Przestępcy na stadionach, w internecie i na drogach, czyli wrogowie cudów i demokracji w natarciu
Rekordowy weekend.
Ponad pół tysiąca wypadków i ponad siedemdziesiąt ofiar śmiertelnych...
Ojciec narodu, a od lipca całej europy, przyznał, że to w pewnym stopniu wina dróg. Cóż za samokrytyka, och, ech.
Łza się w oku kręci, szczególnie, że fani pana Donalda, roztkliwiają się nad tymi słowami ustami poddanych premierowi mediów.
Pomniki czas zacząć stawiać - taki zuch z premiera!
Wirtualna Platforma.pl podaje jednak i inne przyczyny weekendowej, drogowej katastrofy, odkryte przez pana Donalda.
Winę mianowicie ponoszą kierowcy-bandyci, którzy brawurową jazdą narażają zdrowie i życie innych.
Sam miałem okazję udawać się w czwartek z Opola w okolice Szczawnicy - 340 km, a później na Śląsk - łącznie ponad 500 km.
Nie stosowałem się - przyznaję - do przepisów non stop.
Nie, nie była to jazda ekstremalna, na śmierć i życie, ale udawało mi się prędkość nieco przekraczać.
Gdybym bowiem miał jechać przez piękną PO-krainę stosując się do przepisów, to do samej Szczwnicy jechałbym... grubo ponad 6 (sześć) godzin.
Nie posiadam wsparcia BOR, ani odrzutowca, którym mógłbym bez stresu poruszać się po włościach pana Donalda. Niestety.
Przyznam, po naszych drogach porusza się spora rzesza totalnie odmużdżonych idiotów, wina takiej porażającej liczby wypadków, w tym śmiertelnuch, leży jednak jak sądzę po stronie rzeczonych dróg i....
trybu szkolenia kierowców.
Kiedy widzę, że instruktorem nauki jazdy zostać może ledwo ponad dwudziestoletni człowiek, to zastanawiam się, czego i jak uczy.
Szkoła jazdy w Polsce stała się dziś wyłącznie intratnym interesem nastawionym na ilość, nie na jakość.
Wzruszające jest jednak podejście pana Donalda.
Jego standardowa medialna troska i szczerość zaczynają być po prostu rozbrajające.
Nie ma żadnych działań, są tylko słowa, srogie czasami - na wzór mistrza Putina - jak to się nasz władca rozprawi z kolejnym wrogiem.
Państwo zrobiło wszystko, a zrobi jeszcze więcej!
Polska, to kraj, który najostrzej karze kierowców - bandytów.
Nie wiem, kiedy ostatnio nasz zuch-premier jeździł prywatnie po zagranicznych drogach, ale niestety opowiada ewidentne farmazony.
Chyba, że żyje w innej rzeczywistości, co jest sądząc po jego miłości własnej, całkiem możliwe.
Jadąc w Boże Ciało we wspomniane miejsca, nie widziałem ANI JEDNEGO PATROLU POlicji. Ani jednego!!!
Nie wiem, może służby mundurowe zasadziły się na pozostałych wrogów demokracji w okolicach budowanych stadionów i na Krakowskim Przedmieściu - na drogach ich nie było.
Wspomniał też dziś pan Donald, że nasze troskliwe państwo przeprowadziło szerokie i zakrojone akcje mające wpłynąć na świadomość Polaków.
Obywatele mogli poczuć dzięki nim jak to jest być pijanym za kierownicą i jak czuje się ktoś, kto ulega wypadkowi poprzez dachowanie. Szok!
Już widzę tłumy kierowców - pijaków stojące w kolejce do symulatrów!
Wychodzi zatem na to, że winni są obywatele.
Jeśli zaś chodzi o drogi, to nikt poza naszym cud-premierem nie uczynił tak dużo dla zbudowania sieci autostrad i dróg ekspresowych.
Czyż nie wspomniał pan Donald podczas śniadania z artystami, że "Polska jest największym placem budowy w europie"?
