., oraz 1993 r.). Są głównym źródłem poznawczym dziejów miasta i regionu gryfickiego.
W latach 1962-1966 pokładane inwestycje zmierzały do zmechanizowania prac polowych. Na mechanizację przeznaczano ok. 55% ogólnych nakładów. Szczególną uwagę skupiono wokół nowych spółdzielni produkcyjnych, powstałych w ramach dalszego etapu uspółdzielczania rolnictwa (SP Smolęcin, Łopianów i in.). Stosunkowo dobrze rozwijało się rolnictwo indywidualne. W 1966 r. powstało Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego. Pozwoliło to wykorzystać więcej środków na inwestycje budowlano–montażowe, realizację programu budowy mieszkań, budynków inwentarskich i innych budynków gospodarczych. Z ogólnej sumy, przeznaczonej na inwestycje dla miast w skali wojewódzkiej, Gryfice otrzymały ponad 10% ogólnej sumy środków pieniężnych. Miasto zaliczano do I grupy rozwoju miast. Do końca 1968 r. oddano do użytku 1 905 izb mieszkalnych, wyremontowano i odbudowano kilkaset następnych. Znajdowało się tu już 41 zakładów przemysłowych (w tym 9 prywatnych). Największymi były: cukrownia, Zakłady Metalowe Przemysłu Terenowego, Gryfickie Zakłady Przemysłu Terenowego, Powiatowa Spółdzielnia Pracy Usług Wielobranżowych i kaflarnia. Miasto posiadało sieć kanalizacyjną o dł. ponad 15 km., wodociągową o dł. 6 km i gazową – ponad 21 km., poza tym hotel, rozbudowaną bazę oświatową (4 przedszkola i 4 szkoły podstawowe, liceum ogólnokształcące i technikum ekonomiczne). Od 1970 r. Gryfice były siedzibą dowództwa 26 Brygady Artylerii OPK. W tym roku także oddano do użytku obecny budynek ratusza. W 1970 r., dzięki staraniom starostwa, zapadła decyzja władz wojewódzkich o budowie szpitala rejonowego w Gryficach – placówki o pełnym profilu. Inwestycję budowy ZZOZ, zlecono Stargardzkiemu Przedsiębiorstwu Budownictwa Ogólnego. Nastąpił także wzrost środków przekazanych na remonty kapitalne. Nastąpiło ożywienie w sektorze budownictwa indywidualnego.
W Gryficach działały związki młodzieżowe (ZHP, ZSMP, ZMW), oraz kluby sportowe – strzelectwa sportowego "Baszta", piłki nożnej "Sparta", tenisa stołowego, kolarstwa wyczynowego, piłki siatkowej (w latach 80.) i szachowy. Na terenie Gryfic istniały też liczne organizacje, towarzystwa i stowarzyszenia. W 1976 r. oddano do użytku klub garnizonowy wraz z nowoczesnym kinem "Meteoryt". Usytuowano go w parku miejskim, nad rzeką Regą. Klub stał się kolejnym ośrodkiem życia kulturalnego Gryfic (zlikwidowany w 2003 r. i wyburzony w kilka lat później).
Przełom lat 70. i 80. XX w., to okres pogarszającej się sytuacji ekonomicznej kraju. Powstają nieformalne związki robotnicze i pracownicze, solidaryzujące się z głównymi ośrodkami w kraju. Rozpoczęły otwartą walkę z dotychczasowym systemem władzy. W obronie praw pracowniczych powstał NSZZ "Solidarność", do którego przyłączyła się grupa opozycjonistów ziemi gryfickiej (m.in. Artur Balazs, pracownik Centrali Nasiennej w Gryficach, później internowany). W protestach ulicznych i strajkach brały udział niemal wszystkie grupy zawodowe Gryfic.
13 grudnia 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego, na ulicach Gryfic pojawiły się czołgi, wozy pancerne, patrole wojskowe i MO. Rozpoczął się niemal 5-letni okres stagnacji gospodarczej miasta. Brak podstawowych artykułów powodował nasilenie niezadowolenia. Wprowadzenie "kartek żywnościowych", miało reglamentować artykuły spożywcze i znormalizować życie społeczne. Poprawa koniunktury nastąpiła dopiero po 1986 r..
Budowę szpitala zakończono w 1982 r., natomiast trzy lata później – 12 kwietnia 1985 r. – odbyła się w Gryficach uroczystość związana z ukończeniem inwestycji dla ZZOZ oraz nadania mu imienia – profesorów Julii i Witolda Starkiewiczów, pionierów gryfickiej służby zdrowia. W latach 90. XX w. na szeroką skalę rozpoczął się rozwój usług i handlu prywatnego i drobnej wytwórczości, co przyczyniło się do rozwoju miasta w trudnym czasie transformacji państwa. Wiele punktów handlowych i gastronomicznych upadło, nie wytrzymując tempa dewaluacji pieniądza i zbyt wysokiej stopy procentowej kredytów bankowych. Na skutek upadłości wielu postkomunistycznych zakładów pracy powstało ogromne bezrobocie, sięgające czasem ponad 30% populacji, w wieku produkcyjnym (wg danych z marca 2004 r. – 24,3%).
Gryfice stały się ośrodkiem produkcji artykułów rolno-spożywczych. Największymi zakładami produkcyjnymi tego okresu były: Cukrownia Gryfice oraz Państwowe Zakłady Zbożowo–Młynarskie w Gryficach. W mieście zajmowano się przetwórstwem zbożowym i obróbką drewna. Zaczęto produkować wanny akrylowe, środki papiernicze i higieniczne. Zaczęto wykorzystywać bogate pokłady torfu ogrodniczego w okolicach Gryfic. Rozwinął się lokalny rynek transportu drogowego oraz usługi wysokotonażowego taboru. Nastąpił rozwój medialny na terenie Gryfic. Powstały nowe tytuły periodyków prasowych, a także, w 1996 r. katolicka stacja radiowa – radio FALA (dziś VOX FM), zaczęła rozwijać się Zachodniopomorska Telewizja Regionalna, nadająca swój program w sieci kablowej.
Największą populację Gryfice osiągnęły w 1997 r. – wg danych GUSu mieszkało tu wtedy 18 177 mieszkańców.
W wyniku reformy oświaty utworzono dwa gimnazja, tj. I Gimnazjum im. Żołnierzy Armii Krajowej oraz ii Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika. Na "Błoniach" Parku Miejskiego, po likwidacji nieczynnej fontanny i utylizacji części terenów trawiastych, powstał miejski amfiteatr (wykorzystywany do organizacji imprez masowych).
Na początku XXI wieku przebudowano most żelbetowy (łączący śródmieście z prawobrzeżem miasta). Most przyozdobiono czterema gryfami, nawiązującymi do historii miasta i rodu Gryfitów zachodniopomorskich. Pod koniec 2001 r., rozformowano jednostkę wojskową. Dzięki unijnym środkom odrestaurowano (w ramach rewitalizacji obiektów dziedzictwa kulturowego) zabytki miasta, przebudowano liczne odcinki dróg i usprawniono ruch uliczny. Zbudowano nowy cmentarz komunalny.
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej (1 maja 2004 r.) rozpoczęła się znaczna emigracja ludności z miasta i pobliskich terenów do krajów Europy Zachodniej. Po rozformowaniu jednostki wojskowej władze miejskie zainteresowały się zagospodarowaniem przestrzennym terenów koszarowych. Przeniesiono tu (u zbiegu ulic: Nowy Świat i J. Piłsudskiego) instytucje użyteczności publicznej i filię szkoły wyższej: Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu. Powstały nowe zakłady pracy. Pozyskano również budynki pod komunalne zasoby mieszkaniowe.
W latach 1945-1998 miasto należało do woj. szczecińskiego, dziś do woj. zachodniopomorskiego (po reformie administracyjnej państwa w 1999 r.). Gryfice stały się ponownie siedzibą powiatu.
Pytanie do Administracji
5 Stycznia, 2013 - 14:02
Nie zgłaszam tych komentarzy @Van jako naruszenie, bo chyba mieszczą się one w ramach regulaminu.
Nie mieszczą się z pewnością w ramach przyzwoitości.
Wklejanie "komentarzy" wielokrotnie dłuższych od samego tekstu jest świństwem wobec autora tekstu oraz czytelników i komentatorów.
Wydaje mi się, że wobec tak chamskich zachowań, celowe byłoby wprowadzenie do Regulaminu zapisów umożliwiających usuwanie tego typu śmieci.
Nie znałem dotychczas @Van z tej strony, to jednak co pokazał dzisiaj, wystarcza mi do uznania go za spamera.
Podobną aktywnością, tj. wklejaniem tekstów tak długich, że prawie uniemożliwiają śledzenie dyskusji, trudni się bloger che.
Często korzystam z internetu na komórce i zaręczam, że działalność tych spamerów przynosi oczekiwany przez nich skutek i zwykle jestem zmuszony do rezygnacji ze śledzenia dyskusji przez nich "załatwionych".
Namolec czyli mniej łagodna odmiana upierdliwca
5 Stycznia, 2013 - 14:20
http://demotywatory.pl/3701427/Upierdliwosc
Bez pozdro.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Van - jak się zrzyna cudze teksty to wypada podać autora i źród
5 Stycznia, 2013 - 16:44
ło !
W przeciwnym razie jest to zwyczajne złodziejstwo !
Tekst Van o Gryficach został ukradziony z :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Gryfic
Złodziejom trzeba mówić WON !!
contessa
PS. Markową proszę o poprawienie mnie - mam problem ze "zrzyna", a warianty podawane przez google mnie ogłupiają.
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
@contessa
5 Stycznia, 2013 - 18:30
http://zapytaj.onet.pl/Category/001,004/2,8705040,napiszesz_najdluzszy_tekst__.html
Van - linka do wikipedii też nie wiesz ???
5 Stycznia, 2013 - 21:35
contessa
PS. Jezu, skąd te głąby ???....
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Z WIKIpiałego parnika!
5 Stycznia, 2013 - 21:51
Pozdrawiam,
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Moja opinia o tej notce jest neutralna, za to ten co zgłosił
5 Stycznia, 2013 - 21:55
notkę jako naruszenie, przekroczył regulamin i powinien za bezpodstawne zgłoszenie dostać okolicznościowy urlop zdrowotny, by podreperował swoje zszargane zdrowie psychiczne.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt