Niemiecki cień nad RAŚ

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

Jeszcze wrócę do sprawy RAŚ. Mam wrażenie, że nadal politycy nie rozumieją zagrożenia. Obywatele w całej Polsce nie są należycie informowani.
Polecam artykuł o RAŚ prof. Tadeusza Marczaka "Niemiecki cień nad RAŚ", opublikowany kilka dni temu w "Naszym Dzienniku":

W trakcie ostatniego, VI marszu dla autonomii zorganizowanego przez Ruch Autonomi Śląska zwracał uwagę wielki transparent głoszący: „Górny Śląsk w Europie Regionów”. Przypomnijmy, że po raz pierwszy wariant „Europa Regionów” zastosowano wobec Jugosławii z powszechnie znanymi skutkami.
Generał Pierre-Marie Gallois, swego czasu doradca gen. Charles’a de Gaulle’a i wybitny francuski geopolityk, twierdził, że za krwawym rozbiorem Jugosławii kryły się niemieckie tajne służby, niemieckie pieniądze, niemiecka dyplomacja i niemieckie dostawy broni. Potwierdzają to zresztą niektórzy autorzy niemieccy.
Zemsta za opór

Plany likwidacji państwa jugosłowiańskiego zrodziły się jeszcze w epoce zimnej wojny. W kontaktach z politykami zachodnioniemieckimi wysokiego szczebla, jakie generał de Gaulle miał w latach sześdziesiątych, nieustannie pojawiała się z ich strony myśl o konieczności rozczłonkowania Jugosławii.

Niemcy nie ukrywali przy tym, że będzie to zemsta za opór Serbii wobec Niemiec z czasów I, a zwłaszcza II wojny światowej. Ale widoczne były także przesłanki geopolityczne tego programu. Dunaj miał stanowić główną arterię i podstawę dominacji niemieckiej nad Europą. Nie było zatem w tym obszarze miejsca na liczące się organizmy polityczno-gospodarcze, stąd dążenie do podziału Czechosłowacji i rozczłonkowania Jugosławii. W tym drugim przypadku chodziło także o możliwość wyjścia przez Niemcy na Morze Śródziemne poprzez Chorwację i jej adriatyckie wybrzeże.

Dla realizacji tego celu uruchomiono szereg instytucji badawczych o pozornie niewinnych zadaniach i nazwach. Uczeni niemieccy przystąpili do opracowania ideologicznych podstaw rozbicia państwa jugosłowiańskiego, przyjmując zasadę „praw grup etnicznych”. Eksponowano i wyolbrzymiano różnice językowe wśród Słowian południowych, mimo że uczeni francuscy zwracali uwagę na sztuczność tej argumentacji, podkreślając fakt, że zróżnicowanie językowe w Niemczech (gdzie właściwie występuje 5 języków) jest o wiele większe niż między Serbami i Chorwatami, a niektórzy utrzymują, że np. różnice między językiem dolnoniemieckim a językiem bawarskim są o wiele większe niż różnice między językiem polskim a serbochorwackim. Kiedy zaś doszło do wybuchu walk między narodami Jugosławii, podsycano je oszukańczą i jednostronną propagandą prasową wymierzoną głównie w Serbów.

Niektórym natężenie antyserbskiej propagandy w Niemczech i w zdominowanych przez kapitał niemiecki mediach w innych krajach przywodziło na myśl analogiczną propagandę z czasów I wojny światowej, którą wtedy lapidarnie podsumowano: „Serbien muss sterbien” (swoisty neologizm od „sterben” – umierać, a więc: „Serbia musi umrzeć”).
Nie poprzestawano jednak tylko na wyżej przytoczonych metodach. Sięgnięto także po wypróbowane wzorce z okresu III Rzeszy. Jak wiadomo, końcowym akordem agonii Jugosławii była kwestia Kosowa. Autorzy niemieccy podali interesujące dane na temat działającej na tym terenie tzw. Armii Wyzwoleńczej Kosowa (UCK). Otóż według jednego z nich, jeśli chodzi o kadrę dowódczą tej formacji, to stanowili ją synowie albo wnukowie utworzonej przez Niemców w czasie II wojny światowej albańskiej dywizji SS „Skanderbeg”.

Dekompozycja narodów

Ale nie tylko w działaniach wobec b. Jugosławii opierano się na nazistowskich doświadczeniach. Kiedy na przełomie XX i XXI wieku przystąpiono w Polsce do tworzenia niemieckiej mniejszości narodowej, wychodzący w Opolu tygodnik „Schlesische Wochenpost” instruował swych czytelników w grudniu 2004 roku, że za Niemców mogą być uznani ci, którzy urodzili się w Rzeszy w granicach z 1937 roku, oraz ci, których rodzice albo oni sami zostali wciągnięci na tzw. Deutsche Volksliste wprowadzoną przez Niemców na terenach okupowanej Polski w 1940 roku.
Do czego zmierzają te działania? Wyjaśnia je francuski badacz Pierre Hillard, który w 2001 roku opublikował książkę pod tytułem (w tłumaczeniu na polski) „Mniejszości i regionalizmy. Europa federalna regionów. Badania nad planem niemieckim, który wywróci Europę”. Autor stawia tezę – dobrze ją dokumentuje – że mamy do czynienia z głęboko przemyślaną i konsekwentnie realizowaną akcją niemiecką, której celem jest dekompozycja narodów europejskich, cofnięcie ich do stadium plemiennego poprzez wykorzystanie i sztuczne wyolbrzymienie różnic regionalnych i odmienności gwar i dialektów, którym na siłę i w sposób sztuczny chce się nadać charakter różnic narodowych. „Naród śląski” i „język śląski” są dobrą ilustracją kierunku tych działań. Podobnego zdania jest dwójka autorów niemieckich Walter von Goldendach i Hans-Ruediger Minow stwierdzających, że istotą polityki Niemiec od czasów Bismarcka jest etniczna parcelacja Europy.

Jak ma wyglądać Europa według tych planów? W 2002 roku ukazała się pod auspicjami Parlamentu Europejskiego firmowana przez „Demokratische Partei der Voelker Europas” mapa, która ma ilustrować kierunek zmian. Według tej mapy Wielka Brytania zostanie podzielona na cztery jednostki „plemienne”: Anglię, Szkocję, Walię i Kornwalię. Silnej redukcji terytorialnej ulegnie Francja. Pozbawiona Bretanii i Korsyki utraci także dostęp do Morza Śródziemnego, gdyż powstanie tam twór o nazwie Okcytania. Podobnie z terytorium Hiszpanii wyodrębniony będzie Kraj Basków, a także Galicia i Katalonia.
Jedynie Niemcy nie ulegną jakimkolwiek przekształceniom terytorialnym, a nawet więcej, ich obszar wzrośnie poprzez włączenie doń Szwajcarii i Austrii. Cel więc jest jasny: zapewnienie Niemcom dominacji nad etnicznie rozparcelowaną Europą.

Wspomniana mapa nie ilustrowała przekształceń terytorialnych Polski. Ale już w 1991 roku poseł do Bundestagu Hartmut Koschyk ogłosił: ,,Dyskusja nad regionalizacją Polski według niemieckiego wzoru właśnie się toczy”. W pierwszym etapie miała ona objąć Śląsk, a następnie inne regiony naszego kraju.

Między tańcami ludowymi a neonazizmem

Jedną z organizacji zagranicznych, z którą RAŚ utrzymuje kontakty, jest Schlesische Jugend (Śląska Młodzież) działająca w strukturach Związku Wypędzonych Eriki Steinbach, a konkretnie afiliowana przy Ziomkostwie Śląskim kierowanym przez Rudiego Pawelkę. Niewiele jest informacji na jej temat w Polsce. Ograniczają się one do stwierdzenia, że „większość grup tej organizacji to grupy folklorystyczne”. Lepiej zorientowani RAS-iowcy wyrażają się o niej z entuzjazmem. „Rudek Pawełka i chopoki z Schlesische Jugend to najlepsche schloonckie synki” – czytamy na forum internetowym katowickiej edycji „Gazety Wyborczej”.
W Niemczech natomiast znana jest ta organizacja ze swoich silnych powiązań z neonazistami z NPD. Przedstawiła je Andrea Roepke w broszurze „Schlesische Jugend. Zwischen Volkstanz und Neonazismus”. Schlesische Jugend od 2002 roku organizowała wycieczki do Polski.

Ich uczestnicy na forum internetowym organizacji dzielili się swoimi wrażeniami z wypraw, przedstawiali ich program i swoje zamierzenia. Dowiadujemy się więc, że Śląska Młodzież zorganizowała we Wrocławiu obchody rocznicy upadku „Festung Breslau” bez najmniejszej ingerencji ze strony polskich władz. Punktem kulminacyjnym innej wyprawy było zwiedzanie obozu zagłady Auschwitz.

„Od tego momentu stałem się zadeklarowanym antysemitą” – pisze jej uczestnik i dodaje, że dzień zakończył się wesoło: nocnym ogniskiem, przy którym razem z kolegami „spaliliśmy flagę Syjonu”. Kolejna wyprawa odbywała się pod hasłem znanym z czasów II wojny światowej: „Wir fahren nach Polen um Juden zu versohlen” (jedziemy do Polski, żeby sprawić lanie Żydom). Jeden z uczestników wyprawy z maja 2005 roku swoje przeżycia skwitował lirycznym wierszykiem: „Gestern hatt’ ich einen Traum, ein Pole hing an einem Baum” (Wczoraj miałem sen, na drzewie wisiał Polak).

W swoich enuncjacjach o charakterze programowym SJ deklarowała, że z samej definicji stoi na gruncie rewizjonizmu terytorialnego wobec ziem, które obecnie w większości są zamieszkiwane przez Polaków.
Charakter tej organizacji i ekscesy jej członków stały się powodem interpelacji grupy posłów do Bundestagu skierowanej do rządu RFN w kwietniu 2011 roku. Interpelacja, którą podpisali m.in. Volker Beck, Claudia Roth i Monika Lazar, zawierała 41 szczegółowych pytań na temat działalności SJ i konsekwencji tejże działalności dla życia wewnętrznego Niemiec, a także stosunków polsko-niemieckich. Odpowiedź rządu niemieckiego, niekiedy zdawkowa, przyznawała, że SJ jest pod wpływem neonazistów i dlatego jej działaniom będzie się „przyglądać”. Padło w tej interpelacji także pytanie, czy rząd RFN w świetle przytoczonych faktów na temat SJ i nie tylko nadal podtrzymuje pochwałę, jaką kanclerz Angela Merkel obdarzyła Erikę Steinbach za jej działalność w sprawie osławionego Centrum przeciwko Wypędzeniom. Odpowiedź rządu była najkrótsza z możliwych: tak.

Steinbach a RAŚ

Zachowanie Eriki Steinbach w powyższej kwestii było symptomatyczne. Najpierw usiłowała zdyskredytować autorów interpelacji. Nie zostało to jednak dobrze przyjęte przez opinię publiczną, wobec czego, z wyraźną niechęcią, zdystansowała się od Schlesische Jugend. Nic to jednak nie zmieniło i obecnie organizacja ta wciąż jest w strukturach kierowanego przez nią związku.

Nadal także kontynuuje swoje wyprawy do Polski. 14 lipca 2012 roku jej członkowie wzięli udział w organizowanym przez RAŚ „marszu dla autonomii”. W sprawozdaniu zamieszczonym na stronie internetowej SJ zatytułowanym „Między autonomistami” piszą, że odbyli „niezliczoną ilość rozmów” i zyskali „mnóstwo nowych przyjaciół”. Zakończyli je życzeniami pod adresem RAŚ: „Alles Gute beim »Los von Warschau!«” (powodzenia w oderwaniu się od Warszawy!).

Członkowie Schlesische Jugend pojawili się także na zorganizowanym we Wrocławiu IV Festiwalu Kultury Mniejszości Niemieckiej w Polsce. Fakt ten oburzył członków działającego w Mannheim „Vereinigung der Verfolgten des Naziregimes” (Stowarzyszenie Ofiar Reżimu Nazistowskiego). Informacje o tym wydarzeniu zamieszczone na stronie internetowej zostały opatrzone tytułem: „Niemiecki konsul na spotkaniu faszystów i rewanżystów”. Nawiązywano w ten sposób do faktu, że konsul niemiecki w Opolu współfinansował imprezę i był do końca na niej obecny.

Podobnej wrażliwości nie obserwujemy niestety po stronie polskiej. Festiwal wrocławski zaszczycili swoją obecnością wojewoda dolnośląski, wiceminister administracji i cyfryzacji, a prezydent Komorowski wystosował list do uczestników. Jest to potwierdzeniem faktu, że władze polskie zapaliły zielone światło dla działalności neonazistów. Warto wspomnieć, że rząd niemiecki w odpowiedzi na interpelację posła Volkera Becka i innych podkreślał, że strona polska nigdy nie interweniowała w Berlinie w sprawie nagannych zachowań elementów neonazistowskich na terenie naszego kraju.
Prof. Tadeusz Marczak

Nasz Dziennik 26.01.2013 Niemiecki cień nad RAŚ

Sobota, 26 stycznia 2013 (02:06)

Brak głosów

Komentarze

wynikają z działań na rzecz utworzenia Euroazji i zakładają w pierwszej kolejności rozkład państw narodowych. W ramach naprawiania "niesprawiedliwości Wersalu" o których mówił Putin na Westerplatte, rozparcelowano Jugosławię i Czechosłowację. Jak pisze brytyjski sowietolog Ch. Story, decyzja o "aksamitnym rozwodzie" podjęta została w lutym 1990 r w Genewie na spotkaniu Kohl-Gorbaczow.
Musimy być bardzo wyczuleni na narrację typu "Europa stu flag i małych Ojczyzn", czy "autonomia najwyższą formą samorządności".

Vote up!
0
Vote down!
0

Leopold

#328122

Nasza walka ma sens!

http://wpolityce.pl/wydarzenia/45996-ujawniamy-ras-nie-nadzoruje-juz-muzeow-na-slasku-byc-moze-autonomisci-straca-tez-wplyw-na-kulture-i-edukacje-presja-ma-sens

UJAWNIAMY. RAŚ nie nadzoruje już muzeów na Śląsku. Być może straci też wpływ na kulturę i edukację. PRESJA MA SENS
opublikowano: dzisiaj, 16:03 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 16:06
Wikipedia

Ruch Autonomii Śląska nie ma już wpływu na śląskie muzea! Jest to ważne zwłaszcza w kontekście głośnej sprawy muzeum w Muzeum Śląskim w Katowicach, gdzie tworzona była wystawa z silnymi proniemieckimi akcentami, a co zostało oprotestowane przez bardzo wiele środowisk.

Pozbawienie przez marszałka sejmiku śląskiego Jerzego Gorzelika, lidera autonomistów ślązakowskich – nadzoru nad placówkami muzealnymi w woj. Śląskim to wynik bezpośredniej presji lokalnych polityków PiS na nowego marszałka sejmiku śląskiego.

Czesław Sobierajski - szef klubu radnych PiS Sejmiku Województwa Śląskiego – na poprzednim posiedzeniu sejmiku, na którym większość koalicyjna w województwie – PO, PSL i RAŚ zadecydowała 21 stycznia o kandydaturze Mirosława Sekuły z PO, wystąpił z mową, w której nawoływał Sekułę do odebrania RAŚ wpływu na kulturę i edukację.

Wystąpiłem i powiedziałem do Sekuły, że skoro go zmuszono odgórnie do kontynuowania koalicji z RAŚ, o których mówił pan, że są to szkodniki, to teraz niech pan może odbierze im wpływ na kulturę i edukację. To może pan zrobić. Cytowałem chyba 15 czy 20 minut różne artykuły z gazet, z których wychodziła cała groza działań RAŚ w regionie

- mówi nam Czesław Sobierajski

Dziś okazało się, że presja była skuteczna. Sekuła odebrał swemu ślązakowskiemu koalicjantowi nadzór nad muzeami, które miał od 2010 r. w swoich rękach Jerzy Gorzelik jako członek zarządu województwa śląskiego. Na otarcie łez RAŚ dostał pod opiekę Stadion Śląski w Chorzowie. W najbliższym czasie marszałek sejmiku zdecyduje, w czyich rękach pozostawić nadzór nad kulturą.

Pierwszym widocznym skutkiem nowego stanu rzeczy będzie rozpisanie konkursu na dyrektora Muzeum Śląskiego. RAŚ, który wspierał dotychczasowego dyrektora – Leszka Jodlińskiego – dążył do przedłużenia jego rządów na drugą kadencję bez przetargu. Jodliński był cenny dla ślązakowców – jego placówka przygotowała skandaliczną wystawę o historii Śląska, która miała się tak naprawdę zacząć od pozytywnych dla regionu rządów kanclerza Bismarcka.

Jodliński wystąpi w konkursie, ale będzie musiał konkurować z innymi

– tłumaczy Sobierajski.

Sławomir Sieradzki

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#328133

Czy oni sobie zdają sprawę, że są tutejsi? Problem leży w tym, że ich przodki bali się nazywać Polakami, mówiono "katholisch", ale ku zdziwieniu niemieckich historyków uważano się tam za Polaków, o czym świadczy walka o polski Śląsk - albo się mylę, a może jednak nie: http://www.radiownet.pl/publikacje/slask-my-nie-tutejsi-my-polacy  Nie zdają sobie sprawy, że są Polakami? a tak naprawdę, pytać powinienem się o to, czy jest szansa, że naprawdę ktoś może nie zdawać sobie z tego sprawy. Gdy myślę o Śląsku, zwłaszcza słysząc o Rasiach - myślę o Palmirach.

Pozdrawiam.

-----------------------------

Anatomia Upadku:

http://www.youtube.com/watch?v=cxS9KBVB5Jw

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam.

#328138

Domyślam się, że wg RAS-iowców to ta tzw. "śląsko godka"?

Uczciwiej byłoby, gdyby się przemianowali np. na "Związek Wasserpolaków", albo "Towarzystwo Folksdojczów" - czy jakoś podobnie. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#328251

Jest rozpędzenie bandy zdrajców,agentów po ulicach
Rząd mają stanowić Polacy o Polsce myślący
Nie na srebrnik zbyt łaskawym okiem patrzący
Niemcy się nie zmienią , to nacja bandytów
W zawłaszczaniu innych terenów szukają sobie rozkwitu
Małe zainteresowanie tematem świadczy o upadku morale
Za to o bzdurach pisze się stale
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#328265