Powiedział głośno i wyraźnie, co TeWałeN powtarzał tygodni kilka.
Przyznać rację premierowi należy - bez dwóch zdań.
I dopowiedzieć...
Jesteśmy największym placem budowy w europie, bo reszta europy już się wybudowała panie Donaldzie.
W pana krainie szczęścia, budujemy się na mapach, bo budowy rzeczywiste, to inicjatywy z udziałem firm, których w Chinach nikt poza pana Gradem znaleźć nie potrafił... bo ich nie ma, choć spora kasa poszła...
Tacy "Katarczycy II" - kontrakt jest, firmy nie ma, europa się cieszy.
Liczyć teraz pozostaje tylko, że pan Donald w walce z bandytami na drogach odniesie taki sam, spektakularny sukces, jak w wojnie z dopalaczami, kibolami, oszołomami i faszystami.
Zawsze można na nich nasłać media, albo ludzi Palikota.
I jednych, i drugich postępowy, europejski naród kocha tak jak pana.
Pozostaje również czekać, jak postępowe media, zaczną kierwców-bandytów nazywać PiSowcami, wszak każdy, kto ujemnie wpływa na pana wizerunek i wyniki sondaży, to faszysta z PiSu.
Czyż nie panie premierze?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 820 odsłon
Komentarze
W 2007 roku w debacie Tusk
27 Czerwca, 2011 - 17:55
W 2007 roku w debacie Tusk zarzucił Kaczyńskiemu, że to przez niego ludzie giną na drogach i tylko człowiek bez prawa jazdy może walczyć z piratami drogowymi za pomocą fotoradarów. Od kiedy Platforma dobrała się do władzy liczba fotoradarów wzrosła co najmniej 3-krotnie. Ciekawe, czy dziś posiadacz Toli będzie równie ostry w zarzutach do obecnie sprawujących władzę, że to przez nich giną ludzie na drogach, czy dalej będzie to wina Kaczyńskiego?
Re: W 2007 roku w debacie Tusk
27 Czerwca, 2011 - 19:29
Maczu Picu ilość radarów zwiększył tylko o około 100 szt w skali całego kraju. Natomiast skrzynek na słupach POstawiono ponad 1000 szt. Są to tzw. wydmuszki za które tuskomatoły wydały miliony zł a w większości tylko straszą kierowców. Fotoradary mają być przenoszone z jednej puszki do drugiej bo do nich pasuje sprzęt tylko jednego producenta który liczy sobie za nie jak za zboże a po drugie i tak nie ma wystarczających mocy przerobowych.
Cyngle pewnie w kampanii wyborczej i tak winę zwalą na Kaczyńskiego że przez dwa lata ścigał Blidę i Sawicką zamiast drogi i autostrady wybudować.
Ja też mam taki, że jeżdżę drogami na których policji nie ma
28 Czerwca, 2011 - 01:38
W tą niedzielę, czyli w apogeum tej obłąkanej akcji jeździłem i po stolicy i po okolicach.
Wjazd od Janek - zero policji - a jest to punkt, w którym spotyka się droga 7 i 8 od kierunku południowego. Przynajmniej do Raszyna nie było ani jednego patrolu, w Raszynie nie zdzierżyłem korka, który wyglądał jak do centrum Wawy i odbiłem na drogę 719. To z kolei droga Skierniewice/Żyrardów/Grodzisk Maz/PRuszków/Warszawa - zero policji.
W samej Warszawie - zero policji.
W gruncie rzeczy to wszystko wygląda jak okolice namiotu. Na przeciwko sterczy tzw straż miejska, ostentacyjnie w uniformach i tajniacy w nieoznakowanych samochodach. Natomiast za rogiem, na parkingu przed Europejskim chodnik i ulica zawalona jest ulotkami burdeli.
Władza jest po prostu tam gdzie jej nie potrzeba. Stąd pewnie taki, a nie inny wynik tej idiotycznej akcji "bezpieczny weekend".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart